Efekt online disinhibition
-
- Elitarny komentator
- Posty: 3086
- Rejestracja: 16 sty 2022
- Has thanked: 323 times
- Been thanked: 473 times
Re: Efekt online disinhibition
Ja nie buduje murow buddyjskich.
Ja jestem za konserwowym murem z konserwy ... czyli wojska pancerne ... co poniektorym moga psuc nerwy ...
Ale na teraz zrobie chwile przerwy, aby nie psuly sie nikomu nerwy, hej.
Ja jestem za konserwowym murem z konserwy ... czyli wojska pancerne ... co poniektorym moga psuc nerwy ...
Ale na teraz zrobie chwile przerwy, aby nie psuly sie nikomu nerwy, hej.
- Hildegarda
- Super gaduła
- Posty: 1356
- Rejestracja: 17 maja 2022
- Has thanked: 206 times
- Been thanked: 203 times
Re: Efekt online disinhibition
@CiekawaXO jaki mur? Chyba się nie rozumiemy, więc podam na przykładzie.
Otóż na innym forum pisze taki ateista, który bardzo mi imponuje w dyskusji, właśnie dlatego, że potrafi być zawsze spokojny, opanowany i niewzruczony na wszelkiej maści zaczepki, wycieczki personalne, czyjeś wybuchy i jakiekolwiek dziabdzianie w internecie. Kiedyś gdy taki typowy internetowy szczekacz mądrala próbował go atakować, to kulturalnie go ustawił do pionu, informując, że jego zachowanie pokazuje tylko jego miałkość intelektualną, bo gdy gościowi brakowało argumentów, to robił to co jest typowe na forach, czyli wyskakiwał ze swoją agresją i próbami obrażania rozmówcy. Ta kultura, opanowanie i spokój w dyskusji, a przy tym wysoki poziom merytoryczny, powoduje, że to ten mocno emocjonalny, atakujący opontent się sam ośmiesza takim zachowaniem. Tu w ogóle nie chodzi o jakieś tworzenie muru, obrażanie się i zamykanie, tylko ignorowanie niedojrzałych emocjonalnie zachowań czy celowych prowokacji, które mają na celu psychiczne wyżywanie się na rozmówcy czy jakieś inne formy odreagownia.
Otóż na innym forum pisze taki ateista, który bardzo mi imponuje w dyskusji, właśnie dlatego, że potrafi być zawsze spokojny, opanowany i niewzruczony na wszelkiej maści zaczepki, wycieczki personalne, czyjeś wybuchy i jakiekolwiek dziabdzianie w internecie. Kiedyś gdy taki typowy internetowy szczekacz mądrala próbował go atakować, to kulturalnie go ustawił do pionu, informując, że jego zachowanie pokazuje tylko jego miałkość intelektualną, bo gdy gościowi brakowało argumentów, to robił to co jest typowe na forach, czyli wyskakiwał ze swoją agresją i próbami obrażania rozmówcy. Ta kultura, opanowanie i spokój w dyskusji, a przy tym wysoki poziom merytoryczny, powoduje, że to ten mocno emocjonalny, atakujący opontent się sam ośmiesza takim zachowaniem. Tu w ogóle nie chodzi o jakieś tworzenie muru, obrażanie się i zamykanie, tylko ignorowanie niedojrzałych emocjonalnie zachowań czy celowych prowokacji, które mają na celu psychiczne wyżywanie się na rozmówcy czy jakieś inne formy odreagownia.
- CiekawaXO
- Złoty mówca
- Posty: 6442
- Rejestracja: 12 mar 2023
- Has thanked: 889 times
- Been thanked: 725 times
- Kontakt:
Re: Efekt online disinhibition
Opanowanie jest jak najbardziej wskazane, bo lepiej się dyskutuję.
Ale nie można też sobie folgować, i nazywać stalkerem kogoś, kto wg definicji tego nie robi.
Także uwaga także z tym.
Ale nie można też sobie folgować, i nazywać stalkerem kogoś, kto wg definicji tego nie robi.
Także uwaga także z tym.
Ostatnio zmieniony 2024-02-29, 11:20 przez CiekawaXO, łącznie zmieniany 1 raz.
- Hildegarda
- Super gaduła
- Posty: 1356
- Rejestracja: 17 maja 2022
- Has thanked: 206 times
- Been thanked: 203 times
Re: Efekt online disinhibition
@CiekawaXO ale właśnie to opanowanie połączone z odpornością psychiczna zakłada to, że się w ogóle nikogo nie nazywa, bo się nie wchodzi w żadne emocjonalne gierki i się nie daje sprowokować. To jest coś co następuje w naszym wnętrzu, chodzi o to, że nikt nie ma takiej możliwości człowieka wzburzyć, jeśli posiada on taką odporność, że na to nie przyzwoli. Wtedy ta ludzka emocjonalność i agresja odbija się jakby od ściany, nie ma możliwości uderzyć i poranić.
- CiekawaXO
- Złoty mówca
- Posty: 6442
- Rejestracja: 12 mar 2023
- Has thanked: 889 times
- Been thanked: 725 times
- Kontakt:
Re: Efekt online disinhibition
Czyli odporność zakłada także nie kłamanie na temat innej osoby, że np. kogoś nęka, jest stalkerem, nienawidzi, jest zaburzony.
Wydaje mi się że to można zrobić i bez odporności-po prostu ludzka przyzwoitość i zakłada nie kłamanie na temat kogoś innego.
,, Pojęcie "online disinhibition effect" zostało opracowane przez psychologa Johna Sullera. Opisuje on, jak anonimowość, niewidzialność, asynchroniczność i inne czynniki przyczyniają się do zmniejszenia hamulców społecznych i konwencji, które zwykle kierują zachowaniem ludzi w interakcjach twarzą w twarz.,,
Zgadza się, ludzie kłamią w internecie częściej, bo się czują bezkarni. Brak hamulców. Zgadza sie. Ciekawe czy kłamanie w twarz przychodzi im równie łatwo?
Wydaje mi się że to można zrobić i bez odporności-po prostu ludzka przyzwoitość i zakłada nie kłamanie na temat kogoś innego.
,, Pojęcie "online disinhibition effect" zostało opracowane przez psychologa Johna Sullera. Opisuje on, jak anonimowość, niewidzialność, asynchroniczność i inne czynniki przyczyniają się do zmniejszenia hamulców społecznych i konwencji, które zwykle kierują zachowaniem ludzi w interakcjach twarzą w twarz.,,
Zgadza się, ludzie kłamią w internecie częściej, bo się czują bezkarni. Brak hamulców. Zgadza sie. Ciekawe czy kłamanie w twarz przychodzi im równie łatwo?
- Hildegarda
- Super gaduła
- Posty: 1356
- Rejestracja: 17 maja 2022
- Has thanked: 206 times
- Been thanked: 203 times
Re: Efekt online disinhibition
@CiekawaXO no tak, zakłada nie tylko nie kłamanie, nie robienie z siebie ofiary, jeśli nic poważnego się nie dzieje, ale też ignorowanie niedojrzałych zachowań, gdy ktoś jakieś próby nękania faktycznie podejmuje. To taka wewnętrzna siła, której nikt z zewnątrz nie ma możliwości naruszyć.
- CiekawaXO
- Złoty mówca
- Posty: 6442
- Rejestracja: 12 mar 2023
- Has thanked: 889 times
- Been thanked: 725 times
- Kontakt:
Re: Efekt online disinhibition
Czyli po prostu, nie uleganie skrajnym emocjom :od robienia z siebie ofiary i za rzucania komuś czynów karalnych, po nie obniżanie sobie nastroju z powodu cudzej złośliwości.
Okej-z tym się trzeba urodzić, można wypracować albo sobie wmawiać ze jest okej, ew. budowanie swojej pewności siebie i własnej wartości, ale to u psychologa raczej.
Nie wiem jak samemu można to osiągnąć.
Okej-z tym się trzeba urodzić, można wypracować albo sobie wmawiać ze jest okej, ew. budowanie swojej pewności siebie i własnej wartości, ale to u psychologa raczej.
Nie wiem jak samemu można to osiągnąć.
- kazik95
- Biegły forumowicz
- Posty: 1807
- Rejestracja: 20 lis 2023
- Has thanked: 463 times
- Been thanked: 225 times
Re: Efekt online disinhibition
Myslę, że teza, że można osiągnąć stan polegający na nie odczuwaniu emocji w rekacji na agresję i złośliwość w internecie jest jednak nieprawdziwa.
Bo ludzie są wyposażeni w emocje i odciąc je to jakby pozbawić się części człowieczeństwa.
Wydaje mi się, że tylko bardzoe niewielka grupa ludzi jest wstanie osiągnąć taki stan.
I nie jestem do końca przekonany, czy osiągnięcie takiego stanu niewzruszenia świadczy dobrze o zdrowiu psychicznym danej osoby.
Bo emocje są nam jednak potrzebne do życia.
Na przykład do ochrony siebie przed emocjonalną agresją innych, która może poprzedzać atak fizyczny.
Wracając do dyzinhibitacji online, to myślę, że to zjawisko zostało poddane badaniu własnie dlatego, że w internecie pojawiała się złośliwość, hejt, który drenował psychikę uczestników odbywającej się tam dyskusji.
Pojawiają się przeciez samobójstwa w rekacji na hejt.
Gdyby nie było problemu, to nie prowadzono by badań na ten temat.
Bo ludzie są wyposażeni w emocje i odciąc je to jakby pozbawić się części człowieczeństwa.
Wydaje mi się, że tylko bardzoe niewielka grupa ludzi jest wstanie osiągnąć taki stan.
I nie jestem do końca przekonany, czy osiągnięcie takiego stanu niewzruszenia świadczy dobrze o zdrowiu psychicznym danej osoby.
Bo emocje są nam jednak potrzebne do życia.
Na przykład do ochrony siebie przed emocjonalną agresją innych, która może poprzedzać atak fizyczny.
Wracając do dyzinhibitacji online, to myślę, że to zjawisko zostało poddane badaniu własnie dlatego, że w internecie pojawiała się złośliwość, hejt, który drenował psychikę uczestników odbywającej się tam dyskusji.
Pojawiają się przeciez samobójstwa w rekacji na hejt.
Gdyby nie było problemu, to nie prowadzono by badań na ten temat.
O, jak dobre życie mam do zaoferowania pod Panowaniem Bożym ludziom, którzy dzisiaj są w kiepskiej kondycji duchowej/psychicznej
[Jezus - Kazanie na Górze]
[Jezus - Kazanie na Górze]
- Hildegarda
- Super gaduła
- Posty: 1356
- Rejestracja: 17 maja 2022
- Has thanked: 206 times
- Been thanked: 203 times
Re: Efekt online disinhibition
@CiekawaXO szukajcie a znajdziecie
Podpowiem tylko, że problemem jest tu nasze urażone ego i jest masa ludzi, którzy na skutek rozwoju osobistego potrafią wyjść ponad to ego. To działa trochę tak, jak u osoby, która ma o coś do kogoś żal, złość i na jakimś etapie uzyskuje wewnętrzna wolność i udaje jej się to pokonać.
Dodano po 2 minutach 16 sekundach:
@kazik95 a co zrobił Jezus, gdy został uderzony w policzek, oddał? A my ponoć mamy Go naśladować
Podpowiem tylko, że problemem jest tu nasze urażone ego i jest masa ludzi, którzy na skutek rozwoju osobistego potrafią wyjść ponad to ego. To działa trochę tak, jak u osoby, która ma o coś do kogoś żal, złość i na jakimś etapie uzyskuje wewnętrzna wolność i udaje jej się to pokonać.
Dodano po 2 minutach 16 sekundach:
@kazik95 a co zrobił Jezus, gdy został uderzony w policzek, oddał? A my ponoć mamy Go naśladować
- kazik95
- Biegły forumowicz
- Posty: 1807
- Rejestracja: 20 lis 2023
- Has thanked: 463 times
- Been thanked: 225 times
Re: Efekt online disinhibition
Częściowo się zgodzę. Z pewnością reguła "nadstawiania drugiego policzna" (a przynajmniej nie oddawania wet za wet) ma zastosowanie w dyskusjach interentowych.Hildegarda pisze: ↑2024-02-29, 12:21 @kazik95 a co zrobił Jezus, gdy został uderzony w policzek, oddał? A my ponoć mamy Go naśladować
Ale Jezus nie dyskutował na forum internetowym. Więc nie wiem jak sformułowałby zasadę do tego kontekstu?
Bo tu nie chodzi o problem agresji "twarzą w twarz". To osobne zjawisko.
Tutaj chodzi o problem złośliwości, agresji, hejtu w sytuacji konwersacji gdy nie widzimy się, nie mamy dostępu do sfery niewerbalnej komunikacji i dodatkowo konwersacja jest asynchroniczna.
Normalnie uwolnienie złości jest zdrowe.
To raczej jej tłumienie jest szkodliwe, powoduje w nas choroby psychiczne i fizyczne itd itp
Problem wyrażania agresji gdy nie wiąże się to z żadnymi konsekwencjami jest stary jak świat.
Wystarczy popatrzyc na wojny i to co robią na nich żołnierze.
Jak ludzie, którzy są dobrymi obywatelami, kochającymi mężami i ojcami potrafią znęcać się nad ludźmi na wojnie.
Stają się bestiami.
Takich przykładów jest mnóstwo.
Również z różnych ekserymentów psychologicznych.
Na przykłąd tego gdy ludzie razili prądem innych mimo że tamci błagali o to by przestali.
Albo ten słynny eksperyment więzenny Filipa Zimbardo?
"Tyle o sobie wiemy, ile nas sprawdzono"
Ostatnio zmieniony 2024-02-29, 12:55 przez kazik95, łącznie zmieniany 7 razy.
O, jak dobre życie mam do zaoferowania pod Panowaniem Bożym ludziom, którzy dzisiaj są w kiepskiej kondycji duchowej/psychicznej
[Jezus - Kazanie na Górze]
[Jezus - Kazanie na Górze]
- Marek_Piotrowski
- Legendarny komentator
- Posty: 19256
- Rejestracja: 1 cze 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 2651 times
- Been thanked: 4674 times
- Kontakt:
Re: Efekt online disinhibition
Nie pisałem i nie będę dalej pisał w tym wątku prócz tej jednej wypowiedzi (czemu, to stanie się jasne po tym poście), jednak warto powiedziec o paru rzeczach (pretekstem będzie -zresztą słuszny - tekst @CiekawaXO).
1
2
Myślę jednak, że niestety opisywany efekt nie wyczerpuje powodów "robienia z siebie ofiary". Nie szukając daleko, ten właśnie wątek został założony w kontekście robienia z siebie ofiarę rzekomych prześladowań, i przerzucania winę z własnego zachowania (wprowadzenia w błąd współforumowiczów) na rzekomą napaść internetową na = równie rzekomo - niewinnego Autora wątku.
A już chichotem sytuacji jest, że o fatalnym wpływie anonimowości pisze ktoś, kto nie tylko usiłuje zachować anonimowość, ale nawet poszedł dalej, poza anonimowość, wprowadzając przy użyciu różnych niedomówień współforumowiczów w błąd.
3
Zauważcie proszę, że - uczynione w konkretnym kontekście sytuacji na forum - założenie takiego wątku jak najbardziej jest formą agresji. Dokonanej sprawnie taktycznie (bo niby taki obojętny temat, w stylu "właśnie znalazłem coś w Internecie, jakie to ciekawe!") ale w tym kontekście skierowane jest przeciw adwersarzom zakładającego.
Co więcej, na zwrócenie w tym momencie uwagi, łatwo obronić manipulację jej kontynuacją (np. mówiąc "tylko ty o tym myślisz, uderz w stół, a nożyce się odezwą" - proste i efektowne, prawda?).
Ktoś powie: zwariowałeś, załozenie wątku bez słowa aluzji agresją?
Tak. Dokładnie tak samo, jak gdy w czasie kłótni małżonków jedno z nich odwraca się i głośno mówi "skąd w ludziach tyle podłości" (obojętna uwaga bez kontekstu kłótni? )
4
Kolejną metodą manipulacyjną - istnieje chyba od samych początków, kiedy jeszcze były listy, a nie fora dyskusyjne, jest próba zdeprecjonowania tego, co mówi adwersarz przez wmawianie mu bądź kierowania się emocjami - przy czym emocje identyfikuje się tu milcząco z agresją (klasyczny tekst "nie denerwuj się tak" nie ma przecież na celu uspokojenia adwersarza, lecz wmówienie mu, że nie wie co mówi, bo się denerwuje), bądź też zachowań agresywnych (przy czym najczęściej wmawiają je innym osoby, które same mają sporo za uszami).
Klasycznym przypadkiem jest "Po co to napisałeś? Takie stawianie sprawy sprawia mi przykrość" z zupełnym zaniedbaniem całego kontekstu rozmowy/
5
I jeszcze jedna uwaga: w powyższej dyskusji mówicie o zachowaniu spokoju jako taktyce (że jest bardziej skuteczne itd). Zauważcie, że to czysto instrumentalne podejście - bo nie mowa o zachowaniu umiaru w sensie moralnym, lecz o tym, co będzie bardziej "użyteczne taktycznie".
Zatem to już nie etyka, tylko erystyka (co, oczywiście, same w sobie nie musi być złe, ale warto pamiętać o tym rozróżnieniu).
To tyle. Dla mnie EOT.
1
Opisywany efekt istnieje, i, prawdę mówiąc, nie jest żadną rewelacją - od wielu lat mówi się o tym, że jednym z ważniejszych powodów tego, co się dzieje w Sieci jest właśnie anonimowość.
2
Myślę jednak, że niestety opisywany efekt nie wyczerpuje powodów "robienia z siebie ofiary". Nie szukając daleko, ten właśnie wątek został założony w kontekście robienia z siebie ofiarę rzekomych prześladowań, i przerzucania winę z własnego zachowania (wprowadzenia w błąd współforumowiczów) na rzekomą napaść internetową na = równie rzekomo - niewinnego Autora wątku.
A już chichotem sytuacji jest, że o fatalnym wpływie anonimowości pisze ktoś, kto nie tylko usiłuje zachować anonimowość, ale nawet poszedł dalej, poza anonimowość, wprowadzając przy użyciu różnych niedomówień współforumowiczów w błąd.
3
Zauważcie proszę, że - uczynione w konkretnym kontekście sytuacji na forum - założenie takiego wątku jak najbardziej jest formą agresji. Dokonanej sprawnie taktycznie (bo niby taki obojętny temat, w stylu "właśnie znalazłem coś w Internecie, jakie to ciekawe!") ale w tym kontekście skierowane jest przeciw adwersarzom zakładającego.
Co więcej, na zwrócenie w tym momencie uwagi, łatwo obronić manipulację jej kontynuacją (np. mówiąc "tylko ty o tym myślisz, uderz w stół, a nożyce się odezwą" - proste i efektowne, prawda?).
Ktoś powie: zwariowałeś, załozenie wątku bez słowa aluzji agresją?
Tak. Dokładnie tak samo, jak gdy w czasie kłótni małżonków jedno z nich odwraca się i głośno mówi "skąd w ludziach tyle podłości" (obojętna uwaga bez kontekstu kłótni? )
4
Kolejną metodą manipulacyjną - istnieje chyba od samych początków, kiedy jeszcze były listy, a nie fora dyskusyjne, jest próba zdeprecjonowania tego, co mówi adwersarz przez wmawianie mu bądź kierowania się emocjami - przy czym emocje identyfikuje się tu milcząco z agresją (klasyczny tekst "nie denerwuj się tak" nie ma przecież na celu uspokojenia adwersarza, lecz wmówienie mu, że nie wie co mówi, bo się denerwuje), bądź też zachowań agresywnych (przy czym najczęściej wmawiają je innym osoby, które same mają sporo za uszami).
Klasycznym przypadkiem jest "Po co to napisałeś? Takie stawianie sprawy sprawia mi przykrość" z zupełnym zaniedbaniem całego kontekstu rozmowy/
5
I jeszcze jedna uwaga: w powyższej dyskusji mówicie o zachowaniu spokoju jako taktyce (że jest bardziej skuteczne itd). Zauważcie, że to czysto instrumentalne podejście - bo nie mowa o zachowaniu umiaru w sensie moralnym, lecz o tym, co będzie bardziej "użyteczne taktycznie".
Zatem to już nie etyka, tylko erystyka (co, oczywiście, same w sobie nie musi być złe, ale warto pamiętać o tym rozróżnieniu).
To tyle. Dla mnie EOT.
Ostatnio zmieniony 2024-02-29, 13:00 przez Marek_Piotrowski, łącznie zmieniany 1 raz.
- Hildegarda
- Super gaduła
- Posty: 1356
- Rejestracja: 17 maja 2022
- Has thanked: 206 times
- Been thanked: 203 times
Re: Efekt online disinhibition
@kazik95 po pierwsze tu nie chodzi o tłumenie emocji i robienie czegoś na siłę, w wewnętrzne uwalnianie się na skutek rozwoju.
Po drugie agresja twarzą twarz, szczególnie gdy to dotyczy osób, których nie da się unikać np. w domu czy pracy, jest o wiele bardziej dotkliwa niż agresja na forach. W internecie jeśli ktoś sobie nie radzi z czyjąć agresją w rozmowie (bo nie ma takiej odporności psychicznej), to może dodać do ignorowanych lub przestać w ogóle dyskutować w sieci. Zdrowie psychiczne jest ważniejsze niż gadanie na forach, więc jak komuś to gadanie nie służy, to nie ma przymusu tego robić, a jeśli ma nałóg (wypracowane ścieżki neuronalne, które powodują, że nie może odstawić forum), to musi pracować nad swoim nałogiem (zmianą ścieżek neuronalnych), więc nie przesadzajmy z tą agresją internetową, bo brzmi to tak jakby był przymus dyskutowania w internecie
Po drugie agresja twarzą twarz, szczególnie gdy to dotyczy osób, których nie da się unikać np. w domu czy pracy, jest o wiele bardziej dotkliwa niż agresja na forach. W internecie jeśli ktoś sobie nie radzi z czyjąć agresją w rozmowie (bo nie ma takiej odporności psychicznej), to może dodać do ignorowanych lub przestać w ogóle dyskutować w sieci. Zdrowie psychiczne jest ważniejsze niż gadanie na forach, więc jak komuś to gadanie nie służy, to nie ma przymusu tego robić, a jeśli ma nałóg (wypracowane ścieżki neuronalne, które powodują, że nie może odstawić forum), to musi pracować nad swoim nałogiem (zmianą ścieżek neuronalnych), więc nie przesadzajmy z tą agresją internetową, bo brzmi to tak jakby był przymus dyskutowania w internecie
-
- Aktywny komentator
- Posty: 753
- Rejestracja: 3 lut 2024
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 114 times
- Been thanked: 71 times
Re: Efekt online disinhibition
W zasadzie to chyba kazdy czlowiek ma jakies granice tej wytrzymalosci.
Nawet jak bedzie sie dlugo i dobrze trzymal w dyskusjach, to w koncu i tak peknie, prawdopodobnie z duzo gorszymi skutkami.
Jedni to wykozystuja by pomoc innym, a niektorzy wykozystuja by pomoc sobie, pokazujac innym, wyolbrzymiajac i wymyslajac czyjes wady, slabosci, szczegolnie jako zlo i zlego czlowieka. Na forach spotkalem kilkunastu takich, ktorych mozna by okreslic jako standard w manipulacjach.
Podloza takich zachowan sa rozne, od problemow w dziecinstwie, poprzez chore ambicje, az do fanatyzmu religijnego.
Sa tez tacy ktorzy ucza sie od tych powyzej choc nie rozumieja dlaczego.
Od wielu lat przygladam sie takim dzialaniom i widze ze glownym zrodlem tych problemow na forach sa wlasnie tacy ludzie, a inni po prostu biora z nich przyklad, szczegolnie gdy taki manipulator osiagnie jakis poziom autorytetu na forum, wtedy wiekszosc im przytakuje cokolwiek by nie zrobili, sa wrecz chronieni przez tych ktorych zmanipulowali. To jest wlasnie syndrom sztokcholmski.
Zjawisko o ktorym dyskutujaemy to nic innego jak skoncentrowana i spotegowana forma tego co sie dzialo i dzieje na codzien w szkolach, zakladach, czy wsrod sasiadow. Warunki internetowe to przyspieszaja i poteguja.
Nawet jak bedzie sie dlugo i dobrze trzymal w dyskusjach, to w koncu i tak peknie, prawdopodobnie z duzo gorszymi skutkami.
Jedni to wykozystuja by pomoc innym, a niektorzy wykozystuja by pomoc sobie, pokazujac innym, wyolbrzymiajac i wymyslajac czyjes wady, slabosci, szczegolnie jako zlo i zlego czlowieka. Na forach spotkalem kilkunastu takich, ktorych mozna by okreslic jako standard w manipulacjach.
Podloza takich zachowan sa rozne, od problemow w dziecinstwie, poprzez chore ambicje, az do fanatyzmu religijnego.
Sa tez tacy ktorzy ucza sie od tych powyzej choc nie rozumieja dlaczego.
Od wielu lat przygladam sie takim dzialaniom i widze ze glownym zrodlem tych problemow na forach sa wlasnie tacy ludzie, a inni po prostu biora z nich przyklad, szczegolnie gdy taki manipulator osiagnie jakis poziom autorytetu na forum, wtedy wiekszosc im przytakuje cokolwiek by nie zrobili, sa wrecz chronieni przez tych ktorych zmanipulowali. To jest wlasnie syndrom sztokcholmski.
Zjawisko o ktorym dyskutujaemy to nic innego jak skoncentrowana i spotegowana forma tego co sie dzialo i dzieje na codzien w szkolach, zakladach, czy wsrod sasiadow. Warunki internetowe to przyspieszaja i poteguja.
Ostatnio zmieniony 2024-02-29, 13:31 przez marcin, łącznie zmieniany 1 raz.
- sądzony
- Legendarny komentator
- Posty: 13892
- Rejestracja: 20 lut 2020
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 2034 times
- Been thanked: 2222 times
Re: Efekt online disinhibition
Zgadza się. Uważam, że to możliwe. Sam tego doświadczam. Oczywiście nie jestem osobą, której nie można wyprowadzić z równowagi, która się nie denerwuje, nie reaguje, ale trudno mnie wzburzyć czy doprowadzić do reakcji bardzo emocjonalnej. Co nie oznacza, że się nie da. Mam kilka płaszczyzn, gdzie nie do końca panuje nad reakcjami ciała.Hildegarda pisze: ↑2024-02-29, 12:21 Podpowiem tylko, że problemem jest tu nasze urażone ego i jest masa ludzi, którzy na skutek rozwoju osobistego potrafią wyjść ponad to ego. To działa trochę tak, jak u osoby, która ma o coś do kogoś żal, złość i na jakimś etapie uzyskuje wewnętrzna wolność i udaje jej się to pokonać.
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20
- Hildegarda
- Super gaduła
- Posty: 1356
- Rejestracja: 17 maja 2022
- Has thanked: 206 times
- Been thanked: 203 times
Re: Efekt online disinhibition
Wiadomo, że nie da się tak od razu stać całkiem odpornym, zwłaszcza jeśli ktoś z natury jest bardziej wrażliwy i emocjonalny. To jest rozwój na całe życiesądzony pisze: ↑2024-02-29, 13:19Zgadza się. Uważam, że to możliwe. Sam tego doświadczam. Oczywiście nie jestem osobą, której nie można wyprowadzić z równowagi, która się nie denerwuje, nie reaguje, ale trudno mnie wzburzyć czy doprowadzić do reakcji bardzo emocjonalnej. Co nie oznacza, że się nie da. Mam kilka płaszczyzn, gdzie nie do końca panuje nad reakcjami ciała.Hildegarda pisze: ↑2024-02-29, 12:21 Podpowiem tylko, że problemem jest tu nasze urażone ego i jest masa ludzi, którzy na skutek rozwoju osobistego potrafią wyjść ponad to ego. To działa trochę tak, jak u osoby, która ma o coś do kogoś żal, złość i na jakimś etapie uzyskuje wewnętrzna wolność i udaje jej się to pokonać.
Dodano po 8 minutach 6 sekundach:
No właśnie, dlatego warto zwracać uwagę na swoją odporność psychiczną i to co zachodzi w nas, a nie skupiać się na tej stronie, która jest w jakiś sposób dla nas toksyczna. Bo nawet jeśli mamy do czynienia z kimś wyjątkowo toksycznym, z jakimś narcyzem i bardzo wyrachowanym manipulantem, to przecież nie wiadomo jakie są powody, czy to nie np. na skutek problemów z dzieciństwa czy zaburzeń