faraon pisze: ↑2023-06-02, 08:20
Tu wlasnie widac jak powinno wygladac wspolzycie malzenskie, czy jest to zaspokajanie swoich pozadan, czy Milosc.
Zaspokajanie swoich pozadan na wspolmalzonku-malzonce jest profanacja ich ciala. Milosc jest tego odwrotnoscia, choc tez prowadzi do wspolzycia seksualnego.
To zależy, co podkładasz pod wyrażenie "zaspokajanie swoich pożądań".
W tym co piszesz dźwięczy (co już zauważył bodajże
@Gzresznik Upadający ) pewien manicheizm. Tymczasem w małżeństwie miłość cielesna (a więc pociąg fizyczny) i ta duchowa to nie przeciwieństwo, ale
symfonia. I wielkim złem jest oddzielanie jednego od drugiego, a tym bardziej przeciwstawianie.
Zresztą nawet nauka Kościoła stwierdza, że jednym z zadań (choć nie pierwszoplanowym) aktu małżeńskiego jest uśmierzanie czy też wykorzystywanie w dobrym celu pożądania (pisał o tym również święty Paweł w I Liście do Koryntian). Ciało to nie coś złego - jesteśmy także ciałem. Stąd "teologia ciała" tak rozwinięta przez św. Jana Pawła II.
Świętoszkowate podejscie (będące w gruncie rzeczy pruderią), które deprecjonuje ciało, neguje i uważa za coś złego ludzki pociąg, postulując jakieś stronienie od tego, co jest darem dla małżeństwa, rozbiło już niejedno małżeństwo.