Związek z osobą Biseksualną

[PozytywnieZakręcona]

Dzień dobry drodzy forumowicze, przychodzę do was z pytaniem. Czy związek z osobą innej orientacji (w tym przypadku biseksualną) jest grzechem? Pytam, ponieważ zauroczyłam się w takim chłopaku, chciałabym być z nim w związku. Jest dobrą osobą, mówi, że chodzi do kościoła, oraz wierzy w Boga, ale przyznaje, że jest innej orientacji.
Z góry dziękuję za odpowiedź.

[sądzony]

Moje zdanie brzmi tak:
Nie.

Sam związek czy miłość homoseksualna także nie jest grzechem.
Nie wiem (ale mogę się mylić) jaki czyn w waszym związku miałby być grzechem.

[ChrześcijańskaMonika]

Moim zdaniem jest to grzech, ponieważ osoby o innych orientacjach są już same w sobie grzesznikami, bo Bóg przecież nie stworzył innych orientacji - jedyna i poprawna orientacja to heteroseksualna czyli związek kobiety i mężczyzny. Natomiast uważam, że nawet i bycie z osobą biseksualną nie jest poprawne.

[sądzony]

Moim zdaniem jest to grzech, ponieważ osoby o innych orientacjach są już same w sobie grzesznikami, bo Bóg przecież nie stworzył innych orientacji - jedyna i poprawna orientacja to heteroseksualna czyli związek kobiety i mężczyzny. Natomiast uważam, że nawet i bycie z osobą biseksualną nie jest poprawne.

Wszyscy jesteśmy sami w sobie grzesznikami, bo Bóg nie stworzył nas takimi jakimi jesteśmy.

[Zebra]

Moim zdaniem jest to grzech, ponieważ osoby o innych orientacjach są już same w sobie grzesznikami, bo Bóg przecież nie stworzył innych orientacji - jedyna i poprawna orientacja to heteroseksualna czyli związek kobiety i mężczyzny. Natomiast uważam, że nawet i bycie z osobą biseksualną nie jest poprawne.

Osoby innej orientacji nie mają grzechu tylko dlatego że takie są. Osoba homoseksualne nie ma grzechu w tym, że taka jest. Dopiero czyny i akty homoseksualne są grzechami.

Ps każdy z nas to grzesznik.

Dodano po 4 minutach 21 sekundach:
Jeśli ten chłopak określa się jako bi ale chce stworzyć z Tobą małżeński związek to myślę, że nie ma w tym problemu. Zachęcam jednak żeby przestał tak o sobie mówić.
Ja doświadczam skłonności homoseksualnych. Nie nazywam sama siebie jednak osobą homoseksualną. Po prostu mam takie skłonności, które odrzucam i żyje w czystości. Nie zamierzam się także nimi chwalić, chyba że w kontekście świadectwa wiary.

Dlatego powiedz mu żeby przestał się tak określać. Jeśli ma skłonności homoseksualne ale je odrzuca i stworzy z Tobą związek to myślę, że wszystko będzie okej. Zapytajcie księdza też.

[Albertus]

Dzień dobry drodzy forumowicze, przychodzę do was z pytaniem. Czy związek z osobą innej orientacji (w tym przypadku biseksualną) jest grzechem? Pytam, ponieważ zauroczyłam się w takim chłopaku, chciałabym być z nim w związku. Jest dobrą osobą, mówi, że chodzi do kościoła, oraz wierzy w Boga, ale przyznaje, że jest innej orientacji.
Z góry dziękuję za odpowiedź.

A czy ten chłopak uznaje że wszelkie kontakty homoseksualne są grzechem?

Jeśli nie, to znaczy że odrzuca nauczanie Kościoła.

[Efezjan]

Może tak: Jeśli on chce być z tobą, ale ma ciągoty do mężczyzn, ale tych ciągot nie chce realizować, tylko być z tobą - to chyba nie ma jakiegoś wielkiego problemu. Spytaj go o to. Gorzej, gdyby będąc z tobą, coś tam przemyśliwał o seksie z mężczyzną, o związku z innym.

[orzeszku]

To nie jest grzech jeśli nie popełnia czynów homoseksualnych, to czyny są grzechem.

Ja jednak nie chciałabym być z takim partnerem. Jako przyjaciel - super. Czy to mało jest mężczyzn o prawidłowym popędzie?

[VanHezz]

Dzień dobry drodzy forumowicze, przychodzę do was z pytaniem. Czy związek z osobą innej orientacji (w tym przypadku biseksualną) jest grzechem? Pytam, ponieważ zauroczyłam się w takim chłopaku, chciałabym być z nim w związku. Jest dobrą osobą, mówi, że chodzi do kościoła, oraz wierzy w Boga, ale przyznaje, że jest innej orientacji.
Z góry dziękuję za odpowiedź.

Nie jest to grzech, ale pewne niebezpieczeństwo. Z doświadczenia wiem, że osoby biseksualne są wbrew pozorom jeszcze bardziej niestałe w swoich uczuciach i decyzjach niż osoby homoseksualne. Jest to spowodowane tym, że są one dużo bardziej wewnętrznie rozdarte - przeżywają często wielką wewnętrzną walkę. (osoby homoseksualne często nie mają tylu dylematów co osoby biseksualne). Poza tym odsetek mężczyzn biseksualnych związanych z kobietą, którzy zdradzili swoją żonę jest stosunkowo duży i osobiście znam wiele podobnych tragedii... Jeżeli ten facet chodzi do kościoła, wyrzeka się grzechu i chce walczyć ze swoimi skłonnościami i poświęcić się całkiem rodzinie, to myślę że nic nie stoi na przeszkodzie takiemu związkowi. Ale myślę, że powinnaś odbyć z nim bardzo poważną rozmowę i wybadać, czy na pewno jest dojrzałym odpowiedzialnym facetem. A nawet jeśli będzie cię zapewniał o swoich szczerych, czystych postanowieniach, to wiedz, że w swoim życiu będzie on jeszcze przechodził wiele ciężkich chwil i walk wewnętrznych związanych ze swoją seksualnością. Chwała mu jeśli będzie chciał z tobą o nich rozmawiać.

Po kolejne już, jesteś pewna, że po latach związku nie będziesz żałowała? Załóżmy, że zacznie się coś sypać. Czy nie będzie ci łatwiej zrezygnować ze związku z nim przez wzgląd na jego orientację? Oby wszystko było w porządku, tym bardziej, że będziecie związani węzłem małżeńskim

Moim zdaniem jest to grzech, ponieważ osoby o innych orientacjach są już same w sobie grzesznikami, bo Bóg przecież nie stworzył innych orientacji - jedyna i poprawna orientacja to heteroseksualna czyli związek kobiety i mężczyzny. Natomiast uważam, że nawet i bycie z osobą biseksualną nie jest poprawne.

Błagam

[Andej]

W zależności od rodzaju związku.
Jest takie przysłowie "kto z kim przestaje, takim się staje". Czyja osobowość przeważy? Czy ma być przepychanka?

Ale nie jest ważne, jak orientacja. Ważniejsze są decyzje. Bowiem różne skłonności i pokusy ma każdy. Istotne jest to, czy im ulegamy. Osoba biseksualna może dokonać postanowienia nie ulegania dewiacji. Wtedy ok. Jeśli postanowienie autentyczne i obligatoryjne. Konieczna jednoznaczna deklaracja. Czy ma zamiar ulegać? Czy całkowicie porzuca to, co sprzeczne z Nauką Kościoła.

Zastanawiam się, czy nie ma to jakiegoś rozdwojenia jaźni. Katolik odrzucający, choćby tylko częściowo to, co Kościół nakazuje - czy jest rzeczywiście katolikiem?

[sądzony]

(...) Zastanawiam się, czy nie ma to jakiegoś rozdwojenia jaźni. Katolik odrzucający, choćby tylko częściowo to, co Kościół nakazuje - czy jest rzeczywiście katolikiem?

Nie wiem czy to nie offtop, ale żeby zrozumieć, kto tu coś odrzuca?