Łaska uswięcająca a śmierć
Łaska uswięcająca a śmierć
Jak interpretujecie zdanie: "Śmierć w grzechu ciężkim potępia dusze na wieki. "?
Śmierć w grzechu ciężkim( nagła) i już nie ma szans?
Śmierć w grzechu ciężkim( nagła) i już nie ma szans?
- Tek de Cart
- Biegły forumowicz
- Posty: 1601
- Rejestracja: 4 wrz 2017
- Lokalizacja: szczęśliwy mąż i ojciec, Warszawa
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 202 times
- Been thanked: 638 times
- Kontakt:
Re: Łaska uswięcająca a śmierć
Szansa jest zawsze, bo nawet w ostatnim tchnieniu człowiek może zawołać do Boga: "Jezu ratuj!" - i to może wystarczyć.
Natomiast jeśli tego nie zrobi - to tak, trwanie w grzechu ciężkim oznacza, że człowiek odrzuca Boga - czyli wybiera życie z dala od Niego - a to jest właśnie piekło.
Natomiast jeśli tego nie zrobi - to tak, trwanie w grzechu ciężkim oznacza, że człowiek odrzuca Boga - czyli wybiera życie z dala od Niego - a to jest właśnie piekło.
Nie sprzedawaj duszy diabłu, Bóg da Ci za nią więcej!
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4220 times
Re: Łaska uswięcająca a śmierć
To zależy od tego jak definiujesz śmierć. Kiedyś ojciec Pio odpowiedział kobiecie pytającej o losy męża samobójcy, że między momentem popełnienia samobójstwa a samą śmiercią jest wiele czasu.JanN pisze:Jak interpretujecie zdanie: "Śmierć w grzechu ciężkim potępia dusze na wieki. "?
Śmierć w grzechu ciężkim( nagła) i już nie ma szans?
Czy wiesz jak długo trwa umieranie? I kiedy następuje śmierć?
Uważam, że odrzucenie Boga (a grzech śmiertelny jest odrzuceniem Boga) w sposób definitywny w momencie ostatecznym może zasługiwać na potępienie. Jest taki teleturniej, w którym zasadniczą rolę odgrywa słowo "statecznie", wzgl. "definitywnie" lub jakiś inny synonim. A jaki jest ten moment ostateczny w chwili śmierci? Kiedy następuje ten moment nieodwracalny? Tego dowiemy się z autopsji, albowiem medycyna wciąż przesuwa próg śmierci. Być może jest to chwila, w której "staniemy przed Tronem Sędziego" i na pytanie: Kochasz mnie? odpowiemy: Tak lub nie! Przyjmiemy wyciągnięta dłoń lub ją odrzucimy.
Czy wierzysz w Czyściec? Jeśli tak, to znaczy, że i po śmierci masz szansę. Pod warunkiem, że dążysz do jasności. Tak właśnie wierzę.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
Re: Łaska uswięcająca a śmierć
Wlasnie jak to jest, gdy samobojca, nie ma po prostu innego wyjscia niz sie zabic i robi to, ale juz w momencie tego, a nawet wczeniej zaluje za to bo wie ze musi to zrobic. Jak to bedzie uznane w oczach Boga?Tek de Cart pisze:Szansa jest zawsze, bo nawet w ostatnim tchnieniu człowiek może zawołać do Boga: "Jezu ratuj!" - i to może wystarczyć.
Natomiast jeśli tego nie zrobi - to tak, trwanie w grzechu ciężkim oznacza, że człowiek odrzuca Boga - czyli wybiera życie z dala od Niego - a to jest właśnie piekło.
Czy to mozna uznac za prawdziwy zal? Czy bedzie to grzech przeciw Duchowi Swietemu,? bo chyba jest takie cos jak grzeszenie w nadziei milosierdzia Bozego czy cos takiego.
- Dezerter
- Legendarny komentator
- Posty: 15061
- Rejestracja: 24 sie 2015
- Lokalizacja: Inowrocław
- Has thanked: 4240 times
- Been thanked: 2970 times
- Kontakt:
Re: Łaska uswięcająca a śmierć
My Bogiem nie jesteśmy i wiemy tyle na pewno ile możemy wywnioskować z Biblii, resztę podaje nam do wiary Kościół z jego członkami prowadzony Duchem Świętym, na końcu mamy jeszcze swoje sumienie, które wypomina nam grzechy i wówczas nie powinniśmy zwlekać tylko się oczyścić przed Panem, żałować i zadośćuczynić ...Larson pisze:Wlasnie jak to jest, gdy samobojca, nie ma po prostu innego wyjscia niz sie zabic i robi to, ale juz w momencie tego, a nawet wczeniej zaluje za to bo wie ze musi to zrobic. Jak to bedzie uznane w oczach Boga?Tek de Cart pisze:Szansa jest zawsze, bo nawet w ostatnim tchnieniu człowiek może zawołać do Boga: "Jezu ratuj!" - i to może wystarczyć.
Natomiast jeśli tego nie zrobi - to tak, trwanie w grzechu ciężkim oznacza, że człowiek odrzuca Boga - czyli wybiera życie z dala od Niego - a to jest właśnie piekło.
Czy to mozna uznac za prawdziwy zal? Czy bedzie to grzech przeciw Duchowi Swietemu,? bo chyba jest takie cos jak grzeszenie w nadziei milosierdzia Bozego czy cos takiego.
jeśli tego nie robimy i trwamy w grzechu to słabo to wygląda ... przyznasz?
Jedno dla mnie jest pewne - Jahwe nie jest skrupulatnym księgowym
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4220 times
Re: Łaska uswięcająca a śmierć
Szczery żal może stanowić wystarczający powód do pełnego wybaczenia. I zwykle stanowi. A długość czasu, przez jaki jest wzbudzony żal doskonały nie ma znaczenia. M.in. dlatego, że ułamek sekundy przed śmiercią może relatywnie trwać wieki.
W sytuacji, gdy śmierć zbliża się nieuchronnie (albo gdy jedynie jesteśmy o tym przekonani) czas płynie zupełnie inaczej. Spowalnia. Otoczenie niemal zastyga w bezruchu, a nasz umysł pędzi z oszałamiającą prędkością. Między naciśnięciem spustu pistoletu, a rozerwaniem mózgu, jest wiele czasu do przemyślenia całego swojego życia.
W sytuacji, gdy śmierć zbliża się nieuchronnie (albo gdy jedynie jesteśmy o tym przekonani) czas płynie zupełnie inaczej. Spowalnia. Otoczenie niemal zastyga w bezruchu, a nasz umysł pędzi z oszałamiającą prędkością. Między naciśnięciem spustu pistoletu, a rozerwaniem mózgu, jest wiele czasu do przemyślenia całego swojego życia.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- Dezerter
- Legendarny komentator
- Posty: 15061
- Rejestracja: 24 sie 2015
- Lokalizacja: Inowrocław
- Has thanked: 4240 times
- Been thanked: 2970 times
- Kontakt:
Re: Łaska uswięcająca a śmierć
Ale chyba wszyscy się zgodzimy, że nie ma co liczyć na taki zbieg okoliczności, tylko trzeba żyć tak, by być gotowym na spotkanie Pana.
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.
- Marek_Piotrowski
- Legendarny komentator
- Posty: 19237
- Rejestracja: 1 cze 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 2648 times
- Been thanked: 4665 times
- Kontakt:
Re: Łaska uswięcająca a śmierć
Tak, dzisiejsza Ewangelia z Eucharystii mówi o tym dobitnie.Dezerter pisze:Ale chyba wszyscy się zgodzimy, że nie ma co liczyć na taki zbieg okoliczności, tylko trzeba żyć tak, by być gotowym na spotkanie Pana.
- Dezerter
- Legendarny komentator
- Posty: 15061
- Rejestracja: 24 sie 2015
- Lokalizacja: Inowrocław
- Has thanked: 4240 times
- Been thanked: 2970 times
- Kontakt:
Re: Łaska uswięcająca a śmierć
Ja i Markiem spotkaliśmy na Sesji Apologetycznej kobietę, która od 25 lat żyje codziennie w łasce uświęcającej - piękne świadectwo dała - jednak można! Paweł wiedział co mówi nawołując do świętości.Marek_Piotrowski pisze:Tak, dzisiejsza Ewangelia z Eucharystii mówi o tym dobitnie.Dezerter pisze:Ale chyba wszyscy się zgodzimy, że nie ma co liczyć na taki zbieg okoliczności, tylko trzeba żyć tak, by być gotowym na spotkanie Pana.
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4220 times
Re: Łaska uswięcająca a śmierć
Dwa wątki przeplatają się.
Nakaz życia w stanie łaski jest oczywisty. Jest zrozumiały i nie da się go podważyć.
Ale szansa na zbawienie jest innym wątkiem.
Życie w łasce jest warunkiem dostatecznym. Takoż i śmierć w stanie łaski uświęcającej można uznać za warunek konieczny i dostateczny (chyba, że coś nie zatrybi w momencie przejścia - co uważam za małoprawdopodobne).
Ale śmierć w stanie grzechu, nie stanowi podstawy do potępienia. Nie stanowi wystarczającej podstawy.
Wzbudzenie żalu doskonałego nie jest zbiegiem okoliczności. Jest normalną konsekwencją życia. Widzę to po sobie. Jak często upadam, popełniam błędy. Jak czuję potrzebę, aby się oczyszczać. Wierzę w to, że gdybym umarł nawet w chwili popełnianie złego czynu, Bóg nie przekreśli mnie. Wierzę w to, że cały mój stosunek do Boga i ludzi spowoduje to, że w ostatnich sekundach lub ułamkach sekund, jedynym co będę czuł, to będzie miłość do Boga i żal za wszystkie błędy. I ta moja nadzieja ani troszkę nie jest sprzeczna ze staraniem się trwania w stanie łaski uświęcającej. Ale to, że się staram, wcale nie oznacza, że w niej trwam. Niestety, nie mam żadnego zaświadczenia, że tak jest. Nawet nie marzę o permanentnym świadectwie obejmującym ćwierćwiecze. Nie mam nawet świadectwa, że w drodze od konfesjonału do ołtarza, tak jest. Choć wierzę, że stan ten trwa od przyjęcia Cała Pańskiego do kolejnej Komunii Świętej. Ocenia ktoś wyżej. Nie ja, nie ksiądz, nie biskup, ani papież.
Nie umniejszam dokładania wszelkich starań do życia w stanie łaski. I protestuję przeciwko stwierdzeniu, że śmierć w stanie grzechu jest równoznaczna z potępieniem.
A co do panien, wiem, że zastały drzwi zamknięte. Ale nie wiem, czy po pewnym czasie nie wpuszczono ich drzwiami kuchennymi. Gdy już swoje odstały, gdy zrozumiały swój błąd i przekonały weselników, że dobrze im życzą. A błąd był jednorazowy.
Nakaz życia w stanie łaski jest oczywisty. Jest zrozumiały i nie da się go podważyć.
Ale szansa na zbawienie jest innym wątkiem.
Życie w łasce jest warunkiem dostatecznym. Takoż i śmierć w stanie łaski uświęcającej można uznać za warunek konieczny i dostateczny (chyba, że coś nie zatrybi w momencie przejścia - co uważam za małoprawdopodobne).
Ale śmierć w stanie grzechu, nie stanowi podstawy do potępienia. Nie stanowi wystarczającej podstawy.
Wzbudzenie żalu doskonałego nie jest zbiegiem okoliczności. Jest normalną konsekwencją życia. Widzę to po sobie. Jak często upadam, popełniam błędy. Jak czuję potrzebę, aby się oczyszczać. Wierzę w to, że gdybym umarł nawet w chwili popełnianie złego czynu, Bóg nie przekreśli mnie. Wierzę w to, że cały mój stosunek do Boga i ludzi spowoduje to, że w ostatnich sekundach lub ułamkach sekund, jedynym co będę czuł, to będzie miłość do Boga i żal za wszystkie błędy. I ta moja nadzieja ani troszkę nie jest sprzeczna ze staraniem się trwania w stanie łaski uświęcającej. Ale to, że się staram, wcale nie oznacza, że w niej trwam. Niestety, nie mam żadnego zaświadczenia, że tak jest. Nawet nie marzę o permanentnym świadectwie obejmującym ćwierćwiecze. Nie mam nawet świadectwa, że w drodze od konfesjonału do ołtarza, tak jest. Choć wierzę, że stan ten trwa od przyjęcia Cała Pańskiego do kolejnej Komunii Świętej. Ocenia ktoś wyżej. Nie ja, nie ksiądz, nie biskup, ani papież.
Nie umniejszam dokładania wszelkich starań do życia w stanie łaski. I protestuję przeciwko stwierdzeniu, że śmierć w stanie grzechu jest równoznaczna z potępieniem.
A co do panien, wiem, że zastały drzwi zamknięte. Ale nie wiem, czy po pewnym czasie nie wpuszczono ich drzwiami kuchennymi. Gdy już swoje odstały, gdy zrozumiały swój błąd i przekonały weselników, że dobrze im życzą. A błąd był jednorazowy.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- Marek_Piotrowski
- Legendarny komentator
- Posty: 19237
- Rejestracja: 1 cze 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 2648 times
- Been thanked: 4665 times
- Kontakt:
Re: Łaska uswięcająca a śmierć
Gdyby nie zatrybiłi, to znaczy że nie byliśmy w stanie Łaski.Andej pisze:Dwa wątki przeplatają się.
Nakaz życia w stanie łaski jest oczywisty. Jest zrozumiały i nie da się go podważyć.
Ale szansa na zbawienie jest innym wątkiem.
Życie w łasce jest warunkiem dostatecznym. Takoż i śmierć w stanie łaski uświęcającej można uznać za warunek konieczny i dostateczny (chyba, że coś nie zatrybi w momencie przejścia - co uważam za małoprawdopodobne).
Niestety, stanowi.Ale śmierć w stanie grzechu, nie stanowi podstawy do potępienia. Nie stanowi wystarczającej podstawy.
KKK 1033: "Nie możemy być zjednoczeni z Bogiem, jeśli nie wybieramy w sposób dobrowolny Jego miłości. Nie możemy jednak kochać Boga, jeśli grzeszymy ciężko przeciw Niemu, przeciw naszemu bliźniemu lub przeciw nam samym: "Kto... nie miłuje, trwa w śmierci. Każdy, kto nienawidzi swego brata, jest zabójcą, a wiecie, że żaden zabójca nie nosi w sobie życia wiecznego" (1 J 3, 14 c-15). (...)
Umrzeć w grzechu śmiertelnym, nie żałując za niego i nie przyjmując miłosiernej miłości Boga, oznacza pozostać z wolnego wyboru na zawsze oddzielonym od Niego. Ten stan ostatecznego samowykluczenia z jedności z Bogiem i świętymi określa się słowem "piekło".
Być może nieporozumienie tkwi w tym, że obejmujesz terminem "śmierć" także sam "moment śmierci" w którym człowiek może się nawrócić. Niestety jednak, przejście w stanie grzechu "na tamtą stronę" ciężkiego implikuje, iż człowiek wybiera potępienie.
Zgoda.Wzbudzenie żalu doskonałego nie jest zbiegiem okoliczności. Jest normalną konsekwencją życia. Widzę to po sobie. Jak często upadam, popełniam błędy. Jak czuję potrzebę, aby się oczyszczać. Wierzę w to, że gdybym umarł nawet w chwili popełnianie złego czynu, Bóg nie przekreśli mnie. Wierzę w to, że cały mój stosunek do Boga i ludzi spowoduje to, że w ostatnich sekundach lub ułamkach sekund, jedynym co będę czuł, to będzie miłość do Boga i żal za wszystkie błędy. I ta moja nadzieja ani troszkę nie jest sprzeczna ze staraniem się trwania w stanie łaski uświęcającej. Ale to, że się staram, wcale nie oznacza, że w niej trwam. Niestety, nie mam żadnego zaświadczenia, że tak jest. Nawet nie marzę o permanentnym świadectwie obejmującym ćwierćwiecze. Nie mam nawet świadectwa, że w drodze od konfesjonału do ołtarza, tak jest. Choć wierzę, że stan ten trwa od przyjęcia Cała Pańskiego do kolejnej Komunii Świętej. Ocenia ktoś wyżej. Nie ja, nie ksiądz, nie biskup, ani papież.
Jak wyżej - zależy co rozumiesz przez "śmierć w stanie grzechu". Dosłownie pisząc - niestety jest.Nie umniejszam dokładania wszelkich starań do życia w stanie łaski. I protestuję przeciwko stwierdzeniu, że śmierć w stanie grzechu jest równoznaczna z potępieniem.
Nie pozbawiajmy znaczenia tekstów ewangelicznych, by "złagodzić" ich wymowę.A co do panien, wiem, że zastały drzwi zamknięte. Ale nie wiem, czy po pewnym czasie nie wpuszczono ich drzwiami kuchennymi. Gdy już swoje odstały, gdy zrozumiały swój błąd i przekonały weselników, że dobrze im życzą. A błąd był jednorazowy.
Chrześcijaństwo to nie głaskanie. Nasze wybory są traktowane przez Boga poważnie.
?Niebo Chrystusa opiera się na wolności, pozwalającej potępionym chcieć własnego potępienia.
Specyfiką chrześcijaństwa jest przekonanie o wolności człowieka i o powadze ludzkiego życia?
/J.Ratzinger ?Śmierć i życie wieczne?/
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4220 times
Re: Łaska uswięcająca a śmierć
Widzisz, ja głęboko wierzę, że dopóki działa moja świadomość, mogę "chwycić" wyciągniętą do mnie "rękę" Boga. Uważam, że gdy już gilotyna życia przerwie mój rdzeń kręgowy, a świadomość jeszcze nie uleci, to jeszcze wtedy mam szansę i możliwość na szczery żal, przebaczenie, wyznanie miłości i rzucenie się w boże objęcia.
Masz rację, śmierć widzę inaczej. Jako proces. Śmierć fizyczna następuje w momencie, gdy już nie ma powrotu. Ale do "pełnej" śmierci biologicznej daleko. Bo mozg jeszcze działa. Bo świadomość życia jeszcze funkcjonuje. Bo jeszcze myślę i docierają do mnie bodźce zewnętrzne. A równocześnie zaczynają docierać bodźce niebiańskie. Śmierć to śluza, przejście. To proces trwający jakiś czas. A czas jest relatywny. Zwłaszcza w trakcie umierania. To bardzo dużo czasu.
Masz rację, śmierć widzę inaczej. Jako proces. Śmierć fizyczna następuje w momencie, gdy już nie ma powrotu. Ale do "pełnej" śmierci biologicznej daleko. Bo mozg jeszcze działa. Bo świadomość życia jeszcze funkcjonuje. Bo jeszcze myślę i docierają do mnie bodźce zewnętrzne. A równocześnie zaczynają docierać bodźce niebiańskie. Śmierć to śluza, przejście. To proces trwający jakiś czas. A czas jest relatywny. Zwłaszcza w trakcie umierania. To bardzo dużo czasu.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- Marek_Piotrowski
- Legendarny komentator
- Posty: 19237
- Rejestracja: 1 cze 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 2648 times
- Been thanked: 4665 times
- Kontakt:
Re: Łaska uswięcająca a śmierć
I ja tak myślę.Andej pisze:Widzisz, ja głęboko wierzę, że dopóki działa moja świadomość, mogę "chwycić" wyciągniętą do mnie "rękę" Boga. Uważam, że gdy już gilotyna życia przerwie mój rdzeń kręgowy, a świadomość jeszcze nie uleci, to jeszcze wtedy mam szansę i możliwość na szczery żal, przebaczenie, wyznanie miłości i rzucenie się w boże objęcia.
Masz rację, śmierć widzę inaczej. Jako proces. Śmierć fizyczna następuje w momencie, gdy już nie ma powrotu. Ale do "pełnej" śmierci biologicznej daleko. Bo mozg jeszcze działa. Bo świadomość życia jeszcze funkcjonuje. Bo jeszcze myślę i docierają do mnie bodźce zewnętrzne. A równocześnie zaczynają docierać bodźce niebiańskie. Śmierć to śluza, przejście. To proces trwający jakiś czas. A czas jest relatywny. Zwłaszcza w trakcie umierania. To bardzo dużo czasu.
Warto to jednak precyzować, żeby nie wprowadzić kogoś w błąd.