Brak nadziei na jutro

Porozmawiajmy przy filiżance kawy. Luźne rozmowy, plotki i ploteczki. Dział przeznaczony na wszystkie inne tematy dotyczące offtopicu.
ODPOWIEDZ
monduc

Brak nadziei na jutro

Post autor: monduc » 2017-07-17, 18:41

Moje życie legło w gruzach. Nie powinnam tu tego pisać, ale cóż mi zostało? Mój mąż okazał się nałogowym hazardzistą. Narobił gigantycznych długów. Teraz zniknął. Codziennie otrzymuję listy z groźbą egzekucji komorniczych. Naliczyłam się już ponad 80 tysięcy zł długu. Nie wiem, czy to wszystko. Mam na utrzymaniu troje uczących się dzieci. Najmłodsze jest chore. Próbuję ratować co się da, zwłaszcza dom. Niestety, mamy z mężem wspólnotę majątkową. Tracę już wiarę. Wszystko idzie bardzo opornie, a mi brakuje czasu. Lada chwila zaczną się egzekucje komornicze. Bardzo proszę, może ktoś mógłby mi pomóc, wesprzeć ? może w formie pożyczki. Żeby przetrwać ten najtrudniejszy czas. Jest pewna szansa, że uwolnię się przynajmniej z części długów męża. Potrzeba jednak na to czasu. Częściowe spłaty spowodują odroczenie egzekucji. Ja nie mam już żadnych pieniędzy, dosłownie brakuje mi na życie. Bardzo proszę.
Monika
e-mail:
[email protected]

Awatar użytkownika
Czernin
Gawędziarz
Gawędziarz
Posty: 424
Rejestracja: 23 sie 2015
Lokalizacja: Mazowieckie
Wyznanie: Chrześcijanin
Has thanked: 4 times
Been thanked: 21 times
Kontakt:

Re: Brak nadziei na jutro

Post autor: Czernin » 2017-07-20, 02:36

Widzę, że sytuacja jest nieciekawa, a Ty starasz się pisać o tym w wielu miejscach w internecie.

Jest jakiś odzew na e-mail. Sytuacja zmieniła się choć trochę, co z mężem?
Poznacie prawdę a prawda was wyzwoli (J 8, 32)

monduc

Re: Brak nadziei na jutro

Post autor: monduc » 2017-07-20, 20:50

Witam!
Nie wiem od czego zacząć, jest wiele do napisania. Myśli nie układają się w logiczną całość. Czy sytuacja się zmieniła?
Ten post umieściłam jako ostatni, w zasadzie dla świętego spokoju.Żeby sobie potem nie wyrzucać. Wcześniej konsultowałam się z prawnikami. Tymi "darmowymi". W zasadzie, jeśli mąż narobił długów bez mojej wiedzy i zgody - nie odpowiadam za nie. Nawet majątkiem wspólnym. Podobno istnieją jednak jakieś kruczki prawne, które umiejętnie wykorzystane mogą spowodować to, ,ze egzekucja należności może się odbywać z majątku wspólnego. Radzili, aby przepisać majątek na pełnoletniego syna. Odnalazłam męża (jeszcze o nim napiszę) i przepisaliśmy dom i samochód na tegoż syna. Oczywiście akt notarialny w pełni odpłatny. Można zapytać - samochód? To 18-letni Opel Astra. Jest on mi niezbędny, gdyż przynajmniej raz - a bywa, że i trzy razy - w miesiącu muszę jeździć z najmłodszym synem (14 lat) do oddalonego o ponad 100 km szpitala specjalistycznego. Jest to choroba Leśniowskiego-Crohna. Jakby wszystkiego było mało, jeszcze przed przepisaniem ów syn rozbił to nieszczęsne auto. Naprawa kosztował ponad 2.500 zł.Tak sprawa wygląda z długami męża z wyjątkiem jednego. Wziął pożyczkę na 18.000 zł w tym samym banku, w którym mamy wspólne konto. Co miesiąc rata jest potrącana z tego konta. Na nieszczęście na tym samym koncie mieliśmy przyznany limit debetowy - 5.000zł. Oczywiście całkowicie wykorzystany. Każda wpłata na ten rachunek w pierwszej kolejności idzie na spłatę raty pożyczki. Ta oczywiście mnie nie dotyczy. Dotyczy mnie jednak limit debetowy. A tego fizycznie nie ma możliwości spłacić przed spłatą całości pożyczki. Tak więc na dziś, nie licząc długów męża jestem zadłużona na ponad 10 tysięcy zł. Coraz częściej słyszę: kiedy mi oddasz pieniądze? Nie mam kompletnie z czego. Od sierpnia zrezygnowałam z internetu i telewizji cyfrowej, w komisie są obydwie obrączki i mój telefon komórkowy. W poniedziałek muszę jeszcze oddać laptopa syna (prezent z I Komunii św), bo nie jesteśmy w stanie przeżyć do końca miesiąca.
Mąż zrezygnował z pracy w Polsce i (chyba już) wyjechał do Niemiec. W celach zarobkowych. Korzył się bardzo o obiecywał, że jak tylko zacznie pracować, będzie na s wspierał finansowo. Nie wiem, co z tego wyjdzie.
Otrzymałam kilka odpowiedzi. Jedną - że próbuję wyłudzić pieniądze. Jedną - o czym już pisałam, żeby się nie martwić, bo długi męża mnie nie dotyczą. Wreszczie kilka - żeby iśc do opieki społecznej. To też niestety teoria. Ja pracuję na 0,75% etatu i moje zarobki są mizerne (1100-1200 zł na miesiąc). Natomiast mąż zarabiał nieźle i dlatego pobieraliśmy tylko 500+ na jedno dziecko. Teraz mąż nie pracuje. Teoretycznie nastąpiła więc utrata dochodu. teoretycznie, gdyż musiałabym udokumentować jego obecne dochody, bądź też mąż musiałby być zarejestrowany jako osoba bezrobotna. Jedynym wyjściem byłoby przeprowadzenie postępowania sądowego. Po pierwsze nie stać mnie na to, a po drugie, nie wiem jeszcze, co będzie z naszym małżeństwem. Przysięgaliśmy sobie "na dobre i na złe".
Tak to wszystko wygląda w wielkim skrócie. jest jeszcze kulka innych spraw, które jeszcze bardziej komplikują całą sytuacje, ale już je pominę. naprawdę mogłoby to wtedy wyglądać, jak historia wyssana z palca. Nie wiem, co będzie. Czasami mam ochotę się poddać, brakuje mi już sił. I pewnie tak bym zrbiła, gdyby nie dzieci.
Wiem jedno. Nie napiszę już żadnego posta.
Pozdrawiam

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4217 times

Re: Brak nadziei na jutro

Post autor: Andej » 2017-07-21, 09:26

Wiele razy byłem w sytuacji beznadziejnej. Zostawał tylko Bóg. I modlitwa.
Nie rozumiem bożych planów. Nie wiem dlaczego prowadzi mnie przez różne kryzysy. Ale prowadzi. PROWADZI. I wyprowadza z dołków. Finis coronat opus. Modlitwa jest solidnym oparciem. Dla Boga nie ma spraw beznadziejnych, ani niemożliwych. Módl się. A je będę prosić Stwórcę o wysłuchanie Twoich modlitw. Módl się o dobro. A za miesiąc, rok, może parę lat, wyjdziesz wzmocniona.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
ciasteczkowy_potfur
Super gaduła
Super gaduła
Posty: 1039
Rejestracja: 16 paź 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 59 times
Been thanked: 112 times

Re: Brak nadziei na jutro

Post autor: ciasteczkowy_potfur » 2017-07-21, 19:00

I to jest to, o czym pisałam winnych wątkach właśnie. Kiedy pytałam, co będzie, jeśli druga połówka okaże się kanalią w ten lub inny sposób, a uciec nie ma jak -_-

Moja rada jest taka: 1. módl się o pomoc do św. Filomeny, ona jest od trudności finansowych i moją rodzinę udało się dzięki modlitwom z nich wygrzebać.
2. Idź do parafii, powinni pomóc.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4217 times

Re: Brak nadziei na jutro

Post autor: Andej » 2017-07-24, 09:03

A dzisiaj znów słońce wzeszło. Burza przeszła. Kałuże schną. Strażacy kończą usuwanie przeszkód. Nastał nowy dzień. Boży dzień.
Kiedy ranne wstają zorze ... bądź pochwalon Boże wielki ...
Czemuż nie miałbym Go chwalić? Czemu miałbym narzekać, zamiast dziękować? Za to co mam. Za to złe, co ominęło mnie. Za każdy dzień, godzinę, doświadczenie ...
Wiem, że vulnerant omnes, ultima necat. Ale jutro też wstanie słońce. Choć nie wiem czy dla mnie. A jeśli nie ... Jeśli dziś zasnę "raz ostatni, Panienko daj szczęśliwą, dobrą noc."
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

ODPOWIEDZ