Jest pewna rzecz, przez ktora cierpie I nie moge, ze tak powiem zaakceptowac siebie, rzeczywistosci, nie moge tez zrozumiec prawdy,nie wiem jaka ona jest, nie moge byc szczesliwy, nie ma we mnie, ze tak powiem tej dobrej energii, boskiej I wiem, ze to po czesci tez moja wina. Chodzi o to, ze bylem chlopakiem, ktory zawsze za czyms gonil, ogolnie kims, plcia przeciwna lecz nie bylo mu latwo przekazac swoich uczuc bo mialem delikatne serce, no I cale gimnazjum nie znalazlem sobie nikogo. W liceum zaczelem palic marihuane, zaczely sie schizofreniczne mysli, bo bylo pare osob ktorzy mnie dotkliwie ranili swoimi slowami lub czynami a ja bylem troche odklejony od swiata, wierzylem w swoje prawdy, w swoje mysli I mysli te ktore zaczelem slyszec w...