Marek_Piotrowski pisze: ↑2024-04-03, 13:14
Bezpośrednią przyczyną powstania indeksu było wydanie zafałszowanych przekładów Pisma Świętego, „naciąganych” pod naukę różnych odłamów.
Wiele przekładów dość bezceremonialnie podchodziło do zawartości Pisma. ...
Był to jeden z czynników, jakieś uzasadnienie na to jest, ale
nie bezpośredni, jak pan Marek niedopowiedział(manipuluje). To kwestia o wiele bardziej złożona, właśnie głównym powodem było ogólne podważanie praktyk, tradycji - czyli doktryn i interpretacji Rzymsko - Katolickich.
A sama reformacja nie była problemem dla tłumaczeń Pisma, ale przyniosła ze sobą fundamentalne kwestionowanie autorytetu Kościoła - KRK i to było wyzwaniem jak i problemem dla jego władzy, wiązało się to z szerokim spektrum pism krytykujących istniejące praktyki religijne i interpretacje teologiczne. Stąd "indeks ksiąg" jako tylko jeden z wielu aparatów mający temu przeciw-dzałać.
Marek_Piotrowski pisze: ↑2024-04-03, 13:14
Co gorsze wkrótce zaczęły się pojawiać tłumaczenia protestanckie, w których „niewygodne” fragmenty zmieniano lub po prostu opuszczano. Przykład z naszego podwórka: ariański przekład Szymona Budnego (tzw. „Biblia Nieświeska”). Budny nie wierzył w boskość Jezusa, więc po prostu usunął z Nowego Testamentu fragmenty potwierdzające tę prawdę wiary. Podobnie dla „polemiki antykatolickiej” pozamieniał słowo „niewiasty” na „żony”, a faryzejskich uczonych żydowskich pozamieniał na „księży”.
Ale pan Marek "zapomina" chyba wspomnieć o
Wulgaciełacińskiej w której odkryto wiele błędów, a która była standardową wersją Pisma Świętego używaną w Kościele Rzymskokatolickim. Była ceniona za swoją autorytatywność i używana w liturgii oraz nauczaniu od wielu stuleci.
I to właśnie jednym z uzasadnionch zarzutów protestantów wobec KRK było poleganie na wulgacie zamiast na tekstach oryginalnych.
Marek_Piotrowski pisze: ↑2024-04-03, 13:14
Biblia Lutra pełna jest tendencyjnych komentarzy i pouczeń dla czytających (co sprzeciwia się jego własnej zasadzie Sola scriptura!) oraz ilustracji popierających poglądy reformatora (np. w dziale Apokalipsy mówiący o wielkim odstępstwie narysowany został papież). Zapytany jaki autorytet pozwala mu to robić odpowiedział, ze jego wlasny autorytet jest ku temu wystarczajacy.
Owszem Luter popełnił wiele błędów, ale miał też w kilku istotnych kwestiach rację, jak słynne odpusty i nadużywanie władzy. Na tym to polega, my pretestanci weryfikujemy naszych liderów, nie uważamy ich za nieomylnych lub oddzielną i nietykalną kastę.
Pan Marek pomija fakt, że dostęp do oryginalnych tekstów biblijnych w językach greckim i hebrajskim stał się łatwiejszy, dzięki pracy takich uczonych jak Erazm z Rotterdamu, a wtedy - niestety - różnice i potencjalne błędy w tłumaczeniu Wulgaty zaczęły wychodzić na światło dzienne.
Np. Marcin Luter, wykorzystując swoje studia nad tekstem greckim, zwrócił uwagę na przykład na różnicę między
'pokutować' (metanoia w grece, oznaczające zmianę myślenia lub serca) a
'czynić pokutę' w łacińskiej Wulgacie, co miało istotne implikacje teologiczne, szczególnie w kontekście nauki o usprawiedliwieniu i pokucie. Ta różnica terminologiczna nie tylko podkreśliła problemy związane z dokładnością tłumaczenia, ale także ukazała, jak tłumaczenie może wpływać na rozumienie i praktykę doktryn.
Czy inny błąd który dyktował inne teologiczne debaty... W Księdze Rodzaju 3:15 Bóg obiecuje Adamowi i Ewie, że ich potomstwo zmiażdży głowę węża. W języku hebrajskim słowo użyte do opisania potomstwa Ewy to
"zera" (זֶרַע), które może oznaczać zarówno "potomstwo" jak i "nasienie". W łacińskiej wulgacie słowo "zera" zostało błędnie przetłumaczone jako "ipse" (on), co sugeruje, że to sam Bóg zmiażdży głowę węża.
Ten błąd tłumaczenia miał znaczący wpływ na interpretację mariologii, czyli doktryny o Maryi. Ponieważ niektórzy interpretatorzy twierdzili, że błąd ten wskazuje na Maryję jako na "Niewiastę z Księgi Rodzaju", która zmiażdży głowę węża. Interpretacja ta stała się podstawą dla wielu teologicznych dogmatów dotyczących Maryi, w tym jej poczęcia bez grzechu pierworodnego i jej wniebowzięcia.
Marek_Piotrowski pisze: ↑2024-04-03, 13:14
Drugim powodem pojawienia się indeksu był fakt, iż protestanci uczynili z wydawnictw narzędzie propagandy i Kościół łudził się, że będzie w stanie powstrzymać powódź kłamstw metodami administracyjnymi.
Jak łatwo powyżej zauważyć, konsekwencje ograniczonego dostępu do tekstów biblijnych oraz poleganie na narzuconym przekładzie Wulgaty były dalekie od błahych. Praktyka ta doprowadziła do rozwoju i utrwalenia doktryn, które nie znajdują bezpośredniego uzasadnienia w Biblii, bądź których interpretacja z oryginalnych tekstów nie pozwala na jednoznaczne ich z niej wyniesienie. Brak możliwości bezpośredniego, nieograniczonego dostępu do Pisma Świętego przez wiernych stworzył środowisko, w którym pewne nauki mogły być rozwijane i utrzymywane bez bezpośredniego odniesienia do biblijnej podstawy, co z kolei wpłynęło na formowanie się praktyk i przekonań, które były obce, albo przynajmniej nie ujęte wprost w tekście źródłowym.
Reformacja wprowadziła znaczące przewartościowania w sposobie postrzegania autorytetu kościelnego i struktur społecznych, prowadząc do głębokich przemian kulturowych i politycznych. Centralnym założeniem reformacyjnym, podważającym dotychczasowy porządek, była idea bezpośredniego dostępu każdego człowieka do Boga, niezależnie od pośrednictwa duchowieństwa. Przekonanie, że "wszyscy wierzący są kapłanami" oraz że zbawienie jest możliwe wyłącznie przez wiarę w Chrystusa, a nie poprzez pośrednictwo instytucjonalne Kościoła, zasadniczo kwestionowało jego średniowieczny autorytet. Ta radykalna zmiana perspektywy miała również konsekwencje społeczne i polityczne, podkreślając idee równości między ludźmi przed Bogiem, co przekładało się na postulaty równości społecznej. Reformacja wywierała presję na monarchów, którzy tradycyjnie powoływali się na prawo Boskie jako fundament swojej władzy, domagając się od nich uzasadnienia ich rządów w świetle Pisma Świętego. Tym samym, autokratyczna władza królów została poddana krytyce i ograniczeniu przez biblijne kryteria sprawiedliwości i moralności.
W ten sposób reformacja przyczyniła się również do zmian w relacjach między władzą świecką a kościelną, inspirując władcy do poszukiwania niezależności od autorytetu kościelnego i opierania swojego rządzenia na własnym sumieniu oraz rozumieniu Biblii. Ten proces, w dłuższej perspektywie, prowadził do nasilających się postulatów oddzielenia kościoła od państwa, co można uznać za jeden z pierwszych kroków w kierunku współczesnych zasad sekularyzmu i pluralizmu religijnego.
Marek_Piotrowski pisze: ↑2024-04-03, 13:14
Indeks zawierał także – o czym niechętnie się dziś wspomina – wydawnictwa pornograficzne oraz wróżbiarskie i magiczne (
„Należy całkowicie odrzucić wszelkie książki i pisma zajmujące się geomancją, hydromancją, aeromancją, piromancją, onejromancją, chiromancją, nekromancją, a również te, w których znajdują się przepowiednie, czary, wróżby, wyrocznie, zaklęcia magiczne. Biskupi zaś niech starannie czuwają nad tym, aby nie były czytane ani posiadane książki, traktaty, tablice astrologiczne (…)”/Pius IV
Dominici gregis custodiae/
Czemu niechętnie. Kościół winien się skupić na nauczaniu zasad i wartości zawartych w Biblii oraz na życiu zgodnie z naukami Jezusa. Ale Reformacja wskazała nadużycia i hipokryzję, że hierachowie sami nie byli w stanie często sprostać takim wymaganiom, to co daje takie indeks? Kościół daje przykład do naśladowania, a nie go narzuca metodami administracyjnymi...... nie tędy droga.....
Marek_Piotrowski pisze: ↑2024-04-03, 13:14
Czy indeks był dobry i potrzebny? Z naszego dzisiejszego punktu widzenia – chyba nie. Uważamy, że taki sposób ograniczania „potężnej powodzi skażonych ksiąg” jest nie tylko nieskuteczny, ale i wątpliwy moralnie; co więcej sam ma skłonność do wynaturzania się. Bywało, że na listę wpisywane były „na wszelki wypadek” książki pożyteczne, które absolutnie nie powinny się tam znaleźć – choćby kopernikańskie dzieło
O obrotach sfer niebieskich (nawiasem mówiąc wcześniej wydane z
imprimatur Kościoła!) - co prawda czasowo, do czasu umieszczenia pewnych korekt i akurat tu Kościół bronił metody naukowej (tylko czy powinien się w to w ogóle mieszać?).
Z drugiej strony na indeksie znalazło się bardzo wiele pozycji rzeczywiście szkodliwych (np. dzieło Juana de Sepulveda uważającego, iż Indian należy zmuszać siłą do chrztu i wolno ich traktować jak przeznaczonych do niewolnictwa - idea tak długo kultywowana przez protestantyzm).
Indeks jest dość typowym przykładem kontrowersyjnego (z dzisiejszego punktu widzenia) działania, powziętego ze szlachetnych pobudek. Pewne na nie światło może rzucić fragment przedmowy do Indeksu:
I tu jest dobra konkluzja.
Zadaniem Kościoła jest prowadzić ludzi do wewnętrznej przemiany serca, inspirując ich do życia w zgodzie z ewangelicznymi wartościami, tak aby z własnej woli i przekonania unikali grzechu. Dążenie do ograniczania możliwości grzeszenia przez zewnętrzne metody nie odzwierciedla głębi nauczania Biblii, ani nauk Jezusa i apostołów. Prawdziwa przemiana zachodzi wtedy, gdy człowiek na podstawie wewnętrznego przekonania i relacji z Bogiem decyduje się na życie zgodne z Jego przykazaniami. Kościół, poprzez swoje nauczanie i działanie, powinien zatem skupić się na ukazywaniu drogi miłości, przebaczenia i miłosierdzia, jako klucza do prawdziwego i głębokiego życia duchowego, zamiast na narzucaniu ograniczeń, które są sztucznymi barierami na drodze do duchowego wzrostu.
Marek_Piotrowski pisze: ↑2024-04-03, 13:14
Warto zwrócić uwagę, że przecież i dziś nie pozwalamy na publikację pewnych książek: pornografii dziecięcej i zwierzęcej, wydawnictw propagujących narkotyki czy zbrodnicze ideologie (parę lat temu proces miało w Polsce wydawnictwo usiłujące skierować do księgarń edycję
Mein Kampf Adolfa Hitlera). Współczesny, świecki indeks zabrania publikacji książek negujących Holocaust (a nawet kwestionujący jego skalę), propagujących systemy totalitarne a nawet… godzący w interesy niektórych firm (vide
casus filmu Witajcie w życiu o firmie
Amway). Indeks powstał z dokładnie tych samych pobudek; może tylko w średniowieczu nieco inaczej ludzie patrzyli na to co jest skrajnie szkodliwe (a może tylko poważniej traktowali własną wiarę?)..
Końcowe cele, które motywowały powstanie Indeksu Ksiąg Zakazanych w średniowieczu, mogą mieć swoje odpowiedniki w dzisiejszych regulacjach, ale kluczowe różnice tkwią w podejściu do edukacji i formowania sumienia. Podczas gdy regulacje prawne mają na celu ochronę społeczeństwa przed bezpośrednimi zagrożeniami, Kościół winine dążyć do kształtowania sumień w sposób, który prowadzi do świadomego wyboru dobra, opartego na głębokim zrozumieniu i relacji z Bogiem, a nie trzymać w ucisku zakazów i nakazów, często pod groźbą kar i sankcji.... to nie jest działanie Jezusa.....
Marek_Piotrowski pisze: ↑2024-04-03, 13:14
W XIX i XX wieku rola indeksu sprowadziła się faktycznie do roli ostrzeżenia przed wydawnictwami zawierającymi szkodliwe treści (i tak jest do dziś – indeks istnieje jako ostrzeżenie. Jest na nim np. wspomniane
Mein Kampf).
Na koniec warto dodać, iż łatwo Kościołowi czynić zarzut, gdyż to co robił było bardzo formalne; indeks był publicznie dostępny i znany, sprawa – choć z naszego dzisiejszego punktu widzenia nie do przyjęcia – była jasna i przejrzysta.
Inaczej było w kręgach protestanckich; tam cenzura zależała od fanaberii tego, który akurat miał władzę i następowała doraźnie (wystarczy przypomnieć co zrobił choćby Kalwin z Servletem, który ośmielił się skrytykować jego dzieła. Co więcej, protestanci zakazywali wydawania nie tylko dzieł „papistów”, ale i konkurencyjnych wyznań (np. luteranie wycinali dzieła kalwińskie i odwrotnie).
Nie. Nie tyle indeks został zniesiony, co przestał obowiązywać w sensie dyscyplinarnym w Kościele. Zachowuje on jednak swoją wartość moralną jako ostrzeżenie przed treściami szkodliwymi dla wiary i dobrych obyczajów.
Według nauki Jezusa i apostołów - tylko przez nauczanie, pokazane przykładem - szczególnie u hierachii - we własnym życiu.... wtedy wiara staje się "żywa", umożliwiając wiernym podejmowanie decyzji zgodnych z ich sumieniem i nauczaniem Kościoła. W ten sposób, rola Kościoła przekracza prostą kategoryzację treści na dozwolone i zakazane, a staje się przewodnikiem na drodze do głębszego zrozumienia i realizacji moralnego dobra, idąc za głosem sumienia i nauk Chrystusa.