No proszę. Nawet i ja tu piszę.
Jako małe dziecko, tak w wieku 6-8 lat chciałam być zakonnica (właściwie to bardziej chciałam byc kapłanem, ale skoro się nie da, to uznałam, że zakonnica też ujdzie). Moje ulubione zabawy to były zabawy w kościół i takie tam. Często się modliłam, niejeden raz prosiłam Jezusa, by mi się objawił.
Ale mam ciężki charakter, dużo narzekam, czasem z błahych, czasem z cięższych powodów, jak ktoś mnie trochę poznał, to wie, o czym mówię. I po jakimś czasie to wszystko się popsuło. Moja miłość do Boga gdzieś się ulotniła, ale nie mialam odwagi tak sobie po prostu odejść. Czasem zaczęłam mysleć o tym, że może lepiej by bylo odejść do innego świata, świata bogów Olimpu, prosiłam Atenę o mądrość, pomoc w nauce, ale...