Ale masz wiarę. I właściwie to wiedzę też masz, ciekawie piszesz. To, że twierdzisz, że jej nie masz, dobrze świadczy. Osoby, które dążą do pozyskania wiedzy, zawsze widzą, jak wiele jeszcze zostało i że to jest niekończącym się procesem. To jest postawa ciekawości i otwartości na Boga i świat. Najgorzej jest wtedy, gdy ktoś nie wie, a jest pewny, że wszystko wie i nie przyjmuje żadnych argumentów.
Budowanie związku "po chrześcijańsku"
- miłośniczka Faustyny
- Mistrz komentowania
- Posty: 4484
- Rejestracja: 26 sie 2018
- Lokalizacja: Ulica Sezamkowa
- Has thanked: 1082 times
- Been thanked: 1153 times
Re: Budowanie związku "po chrześcijańsku"
Ostatnio zmieniony 2023-01-19, 14:27 przez miłośniczka Faustyny, łącznie zmieniany 1 raz.
Odkąd umiłowałam Boga całą istotą swoją, całą mocą swego serca, od tej chwili ustąpiła bojaźń, i chociażby mi nie wiem już jak mówiono o Jego sprawiedliwości, to nie lękam się Go wcale, bo poznałam Go dobrze: Bóg jest Miłość a Duch Jego- jest spokój"
Re: Budowanie związku "po chrześcijańsku"
@miłośniczka Faustyny dziękuję za słowa wsparcia
Ale wiesz, ja to jednak uważam, że wiedzy zbytnio nie mam, wchodzę dopiero w temat. Wszystko musi się chyba samo przetrawić w mojej głowie.
Ale wiesz, ja to jednak uważam, że wiedzy zbytnio nie mam, wchodzę dopiero w temat. Wszystko musi się chyba samo przetrawić w mojej głowie.
-
- Początkujący
- Posty: 42
- Rejestracja: 10 wrz 2022
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 5 times
- Been thanked: 7 times
Re: Budowanie związku "po chrześcijańsku"
@ Lwica, ja Cię też skomplementuje, fajnie piszesz, lubię Cię czytać i w ogóle chyba jesteśmy na podobnym etapie duchowego rozwoju
A zamykając temat budowania związków: co do zainteresowań uważam, że nie muszą być wspólne, ale fajnie jak jest jakaś otwartość na to, czym się druga strona interesuje. Dajmy na to facet jest pszczelarzem, to jak nawet kobiety to w ogóle nie interesuje samo w sobie (tzn. bez związku z tym konkretnym facetem by w takie tematy nie wchodziła), to dobrze, jak chętnie o tym słucha, ciekawi ją to biernie, cieszy się z pasji męża. Podobnie - jak ktoś lubi podróżować, to nawet niech od czasu do czasu jedzie sam, skoro druga strona nie chce - ale niech ta druga strona chętnie posłucha opowieści, poogląda zdjęcia, pozachwyca się. Bez takiej co najmniej otwartości jest dosyć trudno. I dobrze, żeby to przychodziło naturalnie, a nie na przymus. Ja mam doświadczenia ze związku, gdzie zainteresowania były totalnie odmienne, ale właśnie taka naturalna otwartość pozwoliła zbudować fajną wieź.
Co do duchowości... Nie mam tu prostej odpowiedzi. Ona u każdego ewoluuje. Nie zawsze w górę. Na to trzeba być gotowym - że ktoś się będzie rozwijał, druga strona pozostanie w stagnacji, itp. Niestety, akurat ja widziałam wśród bliskich osób ogromne wolty - z bardzo religijnego człowieka ktoś stał się dosłownie lewakiem, ktoś inny z niedzielnego katolika uczestnikiem wszystkich możliwych wspólnot, jeszcze inny popadł w nerwicę eklezjogenną. Wiara jest sprawą indywidualną w tym znaczeniu, że każdy ją inaczej odczuwa i małżeństwo raczej tutaj nie gwarantuje rozwoju harmonijnego, równoległego dla dwóch osób - choć oczywiście na pewno i takie przypadki są.
A zamykając temat budowania związków: co do zainteresowań uważam, że nie muszą być wspólne, ale fajnie jak jest jakaś otwartość na to, czym się druga strona interesuje. Dajmy na to facet jest pszczelarzem, to jak nawet kobiety to w ogóle nie interesuje samo w sobie (tzn. bez związku z tym konkretnym facetem by w takie tematy nie wchodziła), to dobrze, jak chętnie o tym słucha, ciekawi ją to biernie, cieszy się z pasji męża. Podobnie - jak ktoś lubi podróżować, to nawet niech od czasu do czasu jedzie sam, skoro druga strona nie chce - ale niech ta druga strona chętnie posłucha opowieści, poogląda zdjęcia, pozachwyca się. Bez takiej co najmniej otwartości jest dosyć trudno. I dobrze, żeby to przychodziło naturalnie, a nie na przymus. Ja mam doświadczenia ze związku, gdzie zainteresowania były totalnie odmienne, ale właśnie taka naturalna otwartość pozwoliła zbudować fajną wieź.
Co do duchowości... Nie mam tu prostej odpowiedzi. Ona u każdego ewoluuje. Nie zawsze w górę. Na to trzeba być gotowym - że ktoś się będzie rozwijał, druga strona pozostanie w stagnacji, itp. Niestety, akurat ja widziałam wśród bliskich osób ogromne wolty - z bardzo religijnego człowieka ktoś stał się dosłownie lewakiem, ktoś inny z niedzielnego katolika uczestnikiem wszystkich możliwych wspólnot, jeszcze inny popadł w nerwicę eklezjogenną. Wiara jest sprawą indywidualną w tym znaczeniu, że każdy ją inaczej odczuwa i małżeństwo raczej tutaj nie gwarantuje rozwoju harmonijnego, równoległego dla dwóch osób - choć oczywiście na pewno i takie przypadki są.
Re: Budowanie związku "po chrześcijańsku"
Dziękuję, bardzo mi miłoNieznajoma pisze: ↑2023-01-26, 21:32 @ Lwica, ja Cię też skomplementuje, fajnie piszesz, lubię Cię czytać i w ogóle chyba jesteśmy na podobnym etapie duchowego rozwoju
A zamykając temat budowania związków: co do zainteresowań uważam, że nie muszą być wspólne, ale fajnie jak jest jakaś otwartość na to, czym się druga strona interesuje. Dajmy na to facet jest pszczelarzem, to jak nawet kobiety to w ogóle nie interesuje samo w sobie (tzn. bez związku z tym konkretnym facetem by w takie tematy nie wchodziła), to dobrze, jak chętnie o tym słucha, ciekawi ją to biernie, cieszy się z pasji męża. Podobnie - jak ktoś lubi podróżować, to nawet niech od czasu do czasu jedzie sam, skoro druga strona nie chce - ale niech ta druga strona chętnie posłucha opowieści, poogląda zdjęcia, pozachwyca się. Bez takiej co najmniej otwartości jest dosyć trudno. I dobrze, żeby to przychodziło naturalnie, a nie na przymus. Ja mam doświadczenia ze związku, gdzie zainteresowania były totalnie odmienne, ale właśnie taka naturalna otwartość pozwoliła zbudować fajną wieź.
Co do duchowości... Nie mam tu prostej odpowiedzi. Ona u każdego ewoluuje. Nie zawsze w górę. Na to trzeba być gotowym - że ktoś się będzie rozwijał, druga strona pozostanie w stagnacji, itp. Niestety, akurat ja widziałam wśród bliskich osób ogromne wolty - z bardzo religijnego człowieka ktoś stał się dosłownie lewakiem, ktoś inny z niedzielnego katolika uczestnikiem wszystkich możliwych wspólnot, jeszcze inny popadł w nerwicę eklezjogenną. Wiara jest sprawą indywidualną w tym znaczeniu, że każdy ją inaczej odczuwa i małżeństwo raczej tutaj nie gwarantuje rozwoju harmonijnego, równoległego dla dwóch osób - choć oczywiście na pewno i takie przypadki są.
Zgadzam się co do pasji, no właśnie fajne/potrzebne jest to otwarcie i nie podcinanie skrzydeł np: "ty tylko te pszczoły i pszczoły! ".
Bardzo ważne to, co napisałaś. To są jednak dwie osoby, z różnymi historiami i różną wrażliwością. Ja myślę, że na początku znajomości jedna strona może próbować nieświadomie dopasować się i chociażby zwiększyć tempo w religijnych sprawach, ale jak trochę opadają te emocje, to człowiek wraca do siebie. I wtedy może dojść taki przesyt materiałem. Bo ta pierwsza osoba robiła to cały czas z potrzeby i robi dalej, ale ta druga mogła się zafascynować i zachłysnąć, później ma dość. I przestanie się rozwijać.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22637
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4222 times
Re: Budowanie związku "po chrześcijańsku"
Natknąłem si e na artykuł, w którym znalazłem kilka ciekawych spostrzeżeń. Nie jest idealny, bo ukierunkowany tylko na dziewczynki. Niestety. Ale sądzę, że warto przeczytać (https://www.fronda.pl/a/Oto-10-sposobow ... 10978.html).
A poniżej kilka cytatów z tego tekstu.
Oto dziesięć sprawdzonych sposobów na szczęśliwe, zdrowe małżeństwo (i mniejsze ryzyko rozwodu):
1. Zaczekaj z seksem do ślubu.
2. Miej bliski związek z Jezusem Chrystusem i wyjdź za kogoś, kto ma te same fundamenty wiary.
3. Nawet nie myśl o rozwodzie, wykreśl to słowo ze swojego słownika.
4. Ukończ studia.
5. Nie bierz ślubu, kiedy jesteś jeszcze nastolatkiem/nastolatką.
6. Zrozum, że w każdym małżeństwie niekiedy bywa trudno. Dawaj więcej niż bierzesz.
7. Weź ślub z kimś, kto wyznaje takie same wartości i cele życiowe jak ty, oraz wywodzi się z podobnego środowiska.
8. Nie mieszkaj razem z partnerem/partnerką przed ślubem.
9. Miej dzieci dopiero po ślubie. (Jeśli ciąża pojawi się poza małżeństwem, odpowiednią decyzją jest urodzenie dziecka. Aborcja nie powinna być w ogóle brana pod uwagę).
10. Niech twój partner/partnerka będzie kimś wartościowym (i żyjącym w bliskości z Bogiem): mąż musi być „przywódcą duchowym” zdolnym do kierowania rodziną i opieki nad nią.
„Wbrew obiegowej opinii, że to media są głównie odpowiedzialne za stosunek młodzieży do związków i małżeństwa, wiele wskazuje na to, że młodzi w tej sferze inspirują się przede wszystkim rodzicami i starszym pokoleniem”
To samo badanie odkryło, że „wielu rodziców nie ma prawie nic dobrego do powiedzenia na temat małżeństwa i często nic dobrego na ten temat nie mówi”. Ten negatywizm i/lub milczenie może być skutkiem tego, że „pokolenie rodziców ma na koncie sporo małżeńskich problemów i porażek”
Oczywiście, jeśli jesteście chrześcijankami, a wasz mąż jest osobą niewierzącą, możecie przypomnieć waszej córce radę Boga dla chrześcijan: „Nie wprzęgajcie się z niewierzącymi w jedno jarzmo” (2 Kor 6,14). Należy zrobić to jednak subtelnie i taktownie, aby nie obrazić męża. Bóg umie uzdrowić każde małżeństwo, a modlitwa jest kluczowym elementem tego procesu.
A poniżej kilka cytatów z tego tekstu.
Oto dziesięć sprawdzonych sposobów na szczęśliwe, zdrowe małżeństwo (i mniejsze ryzyko rozwodu):
1. Zaczekaj z seksem do ślubu.
2. Miej bliski związek z Jezusem Chrystusem i wyjdź za kogoś, kto ma te same fundamenty wiary.
3. Nawet nie myśl o rozwodzie, wykreśl to słowo ze swojego słownika.
4. Ukończ studia.
5. Nie bierz ślubu, kiedy jesteś jeszcze nastolatkiem/nastolatką.
6. Zrozum, że w każdym małżeństwie niekiedy bywa trudno. Dawaj więcej niż bierzesz.
7. Weź ślub z kimś, kto wyznaje takie same wartości i cele życiowe jak ty, oraz wywodzi się z podobnego środowiska.
8. Nie mieszkaj razem z partnerem/partnerką przed ślubem.
9. Miej dzieci dopiero po ślubie. (Jeśli ciąża pojawi się poza małżeństwem, odpowiednią decyzją jest urodzenie dziecka. Aborcja nie powinna być w ogóle brana pod uwagę).
10. Niech twój partner/partnerka będzie kimś wartościowym (i żyjącym w bliskości z Bogiem): mąż musi być „przywódcą duchowym” zdolnym do kierowania rodziną i opieki nad nią.
„Wbrew obiegowej opinii, że to media są głównie odpowiedzialne za stosunek młodzieży do związków i małżeństwa, wiele wskazuje na to, że młodzi w tej sferze inspirują się przede wszystkim rodzicami i starszym pokoleniem”
To samo badanie odkryło, że „wielu rodziców nie ma prawie nic dobrego do powiedzenia na temat małżeństwa i często nic dobrego na ten temat nie mówi”. Ten negatywizm i/lub milczenie może być skutkiem tego, że „pokolenie rodziców ma na koncie sporo małżeńskich problemów i porażek”
Oczywiście, jeśli jesteście chrześcijankami, a wasz mąż jest osobą niewierzącą, możecie przypomnieć waszej córce radę Boga dla chrześcijan: „Nie wprzęgajcie się z niewierzącymi w jedno jarzmo” (2 Kor 6,14). Należy zrobić to jednak subtelnie i taktownie, aby nie obrazić męża. Bóg umie uzdrowić każde małżeństwo, a modlitwa jest kluczowym elementem tego procesu.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- sądzony
- Legendarny komentator
- Posty: 13929
- Rejestracja: 20 lut 2020
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 2041 times
- Been thanked: 2228 times
Re: Budowanie związku "po chrześcijańsku"
I kółko się zamykaAndej pisze: ↑2023-02-03, 19:16 „Wbrew obiegowej opinii, że to media są głównie odpowiedzialne za stosunek młodzieży do związków i małżeństwa, wiele wskazuje na to, że młodzi w tej sferze inspirują się przede wszystkim rodzicami i starszym pokoleniem”
To samo badanie odkryło, że „wielu rodziców nie ma prawie nic dobrego do powiedzenia na temat małżeństwa i często nic dobrego na ten temat nie mówi”. Ten negatywizm i/lub milczenie może być skutkiem tego, że „pokolenie rodziców ma na koncie sporo małżeńskich problemów i porażek”
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20
- sądzony
- Legendarny komentator
- Posty: 13929
- Rejestracja: 20 lut 2020
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 2041 times
- Been thanked: 2228 times
Re: Budowanie związku "po chrześcijańsku"
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20
- Tek de Cart
- Biegły forumowicz
- Posty: 1601
- Rejestracja: 4 wrz 2017
- Lokalizacja: szczęśliwy mąż i ojciec, Warszawa
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 204 times
- Been thanked: 638 times
- Kontakt:
Re: Budowanie związku "po chrześcijańsku"
tak, to ukończ studia jest zdecydowanie niepotrzebne za dużo ludzi kończy różne głupie studia (informatyka, marketing i gotowanie na gazie na raz... ) a potem i tak nie pracuje w tym zawodzie, bo pracy nie ma, albo ich to nie interesuje itd. Natomiast brakuje specjalistów takich jak krawiec, mechanik, hydraulik itd. nawet z pielęgniarkami i innymi pomocami medycznymi jest problem. Studia mogą się w życiu przydać, ale nie jest to najważniejsze, zwłaszcza w kontekście małżeństwa, moi dziadkowie z obydwu stron nie mieli studiów, pracowali na roli całe życie i jedni ze 40 lat małżeństwa do śmierci dziadka, drudzy 54 lata małżeństwa.
A co do niedopasowania seksualnego - pomijając bardzo rzadkie przypadki fizycznych deformacji - to i tak praktycznie KAŻDY mężczyzna jest niedopasowany seksualnie do DOWOLNEJ kobiety... i dopiero jakieś 10 do 20 lat po ślubie może trochę się oboje dopasują jeżeli nad tym popracują
Nie sprzedawaj duszy diabłu, Bóg da Ci za nią więcej!
Re: Budowanie związku "po chrześcijańsku"
No trochę tego jest na tle np różnych "temperamentów" ( o ile można tak to nazwać). Bo to jak człowiek się zachowuje na co dzień, a łóżkowe sprawy, to dwie różne kwestie.
Ale najważniejsze według mnie to niedopasowanie w anatomii przede wszystkim. W ładnych słowach przykładowo: Pan ma zbyt spore gabaryty dla Pani.
I trochę lipa, nie sprawdzi się tego wcześniej.
- Tek de Cart
- Biegły forumowicz
- Posty: 1601
- Rejestracja: 4 wrz 2017
- Lokalizacja: szczęśliwy mąż i ojciec, Warszawa
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 204 times
- Been thanked: 638 times
- Kontakt:
Re: Budowanie związku "po chrześcijańsku"
serio wierzysz w takie mity? myślisz że jak przez drogi rodne kobiety przechodzi dziecko to jakoś magicznie się zmniejsza? czy raczej kobieta jest tam dosyć rozciągliwa? poza tym są różne pozycje pozwalające na ominięcie nawet tak wyimaginowanego problemu. Budowa fizyczna jest na prawdę najmniejszym problemem w relacji damsko-męskiej.
Nie sprzedawaj duszy diabłu, Bóg da Ci za nią więcej!
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22637
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4222 times
Re: Budowanie związku "po chrześcijańsku"
Wydaje mi się, że ten punkt trzeba rozumieć trochę szerzej. Może powinni napisać: ukończ naukę, zdobądź zawód, usamodzielnij się materialnie, zacznij pracować...
Nie podejrzewam, aby ktoś miał na myśli studiowanie na siłę. Ale raczej to, aby nie zakładać rodziny będąc na garnuszku mamusi.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- Tek de Cart
- Biegły forumowicz
- Posty: 1601
- Rejestracja: 4 wrz 2017
- Lokalizacja: szczęśliwy mąż i ojciec, Warszawa
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 204 times
- Been thanked: 638 times
- Kontakt:
Re: Budowanie związku "po chrześcijańsku"
ok, tak to mogę zrozumieć, wtedy to ma zdecydowanie więcej sensuAndej pisze: ↑2023-02-03, 20:58Wydaje mi się, że ten punkt trzeba rozumieć trochę szerzej. Może powinni napisać: ukończ naukę, zdobądź zawód, usamodzielnij się materialnie, zacznij pracować...
Nie podejrzewam, aby ktoś miał na myśli studiowanie na siłę. Ale raczej to, aby nie zakładać rodziny będąc na garnuszku mamusi.
Nie sprzedawaj duszy diabłu, Bóg da Ci za nią więcej!
- sądzony
- Legendarny komentator
- Posty: 13929
- Rejestracja: 20 lut 2020
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 2041 times
- Been thanked: 2228 times
Re: Budowanie związku "po chrześcijańsku"
Słyszałem to u o. Szustaka, choć nie wiem czy jest autorem tych słów:Lwica pisze: ↑2023-02-03, 20:28 No trochę tego jest na tle np różnych "temperamentów" ( o ile można tak to nazwać). Bo to jak człowiek się zachowuje na co dzień, a łóżkowe sprawy, to dwie różne kwestie.
Ale najważniejsze według mnie to niedopasowanie w anatomii przede wszystkim. W ładnych słowach przykładowo: Pan ma zbyt spore gabaryty dla Pani.
I trochę lipa, nie sprawdzi się tego wcześniej.
"Każdy mężczyzna pasuje fizycznie do każdej kobiety, natomiast żaden do żadnej psychicznie."
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22637
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4222 times
Re: Budowanie związku "po chrześcijańsku"
To wszystko zależy od tego, co kto uznaje za najważniejsze w związku małżeńskim. Przyznaję, ze jeśli głównym lub jedynym czynnikiem jest dla kogoś seks, to zawsze znajdzie się jakieś niedopasowanie. Nie ma znaczenia, czy fizyczne (jakaś wada), psychiczne, zwyczajowe itd. Zawsze, gdy któreś z małżonków jest nastawione na zaspokajanie własnych potrzeb, będzie niedopasowanie.
Dziwi mnie to, że na tym forum, skupiacie się na możliwości niedopasowania fizycznego i to ograniczającego się wyłącznie do organów płciowych.
Dziwi mnie to, że na tym forum, skupiacie się na możliwości niedopasowania fizycznego i to ograniczającego się wyłącznie do organów płciowych.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.