Matka Boża Wychowawczyni

Matka Kościoła świętego, Matka Jezusa Chrystusa, nasza Matka. Panna Najświętsza. Rozmowy na temat Maryi.
ODPOWIEDZ
wędrowiec

Matka Boża Wychowawczyni

Post autor: wędrowiec » 2018-06-16, 20:52

Chciałbym Wam przedstawić Matkę Bożą - Wychowawczynię z łaskami słynącymi obrazu w Czarnej koło Końskich.
Wiele lat temu właśnie Ona - Wychowawczyni stanęła przy mnie i z troską obserwując moje poczynania życiowe doradzała kierunki w życiu.
To było 13 lat temu, gdy się spotkaliśmy. Długo nie wiedziałem, dlaczego Ona stoi przy mnie.
Teraz chyba już wiem. Chciała mnie wychować na dobre Dziecko Boże.
Dziękuję Ci Matko Boża!

Obrazek

http://www.sanktuarium-czarna.pl/

Awatar użytkownika
Sebastian
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 281
Rejestracja: 22 lis 2017
Lokalizacja: Połaniec
Wyznanie: Katolicyzm
Been thanked: 26 times
Kontakt:

Re: Matka Boża Wychowawczyni

Post autor: Sebastian » 2018-06-22, 14:22

Fajny obraz Maryji.
Totus Tuus

Dominik

Re: Matka Boża Wychowawczyni

Post autor: Dominik » 2018-06-25, 19:09

Co Ci się w tym obrazie Sebastian podoba, napisz coś więcej.

Wędrowiec, jak doszło do tego spotkania, był to przypadek, czy może jakaś siła Wyższa pchnęła Cie w kierunku kościoła z tym obrazem?
Ostatnio zmieniony 2018-06-25, 19:10 przez Dominik, łącznie zmieniany 1 raz.

wędrowiec

Re: Matka Boża Wychowawczyni

Post autor: wędrowiec » 2018-06-25, 19:44

Dominik pisze: 2018-06-25, 19:09 Wędrowiec, jak doszło do tego spotkania, był to przypadek, czy może jakaś siła Wyższa pchnęła Cie w kierunku kościoła z tym obrazem?
To było niezwykłe, jak wiele historii w moim życiu.
Przyjaźniłem się wtedy z pewną rodziną w Końskich. Oni mi pokazywali piękne okolice, bo ja tego regionu w ogóle nie znałem.
Spędzaliśmy też trochę czasu na medytacjach.
Po medytacji znajomy popatrzył na mnie i powiedział, że w medytacji przyszła do niego bardzo intensywna myśl: poznaj Marcina (mnie) z Matką Boską w Czarnej.
Ciekawostka polegała na tym, ze nasze spotkania nie miały charakteru religijnego.
Pokazali mi Niebo i Piekło w końcu pojechaliśmy do Czarnej oglądać kompleks SPA, a po drodze stanął samochodem i mówi: tu jest kościół w którym główną postacią jest Matka Boska Wychowawczyni. Idź zapoznaj się z Nią, może ma Ci coś do przekazania. Oni nie będą wchodzić do kościoła, bo to znają wszystko na pamięć, poza tym nie lubią tłumów - a była niedziela i chyba suma akurat.

Wszedłem do kościoła i straciłem świadomość gdzie jestem.
Ona była w pełni Majestatu, cała w złocie, z Dzieciątkiem w złocie.
Patrzyła na mnie bardzo poważnie.

Patrzyłem na Nią.
Trwaliśmy razem.

Nie wiedziałem że upływał czas. Myślałem że może mnie nie było 15 minut, w końcu wyszedłem. Znajomi zdumieni pytali: Coś Ty tam robił? Nie było Cię prawie godzinę!

Nie umiałem odpowiedzieć.
Matka Boska nie mówiła słowami. Patrzyła na mnie jak Matka patrzy na syna, któremu chce zwrócić na coś uwagę. I chodziło jej o moje życie.
Od tamtej pory zacząłem zmieniać swoje życie ku lepszemu. Pomału zbliżałem się coraz bardziej do Jej Syna.

agust
Gawędziarz
Gawędziarz
Posty: 425
Rejestracja: 3 cze 2018
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 56 times
Been thanked: 98 times

Re: Matka Boża Wychowawczyni

Post autor: agust » 2018-06-26, 08:57

"Nie wyście Mnie wybrali, ale ja Was wybrałem, i przeznaczyłem po to , byście szli i owoc przynosili..." Pan Bóg trafia do nas na różne sposoby. Dla Jezusa, Jego ziemska Matka była bardzo ważna. Była cicha i pokorna, ale to na Jej prośbę spełnił pierwszy cud, wydaje się taki powszedni, taki codzienny, jak nasz chleb powszedni, bo "wina im zabrakło". On był jej także posłuszny, a w ostatnich słowach na krzyżu zadbał także o jej byt, powierzając Ją jako Matkę swojemu uczniowi. Te słowa przekładają się także na nas w stosunku do matki Jezusa i na nasze ziemskie matki. Gdy przychodzą do mnie wyznawcy Jehowy, pytam ich o to, czy wierząc w Jezusa, nie można czcić Jego Matki, którą On tak szanował. Zwykle są tak przygotowani na odpowiedzi, a tu wpadają w kłopot. Piękne świadectwo dajesz ~wędrowiec~. Mnie, gdy było dość ciężko w życiu, zafascynował obraz Najświętszego Serca Pana Jezusa w naszym kościele parafialnym. Przecież widziałem Go tyle razy, i nie zwracałem szczególnej uwagi, aż któregoś dnia dostrzegłem Jego przebite ręce, którymi odsłania swoje oplecione cierniem Serce. Wtedy mnie tąpnęło: to tak ma się kochać, mimo wszystko?

ODPOWIEDZ