Dziękuję.fusion pisze: ↑2021-06-03, 02:16Jak masz takie obawy, radziłbym Ci zapoznać się z taką książką (...).
Zazdrość to poziom świadomości pragnienia.
Każdemu się zdarza na określonych poziomach myślenia i jest to raczej sygnał do zmiany, aniżeli powód do obwiniania się.
Owszem zazdrość to grzech.
Tylko pytanie dlaczego grzech? Dobra...teologiem nie jestem...teraz nie odpowiem
To co teraz robisz to poziom świadomości winy. Niższy niż zazdrości. Wbijasz się na poziom świadomości, który wyrządza Ci więcej szkody, niż zazdrość.
Ma on służyć do tego, żebyś zdała sobie sprawę - "Zrobiłam źle, rozumiem", ale nie po to, abyś sama się potępiała.
Bo wtedy przylepiasz sobie etykietkę, obwiniasz się o coś i zamiast robić coś dobrego (chociażby dla Boga - pokora, dla innych lub też siebie) robisz coś złego dla siebie.
Nie masz się też usprawiedliwiać (racjonalizować) bo wtedy będzie wibracja dumy, co prawda wyższa, ale to właśnie grzech pychy (leżący na tej samej wibracji) jest uznawany jako bardzo przypisywany ciemnej stronie.
Tylko że kwestia - czego zazdrościłaś może być dla Ciebie ciekawym punktem wyjścia do zmiany.
Zazdrościsz poukładanego życia? Prawdopodobnie sama masz wrażenie, że Twoje życie to czasem chaos.
Co to jest chaos? Nieumiejętność, nieroztropność, roztrzepanie, czasem brak umiejętności spojrzenia z góry lub inaczej przyjrzeć się pewnym szczegółom. Może wynika to z potrzeby narzucania na siebie za dużo? A może uciekania od obowiązków?
Temu ma to służyć. Nie obwinianiu się. Szukaj w głębi siebie i odpuść podstawy, które odpowiadają za odczuwanie zazdrości.
Na Twoim miejscu tę energię, którą poświęcasz teraz na trwaniu w poczuciu winy powinnaś poświęcić na to, aby uświadomić sobie: co mogłabyś zrobić, abyś nie musiała wchodzić w zazdrość. Zazdrość to uczucie w którym chciałabyś coś mieć, ale nie masz. Jest ten dystans. Jeśli uważasz, że warto - dystans trzeba skrócić. Pracą, zmianą przekonań, sukcesywną pracą...itd a nie poczuciem winy
Ja myśle troszkę inaczej.. Nie potępiam się. Odczuwam żal za moje popełnione grzechy. Żałuję za nie.
Zazdrosci już nie czuję. Wiem że to złe i nie chce już do tego przywiązywać uwagi. Odcinam się od tego grubą kreską.
Bo co mi z tego że się wyspowiadam a za chwilę znów będę komuś czegoś zazdrościć..
Ta zazdrość była w chwili takiej mojej rozpaczy.
Nie uważam by ten poziom świadomości wyrządzał mi więcej krzywdy.
Przecież muszę być świadoma swoich grzechów
Ale ogólnie rzecz biorąc dziękuję - szanuje twój punkt wiedzenia.