Lwica pisze: ↑2024-02-07, 23:25
W ogóle według jakich zasad mam to określic? witamin, minerałów, kalorii do trybu życia? Czy zapchania czymkolwiek "układu pokarmowego"? Jak objem się na Wigilię to jest grzech? A jak zjem pięć małych, ale sytych i bogatych w różne białka, węglowodany, kalorie (np niepozorny smoothie może być kaloryczny i "zapcha" żołądek/czuć sytość), to też jest już obżarstwo bo mogłam zjeść dwa skromne posiłki, ale które ostatecznie nie dają mi zbytnio wartości odżywczych?
Nie, nie jest.
Nie chodzi mi o rozdmuchanie problemu, ale wyjątkowo tutaj mam jakąś zagwostkę jak to traktować?
A dlaczego nie potraktować prosto - że obżarstwo zaczyna się wtedy, jak czujesz że jesz ponad miarę, z chęci pochłaniania jedzenia, a nie dlatego że człowiek jest głodny lub że potrzebuje. Chyba wystarczy zdać się na zdroworozsądkową intuicję. Jeśli jesteśmy na urodzinach, to zjemy dla towarzystwa kawałek tortu lub drugi (nie jest on potrzebny do życia, ale robimy to dla przyjemności, konwenansu społecznego i dla relacji) - i nie jest to nadal obżarstwem, ale napychanie się 6-cioma kawałami tortu pod rząd pewnie już by się kwalifikowało, bo nie ma to żadnego uzasadnienia, potrzeby, aby tak robić.
Tak samo mam problem z emocjami, raz mówią żeby nie spowiadać się z emocji, które są naturalne, ale nic się nie stało (czyjąś krzywda) przez to, a tutaj podają, że gniew jest sporym grzechem. Czy to jest doprecyzowane? Gniewam się nagle, ale ostatecznie nie wykorzystuję tego przeciwko komuś albo później jest mi przykro z tego powodu i upominam siebie samą. Wtedy to jest grzech?
Żadne emocje nie są grzechem. Gniew może być silną emocjonalną reakcją niezgody na jakąś sytuację i uczucie gniewu samo w sobie grzechem jeszcze nie jest. Gniew może stać się grzechem, jeśli zaczyna trawić własne serce, lub wyrządzać komuś szkodę, jeśli jest podtrzymywanym pragnieniem zrobienia komuś krzywdy, życzenia zła. Taki gniew byłby grzechem, a nie chwilowy zalew emocji. Noszenie w sobie gniewnej urazy, które jest decyzją o nieprzebaczeniu, złe podtrzymywane myślenie o kimś - to są już grzechy.