Chyba każdy się boi. Nawet najświętsi. Oni też widzieli swoje niedostatki. Ta bojaźń nas mobilizuje. Taki jest jej cel. Ale nie może przytłaczać.
Uważam, że trudno jest trafić do piekła (którego też się boję). Bo do tego potrzebna jest ludzka decyzja. To człowiek musi sam zadecydować, że odrzuca Boga. Że się Mu sprzeciwia. Taki człowiek musi odrzucić Miłosierdzie Boże. Musi odrzucić Jego Miłość. A Ojciec w niebie czeka wciąż na marnotrawnych. Czeka z otwartymi ramionami. Czeka na odwzajemnienie miłości.