Mi Bóg wskazuje, że mam duszę. Jak cały rodzaj ludzki. A małpy nie mają. W tym różnica. Nie mają duszy tylko ci, którzy wszystko odziedziczyli po małpach i w istnieniu ich protoplastów nie doszło do bożej interwencji. Być może, nie posiadając tego boskiego pierwiastka, nie mogą uwierzyć.
Nie napisałem zrozumieć, bo to kwestia wiary, a nie materialnego dowodu.
To śmieszne, że chcesz ustalić nasze (tj. czyje?) stanowisko. Poza tym, nie musisz witać, skoro już to jesteś. Z naszym stanowiskiem nie musisz się nigdzie dostawać. Jeśli chcesz dokądś dojąć, to musisz wypracować swoje własne stanowisko.
Jeśli jednak musisz ustalić nasze (czyje?) stanowisko, to wyłącz mnie z tych naszych. Albowiem nigdy nie pisze niczego w imieniu Kościoła. Ani w imieniu katolików względnie chrześcijan. Wszystko co piszę, tj. napisałem i napiszę, jest moim subiektywnym osobistym zdaniem. Nie posiadam odpowiedniej wiedzy, ni pozycji, abym mógł w czyimkolwiek imieniu wygłaszać cokolwiek. Choć przyznaję, że czasem używam formy "my", gdy wydaje mi się, że w jakiejś sprawie mam takie samo zdanie jak inni. Jednak i takim wypadku nie należy traktować moich wypowiedzi jak reprezentatywnych dla jakieś zbiorowości.
Jak na razie obserwuję, to niewiele osób chce myśleć racjonalnie. Droga niewiary nie jest drogą racjonalną, gdyż jest zamknięta na wiarę. Przyznaję, że wierzący ma łatwiej, bo oprócz wiary ma wątpliwości. Często przeczy sobie i innym. Często sprzecza się z Bogiem lub Mu sprzeciwia. Tym samym bywa, że kroczy drogą niewiary. Niewierzący sam przed sobą zamyka możliwość dialogu z Bogiem. I jest decyzja nieracjonalna. Tak, więc widzisz, nie wszyscy mogą myśleć racjonalnie.
Po to człowiek ma rozum i inteligencję, aby odróżniał to co dosłowne, od tego co metaforyczne.
Wybór miałeś, masz i będziesz miał. Na razie w kółko deklarujesz, że już dokonałeś wyboru.
To troszkę jak z pacjenta w szpitalu. Można go uratować, dopóki nie umrze. Po nastąpieniu (nastąpieniu, a nie tylko stwierdzeniu)śmierci biologicznej już uratować nie mogą.
JednaX dość prosto i dosadnie, ale taka jest rzeczywistość. Choć ja nie ująłbym tego w tak drastyczny sposób. Lepiej unikać zgrzytów.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.