Kilka słów..
-
- Dyskutant
- Posty: 229
- Rejestracja: 3 sie 2020
- Has thanked: 36 times
- Been thanked: 68 times
Kilka słów..
Na wstępie przepraszam, jeśli umieściłam temat w złym wątku. Powiem tylko, że możecie się cieszyć. Cieszyć się moim nieszczęściem. Dlaczego? Dlatego, że pokazałam już wiele razy, jakim jestem śmieciem. Piszę to i w zasadzie mam jeden wielki bajzel w głowie.
Wiem, co wczoraj było. Nie będę ukrywać - usłyszałam na forum teksty, które nie powinny paść. Ale ja też nie powinnam powiedzieć tego, co powiedziałam. Nie wiem, czy ktoś mi tutaj jeszcze będzie życzliwy. Jestem gotowa odejść, bo widzę w jaką złą stronę to zaszło. Jestem świadoma, że nikt z forum już może nie chcieć być dla mnie życzliwy i nie mam już o to pretensji. Liczę się z tym. Może się powtórzę ale nie chcę być dla nikogo zbędnym balastem. Jeśli mam stąd odejść, to proszę o wybaczenie. Ja również wybaczam.
Na ten moment, nie będę ukrywać, moja wiara nie istnieje. Proszę, nie oceniajcie mnie. I proszę o to bez pretensji i jakichkolwiek uprzedzeń. Jesteście (jeśli nie byliście, bo jak mówię, liczę się z tym, że tutaj już nie będzie dla mnie życzliwości i wsparcia po ostatnich dniach) dla mnie jak rodzina. Możecie się śmiać ale tak jest. Tylko na tym forum dostałam pomocną dłoń i tutaj poznałam osoby, które na serio ze mną były, nie odrzuciły mnie i nie zostawiły. W swoim życiu doznawałam tylko wyzwisk, przemocy, patrzenia jak moja matka się zapija, brata, który mnie leje, prób samobójczych, samookaleczeń i wszelkiej krytyki. To miejsce stało się dla mnie czymś, co dało mi pewność, że choćbym nie wiem jak nisko upadła, są tutaj ludzie którzy mnie nie zostawią i dostanę zrozumienie.
Od tamtego roku w moim życiu dzieje się źle. Nie słyszę normalnie, w domu też do kitu. Dziś (matka przyjechała na urlop z Niemiec) wybuchła do mnie z wyzwiskami, nie mam zamiaru się do niej odzywać, ani do niej ani do babki. Wiecie, doszłam do wniosku, że ja nie kocham swojej rodziny. Po tym co przeszłam, nie umiem. Proszę, nie sądźcie mnie za to. Wczoraj wróciły bardzo mocno po rozmowie z matką wspomnienia o próbie gwałtu. Nie mogłam dojść do siebie i w sumie to nadal nie mogę. Mam wrażenie, że rodzina nie za bardzo się tym przejmuje. Zresztą, ja to wiem.
Za ponad miesiąc idę do adwokata. Uwierzcie mi, gdybyście wiedzieli (choć ja wiem, że jestem niewinna, mam na to dowody i wszystko zgadza się z prawem i nie czyni ze mnie potwora, to boję się, że ktoś mógłby mnie źle zrozumieć. Boję się o tym mówić, bo jest to straszne), to nie wiem, czy dostałabym tu tyle pomocy. I nie winię Was o to. Winię siebie. Jestem dziewczyną, która wiele złego zrobiła (mówię już o innych kwestiach, tych prawdziwych). Za ponad miesiąc będę mogła spać spokojnie, przynajmniej pod tym jednym względem.
Mam wielkie wyrzuty sumienia. I w sumie dobrze mi tak. Życie kompletnie mi się posypało, i co z tego, że zarabiam na stażu, co z tego, że żyję, co z tego, że mam gdzie mieszkać skoro codzienność mnie przerasta. Straciłam zdrowie, wróciły natrętne myśli razem z przeszłością, okropnymi wspomnieniami i myślami samobójczymi. W takich momentach chciałabym tylko, aby mnie ktoś przytulił. Tylko tyle. Wcale nie jestem taka silna. Chciałabym wierzyć, że osoby, co do których odczuwam wyrzuty sumienia, przebaczą mi, włącznie z moimi natrętnymi myślami wobec nich (a są one przerażające). Zasłużyłam na to, co dzieje się w moim życiu i na to jak właśnie się czuję.
Udzielałam się długo na forum. Wierzę, że komuś mogłam pomóc choć trochę choćby gotowością wysłuchania bo nie zawsze mogę pomóc poprzez konkretne czyny. Są różne sytuacje i w niektórych nie jest to możliwe. Skrzywdziłam tu pewne osoby, za co bardzo mi wstyd.
Kocham Was choć doskonale wiem, że na miłość od Was nie zasługuję. Póki co, to wszystko co chciałam powiedzieć...
Wiem, co wczoraj było. Nie będę ukrywać - usłyszałam na forum teksty, które nie powinny paść. Ale ja też nie powinnam powiedzieć tego, co powiedziałam. Nie wiem, czy ktoś mi tutaj jeszcze będzie życzliwy. Jestem gotowa odejść, bo widzę w jaką złą stronę to zaszło. Jestem świadoma, że nikt z forum już może nie chcieć być dla mnie życzliwy i nie mam już o to pretensji. Liczę się z tym. Może się powtórzę ale nie chcę być dla nikogo zbędnym balastem. Jeśli mam stąd odejść, to proszę o wybaczenie. Ja również wybaczam.
Na ten moment, nie będę ukrywać, moja wiara nie istnieje. Proszę, nie oceniajcie mnie. I proszę o to bez pretensji i jakichkolwiek uprzedzeń. Jesteście (jeśli nie byliście, bo jak mówię, liczę się z tym, że tutaj już nie będzie dla mnie życzliwości i wsparcia po ostatnich dniach) dla mnie jak rodzina. Możecie się śmiać ale tak jest. Tylko na tym forum dostałam pomocną dłoń i tutaj poznałam osoby, które na serio ze mną były, nie odrzuciły mnie i nie zostawiły. W swoim życiu doznawałam tylko wyzwisk, przemocy, patrzenia jak moja matka się zapija, brata, który mnie leje, prób samobójczych, samookaleczeń i wszelkiej krytyki. To miejsce stało się dla mnie czymś, co dało mi pewność, że choćbym nie wiem jak nisko upadła, są tutaj ludzie którzy mnie nie zostawią i dostanę zrozumienie.
Od tamtego roku w moim życiu dzieje się źle. Nie słyszę normalnie, w domu też do kitu. Dziś (matka przyjechała na urlop z Niemiec) wybuchła do mnie z wyzwiskami, nie mam zamiaru się do niej odzywać, ani do niej ani do babki. Wiecie, doszłam do wniosku, że ja nie kocham swojej rodziny. Po tym co przeszłam, nie umiem. Proszę, nie sądźcie mnie za to. Wczoraj wróciły bardzo mocno po rozmowie z matką wspomnienia o próbie gwałtu. Nie mogłam dojść do siebie i w sumie to nadal nie mogę. Mam wrażenie, że rodzina nie za bardzo się tym przejmuje. Zresztą, ja to wiem.
Za ponad miesiąc idę do adwokata. Uwierzcie mi, gdybyście wiedzieli (choć ja wiem, że jestem niewinna, mam na to dowody i wszystko zgadza się z prawem i nie czyni ze mnie potwora, to boję się, że ktoś mógłby mnie źle zrozumieć. Boję się o tym mówić, bo jest to straszne), to nie wiem, czy dostałabym tu tyle pomocy. I nie winię Was o to. Winię siebie. Jestem dziewczyną, która wiele złego zrobiła (mówię już o innych kwestiach, tych prawdziwych). Za ponad miesiąc będę mogła spać spokojnie, przynajmniej pod tym jednym względem.
Mam wielkie wyrzuty sumienia. I w sumie dobrze mi tak. Życie kompletnie mi się posypało, i co z tego, że zarabiam na stażu, co z tego, że żyję, co z tego, że mam gdzie mieszkać skoro codzienność mnie przerasta. Straciłam zdrowie, wróciły natrętne myśli razem z przeszłością, okropnymi wspomnieniami i myślami samobójczymi. W takich momentach chciałabym tylko, aby mnie ktoś przytulił. Tylko tyle. Wcale nie jestem taka silna. Chciałabym wierzyć, że osoby, co do których odczuwam wyrzuty sumienia, przebaczą mi, włącznie z moimi natrętnymi myślami wobec nich (a są one przerażające). Zasłużyłam na to, co dzieje się w moim życiu i na to jak właśnie się czuję.
Udzielałam się długo na forum. Wierzę, że komuś mogłam pomóc choć trochę choćby gotowością wysłuchania bo nie zawsze mogę pomóc poprzez konkretne czyny. Są różne sytuacje i w niektórych nie jest to możliwe. Skrzywdziłam tu pewne osoby, za co bardzo mi wstyd.
Kocham Was choć doskonale wiem, że na miłość od Was nie zasługuję. Póki co, to wszystko co chciałam powiedzieć...
- miłośniczka Faustyny
- Mistrz komentowania
- Posty: 4435
- Rejestracja: 26 sie 2018
- Lokalizacja: Ulica Sezamkowa
- Has thanked: 1078 times
- Been thanked: 1149 times
Re: Kilka słów..
Nie, nie obwiniaj się tak. Tak czujesz, ale to nieprawda. Spotkało Cię dużo cierpienia w życiu, ale to nie Twoja wina.Młoda959595 pisze: ↑2021-03-15, 17:45 Zasłużyłam na to, co dzieje się w moim życiu i na to jak właśnie się czuję.
A spowiedź gładzi każdy grzech, więc tego wszystkiego co wyznałas już nie ma, Twoje grzechy z przeszłości już nie istnieją. Pan Jezus je zniszczył Swoją miłością w jednej chwili. Miłosierdzie Boże nie ma granic.
My też Cię kochamy. A Pan Jezus Cię nieskończenie umiłował, nie ma większej miłości. Jeśli tylko będziesz chciała to pisz tutaj i nie stresuj się. A jeśli potrzebujesz trochę przerwy od forum to odpocznij, będę o Tobie pamiętać w modlitwach, inne osoby na pewno też.Młoda959595 pisze: ↑2021-03-15, 17:45 Kocham Was choć doskonale wiem, że na miłość od Was nie zasługuję. Póki co, to wszystko co chciałam powiedzieć...
Odkąd umiłowałam Boga całą istotą swoją, całą mocą swego serca, od tej chwili ustąpiła bojaźń, i chociażby mi nie wiem już jak mówiono o Jego sprawiedliwości, to nie lękam się Go wcale, bo poznałam Go dobrze: Bóg jest Miłość a Duch Jego- jest spokój"
- itsjustmemichelle1
- Aktywny komentator
- Posty: 789
- Rejestracja: 17 sty 2021
- Lokalizacja: Wrocław
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 161 times
- Been thanked: 138 times
Re: Kilka słów..
Nie odchodź, proszę zupełnie na poważnie. Rozumiem, że Ci ciężko, że masz dosyć. Jednak- każdy z nas chce Ci tu pomóc. Nikt nie życzy Ci źle. Jak na forum- jesteśmy rodziną. A że dostajesz takie teksty, które mogą boleć, no cóż. Obserwuję dokładnie Twoje wątki i wydaje mi się, że większość jest Tobie życzliwa. Jeżeli nawet nie- to ja na pewno.Młoda959595 pisze: ↑2021-03-15, 17:45 Na wstępie przepraszam, jeśli umieściłam temat w złym wątku. Powiem tylko, że możecie się cieszyć. Cieszyć się moim nieszczęściem. Dlaczego? Dlatego, że pokazałam już wiele razy, jakim jestem śmieciem. Piszę to i w zasadzie mam jeden wielki bajzel w głowie.
Wiem, co wczoraj było. Nie będę ukrywać - usłyszałam na forum teksty, które nie powinny paść. Ale ja też nie powinnam powiedzieć tego, co powiedziałam. Nie wiem, czy ktoś mi tutaj jeszcze będzie życzliwy. Jestem gotowa odejść, bo widzę w jaką złą stronę to zaszło. Jestem świadoma, że nikt z forum już może nie chcieć być dla mnie życzliwy i nie mam już o to pretensji. Liczę się z tym. Może się powtórzę ale nie chcę być dla nikogo zbędnym balastem. Jeśli mam stąd odejść, to proszę o wybaczenie. Ja również wybaczam.
Na ten moment, nie będę ukrywać, moja wiara nie istnieje. Proszę, nie oceniajcie mnie. I proszę o to bez pretensji i jakichkolwiek uprzedzeń. Jesteście (jeśli nie byliście, bo jak mówię, liczę się z tym, że tutaj już nie będzie dla mnie życzliwości i wsparcia po ostatnich dniach) dla mnie jak rodzina. Możecie się śmiać ale tak jest. Tylko na tym forum dostałam pomocną dłoń i tutaj poznałam osoby, które na serio ze mną były, nie odrzuciły mnie i nie zostawiły. W swoim życiu doznawałam tylko wyzwisk, przemocy, patrzenia jak moja matka się zapija, brata, który mnie leje, prób samobójczych, samookaleczeń i wszelkiej krytyki. To miejsce stało się dla mnie czymś, co dało mi pewność, że choćbym nie wiem jak nisko upadła, są tutaj ludzie którzy mnie nie zostawią i dostanę zrozumienie.
Od tamtego roku w moim życiu dzieje się źle. Nie słyszę normalnie, w domu też do kitu. Dziś (matka przyjechała na urlop z Niemiec) wybuchła do mnie z wyzwiskami, nie mam zamiaru się do niej odzywać, ani do niej ani do babki. Wiecie, doszłam do wniosku, że ja nie kocham swojej rodziny. Po tym co przeszłam, nie umiem. Proszę, nie sądźcie mnie za to. Wczoraj wróciły bardzo mocno po rozmowie z matką wspomnienia o próbie gwałtu. Nie mogłam dojść do siebie i w sumie to nadal nie mogę. Mam wrażenie, że rodzina nie za bardzo się tym przejmuje. Zresztą, ja to wiem.
Za ponad miesiąc idę do adwokata. Uwierzcie mi, gdybyście wiedzieli (choć ja wiem, że jestem niewinna, mam na to dowody i wszystko zgadza się z prawem i nie czyni ze mnie potwora, to boję się, że ktoś mógłby mnie źle zrozumieć. Boję się o tym mówić, bo jest to straszne), to nie wiem, czy dostałabym tu tyle pomocy. I nie winię Was o to. Winię siebie. Jestem dziewczyną, która wiele złego zrobiła (mówię już o innych kwestiach, tych prawdziwych). Za ponad miesiąc będę mogła spać spokojnie, przynajmniej pod tym jednym względem.
Mam wielkie wyrzuty sumienia. I w sumie dobrze mi tak. Życie kompletnie mi się posypało, i co z tego, że zarabiam na stażu, co z tego, że żyję, co z tego, że mam gdzie mieszkać skoro codzienność mnie przerasta. Straciłam zdrowie, wróciły natrętne myśli razem z przeszłością, okropnymi wspomnieniami i myślami samobójczymi. W takich momentach chciałabym tylko, aby mnie ktoś przytulił. Tylko tyle. Wcale nie jestem taka silna. Chciałabym wierzyć, że osoby, co do których odczuwam wyrzuty sumienia, przebaczą mi, włącznie z moimi natrętnymi myślami wobec nich (a są one przerażające). Zasłużyłam na to, co dzieje się w moim życiu i na to jak właśnie się czuję.
Udzielałam się długo na forum. Wierzę, że komuś mogłam pomóc choć trochę choćby gotowością wysłuchania bo nie zawsze mogę pomóc poprzez konkretne czyny. Są różne sytuacje i w niektórych nie jest to możliwe. Skrzywdziłam tu pewne osoby, za co bardzo mi wstyd.
Kocham Was choć doskonale wiem, że na miłość od Was nie zasługuję. Póki co, to wszystko co chciałam powiedzieć...
Wiesz, czasami w życiu musi być beznadziejnie przez dłuższy czas, aby potem wszystko mogło się poukładać.
Każdy z nas popełnia w życiu coś głupiego. Nawet dzień w dzień. Ważne, to widzieć swoje błędy i walczyć z nimi.
Nie wiem, co takiego zrobiłaś w przeszłości. Każdy człowiek wnosi coś do naszego życia. Ty do mojego już wniosłaś- codziennie, nawet poza przeglądaniem forum, myślę o Tobie i uważam to za ogromne dobro, jakie czynisz dzięki pisaniu tutaj.
Jeśli chodzi o wiarę- no cóż, ja nie pomogę...
Co do rodzinki- jeżeli jest aż tak źle, jak opowiadasz, to na Twoim miejscu pozwałabym ich o alimenty. Naprawdę. I wyniosła się. Wiem, to trudne. Ale zaprocentuje. Każda chwila mieszkania ze swoim oprawcą czyni nas bardziej wyssanymi z sił do życia. Nie dziwię się. Ale krok jest chyba konieczny, jeśli chcesz się odciąć. Mówię serio, porozmawiaj z adwokatem o tym.
Piszę to, co podpowiada mi serduszko. Czyli może nieskładnie, może naiwnie. Każda możliwość. Ale bardzo chcę Ci pomóc, a żyję dużo krócej niż większość użytkowników tego forum
Ja Ciebie też kocham!
Dodano po 45 sekundach:
Streściłaś dużo krócej to, co ja chciałam napisaćmiłośniczka Faustyny pisze: ↑2021-03-15, 18:29Nie, nie obwiniaj się tak. Tak czujesz, ale to nieprawda. Spotkało Cię dużo cierpienia w życiu, ale to nie Twoja wina.Młoda959595 pisze: ↑2021-03-15, 17:45 Zasłużyłam na to, co dzieje się w moim życiu i na to jak właśnie się czuję.
A spowiedź gładzi każdy grzech, więc tego wszystkiego co wyznałas już nie ma, Twoje grzechy z przeszłości już nie istnieją. Pan Jezus je zniszczył Swoją miłością w jednej chwili. Miłosierdzie Boże nie ma granic.My też Cię kochamy. A Pan Jezus Cię nieskończenie umiłował, nie ma większej miłości. Jeśli tylko będziesz chciała to pisz tutaj i nie stresuj się. A jeśli potrzebujesz trochę przerwy od forum to odpocznij, będę o Tobie pamiętać w modlitwach, inne osoby na pewno też.Młoda959595 pisze: ↑2021-03-15, 17:45 Kocham Was choć doskonale wiem, że na miłość od Was nie zasługuję. Póki co, to wszystko co chciałam powiedzieć...
za dużo dzieci nie ma już swoich tatusiów i swoich mam
-
- Dyskutant
- Posty: 229
- Rejestracja: 3 sie 2020
- Has thanked: 36 times
- Been thanked: 68 times
Re: Kilka słów..
Sorki, źle zedytowałam post i temu tyle razy zmieniam.
@miłośniczka Faustyny Tylko, że ja zdaję sobie sprawę, że nie zasługuję na to (na Waszą miłość i wsparcie). Dałabym wszystko, żeby się cofnąć chociaż do tego 2019. Miałam przynajmniej normalny słuch i zero napadowych bólów, a teraz to jest jak jest. Sprawa z adwokatem dodatkowo mnie paraliżuje, a raczej paraliżuje mnie to, co zrobiłam. Czyli natręctwa. Nie mogę tego tutaj powiedzieć. Jakie to zabawne, jestem niewinna, a przypisuję sobie, że jestem i zrobiłam straszną rzecz. 26 lat i całe życie już totalnie odwrócone do góry nogami. Idzie się wykończyć. W ogóle przestaję się czuć jakkolwiek, czuję koniec siebie.
Mam nadzieję, że myśli samobójcze nie okażą się silniejsze ode mnie, choć ja słabiutka jestem. Mimo wszystko nadal tu jestem ale wróciły. Cóż, spodziewałam się tego.
Nie wiem, czy mi się uda. Jeśli nie - pamiętajcie, że kiedyś tu byłam... Jestem wdzięczna za wszelkie wsparcie ale nic nie mogę obiecać, że mi się uda.
@miłośniczka Faustyny Tylko, że ja zdaję sobie sprawę, że nie zasługuję na to (na Waszą miłość i wsparcie). Dałabym wszystko, żeby się cofnąć chociaż do tego 2019. Miałam przynajmniej normalny słuch i zero napadowych bólów, a teraz to jest jak jest. Sprawa z adwokatem dodatkowo mnie paraliżuje, a raczej paraliżuje mnie to, co zrobiłam. Czyli natręctwa. Nie mogę tego tutaj powiedzieć. Jakie to zabawne, jestem niewinna, a przypisuję sobie, że jestem i zrobiłam straszną rzecz. 26 lat i całe życie już totalnie odwrócone do góry nogami. Idzie się wykończyć. W ogóle przestaję się czuć jakkolwiek, czuję koniec siebie.
Mam nadzieję, że myśli samobójcze nie okażą się silniejsze ode mnie, choć ja słabiutka jestem. Mimo wszystko nadal tu jestem ale wróciły. Cóż, spodziewałam się tego.
Nie wiem, czy mi się uda. Jeśli nie - pamiętajcie, że kiedyś tu byłam... Jestem wdzięczna za wszelkie wsparcie ale nic nie mogę obiecać, że mi się uda.
Ostatnio zmieniony 2021-03-15, 19:26 przez Młoda959595, łącznie zmieniany 5 razy.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4217 times
Re: Kilka słów..
Przykro mi, chyba Cię zawiodłem. Nie potrafię się cieszyć czyimś nieszczęściem. Niczyim. Czyjś ból, niemal zawsze jest moim bólem. Gdy widzę, słyszę, że ktoś cierpi, ja też cierpię. Nie napisałem że współczuję. Bo nie czuję tego samego. Nie czuję tak samo. Ale też czuję ból. I przykrość. Nie ukrywam, że Twoje słowa mnie zraniły. Nie porównuję ich do słów, które Ciebie ranią. Inne rany, inna sytuacja.Młoda959595 pisze: ↑2021-03-15, 17:45 Powiem tylko, że możecie się cieszyć. Cieszyć się moim nieszczęściem.
Napisałaś w emocjach. Jeśli toniesz, to wyjdź z wody. Jeśli masz gdzie uciekać, to uciekaj. Toksyczne relacje nie są złe wyłącznie dla Ciebie. Niemal zawsze ranią także raniącego.
Przeszłością żyć nie można. Kiedy ten adwokat? Kara, którą sama sobie wymierzasz jest niewspółmierna do kary, która by Cię spotkała, gdyby obce osoby orzekały. Na dodatek, nie wiesz, jak było.
Kiedyś miałem sen. Ale, że to sen przekonałem się po pewnym czasie. Sen, w którym potrąciłem człowieka. Zabiłem. I uciekłem po stwierdzeniu zgonu. Bo bałem się, że okoliczni ludzie mnie zlinczują. Rano wybiegłem z domu sprawdzić ślady. Nie pamiętam dokładnie, być może z myślą, aby je zatrzeć. Aby uniknąć odpowiedzialności. Śladów nie znalazłem. W takim razie oględziny pod samochodem. Szukanie wgnieceń, śladów krwi. Samochód na najazd, aby dokładnie zobaczyć. Nie wiem ile razy sprawdzałem, aby w końcu uwierzyć, że to był sen. Sen straszny. Do tej pory, gdy to piszę, nachodzą wątpliwości. Odrzucam je, bo wiem, że zdarzenie nie miało miejsca. Ale wciąż przeraża. I po co ja to napisałem …
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
-
- Dyskutant
- Posty: 229
- Rejestracja: 3 sie 2020
- Has thanked: 36 times
- Been thanked: 68 times
Re: Kilka słów..
Wybaczcie ale znów czuję się nierozumiana. Tak jakbyś Andeju robił sobie ironię z mojej nerwicy. Przepraszam, nie powinnam była wracać na to forum. Teraz już wiem, że nie jest to miejsce dla mnie. Zapomnijcie, że kiedykolwiek tutaj coś pisałam. Znowu się przekonałam... I proszę nie mówić, że wszyscy na forum są ze mną - NIE, NIE SĄ. Jedynie Ty @miłośniczka Faustyny oraz @itsjustmemichelle1 . Nikt poza Wami się nie odezwał i nie podał mi dłoni. Dziękuję Wam za wszelkie wsparcie ale teraz wiem, że mój czas minął. Te słowa, które napisałam w poście są do Was. Reszta mnie odrzuciła więc nie mam już złudzeń. Nie będę od dziś się więcej udzielać, bo chcę oszczędzić sobie takich przykrych zwrotów, które sprawiają, że chce mi się ryczeć. Nie chcę także również być dla Was ciężarem dlatego nie będę pisać nawet na PW. Sama wiem, jakie to ciężkie "dźwigać" problemy innej osoby, która ciągle jest w dołku. To już jest koniec.
- itsjustmemichelle1
- Aktywny komentator
- Posty: 789
- Rejestracja: 17 sty 2021
- Lokalizacja: Wrocław
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 161 times
- Been thanked: 138 times
Re: Kilka słów..
I to jest właśnie ten moment, w którym bardzo chcę coś napisać, ale nie wiem, co.Młoda959595 pisze: ↑2021-03-15, 18:43 Sorki, źle zedytowałam post i temu tyle razy zmieniam.
@miłośniczka Faustyny Tylko, że ja zdaję sobie sprawę, że nie zasługuję na to (na Waszą miłość i wsparcie). Dałabym wszystko, żeby się cofnąć chociaż do tego 2019. Miałam przynajmniej normalny słuch i zero napadowych bólów, a teraz to jest jak jest. Sprawa z adwokatem dodatkowo mnie paraliżuje, a raczej paraliżuje mnie to, co zrobiłam. Czyli natręctwa. Nie mogę tego tutaj powiedzieć. Jakie to zabawne, jestem niewinna, a przypisuję sobie, że jestem i zrobiłam straszną rzecz. 26 lat i całe życie już totalnie odwrócone do góry nogami. Idzie się wykończyć. W ogóle przestaję się czuć jakkolwiek, czuję koniec siebie.
Mam nadzieję, że myśli samobójcze nie okażą się silniejsze ode mnie, choć ja słabiutka jestem. Mimo wszystko nadal tu jestem ale wróciły. Cóż, spodziewałam się tego.
Nie wiem, czy mi się uda. Jeśli nie - pamiętajcie, że kiedyś tu byłam... Jestem wdzięczna za wszelkie wsparcie ale nic nie mogę obiecać, że mi się uda.
@Młoda959595, trzymaj się. Ja zawsze jestem z Tobą.
za dużo dzieci nie ma już swoich tatusiów i swoich mam
-
- Dyskutant
- Posty: 229
- Rejestracja: 3 sie 2020
- Has thanked: 36 times
- Been thanked: 68 times
Re: Kilka słów..
I za to Ci dziękuję. Dziękuję za to, że nie mówisz mi zbędnego "będzie dobrze", które nie ma żadnego znaczenia, a jeszcze bardziej pogarsza sprawę. Napisałam przed chwilą. Tylko Ty i @miłośniczka Faustyny podałyście mi rękę. Nikt inny z forum tego nie zrobił. Nie mam jednak sumienia do Was pisać na PW. Wiem jakie to ciężkie.itsjustmemichelle1 pisze: ↑2021-03-15, 19:37I to jest właśnie ten moment, w którym bardzo chcę coś napisać, ale nie wiem, co.Młoda959595 pisze: ↑2021-03-15, 18:43 Sorki, źle zedytowałam post i temu tyle razy zmieniam.
@miłośniczka Faustyny Tylko, że ja zdaję sobie sprawę, że nie zasługuję na to (na Waszą miłość i wsparcie). Dałabym wszystko, żeby się cofnąć chociaż do tego 2019. Miałam przynajmniej normalny słuch i zero napadowych bólów, a teraz to jest jak jest. Sprawa z adwokatem dodatkowo mnie paraliżuje, a raczej paraliżuje mnie to, co zrobiłam. Czyli natręctwa. Nie mogę tego tutaj powiedzieć. Jakie to zabawne, jestem niewinna, a przypisuję sobie, że jestem i zrobiłam straszną rzecz. 26 lat i całe życie już totalnie odwrócone do góry nogami. Idzie się wykończyć. W ogóle przestaję się czuć jakkolwiek, czuję koniec siebie.
Mam nadzieję, że myśli samobójcze nie okażą się silniejsze ode mnie, choć ja słabiutka jestem. Mimo wszystko nadal tu jestem ale wróciły. Cóż, spodziewałam się tego.
Nie wiem, czy mi się uda. Jeśli nie - pamiętajcie, że kiedyś tu byłam... Jestem wdzięczna za wszelkie wsparcie ale nic nie mogę obiecać, że mi się uda.
@Młoda959595, trzymaj się. Ja zawsze jestem z Tobą.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4217 times
Re: Kilka słów..
Czy można zmusić do leczenia, gdy pacjent przytomny?
Sorry, już milknę, skoro taka reakcja.
Sorry, już milknę, skoro taka reakcja.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
-
- Dyskutant
- Posty: 229
- Rejestracja: 3 sie 2020
- Has thanked: 36 times
- Been thanked: 68 times
- itsjustmemichelle1
- Aktywny komentator
- Posty: 789
- Rejestracja: 17 sty 2021
- Lokalizacja: Wrocław
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 161 times
- Been thanked: 138 times
Re: Kilka słów..
Obiecuję, pomyślę nad tym, jak Ci jeszcze pomóc. A jeżeli chcesz, to możesz pisać. Czasami samo to pomaga. Nie Ty jesteś problemem, to Twoje problemy nimi są.
za dużo dzieci nie ma już swoich tatusiów i swoich mam
- Morkej
- Biegły forumowicz
- Posty: 1722
- Rejestracja: 2 wrz 2018
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 65 times
- Been thanked: 353 times
Re: Kilka słów..
itsjustmemichelle1 ma rację. Czasem warto podzielić się z kimś swoimi myślami. Jeżeli zechcesz, to zrób to. Kryzysy w naszych życiach to rzecz powszechna i normalna. Każdy z nas przechodzi je w mniejszym, albo większym stopniu. Niektóre są silniejsze i czujemy, że się pod nimi uginamy. Jednak normalne jest też to, że one w pewnym momencie odchodzą ponieważ jesteśmy w stanie je przezwyciężać. Ty możesz taki moment przezwyciężyć. Pamiętaj, że dotykające problemy nie są silniejsze od Ciebie. To Ty zawsze stoisz ponad nimi i możesz z nimi wygrać
Oczekuj Pana, bądź mężny w działaniu i umacniaj się w sobie; nie trać ufności, nie poddawaj się,
lecz ciałem i duszą walcz o chwałę Bożą. - Tomasz à Kempis
lecz ciałem i duszą walcz o chwałę Bożą. - Tomasz à Kempis
- Efezjan
- Super gaduła
- Posty: 1039
- Rejestracja: 15 kwie 2017
- Lokalizacja: Chorzów
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 65 times
- Been thanked: 238 times
Re: Kilka słów..
Miłość to nie coś, na co się zasługuje. Po prostu się kocha. I ja cię kocham. Tą moją pokraczną miłością. I piszę zdecydowanie poważnie.Młoda959595 pisze: ↑2021-03-15, 18:43 Sorki, źle zedytowałam post i temu tyle razy zmieniam.
@miłośniczka Faustyny Tylko, że ja zdaję sobie sprawę, że nie zasługuję na to (na Waszą miłość i wsparcie). Dałabym wszystko, żeby się cofnąć chociaż do tego 2019. Miałam przynajmniej normalny słuch i zero napadowych bólów, a teraz to jest jak jest. Sprawa z adwokatem dodatkowo mnie paraliżuje, a raczej paraliżuje mnie to, co zrobiłam. Czyli natręctwa. Nie mogę tego tutaj powiedzieć. Jakie to zabawne, jestem niewinna, a przypisuję sobie, że jestem i zrobiłam straszną rzecz. 26 lat i całe życie już totalnie odwrócone do góry nogami. Idzie się wykończyć. W ogóle przestaję się czuć jakkolwiek, czuję koniec siebie.
Mam nadzieję, że myśli samobójcze nie okażą się silniejsze ode mnie, choć ja słabiutka jestem. Mimo wszystko nadal tu jestem ale wróciły. Cóż, spodziewałam się tego.
Nie wiem, czy mi się uda. Jeśli nie - pamiętajcie, że kiedyś tu byłam... Jestem wdzięczna za wszelkie wsparcie ale nic nie mogę obiecać, że mi się uda.
Dlaczego nie reagowałaś wobec tej patologii, o której piszesz? Próba gwałtu, przemoc to poważne sprawy. Trzeba by to zgłosić na policję. Nie zostawia się ich ot tak - może się same rozwiążą. Nie rozwiążą się, a będzie jeszcze gorzej.
Tutaj masz namiary na niebieską linię: http://niebieskalinia.info/index.php/kontakt. Trzymam kciuki.
Wstąpienie do świeckiego Karmelu: 21.09.2019 /Tomasz od Jezusa Chrystusa Zmartwychwstałego OCDS/
Żarliwością rozpaliłem się o chwałę Boga Zastępów 1Krl 19,10
Żarliwością rozpaliłem się o chwałę Boga Zastępów 1Krl 19,10
- Dezerter
- Legendarny komentator
- Posty: 14930
- Rejestracja: 24 sie 2015
- Lokalizacja: Inowrocław
- Has thanked: 4183 times
- Been thanked: 2940 times
- Kontakt:
Re: Kilka słów..
Efezjan dobrze radzi pod takim telefonem czekają specjaliści, którzy mają sprawdzone sposoby by pomagać /
Policja też jest od tego - na prawdę radzę skorzystać
A z nami zawsze możesz pisać.
A tak konkretnie, to postaraj się na tym stażu i dostań pracę - jest to możliwe, ja przyjąłem 2 osoby po stażu w ostatnich 2 latach, zarabiają i premię dostają i maja normalną umowę. A jak praca będzie pewna, to się wyprowadź i nawet wynajmij pokoik, albo zamieszkaj ze starszą panią za opiekę i zacznij żyć - masz piękny wiek 26 lat - czas powoli zacząć rozkwitać - to da się zrobić, tylko uwierz, wyznacz sobie cele i zacznij dążyć do celu.
Powodzenia
Policja też jest od tego - na prawdę radzę skorzystać
A z nami zawsze możesz pisać.
A tak konkretnie, to postaraj się na tym stażu i dostań pracę - jest to możliwe, ja przyjąłem 2 osoby po stażu w ostatnich 2 latach, zarabiają i premię dostają i maja normalną umowę. A jak praca będzie pewna, to się wyprowadź i nawet wynajmij pokoik, albo zamieszkaj ze starszą panią za opiekę i zacznij żyć - masz piękny wiek 26 lat - czas powoli zacząć rozkwitać - to da się zrobić, tylko uwierz, wyznacz sobie cele i zacznij dążyć do celu.
Powodzenia
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.
- itsjustmemichelle1
- Aktywny komentator
- Posty: 789
- Rejestracja: 17 sty 2021
- Lokalizacja: Wrocław
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 161 times
- Been thanked: 138 times
Re: Kilka słów..
@Młoda959595, jak tam? Wyspałaś się chociaż?
za dużo dzieci nie ma już swoich tatusiów i swoich mam