Tak, masz rację. Jestem analfabetą w pewnych pojęciach, przepraszam, ale i dziękuję, że mi to wyjaśniasz.
Czyli w gruncie rzeczy nie wiemy czym, kiedy i gdzie został popełniony grzech pierworodny, ani jakie ,,zakłócenia" wywołał ?
Ale wierzycie, że ,,na pewno" miał miejsce i jest wydarzeniem historycznym ? Wierzycie, że po grzechu pierworodnym natura ludzka została osłabiona w swoich władzach, poddana niewiedzy, cierpieniu i śmierci. Tak podaje dogmat, prawda, że po grzechu pierworodnym następuje moment śmierci fizycznej.
1008 Śmierć jest konsekwencją grzechu. Urząd Nauczycielski Kościoła, który autentycznie interpretuje wypowiedzi Pisma świętego i Tradycji, naucza, że śmierć weszła na świat z powodu grzechu człowieka. Chociaż człowiek posiadał śmiertelną naturę, z woli Bożej miał nie umierać. Śmierć była więc przeciwna zamysłom Boga Stwórcy, a weszła na świat jako konsekwencja grzechu. "Śmierć cielesna, od której człowiek byłby wolny, gdyby nie był zgrzeszył" , jest "ostatnim wrogiem" człowieka, który musi zostać zwyciężony.
Czy może tak trochę poszukujecie reinterpretacji tego dogmatu
jak ja, choć bardzo nieudolnie ...
Reinterpretacja, że m.in. nie chodziło o śmierć ciała, ale właśnie o śmierć duchową, itp. ?
Natomiast nieco odpowiadając na to co piszecie, to mi pewien ksiądz napisał, że:
,,Zresztą w dużej mierze z tego powodu nigdy mnie nie fascynował od strony teologicznej problem grzechu pierworodnego i wcale nie mam za złe współczesnej teologii, że jakoś nie poświęca mu nie wiadomo ile uwagi. Ostatecznie ten dogmat niewiele zmienia w mojej drodze do zbawienia: o konieczności Chrztu bardziej nawet niż z powodu grzechu pierworodnego jestem przekonany ponieważ włącza w śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa; a o konieczności łaski Bożej do przezwyciężenia grzechu wiem nawet z własnej obserwacji (a zakładam że również każdy, kto poważnie traktuje powołanie do świętości) i nie potrzebuję do tego dogmatów. Owszem, żeby nie było: przyjmuję dogmat bez zająknięcia, ale techniczne szczegóły: jak, gdzie i kiedy został popełniony i jak go się przekazuje (=co to znaczy "przez zrodzenie") mało mnie interesują, bo przypuszczam, że niczego w moim życiu wiary nie zmienią."
Natomiast odnośnie pragnienia wieczności w człowieku:
Fragment z książki ks. Antoniego Słomkowskiego, pt. ,,Ku doskonałości":
Dziwnym tworem jest człowiek. Powiada o nim św. Grzegorz:
,,Człowiek ma w sobie coś z wszelkiego stworzenia; bytowanie jest mu wspólne z kamieniami, życie z drzewami, czucie ze zwierzętami, działalność duchową z aniołami."
Trudna do pojęcia zaiste rzecz, że człowiek związany tak nierozerwalnie z ziemią, będący pod pewnym względem cząstką tej ziemi, nie mogący się od niej oderwać, równocześnie daleko wychodzi ponad ziemię; w ciągłej pogoni za dobrami ziemskimi staje się jej panem, a jednak w posiadaniu tej ziemi i jej dóbr nie znajduje zaspokojenia. Goni i goni za czymś, wciąż pożąda nowych dóbr mniemając, że to, czego pożąda, już mu wystarczy, że to mu zapewni szczęście, ale skoro je posiadł, czuje, że to nie to, że on pragnie czegoś więcej, że dobro zdobyte jego pragnienia nie zaspokoi, dalej szuka i dalej zdobywa, a szczęście co raz dalej przed nim ucieka".