Post
autor: sądzony » 2021-01-22, 09:31
Nie do końca rozumiem Twoje analogie @Logan, co nie oznacza, że są błędne.
Z mojego punktu widzenia, każde dziecko, aby być szczęśliwe musi skonfrontować się z rodzicem (Ojcem/Bogiem).
"Sprawdzić" czy to co mówi jest prawdą. Jedynym narzędziem do tego jest złamanie zakazu. To badanie i poszerzanie granic
z punktu widzenia psychologi rozwojowej jest niezbędne dla "postępu".
Dziecko chce być takie jak rodzic, a może nawet "lepsze" niż rodzic. Jak mam zaufać rodzicowi, który mówi, że rozgrzana patelnia parzy.
Jedyne wyjście to jej dotknąć. Tak rodzi się wyższy rodzaj relacji.
Dziecko uczy się popełniać błąd, doświadczać "kary", prosić o przebaczenie i je uzyskiwać.
Dla mnie tak właśnie jest z człowiekiem.
Raj i jabłko, wygnanie, tułanie się i wyczekiwanie, Jezus i zbawienie.
Ten schemat dzieje się w nas wciąż.
Wciąż grzeszę, mam wyrzuty sumienia, odpokutowuję, i przyjmuję Chrystusa.
Schemat ten jest niezbędny, nie jest jednak właściwy.
Wydaje mi się, że należy go przekroczyć.
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20