Zgadza się, serial "Lucyfer" ma świetny humor sytuacyjny. Jest naprawdę dobry. znaczy zły. ale naprawdę dobry" - jakby rzekła Ella Lopez. Ponadto, "Powiedz mi,czego pragniesz?" (choć mi utkwiło "What do you desire?", wypowiedziane z charakterystyczną intonacją) przeszło już nawet do popkultury - odniesienie można spotkać choćby w produkcji G.F. Darwina, w odcinku "Wygrywaj co chcesz").
Właśnie. Jeśli chcesz poznać inne oblicze Szatana w popkulturze, polecam kanał Grupy Filmowej Darwin, gdzie naprawdę świetnie została opowiedziana alternatywna historia religii.
Czy Szatan w popkulturze jest zagrożeniem dla wiary? Niewątpliwie. Dla słabej wiary. Należy pamiętać, że dla wiary niektórych zagrożeniem jest nawet myślenie i dlatego stanowczo go unikają.
Lucyfer zawsze będzie pod względem kulturowym postacią ciekawszą. Buntownik to często wykorzystywany archetyp, nie powinno więc dziwić sięganie ku pierwszemu z nich.
Ale Szatan jest postacią ciekawszą przede wszystkim dlatego, że trudno wymyślić postać bardziej nudną niż Bóg. Ideały są przeraźliwie bezbarwne i sztywne. W Starym Testamencie próbowano to przełamać, robiąc z Niego zazdrosnego i gniewnego, ale to tylko uwypukliło hipokryzję i niekonsekwencję. Nic dziwnego że Nowy Testament powrócił do nudnego ideału.
Lucyfer ideałem nie jest i to właśnie sprawia, że jest wdzięcznym tematem do rozważań. Można go przedstawiać jako zło wcielone albo jako bohatera tragicznego, ciągle nie odchodząc znacząco od archetypu postaci.
Lucyfer w popkulturze
-
- Zasłużony komentator
- Posty: 2207
- Rejestracja: 2 sty 2019
- Has thanked: 22 times
- Been thanked: 367 times
Re: Lucyfer w popkulturze
Świetna satyra, uwielbiam ten kanał. Jeśli chodzi o Ra-V'a i Sławka warto zacząć od "C.H.A.O.S- czyli początek wszestkiego", chociaż zdaje się, że pierwsze było "Piekło 2.0"Właśnie. Jeśli chcesz poznać inne oblicze Szatana w popkulturze, polecam kanał Grupy Filmowej Darwin, gdzie naprawdę świetnie została opowiedziana alternatywna historia religii.
Właśnie to od początku próbuję przekazać, ale Tobie poszło to lepiej.Ale Szatan jest postacią ciekawszą przede wszystkim dlatego, że trudno wymyślić postać bardziej nudną niż Bóg. Ideały są przeraźliwie bezbarwne i sztywne
Chociaż w "Lucyferze" nie odebrałam Boga jako nudnego. Tutaj raczej już Lucy ma ze sobą problem.
Po prostu najlepiej sprzedawanymi postaciami są właśnie takie, jak Szatan. Jeśli wypuścisz film, w którym główny bohater będzie idealny, po prostu się nie sprzeda.
Tutaj np. "Supernatural" zrobili fajny zabieg. U nich Bóg nie jest idealny, przez co stał się po prostu postacią lubianą (ja nadal uważam, że jest słabo napisany"). Dali mu trochę takiego człowieczeństwa, przez to widzę może się z nim trochę utożsamić.
Właściwie okazuje się, że taka postać jest w większości filmów i seriali. Bo co to za serial bez śmiesznego psychopaty?
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Lucyfer w popkulturze
Dla mnie białe, jest białe, a czarne - czarne.
Zło, niezależnie od opakowanie, nie podoba mi się. Sprzeciwiam się wszelkim formom zła. Relatywizowanie, eufemistyczne określenia, wprowadzają zamęt. Utrudniają wybór dobra. Zło, jak piryt, udaje złoto. Błyszczy, jest łatwiej dostępne. Apoteoza symbolu zła jest działanie szkodliwym.
Zło, niezależnie od opakowanie, nie podoba mi się. Sprzeciwiam się wszelkim formom zła. Relatywizowanie, eufemistyczne określenia, wprowadzają zamęt. Utrudniają wybór dobra. Zło, jak piryt, udaje złoto. Błyszczy, jest łatwiej dostępne. Apoteoza symbolu zła jest działanie szkodliwym.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
Re: Lucyfer w popkulturze
Tak, dla mnie tez białe jest białe, a czarne jest czarne. Tworzenie postaci literackich nie jest niczym złym, więc nie demonizuję.
Utrudnianie wyboru dobra? Jakimi kryteriami kieruje się wierzący, chcąc wiedzieć co jest dobre, a co złe?
Zakładając, że byłbym wierzącym - to w życiu nie poświęciłbym członka rodziny, który nie uczynił nic złego tylko dlatego, że Bóg tak nakazał. Prędzej bym pomyślał że to Szatan w przebraniu. Tymczasem Abraham od razu ruszył składać Izaaka w ofierze.
Zło jest relatywne. Zależne od Boga. Jeśli Bóg coś raczy uznać za złe - staje się to złym. Jeśli raczy uznać za dobre - to i wybicie całych miast albo utopienie świata staje się dobre. Nawet zabicie czterdziestu dwóch dzieciaków, bo wyśmiewają Jego proroka.
Ale nie nazwiesz tego wprost morderstwem, zastosujesz jakiś eufemizm. Bóg w końcu nie może mordować, bo jesteśmy tylko jego zniewolonymi tworami.
Utrudnianie wyboru dobra? Jakimi kryteriami kieruje się wierzący, chcąc wiedzieć co jest dobre, a co złe?
Zakładając, że byłbym wierzącym - to w życiu nie poświęciłbym członka rodziny, który nie uczynił nic złego tylko dlatego, że Bóg tak nakazał. Prędzej bym pomyślał że to Szatan w przebraniu. Tymczasem Abraham od razu ruszył składać Izaaka w ofierze.
Zło jest relatywne. Zależne od Boga. Jeśli Bóg coś raczy uznać za złe - staje się to złym. Jeśli raczy uznać za dobre - to i wybicie całych miast albo utopienie świata staje się dobre. Nawet zabicie czterdziestu dwóch dzieciaków, bo wyśmiewają Jego proroka.
Ale nie nazwiesz tego wprost morderstwem, zastosujesz jakiś eufemizm. Bóg w końcu nie może mordować, bo jesteśmy tylko jego zniewolonymi tworami.
-
- Zasłużony komentator
- Posty: 2207
- Rejestracja: 2 sty 2019
- Has thanked: 22 times
- Been thanked: 367 times
Re: Lucyfer w popkulturze
Ale ja tutaj cały czas mówię o popkulturze.Andej pisze: ↑2019-01-10, 09:40 Dla mnie białe, jest białe, a czarne - czarne.
Zło, niezależnie od opakowanie, nie podoba mi się. Sprzeciwiam się wszelkim formom zła. Relatywizowanie, eufemistyczne określenia, wprowadzają zamęt. Utrudniają wybór dobra. Zło, jak piryt, udaje złoto. Błyszczy, jest łatwiej dostępne. Apoteoza symbolu zła jest działanie szkodliwym.
Po prostu nie widzę związku. No nie oszukujmy się, takie postacie są wszędzie. Jest dużo postaci takich, jak Lucyfer, jednak nie nazywają się Lucyfer. Co powiesz na to? Czy występowanie negatywnej postaci skreśla cały film/serial/książkę.
Jak już się uczepiłam SOLL, to dajmy przykład z SOLL (jeśli ktoś czyta, lub zamierza, może pominąć dalsza część wiadomości, bo spojlery). Legenda głosi, że dawno temu Tang-Hill sprzedał duszę Szatanowi w zamian za obietnicę ziemskiego powodzenia. To prawda, ale nie do końca. Zawarł on bowiem pakt z Shamą (bogiem kamienia, który może być utożsamiany że śmiercią, ale nie do końca), w zamian za to jedno dziecko z każdego pokolenia z jego linii miało służyć Shamie (nie będę komplikowała, bo chodziło o coś innego). Lucyfer nie lubił Tengela, pomógł Ludziom Lodu go unieszkodliwić. Dlaczego to przytoczyłam? Tutaj zło jest oddzielone od Lucyfera, czy to też jest zagrożeniem dla wiary?
Albo w Avengers: Czas Ultrona, kiedy Stark stawia na szali życie całej ludzkości, żeby udowodnić, że ma rację.
Kiedy w "Sherlocku" (spojlery z 4 sezonu) Euros więzi Sherlocka i stawia go przed trudnymi wyborami moralnymi pod groźbą zabicia tysięcy osób, co tak naprawdę było jej wołaniem o miłość.
Zło będzie w popkulturze obecne zawsze, bo opowieść o samych dobrych ludziach jest nudna.
To, że postać z filmu tak robi, nie oznacza, że ktokolwiek (kto ma choć 70 IQ i zdrową psychikę) uzna, że to prawidłowe, że tak powinno być.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Lucyfer w popkulturze
Oswajanie, popularyzowanie zła powoduje zachwianie ocen moralnych i etycznych. Zło wzbudzające sympatię często prowadzi do negatywnych zachowań.
Uważam, że zło nie powinno być pokazywane w sposób zachęcający.
Jestem przeciwnikiem zamazywania ocen moralnych i relatywizowania. Co nie znaczy, że w każdych okolicznościach każdy czyn da się jednakowo oceniać.
Uważam, że zło nie powinno być pokazywane w sposób zachęcający.
Jestem przeciwnikiem zamazywania ocen moralnych i relatywizowania. Co nie znaczy, że w każdych okolicznościach każdy czyn da się jednakowo oceniać.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.