sądzony pisze: ↑2022-05-22, 08:19
@Hildegarda doświadczyłaś "spektakularnego" nawrócenia?
Nie takiego o jakich pisaliśmy w innym temacie
ale dla mnie osobiście było spektakularne, było bardzo silne działanie Ducha Świętego, coś czego nie da się zapomnieć. Jeśli faktycznie istnieje coś takiego jak biblijne "narodzenie na nowo" to według mnie było to właśnie to doświadczenie.
Byłam już na takim etapie, gdzie niewiele brakowało mi, by wejść w ateizm, ewentualnie agnostycym, nie uznawałam Boga Osobowego, wszystkie religie to były dla mnie ludzkie wymysły, nic więcej. Poszłam w stronę buddyzmu, ale też nie traktowałam go jako religię, tylko bardziej jako ciekawą filozowię, rozwijające praktyki. Stałam się bardzo sceptyczna, racjonalna, na tamtym etapie uważałam, że wiara i bóstwa nie są mi do niczego potrzebne, a już zwłaszcza przynależność do jakiejś konkretnej religii. Wcześniej dużo rozmawiałam z ateistami, sceptykami, mieli swoje rozsądne argumenty i przekonałam się do ich puntku widzenia. Gdy ktoś mi mówił o Biblii, chrześcijaństwie, to patrzyłam na takich ludzi z politowaniem, bo uważałam, że mają po prostu "wyprane mózgi" religijną indoktrynacją i nawet nie chciałam tego słuchać, żadne argumenty wierzących na tamtym etapie nie trafiały do mnie, mogli sobie mówić jak do ściany.
W tej sytuacji Pan Bóg musiał się trochę nakombinować i użył podstępu
. Poznałam na jakimś forum ogólnotematycznym usera, z którym fajnie mi się pisało, polubiłam go, a że on był wierzący (mesjanista), to przy okazji próbował ewangelizować i nawiązywać do Biblii. Oczywiście na początku zupełnie mnie to gadanie o Biblii nie interesowało, ale dla świętego spokoju i z uprzejmości rozmawiałam z nim, zachowując swoje sceptyczne poglądy, a nawet liczyłam na to, że mu może przemówię do rozsądku i wyciągnę ze świata bajek w jakim tkwi. I na jakimś etapie rozmów wydarzyło się coś wyjątkowego, coś dla mnie ponadnaturalnego, doświadczyłam jakiegoś olśnienia i to był taki moment, kiedy zaczęłam się przekonywać do Biblii. Potem przez kolejne dni pojawiały się jeszcze różne wątpliwości, ale działanie Ducha świętego było tak silne, że od tego momentu już nie było odwrotu. Pamiętam taki moment, że ryczałam jak dziecko pod wpływem tych doświadczeń, uświadomiłam sobie miłość Bożą, nastąpiło takie zakochanie się w Bogu. Od tego czasu nie było dnia żebym o Bogu nie myślała i chyba nie potrafiła bym już żyć bez Boga, po prostu nic już nie miałoby sensu.
A u Ciebie jak to wyglądało?