Nie mam pewności. Wprawdzie jutro w Ewangelii usłyszymy 8 błogosławieństw, które zdają się potwierdzać tezę, że kłótnia wyklucza błogosławieństwo. Ale czy zawsze? Trzeba odróżnić emocje od woli. Czy kłócąc się poniżałaś, deprecjonowałaś? Czy się broniłaś? To, ze podniesionym głosem, albo nawet krzykiem, nie znaczy, że czyniłaś zło.
Sądzę, że masz rację myśląc o samodzielności. Ale czy się odważysz? Jeśli tylko dowiedzą się o tym, zanim to uczynisz, to jestem przekonany, że wybiją Ci to z głowy. To musi być fakt dokonany. Na przykład informacja, że wybierasz się na dłuższy wyjazd. Najpierw przenosząc wszystkie niezauważalne przedmioty osobiste do nowego lokum. Dopiero w ostatniej chwili, to czego nie da się ukryć. I dopiero po upływie rzekomego urlopu przyjedź z bukietem kwiatów, torcikiem, aby poinformować o zmianie. I o tym, jak sobie radzisz na swoim.
To jest bolesne, gdy Ci, którzy powinni być wzorem miłości, deprecjonują kogoś. Wierzę, że czynią to w dobrej wierze. Ale w ten sposób wbijają w kompleksy. Start na pewno będzie trudny. Życzę powodzenia. I modlę się w tej intencji.