Ale słyszysz ewidentnie słowa, zdania? Jak to wygląda?
Na Jasnej Górze (tak, wiem, że często ostatnio piszę o tym miejscu, ale jestem tam bardzo często), obserwuję Paulinów w Kaplicy Pokuty przed Najświętszym Sakramentem. I zazwyczaj patrzą się na Najświętszy Sakrament kilkanaście minut z zawieszonym wzrokiem.
Inni siedzą z zamkniętymi oczami i coś się uśmiechają do siebie. A kolejni po prostu najczęściej się dużo modlą, często z telefonu (ha! Sama tak robię, ale chciałabym sobie kupić karty modlitwy, albo niektóre rzadkie modlitwy wybrukować po prostu i mieć taką saszetkę ze wszystkim).
Ja siedzę, patrzę się na Najświętszy Sakrament albo zamykam oczy i wyłączam myślenie totalnie, lub w myślach tworzę monolog, zadaję pytania, coś opowiadam, mówię Mu, że pięknie wygląda w tej Monstrancji. To znaczy takie stwierdzenie mi się nasuwa samo, bo naprawdę ładnie to wygląda. No i w końcu nie przychodzę tylko o cos prosić, opowiadać o sobie, ale też żeby On czuł się dobrze i zauważony. A nie jak maszyna do życzeń.
Tutaj jest mój duży postęp, bo jakiś czas temu (dosłownie z dnia na dzień), dopuściłam do siebie i uwierzyłam, że był kiedyś człowiekiem i miał podobne odczucia do nas. Wcześniej, jako dziecko, traktowałam Go jako postać z obrazków, a już teraz po nawróceniu jako ktoś "nierealny". I to niedawno się zmieniło, samo, albo przy pomocy tego, że jestem co dzień na mszy + Komunia oraz codzienna lub bardzo częsta adoracja Najświętszego Sakramentu.
Naprawdę, Komunia codzienna dużo daje. Powoli, ale daje. Nie mówię o spełnianiu próśb, tylko o tym jak my się zmieniamy, uwrażliwiamy na kwestię wiary i kontaktu z Bogiem, w jakiś sposób "uzależnia" pozytywnie.
Tak samo adoracja.
Jestem tego dobrym przykładem, bo ja NIE nastawiałam się na nic kompletnie jak wróciłam do wiary. W ogóle moja wiedza była na poziomie prawie zerowym, nigdy nie słyszałam nawet wcześniej o tym, że Komunia zmienia podejście do wiary, tak nawet "wygładzać" człowieka od wewnątrz.