Chodzenie do kościoła

Piszemy tutaj wszystkie rozterki w naszym życiu duchowym. Rady na temat naszego życia w Kościele katolickim, pouczenie, itp.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18862
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2601 times
Been thanked: 4597 times
Kontakt:

Re: Chodzenie do kościoła

Post autor: Marek_Piotrowski » 2017-01-21, 22:42

I to kryterium jest zwykle stosowane.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4217 times

Re: Chodzenie do kościoła

Post autor: Andej » 2017-01-22, 08:04

Przyjmowanie księdza w domu jest jedną z form uczestniczenia w życiu Kościoła na poziomie parafii. Większość księży, przynajmniej w niezbyt wielkich parafiach zna z widzenia swoich parafian. A wizyta umożliwia rozmowę i dodaje więcej informacji. Ale na pogrzebie życie się nie kończy (to metafora, tak jak określenie, że gdzieś napisano).

Skoro rozmowa weszła w szczególne wątki, poruszę kolejny. Mianowicie: Dlaczego strychnine rzecz biorą uznawany ma być za katolika osobnik zwalczający Kościół? Ochrzczony, bierzmowany ... DO pewnego czasu praktykujący. Ale ksiądz mu kiedyś zwrócił uwagę. I od tego czasu, krytykuje Kościół, zniechęca innych do Kościoła, przy każdej okazji stara się słownie poniżyć Kościół i jego funkcjonariuszy pomawiając o chciwość, rozpasanie, nieuczciwość, seksualizm itd. Dlaczego miałbym wbrew deklaracjom tego człowieka uznawać go za katolika?
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

wybrana

Re: Chodzenie do kościoła

Post autor: wybrana » 2017-01-22, 18:07

Andej pisze:Przyjmowanie księdza w domu jest jedną z form uczestniczenia w życiu Kościoła na poziomie parafii. Większość księży, przynajmniej w niezbyt wielkich parafiach zna z widzenia swoich parafian. A wizyta umożliwia rozmowę i dodaje więcej informacji. Ale na pogrzebie życie się nie kończy (to metafora, tak jak określenie, że gdzieś napisano).

Skoro rozmowa weszła w szczególne wątki, poruszę kolejny. Mianowicie: Dlaczego strychnine rzecz biorą uznawany ma być za katolika osobnik zwalczający Kościół? Ochrzczony, bierzmowany ... DO pewnego czasu praktykujący. Ale ksiądz mu kiedyś zwrócił uwagę. I od tego czasu, krytykuje Kościół, zniechęca innych do Kościoła, przy każdej okazji stara się słownie poniżyć Kościół i jego funkcjonariuszy pomawiając o chciwość, rozpasanie, nieuczciwość, seksualizm itd. Dlaczego miałbym wbrew deklaracjom tego człowieka uznawać go za katolika?
A dlaczego ty uważasz osobą krytykującą za wroga Kościoła? A może taka osoba, która dostrzega czynione zło, grzech i nieprawość i mówi głośno o tym na na uwadze nie poniżenie Kościoła, bo Kościół to nie tylko duchowieństwo, ale my wszyscy wierni jesteśmy Kościołem. Duchowieństwo, to nauczyciele wiary i chcąc nauczać, muszą być dla swoich uczniów przykładem i wzorem. Taki człowiek krytykujący może pragnąć, by Kościół do jakiego chodzi, w jakim się modli, był miejscem świętym, głoszącym czystość wiary, zgodną z nauczaniem Jezusa Chrystusa. Wrażliwość tego człowieka na grzech i nieprawość może być poruszona zawiedzeniem i flustracją. Takie cechy grzeszne jak opisałeś - chciwość, rozpasanie, nieuczciwość, homoseksualizm są grzechem często spotykanym wśród duchownych KK i to jest strychniną. Nie krytyka, bo krytykę trzeba też przyjąć z pokorą. Może krytyka prawdziwie wierzącego uratować duszę błądzącego. Możesz takiego człowieka uznawać za katolika, a przede wszystkim za dobrego chrześcijanina.

Awatar użytkownika
Dezerter
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 14928
Rejestracja: 24 sie 2015
Lokalizacja: Inowrocław
Has thanked: 4178 times
Been thanked: 2940 times
Kontakt:

Re: Chodzenie do kościoła

Post autor: Dezerter » 2017-01-22, 19:45

wybrana pisze:
Andej pisze:(...)
Skoro rozmowa weszła w szczególne wątki, poruszę kolejny. Mianowicie: Dlaczego strychnine rzecz biorą uznawany ma być za katolika osobnik zwalczający Kościół? Ochrzczony, bierzmowany ... DO pewnego czasu praktykujący. Ale ksiądz mu kiedyś zwrócił uwagę. I od tego czasu, krytykuje Kościół, zniechęca innych do Kościoła, przy każdej okazji stara się słownie poniżyć Kościół i jego funkcjonariuszy pomawiając o chciwość, rozpasanie, nieuczciwość, seksualizm itd. Dlaczego miałbym wbrew deklaracjom tego człowieka uznawać go za katolika?
A dlaczego ty uważasz osobą krytykującą za wroga Kościoła? A może taka osoba, która dostrzega czynione zło, grzech i nieprawość i mówi głośno o tym na na uwadze nie poniżenie Kościoła, bo Kościół to nie tylko duchowieństwo, ale my wszyscy wierni jesteśmy Kościołem. Duchowieństwo, to nauczyciele wiary i chcąc nauczać, muszą być dla swoich uczniów przykładem i wzorem. Taki człowiek krytykujący może pragnąć, by Kościół do jakiego chodzi, w jakim się modli, był miejscem świętym, głoszącym czystość wiary, zgodną z nauczaniem Jezusa Chrystusa. Wrażliwość tego człowieka na grzech i nieprawość może być poruszona zawiedzeniem i flustracją. Takie cechy grzeszne jak opisałeś - chciwość, rozpasanie, nieuczciwość, homoseksualizm są grzechem często spotykanym wśród duchownych KK i to jest strychniną. Nie krytyka, bo krytykę trzeba też przyjąć z pokorą. Może krytyka prawdziwie wierzącego uratować duszę błądzącego. Możesz takiego człowieka uznawać za katolika, a przede wszystkim za dobrego chrześcijanina.
Gdyby to co mówi o księdzu było prawdą to bym się z tobę wybrana zgodził i pochwalił
ale
ty chyba nie umiesz czytać ze zrozumieniem!
Andej napisał wyraźnie:
DO pewnego czasu praktykujący. Ale ksiądz mu kiedyś zwrócił uwagę. I od tego czasu, krytykuje Kościół, zniechęca innych do Kościoła, przy każdej okazji stara się słownie poniżyć Kościół i jego funkcjonariuszy pomawiając o
Czy ty pochwalasz pomówienia :oops:
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.

Awatar użytkownika
Dezerter
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 14928
Rejestracja: 24 sie 2015
Lokalizacja: Inowrocław
Has thanked: 4178 times
Been thanked: 2940 times
Kontakt:

Re: Chodzenie do kościoła

Post autor: Dezerter » 2017-01-23, 21:06

próbny post
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4217 times

Re: Chodzenie do kościoła

Post autor: Andej » 2017-01-28, 10:06

Przyjmowanie księdza jest jakąś formą uczestnictwa w życiu parafii. Ale czy wystarczającą? A co ze mną, skoro przyjmuję ŚJ? A i niewierzących przyjmuję? Czy to świadczy o mojej przynależności do sekty czy wojujących z religią?
Czy udział księdza w pogrzebie jest przepustką do Nieba, czy raczej zaspokojeniem ambicji rodziny i chęcią pokazania się przez sąsiadami?
Dlaczego akurat sakrament małżeństwa (czasem wymusza on przyjęcie chrztu i bierzmowania) i pogrzeb są tymi JEDYNYMI DWOMA momentami uczestnictwa we wspólnocie Kościoła? I czy jest to rzeczywiście udział we wspólnocie? Czy, gdybym poszedł na marsz KODu, aby dostać w pracy podwyżkę, to stałbym się kodziarzem? Wprawdzie staram się niczego nie czynić pod publiczkę, ale gdybym czasem tak robił, to świadczyłoby o tym, że mam jekieś przekonania, czy o tym, że jestem fałszywy?
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

konik

Re: Chodzenie do kościoła

Post autor: konik » 2017-01-28, 15:30

Nie mozemy chyba zabraniac nikomu przyjmowania ksiedza , nie mozemy rowniez moim zdaniem zabranic rodzinie zmarlego prosic o katolicki pogrzeb ( nawet jesli my osadzimy kogos jako niegodnego tego pogrzebu, to jeszcze nie wiemy,jaki jest osad Boga), nie mozemy wymuszac ( choc mozemy oczekiwac ) od kogos zycia podporzadkowanego regulom Kosciola ( co sprowadza sie najczesciej do wymuszania naszego sposobu pojmowania jako wzorca) ...
Czy to Twoja Andeju rzecz dopuszczac, kto ma prawo wstapic po katolicku w kosciele w zwiazek malzenski?
Moze ten jeden raz pobytu w kosciele za kilkadziesiat lat zaowocuje.
Tego nie wiemy - Kosciol jest szafarzem Sakramentow i je rozdaje proszacym ... a nie jest sadem ostatecznym ferujacym wyroki tyczace zbawienia kogos, po smierci, gdy ten ktos jeszcze za zycia swego dziarsko stapa sobie po tym lez padole.
Czyz to nie Jezus powiedzial o kakolu: pozwolcie obu rosnac razem, do zniw, a wowczas sie okaze.
Pozwol Andeju rosnac, aby nie okazala sie, ze bedziesz wyrywal w ogien wieczny prawdziwe ziarno ...
Serdecznie pozdrawiam.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4217 times

Re: Chodzenie do kościoła

Post autor: Andej » 2017-01-28, 16:28

konik pisze:Nie mozemy chyba zabraniac nikomu przyjmowania ksiedza , nie mozemy rowniez moim zdaniem zabranic rodzinie zmarlego prosic o katolicki pogrzeb ( nawet jesli my osadzimy kogos jako niegodnego tego pogrzebu, to jeszcze nie wiemy,jaki jest osad Boga), nie mozemy wymuszac ( choc mozemy oczekiwac ) od kogos zycia podporzadkowanego regulom Kosciola ( co sprowadza sie najczesciej do wymuszania naszego sposobu pojmowania jako wzorca) ...
Istotnie. Nie możemy i tego nie robimy. Nie sugerowałem tego. Natomiast uważam, że powinniśmy ponosić konsekwencje swoich wyborów i czynów. I gdy proboszcz ogłasza, że nie pójdzie na pogrzeb niewierzącego, przyznaję mu racje.
Ale nigdy nie odmówi odprawienia mszy świętej w intencji tegoż zmarłego. Pisałem o ceremonii, a nie o modlitwie.
konik pisze:...
Czy to Twoja Andeju rzecz dopuszczac, kto ma prawo wstapic po katolicku w kosciele w zwiazek malzenski? ...
Nie. Określa to prawo kanoniczne. Będąc katolikiem staram się żyć zgodnie z nim. Ceremonię ślubna w kościele uważam za świętokradztwo, gdy do sakramentu przystępują niewierzący. Równie dobrze mogliby czynić to w teatrze.
Ale jeśli ten pobyt zaowocuje, to będę pozytywnie zaskoczony i zachwycony.
konik pisze:...
Tego nie wiemy - Kosciol jest szafarzem Sakramentow i je rozdaje proszacym ... a nie jest sadem ostatecznym ferujacym wyroki tyczace zbawienia kogos, po smierci, gdy ten ktos jeszcze za zycia swego dziarsko stapa sobie po tym lez padole.
...
Tak jest, lecz nie rozdaje. Udziela pod pewnymi warunkami. Np. komunię świętą poprzedza spowiedź. To, że nikt nie sprawdza, wcale nie oznacza, że Kościół uznaje za coś dobrego, gdy osoba niegodna przyjęcia sakramentu uczyni to. Kościół uznaje to za grzech.
konik pisze:...
Czyz to nie Jezus powiedzial o kakolu: pozwolcie obu rosnac razem, do zniw, a wowczas sie okaze.
Pozwol Andeju rosnac, aby nie okazala sie, ze bedziesz wyrywal w ogien wieczny prawdziwe ziarno ...
Właśnie dlatego Jezus tak rzekł. A nie dla ochrony kąkolu. Rosnąć pozwalam. Nawet podlewam i pielęgnuję. Ale, gdy kąkol zagłusza uprawę, to nie podoba mi się to. Gdy kąkol dominuje, wyznacza swoje zasady, to ganię to. Tal samo nie zbieram kąkolu do spichlerza. A ziarna nie wyrzucam do ognia. Właśnie na tym polega odmawianie asysty księdza na pogrzebie niewierzącego. Odmawia, aby nie legitymizować, tego co uznaje za niedobre.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4217 times

Re: Chodzenie do kościoła

Post autor: Andej » 2017-05-03, 17:06

Po co chodzić do kościoła?
Właściwie coraz bardziej nie wiem. Jeśli chodzę, a nie chciałbym kochać, stałbym się jak miedź brzęcząca.
Ta miedź wciąż brzmi wokół mnie. Czy sam tak brzmię? Mam nadzieję, że coraz rzadziej.
Zważ przyjacielu, że miary nie określam, a jedynie tendencję. Czyli kierunek mej drogi. Chcę aby brzęczenia było coraz mniej. Jeśli wziąć na szalę moją wiedzę i wiedzę tych, którzy już wiedzą, tom jak cymbał brzmiący.
Ja po prostu nie wiem. Coś czuję. Ktoś mnie prowadzi. I dla kogoś narzędziem jestem. Mam nadzieję, że Bóg tym kimś jest.
Chodzenie do kościoła - co daje? Ja otrzymuję Chleb życia wiecznego, Słowo boże, a to mnie zobowiązuje. Słucham też kazań czy homilii. Czasem ich słucham, ale jakby nie słyszę. Czasem z trudem udaje mi się wyłowić jedno zdanie, jedną myśl. A czasem czas się urywa. Słucham, pochłaniam, medytuję. I raduje się, jak ziarno padające na żyzną glebę. Mam nadzieję, że plon jakiś wyda.
Miłość jest trudnym uczuciem. A każda msza święta jest nauką miłości. [Przepraszam, a musze dopisać wtręt. Piszę osobiści i od siebie. Dotyczy to mnie i każdego, kto podobnie odczuwa. Jeśli ktoś nie ma stosunku uczuciowego do Boga, to wszystko co piszę bzdurą jest.] Najwspanialszego z uczuć. Każda msza święta przypomina poświęcenie Jezusa, Jego Ofiarę ? najwyższy dowód miłości. Uczucia silniejszego niż życie.
Będąc dzieckiem inaczej odbierałem Najświętsze Ciało. Wtedy należało zachować 3-godzinną wstrzemięźliwość od jedzenia. Cały czas czułem głód. Jak na złość. W trakcie mszy świętej, także. (A raz ksiądz Jan Twardowski rozmawiał ze mną z ambony na temat zupy, którą najbardziej lubię.) I nagle przystępowałem do Stołu. Wtedy stołem był barierka oddzielająca ołtarz od wiernych. Nakryta białym obrusem ? firaneczką wiszącą od strony ołtarza. Chleb przyjmowało się w postawie pokornie klęczącej. Od wtedy od razu głód znikał. Malutki okruch Bożego Ciała wypełniał mnie wystarczająco. Nagle stawałem się syty.
Szkoda, że nie ma powrotu do dzieciństwa.
Obok pytanie: Po co chodzę? można spytać: Czemu chodzę? Imperatyw. Mam taki imperatyw. Ale o tem, potem.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Magdalena1992r

Re: Chodzenie do kościoła

Post autor: Magdalena1992r » 2017-10-20, 22:24

Takie statystyki nic nie daja bo faktycznie mozna byc katolikiem tylko ochrzczonym a nie chodzic do kosciola a mozna tez chodzic np ma pokaz a sercem byc daleko od Boga.Wiara musi isc w parze z chodzeniem do kosciola jak jednego lub drugiego braknie to bedzie zle..A co do bandziorow i zlodziei to tacy ludzie czesto sie nawracaja.sama kiedys taka bylam a teraz chodze do komuni co niedziele:) Bylam mozna powiedziec katolikiem ochrzczonym ale nie znajacym Boga praktycznie poganinem.A jak juz poznalam Boga to jeszcze pare lat trwalo zanim sie calkowicie nawrocilam( tzn przestalam popelniac grzechy ciezkie).

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4217 times

Re: Chodzenie do kościoła

Post autor: Andej » 2017-10-21, 04:28

Z każdej odnalezionej Bóg się cieszy.
Ale chyba każdy z nas jest zagubiony. Mniej lub bardziej. Albowiem nikt doskonały nie jest. Chrześcijaństwo jest drogą doskonalenia się. Poprawiania błędów. Ale też upadków. Większych i mniejszych. Dłuższych i krótszych.

To, co napisałaś wspaniale świadczy o Tobie. Idziesz we właściwą stronę. I właśnie wybór kierunku, według mnie, jest głównym kryterium oceny. Oceny obiektywnej.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Abraham45

Re: Chodzenie do kościoła

Post autor: Abraham45 » 2017-10-27, 09:18

Bycie katolikiem to nie tylko sam chrzest i wpis w księgach parafialnych, ale to realne uczestniczenie w życiu Kościoła. Nie chodzi o jakieś typowe dewoctwo czy bigoctwo, ale o właściwy stosunek do wiary i Kościoła, do pewnych podstawowych zasad, które normalizuje prawo Kościoła oraz prawo Boga. Czy księdza, który swoimi wybrykami seksualnymi szczególnie wobec dzieci i plamiącego posługę kapłana można nazwać katolikiem, mimo, że został wyświęcony? Czy człowieka, który przyjmuje Komunię a niszczy rodziny i krzywdzi dzieci można nazwać katolikiem? Czy człowieka, który przyjmuje sakrament małżeństwa tylko dla celów politycznych i dla opinii można nazwać katolikiem? Przecież to czysta kpina z Kościoła i Boga? Według mnie nie można mówić o kimś, że jest katolikiem, jeśli ten nie zmieni swojego postępowania. Niektórzy ludzie funkcjonują tak: na co dzień Kościół mam gdzieś, ale jak coś się stanie wtedy przyjdę a więc na zasadzie"jak trwoga to do Boga", jak Bóg pomoże to super i dalej mam Kościół gdzieś - czy taka postawa to też bycie katolikiem?

Oczywiście zawsze trzeba mieć nadzieję na nawrócenie ludzi, nie tylko tych, którzy zostali ochrzczeni a porzucili życie na łonie Kościoła, ale także tych, którzy nie należeli do Kościoła i byli jego agresorami.

Człowiek, który zabił św.Marię Goretti był na początku dobrym człowiekiem, ale przyszedł ten zły czas dla niego, że dopuścił się zbrodni. Mimo, że Maria Goretti mu przebaczyła on musiał ponieść karę i odsiedział jakieś 20 lat. Przebaczenie otrzymał także od matki Marii. Po wyjściu z więzienia uczestniczył w procesie beatyfikacyjnym Marii i został zakonnikiem.
Co było potrzebne do powrotu? Szczery żal i zmiana postępowania, ten zwrot ku życiu blisko Boga. I nawet nie trzeba iść do zakonu, ważne jest tylko aby zmienić kierunek, aby porzucić czynienie zła a zacząć żyć godnie według woli Boga.

Wojciech Jaruzelski, wielki komunista przez większość życia miał Kościół gdzieś, niszczył go a gdy przyszedł czas umierania wezwał księdza. Po co? Przecież Kościół nie był mu potrzebny do życia. Przyszła trwoga przed śmiercią i rozliczeniem sumienia. Czy można powiedzieć, że był katolikiem? To hańba dla Kościoła mając takiego katolika. Jest jednak coś co skłania Kościół do przyjmowania takich ludzi - BOŻE MIŁOSIERDZIE, na którym Kościół opiera swoje działanie a więc każdy błądzący ma szanse na to aby dostąpić Miłosierdzia, przebaczenia.To Boże Miłosierdzie ma hamować osądy wobec ludzi błądzących.

Zatem kwestia bycia katolikiem to kwestia sporna, ale jako katolikom Boże Miłosierdzie ma otwierać oczy na to czego oczekuje od nich Bóg. Człowiek mierzy inaczej niż Bóg - my widzimy postępowanie, ale nie znamy serca człowieka, Bóg je zna i wie co dany człowiek czuje, czy jego serce jest czyste czy tez nie, kiedy człowiek szczerze żałuje, czy szczerze walczy ze swoim złym postępowaniem.Walka toczy się w sercu człowieka czego my nie widzimy, to walka dobra ze złem. I mimo, że to zło często przewodzi to jeśli jest tam tez dobro to zawsze jest ta szansa, że w końcu wygra ono ze złem. Osądy ludzkie nie pomogą w tej walce, spotęgują tylko siłę zła i to może być wielka przegrana.

Tak więc z jednej strony musimy brać pod uwagę złe postępowanie tych, którzy uważają się za katolików a postępują niegodnie wobec Kościoła, obowiązków jakie wiążą się z przynależnością do niego, ale tez powstrzymywać się od osądzania a skupiać się bardziej na napominaniu takich ludzi, uwzględnianiu tego co źle czynią aby zmienili swój stosunek do Kościoła i swoje postępowanie. Do tego ma nam też służyć modlitwa za takich ludzi.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4217 times

Re: Chodzenie do kościoła

Post autor: Andej » 2017-10-28, 09:16

Abraham45 pisze:...
To hańba dla Kościoła mając takiego katolika.
...
Wprost przeciwnie. Hańbą dla Kościoła byłoby odrzucenie kogokolwiek proszącego. Mamy wzorować się na Bogu. A On nie odrzuca. Bóg nikogo nie odrzuca. Proces jest odwrotny. To Bóg jest odrzucany przez ludzi.

Marzy nam się czasem Kościół elitarny. Tylko dla dobrych ludzi. Ale Jezus ustanowił Kościół Powszechny. I cieszy się z każdego nawracającego się grzesznika. Nasz Kościół jest Kościołem grzesznych i dla grzesznych. Ale dążących do Boga.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Jaśmina

Re: Chodzenie do kościoła

Post autor: Jaśmina » 2017-10-28, 19:11

Hańbą raczej jest jak Katolik uważający się za poddanego Kościołowi i Ojcu chodzi własnymi ścieżkami a poucza jak inni mają postępować .

Abraham45

Re: Chodzenie do kościoła

Post autor: Abraham45 » 2017-10-28, 20:37

Duśka pisze:Hańbą raczej jest jak Katolik uważający się za poddanego Kościołowi i Ojcu chodzi własnymi ścieżkami a poucza jak inni mają postępować .
W czyim kierunku ta uwaga Dusiu?

ODPOWIEDZ