Bez_Pomysłu pisze: ↑2023-09-30, 10:25 to nie jest takie proste, żeby zapomnieć.
Nie da się zapomnieć. Ale ma się to nijak do przebaczenia. Bo nie da się przebaczyć tego, czego się nie pamięta. Chyba, że najpierw się przebaczyło, a potem zapomniało.
Natomiast trzeba wyjść z przeszłości i stanąć w teraźniejszości, bo liczy się przyszłość. Te przeżycia to blizna. Zagojona lub nie. Aby się zagoiła, nie można rozdrapywać. Opatrzyć, zakleić. Pamiętać o niej i utrzymywać w czystości. Ale nie jątrzyć, nie rozdrapywać.
Zastanawiałem się, czy użyć słowa "zaakceptować". Ale wydaje mi się, że to, czego nie da się zmienić, trzeba zaakceptować, w tym sensie, że przyjąć do wiadomości, że to się nie zmieni. I żyć z tym trzeba. Tak jak deszcz. Nie ma sensu mu złorzeczyć, przeklina, ani starać się opluć. Pada. Trzeba się schronić, aby nie moknąć. A jak się zmokło, to wysuszyć. I być przezornie zaopatrzonym w parasol. Ale nie mieć pretensji do deszczu. Nie starać się wykrzyczeć deszczowi, że źle zrobił. Ani się na nim mścić.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.