Cóż, ja jednej nocy, przemęczona po pisaniu pracy dyplomowej, poszłam nad ranem spać. Leżę tyłem do pokoju - no nie, ktos się na mnie gapi. Tak świdruje wzrokiem. Ale przeci4eż w pokoju tylko ja i zwierz, zwierz śpi, zrestą, zwierz nigdy się nie gapi, bo też spi, zresztą, zwierz stał w innym miejscu, a ja byłam w stanie niemal dokładnie powiedzieć, gdzie znajduje się "źródło" nachalnego gapienia się, a było tam, gdzie jestem teraz pisząc to - "stało" przy biurku, można by rzec, że opierało się o nie, w połowie jego długości. Co więcej, czułam, że stoi, a nie siedzi, ale pewnie sobie dopowiedziałam, bo może nie leżałam tak długo, ale wyobraźnia działała szybko.
I tak leżę, leżę... odwrócić się czy nie? Boję się, ale czuję, że zawinięcie się w kołdrę nic nie da, szybka decyzja - odwracam się. Pusto. Rozpłynęło się. Zasypiałam njuż bez uczucia bycia obserwowaną. Nigdy wcześniej, ani nigdy później nie miałam takiego wrażenia. Jedyni czasem miałam odczucie, że ktoś zagląda mi do pokoju (tylko przy uchylonych/otwartych drzwiach), albo że chodzi po domu, ale "chodzenie" bierze się prawdopodobnie ze starych podłóg i ogólnie "odpoczywających" desek w domu. Za to zaglądanie - nie wiem, może przez to, że kiedyś kiedyś moja mama miała tendencję do zaglądania do mnie po cichu (podobno by nie przeszkadzać xD), a że zawsze byłam zajęta internetem czy muzyką nie słyszałam, jak idzie - nie zlicze ile razy brknęłam w góre na krześle ze strachu
Z drugiej strony trudno mi powiedzieć, czy to jedyny powód - bo nierzadko wiem na 100%, że nikt po domu nie chodzi (np. jestem sama, albo inni ewidentnie są w innym pomieszczeniu, bo ich słychać akurat tam), a ja czuję, że ktoś albo zerka do pokoju, albo wchodzi, patrzy i wychodzi.
Biorąc pod uwagę, że w tym budynku kilka osób umarło (cóż, taka kolej rzeczy), a przynajmniej jedna - z mieszkania obok - się zabiła to czasem sama sie sobie dziwię, że nie widzę duchów, zjaw i nie słyszę łańcuchów, nawet po spędzeniu nocy nad jakimiś strasznymi, mniej lub bardziej prawdziwymi historyjkami