Małżeństwo bez dziecka

Czyli rozmowy na temat planowania rodziny, czystości w małżeństwie, ile powinniśmy mieć dzieci, czy powinniśmy je karać.
ODPOWIEDZ
konik

Re: Małżeństwo bez dziecka

Post autor: konik » 2017-01-28, 21:29

Moja droga. kochanienka kobietko.
Na tym caly biznes polega, ze wolny kon ( a nawet wolny czlek) wypowiadac sie moze w temacie, nawet jesli nie jest kobieta. I facet moze na temat bialoglowy, a bialoglowa na temat faceta.
I to by bylo na tyle ... moje ty rozpaczliwe rozpaczliwosci :mrgreen:

Awatar użytkownika
ciasteczkowy_potfur
Super gaduła
Super gaduła
Posty: 1044
Rejestracja: 16 paź 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 59 times
Been thanked: 112 times

Re: Małżeństwo bez dziecka

Post autor: ciasteczkowy_potfur » 2017-01-28, 21:39

Jesteś koniem, nie kobyłą :>

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4221 times

Re: Małżeństwo bez dziecka

Post autor: Andej » 2017-01-29, 07:27

ciasteczkowy_potfur pisze: rzecz w tym, że jeśli kobieta ma chęć na sejks to znaczy, że jest płodna, i to bardzo :D jak nie jest, to zazwyczaj niespecjalnie ma ochote na jakąś bliskość swojego faceta, z chęcią do wywiezienia go na Sybir włącznie :D
Słusznie. Tak też bywa. Zwłaszcza, jeśli celem jest wyłącznie seks. Gdy łączą uczucia, zwykle bywa inaczej. [Nie nie jestem Ania Grodzką, ani odwrotnie. Jestem obserwatorem.] Rozumiem, że kobieta (właściwie człek płci dowolnej) może traktować mężczyzn (właściwie innych ludzi) instrumentalnie, tylko do zaspokajania własnych potrzeb. Lecz nie jest to regułą. Gdy, w takiej sytuacji kobieta nie ma "szczęścia" być bezpłodna, pozostaje sterylizacja. Ale z planem bożym ma to niewiele wspólnego.

Uważam, że nastawienie na branie w relacji z innym człowiekiem nigdy nie prowadzi do szczęścia. Zrównoważona wymiana przynosi najwięcej satysfakcji i jest najtrwalszym rozwiązaniem.
Ale spokojnie. Najtrudniejsze jest pierwsze 50, 60 lat. Potem jakoś leci.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
ciasteczkowy_potfur
Super gaduła
Super gaduła
Posty: 1044
Rejestracja: 16 paź 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 59 times
Been thanked: 112 times

Re: Małżeństwo bez dziecka

Post autor: ciasteczkowy_potfur » 2017-01-29, 14:18

Sterylizacja jest w Polsce nielegalna, ups.

Andeju, ja rozumiem uczucia, owszem. Bardzo je rozumiem, bo bardzo mocno je odczuwam. Ale Ty mnie nie rozumiesz. Ja nie mówię dzieciom "nie", ale na zasadzie - bum, pojawilo się, niech zostanie. Ale świadomie ich produkować nie zamierzam, jeśli kobieta jest niemal cały miesiąc płodna, to o seksie nie ma mowy. A same uczucia nie wystarczą, z moich obserwacji wnioskując, bo większość facetów, nie licząc impotentów, nie chce związku polegającego wyłącznie na chodzeniu za rączkę. I mówię tu o katolikach.
A jak mój związek ma polegać tylko i wyłącznie na chodzeniu za rączke to po co brać ślub?

konik

Re: Małżeństwo bez dziecka

Post autor: konik » 2017-01-29, 14:39

Ano w tym celu brac slub, zeby moc kroczyc droga wskazana przez Jezusa, chodzic za raczke ( nawet z katolikiem), i bedac na drodze Chrystusowej dorobic sie normalnie dziecka, ktore normalnie pojawia sie w taki sposob, w jaki i potfur pojawil sie na ziemi. Tak to dziala - oddychasz, bo jestes istota zyjaca, mozesz miec dzieci - bo jestes istota plodna.
Jakies pretensje jeszcze? To moze zrezygnuj z oddychania :-|

Awatar użytkownika
ciasteczkowy_potfur
Super gaduła
Super gaduła
Posty: 1044
Rejestracja: 16 paź 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 59 times
Been thanked: 112 times

Re: Małżeństwo bez dziecka

Post autor: ciasteczkowy_potfur » 2017-01-29, 14:56

Szczerze? Już dawno chciałam zrezygnować. Nie podoba mi się na tym świecie. Wcale się tu nie pchałam.

A ja wcale dzieci mieć nie chcę. Nie lubię ich, nie kręci mnie kilku(nasto)godzinny ból rodzenia ani kilkumiesięczna męczarnia bo dzieciak. A potem takie dziecko jest zafajdane, zarzygane a ja bym musiała je czyścic.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4221 times

Re: Małżeństwo bez dziecka

Post autor: Andej » 2017-01-29, 15:35

ciasteczkowy_potfur pisze:...
Andeju, ja rozumiem uczucia, owszem. Bardzo je rozumiem, bo bardzo mocno je odczuwam. Ale Ty mnie nie rozumiesz. Ja nie mówię dzieciom "nie", ale na zasadzie - bum, pojawilo się, niech zostanie. Ale świadomie ich produkować nie zamierzam, jeśli kobieta jest niemal cały miesiąc płodna, to o seksie nie ma mowy. A same uczucia nie wystarczą, z moich obserwacji wnioskując, bo większość facetów, nie licząc impotentów, nie chce związku polegającego wyłącznie na chodzeniu za rączkę. I mówię tu o katolikach.
A jak mój związek ma polegać tylko i wyłącznie na chodzeniu za rączke to po co brać ślub?
Sam jestem zdziwiony, ale doskonale rozumiem. Choć nie wszystko.
1. Dzieci: - od katolików oczekuje się gotowości do przyjęcia. Czyli konsekwencji. Chcę/potrzebuję seksu - wybieram partnera, tj. małżonka - uprawiam seks - a gdy się przydaży, to nie uciekam do zabójstwa, tylko przyjmuję dziecko, tak jak przymowałem satysfakcję z seksu.
2. Produkcja - seks nie musi być uprawiany z myślą o zapłodnieniu. Seks tworzy i umacnia więź. Owoce seksu też to czynią.
3. Płodność przez miesiąc - pierwsze słyszę. Biolodzy twierdzą inaczej. Chyba, że masz na myśli 100 % pewność. Tej, rzeczywiście nie będziesz mieć nigdy. Poza abstynencją, nie ma mozliwości. Ale gdy prawdopodobieństwo bliskie zeru to można zaryzykować. Nie masz pojęcia i trudu i potu wymagało ode mnie dorobienie się dzieci. I trwało to też niemały czas.
4. Chyba żaden normalny facet nie chce białego małżeństwa. Miałbym kupować lody tylko po to, aby się patrzyć jak roztapiają się na słońcu? Lepiej ich nie widzieć. Wtedy łatwiej.
5. Ból rodzenia i czas trwania tegoż - znacznie trudniejsza jest sama ciąża. Choć w tym czasie organizm kobiety niebywale się mobilizuje. Ból można neutralizować. A sam przebieg, w zależności od budowy i kondycji fizycznej. Bywa, czasem, łatwiejszy, oz zrobienia kupki. A szkoły rodzenia pomagają się przygotować.
Ból rodzenia nie jest najgorszy, gdyż znasz z grubsza czas. A gdybyś tak przeżyła, znam z autopsji, ból porównywalny z ciężkim porodem, trwający kilka tygodni. A lekarz wyjaśnia, że potrwa jeszcze kilka godzin lub miesięcy.

Nie lituję się nad Tobą. Staram się zrozumieć. Ale przykładam do tego swoją miarę. Nie napiszę, co już przeszedłem. Ale wydaje mi się, że znacznie więcej, niż widzisz w swoich najczarniejszych przewidywaniach.
Chciałbym być sybarytą. Ale zadałem pytanie: Co jest najważniejsze. Uznałem, że boża wola. Staram się, aby Bóg był na pierwszym miejscu. Wcale nie oznacza to, że zawsze zgadzam się z nauką Koscioła. Buntuję się. Ale wtedy nie krzyczę (aby szkody nie czynić). Wtedy drążę. Pytam, słucham, czytam, obserwuję. I wnioski wyciągam. Ale to mój wybór. A każdy musi sam wybierać za siebie. Sądzę, że twoja obecność tutaj jest tego dowodem. Szukaj. Analizuj. W błocie życia ukryte są perły. Wieprze ich nie zjadły, tylko wdeptały w błoto. Trzeba je odszukać, wydobyć, umyć i cieszyć się nimi.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
ciasteczkowy_potfur
Super gaduła
Super gaduła
Posty: 1044
Rejestracja: 16 paź 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 59 times
Been thanked: 112 times

Re: Małżeństwo bez dziecka

Post autor: ciasteczkowy_potfur » 2017-01-29, 15:49

Andej pisze:
ciasteczkowy_potfur pisze:...
Andeju, ja rozumiem uczucia, owszem. Bardzo je rozumiem, bo bardzo mocno je odczuwam. Ale Ty mnie nie rozumiesz. Ja nie mówię dzieciom "nie", ale na zasadzie - bum, pojawilo się, niech zostanie. Ale świadomie ich produkować nie zamierzam, jeśli kobieta jest niemal cały miesiąc płodna, to o seksie nie ma mowy. A same uczucia nie wystarczą, z moich obserwacji wnioskując, bo większość facetów, nie licząc impotentów, nie chce związku polegającego wyłącznie na chodzeniu za rączkę. I mówię tu o katolikach.
A jak mój związek ma polegać tylko i wyłącznie na chodzeniu za rączke to po co brać ślub?
Sam jestem zdziwiony, ale doskonale rozumiem. Choć nie wszystko.
1. Dzieci: - od katolików oczekuje się gotowości do przyjęcia. Czyli konsekwencji. Chcę/potrzebuję seksu - wybieram partnera, tj. małżonka - uprawiam seks - a gdy się przydaży, to nie uciekam do zabójstwa, tylko przyjmuję dziecko, tak jak przymowałem satysfakcję z seksu.
2. Produkcja - seks nie musi być uprawiany z myślą o zapłodnieniu. Seks tworzy i umacnia więź. Owoce seksu też to czynią.
3. Płodność przez miesiąc - pierwsze słyszę. Biolodzy twierdzą inaczej. Chyba, że masz na myśli 100 % pewność. Tej, rzeczywiście nie będziesz mieć nigdy. Poza abstynencją, nie ma mozliwości. Ale gdy prawdopodobieństwo bliskie zeru to można zaryzykować. Nie masz pojęcia i trudu i potu wymagało ode mnie dorobienie się dzieci. I trwało to też niemały czas.
4. Chyba żaden normalny facet nie chce białego małżeństwa. Miałbym kupować lody tylko po to, aby się patrzyć jak roztapiają się na słońcu? Lepiej ich nie widzieć. Wtedy łatwiej.
5. Ból rodzenia i czas trwania tegoż - znacznie trudniejsza jest sama ciąża. Choć w tym czasie organizm kobiety niebywale się mobilizuje. Ból można neutralizować. A sam przebieg, w zależności od budowy i kondycji fizycznej. Bywa, czasem, łatwiejszy, oz zrobienia kupki. A szkoły rodzenia pomagają się przygotować.
Ból rodzenia nie jest najgorszy, gdyż znasz z grubsza czas. A gdybyś tak przeżyła, znam z autopsji, ból porównywalny z ciężkim porodem, trwający kilka tygodni. A lekarz wyjaśnia, że potrwa jeszcze kilka godzin lub miesięcy.
1. Ale ja nigdzie nie wspomniałam o zabójstwie. Nie zabiłabym dziecka. Ale antykoncepcja zabójstwem nie jest. Aborcja owszem.
2. Kościół twierdzi inaczej. Poza tym nie, owoce małżeństwa nie zawsze je wzmacniają, gdyby tak było, to nie byłoby tyle rozwodów w takich małżeństwach to po pierwsze, po drugie, to że ludzie się nie rozstaja nie znaczy, że są szczęśliwi.
3. Najbliżej 100% jesteś podczas okresu. Tylko nie wiem, jak ty, ja wtedy nie bardzo bym chciała widzieć na oczy faceta. No, chyba, że niesie żarcie.
4. No właśnie. Pewnie cię zaskoczę, ale kobiety też nie. Ja wiem, że kobiety nie powinny odczuwać jakiegokolwiek pociągu fizycznego do kogokolwiek i w ogole powinny być służącymi, ale cóż zrobić. Ale was konsekwencje dotykaja najmniej.
5. Owszem, ból ciąży też jest niefajny. Poród potrafi trwać dwa dni. Nie wiem, czy wiesz, ale nie zawsze znieczulenie mozna podać ze względu na stan zdrowia i stan zaawansowania porodu, jak trafisz na konowała - o co nietrudno - to przepadło (a żeby znieczulenie było mozliwe trzeba podać je na samym początku).
Z ciążą jak z tatuażem, też boli, ale jak chcesz miec tatuaż to ból schodzi na drugi plan. Gorzej jak go nie chcesz, a zaczynają cię tatuować, bo inaczej jesteś tym zlym i nie możesz korzystać z przywilejów grupy.

A wypowiadam się z poziomu człowieka, który ma zarąbiście niski próg bólu i na zwykłe borowanie u dentysty dostaje podwójną dawkę znieczulenia, bo pojedyncza nie działa.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4221 times

Re: Małżeństwo bez dziecka

Post autor: Andej » 2017-01-29, 17:13

ciasteczkowy_potfur pisze: 2. Kościół twierdzi inaczej. Poza tym nie, owoce małżeństwa nie zawsze je wzmacniają, gdyby tak było, to nie byłoby tyle rozwodów w takich małżeństwach to po pierwsze, po drugie, to że ludzie się nie rozstaja nie znaczy, że są szczęśliwi.
3. Najbliżej 100% jesteś podczas okresu. Tylko nie wiem, jak ty, ja wtedy nie bardzo bym chciała widzieć na oczy faceta. No, chyba, że niesie żarcie.
4. No właśnie. Pewnie cię zaskoczę, ale kobiety też nie. Ja wiem, że kobiety nie powinny odczuwać jakiegokolwiek pociągu fizycznego do kogokolwiek i w ogole powinny być służącymi, ale cóż zrobić. Ale was konsekwencje dotykaja najmniej.
5. Owszem, ból ciąży też jest niefajny. Poród potrafi trwać dwa dni. Nie wiem, czy wiesz, ale nie zawsze znieczulenie mozna podać ze względu na stan zdrowia i stan zaawansowania porodu, jak trafisz na konowała - o co nietrudno - to przepadło (a żeby znieczulenie było mozliwe trzeba podać je na samym początku).
6. A wypowiadam się z poziomu człowieka, który ma zarąbiście niski próg bólu i na zwykłe borowanie u dentysty dostaje podwójną dawkę znieczulenia, bo pojedyncza nie działa.
ad. 2 Kościół twierdzi inaczej? Jak? Oddziela prokreację od przyjemności? Uważam, że nie. Co nie znaczy, że niektórzy przedstawiciele Kościoła tak nie twierdzą.
ad. 3 Metoda owulacyjno objawowa parędziesiąt lat temu propagowana dobrze się sprawdzała. W każdej aptece były malutki mikroskopiki do tego. Jednak wadą było to, że stan zdrowia ma duży wpływ na ocenę. Nawet każde maluteńkie przeziębionko.
ad. 4 A ja obserwuję, że kobiety potrafią sprytnie osiągnąć to co chcą. Mężczyźnie cęsto wystarczą pozory. A kobieta musi mieć konkret. A konsekwencje najbardziej dotykają mężczyzn. Ale tylko tych odpowiedzialnych. Zapewne zbyt wielu jest nieodpowiedzialnych.
ad. 5 Ból nie zawsze towarzyszy, choć zwykle. Uśmierzanie bólu jest coraz lepsze. Bólu nikomu nie życzę. Niezależnie od tego, czego jest ceną.
ad. 6 Znam to. Dentyści dostają szału, gdy dawka środka jest na granicy dopuszczalnej normy. Ale, zwykle, i tak boli. Kiedyś nawet uciekłem z fotela. Mimo tego, korzystam z pomocy stomatologów. Coś, za coś. Obecnie jadę, po operacji, na prochach. A żona wciąż pyta, czemu jęczę. Widać taka uroda. Pocieszam się, że jak piaskiem przysypią, to boleć nie będzie.
Jeszcze o bólu. Raz zdarzyło mi się, że poczułem taki ból, że świat przestał istnieć. Istniał tylko ból. Chciałem się zabić. Całe szczęście, że nie dało się tego zrobić natychmiast. Po kilku sekundach (a może w ułamku sekundy) dotarło to do świadomości. Uderzyła fala gorąca. Zrobiłem się mokry od potu, od fali gorąca, która przyszła. Ból zabił instynkt samozachowawczy. Przeraziłem się. Potem wijąc czekałem na pomoc. Dostałem głupiego jasia. Cóż za wspaniałe uczucie. Nigdy nie wiadomo, co nas czeka. Nawet bez ciąży.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
ciasteczkowy_potfur
Super gaduła
Super gaduła
Posty: 1044
Rejestracja: 16 paź 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 59 times
Been thanked: 112 times

Re: Małżeństwo bez dziecka

Post autor: ciasteczkowy_potfur » 2017-01-29, 18:01

Andej pisze:ad. 2 Kościół twierdzi inaczej? Jak? Oddziela prokreację od przyjemności? Uważam, że nie. Co nie znaczy, że niektórzy przedstawiciele Kościoła tak nie twierdzą.
ad. 3 Metoda owulacyjno objawowa parędziesiąt lat temu propagowana dobrze się sprawdzała. W każdej aptece były malutki mikroskopiki do tego. Jednak wadą było to, że stan zdrowia ma duży wpływ na ocenę. Nawet każde maluteńkie przeziębionko.
ad. 4 A ja obserwuję, że kobiety potrafią sprytnie osiągnąć to co chcą. Mężczyźnie cęsto wystarczą pozory. A kobieta musi mieć konkret. A konsekwencje najbardziej dotykają mężczyzn. Ale tylko tych odpowiedzialnych. Zapewne zbyt wielu jest nieodpowiedzialnych.
ad. 5 Ból nie zawsze towarzyszy, choć zwykle. Uśmierzanie bólu jest coraz lepsze. Bólu nikomu nie życzę. Niezależnie od tego, czego jest ceną.
ad. 6 Znam to. Dentyści dostają szału, gdy dawka środka jest na granicy dopuszczalnej normy. Ale, zwykle, i tak boli. Kiedyś nawet uciekłem z fotela. Mimo tego, korzystam z pomocy stomatologów. Coś, za coś. Obecnie jadę, po operacji, na prochach. A żona wciąż pyta, czemu jęczę. Widać taka uroda. Pocieszam się, że jak piaskiem przysypią, to boleć nie będzie.
Jeszcze o bólu. Raz zdarzyło mi się, że poczułem taki ból, że świat przestał istnieć. Istniał tylko ból. Chciałem się zabić. Całe szczęście, że nie dało się tego zrobić natychmiast. Po kilku sekundach (a może w ułamku sekundy) dotarło to do świadomości. Uderzyła fala gorąca. Zrobiłem się mokry od potu, od fali gorąca, która przyszła. Ból zabił instynkt samozachowawczy. Przeraziłem się. Potem wijąc czekałem na pomoc. Dostałem głupiego jasia. Cóż za wspaniałe uczucie. Nigdy nie wiadomo, co nas czeka. Nawet bez ciąży.
Przyjemność+prokreacja=ok, przyjemność-prokreacja=jesteś szatanę.

Nie tłumacz mi tego, bo ja jestem ciągle chora, więc ta metoda nigdy mnie nie interesowała. Ot, cos mi jest, lekarze nie potrafią tego wyleczyć, biore leki, które zaburzają wszystko, a do tego mam nieregularny cykl i lekarze nie wiedzą, co jest przyczyna, podejrzewają PCOS, także tę metodę mogę soie wsadzić tam, gdzie słońce nie dochodzi i próbuję wam to wyjaśnić tak od dwóch miesięcy, ale widze, że nie umiecie czytać ze zrozumieniem.

Obawiam się, że częściej od ciężarnej partnerki spiernicza ojciec dziecka, bo na odwrót to raczej nie ma szans. Ba, facet nie wstaje w nocy do dzieciaka, bo to nic nie da, nakarmić go i tak nie może, prawda? Przez ciążę też nie przejdzie, więc nie mów mi o jakichs tam wielkich cierpieniach biednych, uciśnionych mężczyzn. Bo wyobraź sobie, że nie facet rzyga, nie facet miewa zachcianki, które dla kobiet też sa męczące, kiedy wiedzą, że nie mogą akurat zjeść tego czy tamtego, bo akurat nie ma tego w domu i już. No i nie zapominaj, że to nie są czasy, że facet haruje, kobieta wychowuje. Teraz są czasy, że facet haruje, a kobieta haruje i wycowuje, bo z jednej pensji bachora nie wykarmisz. A sam też byś chyba chciał zjeść, prawda? Może dlatego kobieta chce mieć konkret.
Wiesz ile kobiet nie dostaje pracy bo są kobietami? "Bo jeszcze w ciążę zajdzie" - to niby nielegalne, ale w praktyce wszyscy wiemy jak jest. Facet tego problemu nie ma. To samo z nieodpowiedzialnymi facetami, on zaliczyć zaliczy i dalej go nie obchodzi. Dlatego chcemy mieć konkrety. Bo to na naszych głowach spoczywa odpowiedzialność za nowe życie, my musimy przez najważniejsze 9 miesięcy wykarmić siebie i dziecko. Jak zabraknie wapnia to nam wypadną zęby, nie wam. Zrozum.

Pomijając to wszystko - jak facet nie chce mieć dzieci to jest spoko, jak kobieta to na pewno jakaś spaczona. Facet lubi seks? Macho. Kobieta? D***ka.

Ból towarzyszy zawsze, chyba, że kobieta ma uszkodzone nerwy. Wybacz, ale chyba nie sądzisz, że dzieciak kopiący cię po wątrobie nie sprawia bólu? Że mięsień rozszerzający się nagle z 3 do 20 cm nie boli? No błagam. A jesli rozwarcie jest za duże to znieczulenia podać po prostu nie mozna.

Widzisz, masz niski próg bólu. To sobie wyobraź, że jeszcze przez pare godzin kopią cie w jaja i pogadamy. Dla was zrobienie dziecka to kilka minut roboty i to przyjemnej, dla nas - męczarnia.

A do tego ja wcale nie uważam, że dzieci są śliczne, fajne i w ogóle, jestem na etapie udawania przed rodziną że dzieciak kuzyna jest sliczny (jest brzydki niemiłosiernie) bo zaraz słysze, ż ejak to, jako kobieta jak ja tak moge nawet myślec. Ano mogę. Co rozsądniejsze kobiety nawet gdy urodzą wymarzone dziecko nie twierdza, że ten czerwony pomarszczony troll jest piękny (owszem, bobas taki półroczny bywa super i mówię tu jako ktoś bez cienia instynktu reprodukcyjnego, taki dzieciak jak się usmiechnie albo przytuli jest cudny, nawet jak się trochę uślini!), ale reszta ma nadal odpieluszkowe zapalenie mózgu.

Tylko wiesz, podczas ciąży musiałabym między innymi odstawić leki na ból głowy (15 minut bólu głowy prowadzi u mnie do wymiotów) i masę innych, w tym tych na nerwicę. Nie gwarantuję, że jako ciężarna nie zjaram jakiegoś kościoła, bo nerwica rządzi się zwoimi prawami. A tych leków bezwzględnie brać w ciąży i podczas laktacji nie wolno. No, chyba, że chcesz urodzić niepełnosprawne dziecko, jeśli ono w ogole przeżyje.

I zrozumcie, do cholery, że ja za żadnymio morderstwaminie jestem. Ja jestem za niedopuszczeniem do zapłodnienia.Wszelkie metody wczesnoporonne i aborcja sa złe.

Widać wszyscy faceci w Polsce nie umieją czytac ze zrozumieniem...

Awatar użytkownika
Dezerter
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 15102
Rejestracja: 24 sie 2015
Lokalizacja: Inowrocław
Has thanked: 4250 times
Been thanked: 2977 times
Kontakt:

Re: Małżeństwo bez dziecka

Post autor: Dezerter » 2017-01-29, 18:49

A ja to nie facet?
ale reszta ma nadal odpieluszkowe zapalenie mózgu.
Panowie, czy wy naprawdę nie widzicie, że ciasteczkowa nie powinna mieć dzieci?!
Który z was chciałby się urodzić jako jej dziecko - ręka w górę?!
...bo ja nie :roll:
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.

Awatar użytkownika
ciasteczkowy_potfur
Super gaduła
Super gaduła
Posty: 1044
Rejestracja: 16 paź 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 59 times
Been thanked: 112 times

Re: Małżeństwo bez dziecka

Post autor: ciasteczkowy_potfur » 2017-01-29, 18:58

Odpieluszkowe zapalenie mózgu to akurat nie mój wymysł, okreslenie krąży po internetach od dawna, wiecie, roszczeniowe matki co to uważaja, że ich pomarzczony Brajanek czy inna Dżesika w tych resztkach błony sa piekne.

Obrazek

konik

Re: Małżeństwo bez dziecka

Post autor: konik » 2017-01-29, 19:09

Wezcie wy sie puknijcie - kto mowi, ze musi miec dzieci?
To ciasteczkowa mowi, ze taki dogmat istnieje 8 bo taka bajke sobie w glowie zapisala9 i dlatego ma o wszystko pretensje. A ws Kosciele chce stworzyc nowa nauke o antykoncepcji jako drodze do Chrystusa.
A droga do Chrystusa prowadzi rowniez przez zwiazek kobiety i mezczyzny w malzenstwie ( choc nie jest to jedyna droga).
W takim zwiazku nie istnieje przymus posiadania dzieci ... nie istnieje rowniez zgoda na antykoncepcje ( gdyz jest przeciwna woli Bozej).
Potfur zas probuje nam wmowic, ze istnieje przymus posiadania dzieci i zgoda na antykoncepcje. A to zwykle klamstwo.
I to tyle.

Awatar użytkownika
ciasteczkowy_potfur
Super gaduła
Super gaduła
Posty: 1044
Rejestracja: 16 paź 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 59 times
Been thanked: 112 times

Re: Małżeństwo bez dziecka

Post autor: ciasteczkowy_potfur » 2017-01-29, 19:11

Ja wam tylko mówie to, co slyszę od was.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4221 times

Re: Małżeństwo bez dziecka

Post autor: Andej » 2017-01-29, 22:34

ciasteczkowy_potfur pisze:...
Obawiam się, że częściej od ciężarnej partnerki spiernicza ojciec dziecka, bo na odwrót to raczej nie ma szans. Ba, facet nie wstaje w nocy do dzieciaka, bo to nic nie da, nakarmić go i tak nie może, prawda? Przez ciążę też nie przejdzie, więc nie mów mi o jakichs tam wielkich cierpieniach biednych, uciśnionych mężczyzn. Bo wyobraź sobie, że nie facet rzyga, nie facet miewa zachcianki, które dla kobiet też sa męczące, kiedy wiedzą, że nie mogą akurat zjeść tego czy tamtego, bo akurat nie ma tego w domu i już. No i nie zapominaj, że to nie są czasy, że facet haruje, kobieta wychowuje. Teraz są czasy, że facet haruje, a kobieta haruje i wycowuje, bo z jednej pensji bachora nie wykarmisz. A sam też byś chyba chciał zjeść, prawda? Może dlatego kobieta chce mieć konkret.
...
Więc jestem jeleniem i idiotą. Akurat sam opiekowałem się synem przez 2 lata, a żona uciekała do innego pokoju, bo dziecko, niemal bez przerwy, płakało na okrągło. Bardzo bolałem nad tym, że nie mogę karmić piersią. Uważam, że podział biologiczny krzywdzi mężczyzn. Moja żona przestała pracować, po urodzeniu pierwszego syna. Długi czas pracowałem po 12 - 16 godzin. Aby tylko starczyło. Zapłaciłem za to gorszym kontaktem. Zwłaszcza z młodszym synem. Boleję nad tym cały czas. Ale takie były czasy, że mężczyzna nie miał prawa do opieki. A sądy, w dalszym ciągu, przyznają prawa rodzicielskie kobietom, dyskryminując mężczyzn.
Nie napiszę, że współczuję, albowiem nie miałem PCOS. Ale współczuć mogę w przebywaniu w matni. Nie raz miotałem się od ściany do ściany. Wprawdzie nie gryzłem, ani nie krzyczałem. Ale każdy inaczej reaguje na zewnątrz. Kilka razy skoczyłem w przepaść z zawiązanymi oczyma. Aż zauważyłem, że głową muru nie przebiję. Przyjąłem do wiadomości, że ściany są. I nie ode mnie zależy ich usunięcie. Deszcz mnie wkurza. Ale nie pluję na chmury, gdy pada. Kucam cichutko pod daszkiem. I czekam. Modląc się. I ofiarując Bogu to co przeżywam. Proszę Jezusa, aby przyjął moje cierpienia i aby one ulżyły Jemu.

Czy PCOS nie przechodzi z wiekiem? Czy da się zbadać, czy nie powoduje, w konkretnym Twoim przypadku, bezpłodności?

Niezależnie od powyższego. Obawiam się, że nie uciekniesz przed sobą. Decyzja zawsze należy do Ciebie. Musisz sama wybrać (właściwie stale wybierać) co jest najważniejsze. Inni ludzie mogą pomagać w wyborze. Podawać swoje motywacje. Ale sama decydujesz. I potem żyć z tym będziesz. Z konsekwencjami decyzji. Tej dobrej i tej złej. A sprawę utrudnia to, że często, dopóki nie poznamy owoców, nie wiemy, czy była to decyzja dobra czy zła.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Rodzina, małżeństwo, narzeczeni”