Arek pisze: ↑2023-10-08, 18:22
Dusza to cząstka Boga.
To skomplikowane.
Osobiście uważam, że stwierdzenie, iż dusza jest cząstką Boga jest przesadzone. Dusza jest życiem danym przez Boga i dziejącym się w człowieku. Jest przestrzenią, a raczej procesem pomiędzy duchem, a ciałem (E. Stein). Co do Boga, a duszy to "środkiem duszy jest Bóg" (św. Jan od Krzyża), a tym środkiem jest duch człowieka, dno duszy lub serce.
Arek pisze: ↑2023-10-08, 18:22
Odbiegającą od materii ale przejawiającą się w jej istocie.
Dusza, życie człowieka, w zależności od stopnia rozwoju duchowego, może być bardzo materialne, cielesne czy zmysłowe lub duchowe.
Arek pisze: ↑2023-10-08, 18:22
Czy dusza może odczuwać gorąco lub zimno? Gdy się oparzymy cierpi ciało ale też na swój sposób dusza. Cierpienie ciała ma przełożenie w taki sposób, że dusza doznaje ukojenia. Tzn. ma to efekt zbawczy dla duszy. To może być niezrozumiałe dla większości z nas ale gdy ciało doznaje bólu dusza ma udział w cierpieniu Chrystusa i ma to rezultat zbawczy. Tylko jest jeszcze warunek, aby wola człowieka była tożsama z Wolą Boga. Wtedy dusza doznaje doskonalszego oczyszczenia.
Chcesz powiedzieć, że biczowanie się sprawia mnie bardziej duchowym i zbliża do Boga?
Istnieją również cierpienia duchowe i są ponoć trudniejsze do zniesienia.
Jeżeli natomiast masz na myśli ascezę, post, ubóstwo, pustelnictwo to z tego co wiem, nie one są drogą do Boga, a wynikiem podążania drogą. W sensie, pierwsze jest doświadczenie miłości łaski i powołania.
Arek pisze: ↑2023-10-08, 18:22
Gdy człowiek żyje w luksusach dusza płacze. Jest nieszczęśliwa. A efektem jest brak zaznania nasycenia tym dobrobytem przez człowieka jako osoby.
Tak bywa, ale nie jest to, moim zdaniem zasada.
Arek pisze: ↑2023-10-08, 18:22
Tak więc dusza jako pierwiastek Bożego Światła nie zawsze chce tego co ciało, a nawet może być sprzeczne z tym co chce ciało.
Bóg chce nas zawsze. To my nie zawsze chcemy, mamy odwagę, zaufanie i wydaje mi się, że większy opór tkwi w psyche niż w ciele.
Arek pisze: ↑2023-10-08, 18:22
Czasem te dwie płaszczyzny walczą ze sobą, a czasem współpracują. Sumienie jest głosem duszy. Tak samo gdy człowiek się nawraca to efekt Łaski Bożej względem duszy, która koryguje słabości ciała.
Wydaje mi się, że rzadko współpracują, czasem walczą, a zwykle człowiek w ogóle nie ma dostępu do ducha czyli miejsca świątynnego w sobie. Sumienie, moim zdaniem, jest najpłytszą częścią ducha, a zarazem najgłębszą duszy. Jest głosem Ducha poprzez ducha.
Arek pisze: ↑2023-10-08, 18:22
I jeszcze jedno ciało jest niezbędne, by dusza mogła się rozwijać w drodze do poznawania i jednoczenia się z Bogiem.
Nie wiem co przez to rozumiesz. Niektórzy mistycy mawiają, że droga do zjednoczenia to raczej "oduczanie niż poznawanie, zapominanie niż pamiętanie."
Myślę, że w czyśćcu nie ma ciała, a tam ponoć rozwijamy się ku Miłości Bożej.
Arek pisze: ↑2023-10-08, 18:22
Przedstawiłem powyższe przez własne doświadczenia.
Jeśli ktoś ma doświadczenia lub wiedzę w tej dziedzinie chętnie wysłucham biorąc poprawkę na możliwość mojego błędu w pojmowaniu tego tematu, aczkolwiek żadne spostrzeżenia nie będą nigdy w 100% pełne, bo dusza ludzka jest częścią tajemnicy Boga.
W wierze są pewne tematy wynikające z osobistego doświadczenia Boga, z intymnej z Nim relacji, których nie można ujednolicić. Wiara składa się z tego co dla każdego chrześcijanina obiektywnie prawdziwe we wspólnocie Kościoła oraz z tego co subiektywne pomiędzy mną, a Bogiem.
Ważne jednak czy to moje subiektywne i osobiste zamyka się w Kościele.
A zatem żadne osobiste spostrzeżenia nie mogą się pokrywać dlatego, że są osobiste.