takie pytanko o modlitwę o uwolnienie

Rozmowa na temat upadłego anioła, czyli szatana, jego cel w świecie, początek jego istnienia, itp.
ghostwriter
Przybysz
Przybysz
Posty: 20
Rejestracja: 29 sty 2018

takie pytanko o modlitwę o uwolnienie

Post autor: ghostwriter » 2018-01-30, 02:42

[Posty autorki wątku edytowane (...) na prośbę autorki, wyjątkowo na czarno - Dezerter]
Cześć,

Pisałam już zapoznawczego posta, tak aby wyjaśnić może dlaczego ktoś taki jak ja się tutaj pojawia i burzy spokój na katolickim forum :) Parę spraw nie daje mi spokoju i może tutaj znajdę odpowiedź? Myślę że, muszę tak, najbardziej jak się da streścić moją historię, jednocześnie nie robiąc z niej żadnego świadectwa, gdyż świadectwa chyba mają pokazywać wygraną bożą walkę a u mnie to jeszcze wszystko stoi w miejscu i mało wiadomo w którą stronę się to potoczy. Nie chcę też podawać dokładnych szczegółów, gdyż boję się że po prostu ktoś mnie rozpozna i będę miała przez to problemy, może tchórzę, wiem ale po prostu czasem nie chcę komplikować sobie jeszcze bardziej życia.

Okultyzmem zajmuję się (...)
Poprzez różne problemy życiowe w gimnazjum poznałam przez internet ludzi zajmujących się magią i satanizmem no i tak się zaczęło.(...)
swoją cenę zapłaciłam i uważam że była to cena bardzo wysoka. Już nie chodzi o mnie ale o to do jakiej tragedii mogło dojść przez nasze zainteresowanie satanizmem... Nie lubię tego wspominać, to mroczne miesiące mojego życia, gdy upadła wszelka nadzieja, wkradły się chore i drastyczne myśli do głowy, zabity został krytycyzm i daliśmy się porwać Księciu Ciemności, który wtedy na szczęście przegrał bo coś lub ktoś nad nami czuwał i nie pozwolił na to aby to się tak zakończyło. Mimo mojej słabej wiary w sumie wierzę w to że był to Bóg, który zainterweniował, stwierdził że miarka się przebrała i trzeba coś zrobić bo szkoda aby dzieciaki w tym wieku tak skończyły. (...)
gdyż to co się stało totalnie zmiażdżyło nam psychikę i osobowość. (...)
wtedy porzuciłam typowy satanizm na korzyść okultyzmu, w który totalnie wpadłam. (...)
Jednocześnie moje życie prywatne było kompletnie zrujnowane.
(...)
Tak, racja, bo ja to pisałam, zupełnie celowo. Czemu? Nie mam pojęcia, czerpałam jakąś dziwną satysfakcję z tego, wszystko działo się jak w transie, nie widziałam absolutnie sensu ani celu takich zabiegów a mimo to z totalną determinacją propagowałam takie treści i namawiałam ludzi do takich czynów. Wiem, że niektórzy z Was mogą absolutnie w to nie wierzyć i wydaje się to totalną ściemą i głupotą. Szczerze sama też nie wiem na ile to jest realne i czy na pewno coś w tym jest, ale wiem po swoim doświadczeniu i moich przyjaciół że życie po pakcie jest zupełnie innym życiem. Przed zawarciem paktu byłam (...)
Można powiedzieć że moje życie odwróciło się o 180 stopni. Ale potem przypłaciłam to sytuacją o której już pisałam wcześniej. A jak jest teraz? Teraz zakładam maskę, choć mimo wszystko jest troszkę lepiej ale czasami potrafię naprawdę cierpieć, czuję jakby coś rozrywało moją duszę a wątpliwości i kłębiące się w głowie myśli nie dają spać. Zmieniłam moje życie, podjęłam jakiś czas temu bardzo ważne decyzje ale boję się że od okultyzmu nigdy się nie uwolnię. Mój przyjaciel zawsze mówił że jak ktoś raz zostanie okultystą, to będzie nim przez całe życie, już do końca będzie towarzyszyło mu inne spojrzenie na świat. Jeśli ktoś zazna wyższej rzeczywistości może nie chcieć albo nie potrafić żyć dalej w normalnym świecie. Bardzo to widzę i widzę jaki mam z tym problem. Co mnie ratuje? Praca
(...)
W tym pędzie nie ma miejsca na Boga, ale z drugiej strony może to i dobrze. Zawsze jak myślę o Bogu to bardzo boli, to okropny ból, po którym bardzo długo nie mogę się pozbierać. Bezradność, niemożność i świadomość tego, że jestem takim tchórzliwym i spaczonym człowieczkiem sprawia, że nie jestem w stanie zbliżyć się do Boga, rozwiązać swoich spraw i skończyć raz na zawsze z czymś co raczej nie jest dla mnie dobre. Mimo tego, wierzę w Boga, gdyby nie ta wiara że on jednak jest i on jest kimś kto ostatecznie może rozwiązać wszelkie sprawy, to pewnie już dawno bym się zabiła, bo nie miałabym żadnej nadziei.

Byłam jakiś czas temu u egzorcysty. Nie był to egzorcyzm ale modlitwa o uwolnienie, nie wiem co o tym myśleć, kompletnie nie wiem co z tym zrobić. (...)
Liczyłam też na to, ze może dowiem się czy to czego doświadczam to schizofrenia czy rzeczywiście działanie jakiś obcych sił. Jednak nie potrafię sobie zupełnie odpowiedzieć na pytanie co się wtedy wydarzyło. Bałam się troszkę tego spotkania i modlitwy, bałam się że zacznę dziwnie reagować dlatego wbijałam sobie wcześniej do głowy, że zrobię wszystko aby sobie udowodnić że to tylko fake, pic na wodę i fotomontaż i że mimo nawet mojej sytuacji pomodli się i nic się nie stanie. Jednak coś się działo. Może nie było to spektakularne ale musicie zrozumieć że jestem raczej nieśmiałą i spokojną osobą, która takich cyrków na pewno nie robiłaby w obecności nieznajomych osób, a tym bardziej księdza. (...)
Naprawdę nie wiem dlaczego tak reagowałam, nie chcę wierzyć w to że jednak to było działanie Szatana, przecież tak naprawdę nic spektakularnego, tzn niemożliwego się nie działo. Po prostu mogła to być kwestia podświadomości która działała na przekór mojej woli. Czy da się to jeszcze inaczej wytłumaczyć jakoś racjonalnie? Nie wiem czy ktoś dobrnie do końca, nie wiem czy pytanie jest w odpowiedniej kategorii, więc jak coś to przepraszam, ale może jest mi ktoś w stanie powiedzieć o co z tym chodziło? To dla mnie bardzo ważne a nie potrafię sama tego wyjaśnić.
Ostatnio zmieniony 2018-02-11, 23:00 przez Dezerter, łącznie zmieniany 3 razy.

Magnolia

Re: takie pytanko o modlitwę o uwolnienie

Post autor: Magnolia » 2018-01-30, 08:50

Witaj,
Przeczytałam oba Twoje posty. Jak rozumiem szukasz odpowiedzi na pytanie co przeżywałaś w trakcie modlitwy o uwolnienie.
Pierwsza rzecz jaka mi się nasunęła to ustalenie wspólnego mianownika, czyli języka którym będziemy się posługiwać.
Przyszłaś na forum katolickie to obecnym tu językiem jest język wiary. Czyli możemy rozmawiać o tym co duchowe.
Mówię o tym ponieważ w opisie kilka razy pojawiały się terminy z psychoanalizy (podświadomość) i psychiatrii (schizofrenia) - mieszanie poziomów psychologii i duchowości uniemożliwi nam porozumienie, takie mam odczucie.
Kwestie psychologiczne wyjaśniaj u specjalistów w tej dziedzinie i najlepiej w realu, a nie przez internet.

Przyznam się, że dziwi mnie w Twoim opisie tylko jedna rzecz... Zajmujesz się okultyzmem, podpisywaniem paktów, zarabianiem na kartach a podczas modlitwy o uwolnienie nie wierzysz, że to był szatan?!
Nie jest to spójne.
Na poziomie duchowym, wierzę w działanie aniołów, Boga i złych duchów. To, że ich nie widzę bezpośrednio, albo że nie odczuwam Boga cały czas to nie znaczy, że przestał mi towarzyszyć, albo o mnie zapomniał. Dlatego dziwi mnie ten brak przekonania, że to podczas modlitwy zły duch się w Tobie ujawniał.

To, co opisujesz, przypomina opisy zachowań osób zniewolonych, opętanych zawartych w książce o. Gabriele Amorth'a i S. Angeli Musolesi "Z Jezusem pokonać złego ducha". Wydaje się to też logiczne, że jeśli jesteś tak zaangażowana w okultyzm to Twoje życie i samopoczucie przypomina "przedsionek piekła".
Tylko, że to nie jest kwestia kary Bożej, że tak się czujesz, ale to czysta konsekwencja dokonywanych przez Ciebie wyborów. Dla mnie jest to logiczne, że wybierając współpracę z szatanem otrzymujesz w pakiecie z pieniędzmi również lęki, nienawiść, życie na krawędzi, myśli samobójcze... przecież on nie zna miłości, nie bierze w niewolę dlatego że kocha, tylko dlatego, że nienawidzi człowieka i chce go zniszczyć...Obawiam się, że dopóki nie przejdziesz egzorcyzmów nie zaznasz spokoju ducha.

Życie w zgodzie z Bogiem jest całkowitym przeciwieństwem tego, co przezywasz. Bóg kocha każdego człowieka, kocha Ciebie, czeka na Ciebie, czeka aż wyrzekniesz się szatana, a poprosisz Boga o pomoc. Wierzę, że jeszcze nie jest za późno, bo napisałaś wierzysz w istnienie Boga, że może rozwiązać wszelkie sprawy - to dużo na początek.
Ja także wierzę, że Bóg Ci pomoże wyjść z tej ciemności. Ale jak pisałam do Ciebie należy pierwszy krok - decyzja czy nadal chcesz w tym tkwić i popadać w coraz większe zniewolenie, czy chcesz wybrać Boga i wolność.
Tak, u Boga, w życiu zgodnie z Jego przykazaniami, jest ogromna wolność i nie ma lęku. Jest poczucie kochania, radości i wdzięczności za życie, jest pokój w sercu i uśmiech na twarzy, jest szczęście.

Rozumiem, że będzie Ci trudno podjąć tą decyzję, bo żyjesz w pewnym zniewoleniu, wierząc w kłamstwa, które sprzedał ci szatan. Choćby takie, że masz wokół siebie przyjaciół... wydaje mi się że szybko okaże się, że nimi nie są...Dlaczego tak myślę, bo przyjaciel patrzy na Twoje dobro, kocha Cię, akceptuje Cię taką jaka jesteś, pragnie dla Ciebie jak najlepiej... Czy jeśli przestaniesz stawiać karty powiedzą: "dobra decyzja" czy "nie wygłupiaj się, postaw jeszcze raz"? Prawdziwemu przyjacielowi będzie zależało na Twoim dobru, na Twojej wolności, na Twoim zdrowiu... A ludziom podobnie zniewolonym jak ty będzie zależało byście się trzymali w grupie, w kłamstwie, w nałogach, w grzechu...
Ale niech Ci nie będzie żal tych znajomości, bo prawdziwą przyjaźń, życzliwość i miłość poznasz po uwolnieniu, to będzie naprawdę nowa jakość życia. Zapewne nie będzie to łatwa droga i może zająć kilka lat wyjście z wszystkich konsekwencji życia w grzechu, ale warto.
Nie miałam takich doświadczeń jak Ty, ale żyłam w kłamstwie, w grzechu ciężkim, w lękach kilka lat. Moje nawrócenie również trwało kilka lat, systematycznie zrywałam z grzechami (nie sama, ale z pomocą Boga), a po prywatnej modlitwie o uwolnienie zaczęłam nową jakość życia, w pokoju, radości i szczęściu. I wszystko to otrzymałam od Boga. I jestem przekonana, że Bóg pragnie obdarzyć miłością każdego, wyciągnąć z bagna grzechu do światła i wolności. Na Ciebie także czeka z miłością, szukaj bezpiecznych ramion Jezusa, bo On wyzwolił nas wszystkich z grzechu, pokonał szatana, dał nam życie wieczne.
Posłuchaj wielu świadectw ludzi którzy odzyskali wolność, dzięki mocy modlitwy o uwolnienie:

Gorąco namawiam Cie do przejścia egzorcyzmów, wróć do tego księdza, poproś o spowiedź generalną.
Wybierz Boga i życie.
Obejmę Cię modlitwą.

Abraham45

Re: takie pytanko o modlitwę o uwolnienie

Post autor: Abraham45 » 2018-01-30, 09:10

Dosyć potężne doświadczenie, które na koniec pokazuje, że możesz być na razie zniewolona przez złego ducha. To nie jest opętanie, ale tak reagują osoby zniewolone.
Cały czas trwasz w tym co złe i to nie dziwne, że reagujesz na podstawowe czynności egzorcysty. Jedyną właściwą decyzją dla ciebie będzie dalszy kontakt z egzorcystą - jeśli chcesz odmienić swoje życie.
Ważne jest aby to uciąć i nie dopuścić do tego aby zło w znacznie mocniejszy sposób zawładnęło twoim ciałem a do tego może dojść, sle nie musi. Okultyzm to zło i nie uwolnisz się od niego sama. Nie znamy dnia ani godziny w którym odejdziemy z tego świata i staniemy przed Bogiem. Lepiej pójść do Niego jako osoba nawrócona. Warto podjąć walkę i że zakończyć zwycięstwem. Zobaczysz że twoje życie nabierze innego wymiaru i sensu, otrzymasz dzięki uwolnieniu wewnętrzny spokój.

Ja wiedziałem, że w diabelskiej muzyce nie mogę dłużej trwać, tsm nie znajdę szczęścia. Znalazłem je w Kościdle zbliżając się do Boga. On czekał na mnie i nagrodził mój powrót dając mi rodzinę - to czego chciałem i szukałem. Jestem szczęśliwy mimo, że sytuacja życiowa nid jest najlepsza, ale jestem przynajmniej wolny i mam swoją kochaną rodzinkę.

Radzę więc kontynuować wizyty u egzorcysty- to jest nsjlepsza droga i najlepsze co możesz zrobić dla siebie.
Ostatnio zmieniony 2018-01-30, 09:24 przez Abraham45, łącznie zmieniany 1 raz.

Abraham45

Re: takie pytanko o modlitwę o uwolnienie

Post autor: Abraham45 » 2018-01-30, 09:17

Obejrzyj sobie to:


podkowa

Re: takie pytanko o modlitwę o uwolnienie

Post autor: podkowa » 2018-01-30, 09:19

Przeczytaj to, co napisala Magnolia do Ciebie. Przez jakis czas, kazdego dnia chociaz raz dziennie. Jest to niezwykle madre i pomocne. I uwierz nie w swoje "nauki", ale w to, ze jestes bardzo zniewolona. A wowczas uczynisz krok do wolnosci ... bo zaczniesz rozumiec, w jaki sposob te wolnosc mozesz odnalezc.

Ps: celne spostrzezenia dal tez Abraham.

Abraham45

Re: takie pytanko o modlitwę o uwolnienie

Post autor: Abraham45 » 2018-01-30, 09:28

Byłem bardzo blisko zła, na szczęście nie musiałem korzystać z pomocy egzorcystów, sle gdybym trwał w tym nadal to nie wykluczone że takie wizyty byłyby koniecznością. Masz możliwość uwolnienia i czujesz też że Boga potrzebujezz to trzeba walczyć o swoją wolność.

Awatar użytkownika
Dezerter
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 14809
Rejestracja: 24 sie 2015
Lokalizacja: Inowrocław
Has thanked: 4117 times
Been thanked: 2906 times
Kontakt:

Re: takie pytanko o modlitwę o uwolnienie

Post autor: Dezerter » 2018-01-30, 19:11

Zmieniłam moje życie, podjęłam jakiś czas temu bardzo ważne decyzje ale boję się że od okultyzmu nigdy się nie uwolnię. Mój przyjaciel zawsze mówił że jak ktoś raz zostanie okultystą, to będzie nim przez całe życie, już do końca będzie towarzyszyło mu inne spojrzenie na świat. Jeśli ktoś zazna wyższej rzeczywistości może nie chcieć albo nie potrafić żyć dalej w normalnym świecie. Bardzo to widzę i widzę jaki mam z tym problem.
Znam osobiście 2 osoby, które porzuciły i okultyzm i satanizm, skutecznie, bezpowrotnie, trwale (ponad 10 lat) są katolikami, żyją blisko Ducha Świętego, trwają w komunii z Bogiem. Można powiedzieć, że przeszli ze złej strony mocy na dobrą – nadal mają wgląd w „wyższa rzeczywistość”( jeśli Bóg da) tylko, że po dobrej Bożej stronie.
Słyszałaś o Verlinde, który był okultystą i to w Indiach, później na Zachodzie Europy więc poznał wszystko co możliwe, a teraz jest księdzem katolickim

A , że trudno zerwać to pokazało doświadczenie Suligi - zapewne znasz i wiesz, że po uwolnieniu znów powrócił do tarota i okultyzmu :(
Naprawdę nie wiem dlaczego tak reagowałam, nie chcę wierzyć w to że jednak to było działanie Szatana
- dla mnie to dość ewidentna reakcja osoby zniewolonej, opętanej lub chorej psychicznie. Ja miałem modlitwę o uwolnienie i kilka innych osób z mojej wspólnoty i żadnych sensacji nie było. Nie wiem dlaczego niektórzy księża taką modlitwę nazywają modlitwą o uwolnienie, dla mnie to jest egzorcyzm.
Skuteczna modlitwa raczej nie mogła być, bo nie było woli uwolnienia z twojej strony, a to podstawa.
Jeśli dojrzałaś, do tego by wołać do Boga Jedynego by ci pomógł, by przejść na dobra stronę mocy, to musisz sobie uświadomić, że pośrodku nie da się długo stać w rozkroku tak jak teraz. Zapraszam na stronę Światłości :ymhug: . Podam ci na pw- jeśli uzyskam jego zgodę, namiary na księdza o którym pisałem, który poda ci dobrego egzorcystę i dobrą wspólnotę z twojej okolicy - podaj mi na pw.
Musisz się nawrócić, a więc min zmienić myślenie, porzucić stare, błędne myślenie, że to ty masz władzę nad naturą poprzez "magię". Masz ją rzeczywiście, ale nie swoją mocą, ale mocą udzieloną od mrocznych sił duchowych. Za to użyczenie zostanie ci wystawiony nieunikniony rachunek - żyjesz już trochę na świecie więc wiesz, że za darmo nie ma nic.
Zdajesz sobie sprawę, że porzucając jednego mistrza musisz mieć po swojej stronie innego Mistrza,
9 Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył5
i darował Mu imię
ponad wszelkie imię5,
10 aby na imię Jezusa
zgięło się każde kolano6
istot niebieskich i ziemskich i podziemnych.

11 I aby wszelki język wyznał7,
że Jezus Chrystus jest PANEM7 -
ku chwale Boga Ojca7.

Co ty na to?

Ps
Proszę wszystkich czytających o modlitwę o Boże prowadzenie i Łaskę wiary dla ghostwriter
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.

ghostwriter
Przybysz
Przybysz
Posty: 20
Rejestracja: 29 sty 2018

Re: takie pytanko o modlitwę o uwolnienie

Post autor: ghostwriter » 2018-01-30, 21:34

Bardzo Wam dziękuję za wszelkie słowa wyjaśnienia i wparcia. Bardzo to wiele dla mnie znaczy bo naprawdę mam straszny mętlik w głowie. Kolejne spotkanie z egzorcystą jest raczej konieczne, bo mam dość dużo takich paranormalnych problemów, które jakby się ostatnio wznowiły. Troszkę się łudziłam, że to już koniec i ta modlitwa pomogła, choć było to głupie bo nadal robię to co robię, ale przez kilka tygodni był względny spokój, dało się żyć. Nie ukrywam, że troszkę obawiam się tego, że mogę te sprawy poruszyć i znowu będzie gorzej. Pewnie mi w to nie uwierzycie ale po tej modlitwie(...)
Teraz jest lepiej ale boję się że znowu się zaczyna i niedługo się rozkręci. (...)
Głównie chcę się od tego uwolnić. Popadam w paranoję każdego dnia jak widzę śmierć tych których kocham. Każdego dnia boję się o to, że (...)
Wiem, że chyba bez egzorcysty sobie nie poradzę ale zanim do niego pójdę muszę spełnić warunki, które mi postawił a tego nie jestem w stanie zrobić. Problemem jest też spowiedź. Nie jestem w stanie się na nią umówić, gdyż i tak nie dostanę rozgrzeszenia. Mieszkam z chłopakiem bez ślubu ale w naszej sytuacji nie jesteśmy w tej chwili nic zmienić a bez tej spowiedzi nie mam jak pójść do egzorcysty bo on powiedział, że w przypadku ekskomuniki nie może dalej działać. To błędne koło. Chciałabym coś z tym zrobić ale ta spowiedź mnie trzyma. Mam wrażenie że to totalnie bez sensu i że nic ona nie da i że nie można mi pomóc jak nie zmienię swojego życia ale nie jestem w stanie tego teraz zrobić.
Ostatnio zmieniony 2018-02-11, 22:07 przez Dezerter, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Dezerter
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 14809
Rejestracja: 24 sie 2015
Lokalizacja: Inowrocław
Has thanked: 4117 times
Been thanked: 2906 times
Kontakt:

Re: takie pytanko o modlitwę o uwolnienie

Post autor: Dezerter » 2018-01-30, 22:43

ghostwriter pisze: 2018-01-30, 21:34 Wiem, że chyba bez egzorcysty sobie nie poradzę ale zanim do niego pójdę muszę spełnić warunki, które mi postawił a tego nie jestem w stanie zrobić. Problemem jest też spowiedź. Nie jestem w stanie się na nią umówić, gdyż i tak nie dostanę rozgrzeszenia. Mieszkam z chłopakiem bez ślubu ale w naszej sytuacji nie jesteśmy w tej chwili nic zmienić a bez tej spowiedzi nie mam jak pójść do egzorcysty bo on powiedział, że w przypadku ekskomuniki nie może dalej działać. To błędne koło. Chciałabym coś z tym zrobić ale ta spowiedź mnie trzyma. Mam wrażenie że to totalnie bez sensu i że nic ona nie da i że nie można mi pomóc jak nie zmienię swojego życia ale nie jestem w stanie tego teraz zrobić.
Zawsze jesteś w stanie zmienić swoje życie - masz wolna wolę.
Skoro starasz się o uwolnienie, to również sama musisz coś zrobić, by zmienić swoje grzeszne życie, zerwać z grzechem, lub przynajmniej próbować.
Po rozmowie z księdzem proponuję ci kilka możliwych (do wyboru) dróg wyjścia:
- rozmowa z księdzem spowiednikiem - nie koniecznie w konfesjonale, może on znajdzie jakieś rozwiązanie
- zamieszkaj przynajmniej czasowo u koleżanki, u rodziców, a przynajmniej w innym pokoju niż chłopak i podejmij decyzje, że nie będziecie współżyć ( po skutecznym uwolnieniu, nawróceniu i Błogosławieństwie Bożym, mam nadzieję ( ty też miej!) zapragniesz życia w czystości i kontynuacji życia w czystości)
- podejmijcie czynności, starania, działania zmierzające do zakończenia życia w grzechu, czyli starania o ślub, lub zamieszkanie osobno, to "daję nadzieje na zaprzestanie życia w grzechu" ( to nie jest "ekskomunika" - ty nie jesteś ekskomunikowana formalnie)

Nie da się żyć w rozkroku. Musisz zapragnąć Nowego Życia w Chrystusie - pamiętasz cytat?
Poprosiłem kogoś o modlitwa za Ciebie - słuchaj tego często :!:

Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.

ghostwriter
Przybysz
Przybysz
Posty: 20
Rejestracja: 29 sty 2018

Re: takie pytanko o modlitwę o uwolnienie

Post autor: ghostwriter » 2018-01-31, 02:24

A czy możliwe jest udzielenie rozgrzeszenia osobie w takiej sytuacji mimo faktu życia bez ślubu? Powiedzmy, że jest pewien grzech przez, który egzorcysta nie może dalej nic robić, to bardzo ważne aby to wyjaśnić ale kłamstwa na spowiedzi chyba nie mają sensu, a te mieszkanie bez ślubu chyba jest akurat jednym z najmniejszych problemów ale wiem, że mówiąc o wszystkim powinnam żałować za wszystko i mieć wolę że chcę coś zmienić. (...)
Nie wiem czy jest to jakieś usprawiedliwienie ale to nie jest proste, a ślub też zbytnio w grę nie wchodzi, na pewno nie teraz, gdy sama nie wiem co dalej robić. Uważam, że to nie jest dobry czas na podejmowanie takich decyzji. Mam wrażenie że jestem troszkę w sytuacji bez wyjścia, bo z jednej strony, tak, wszystko to kwestia moich wyborów i wolnej woli ale trzeba się też zastanowić czy zbyt radykalne wybory będą na pewno właściwe. Mam też troszkę inną perspektywę, tak najzupełniej szczerze nie mam kompletnie pojęcia co jest złego w mieszkaniu przed ślubem. Wiem, że jest to grzech, troszkę też już o tym czytałam aby w końcu może się dowiedzieć o co w tym chodzi ale po prostu do mnie to absolutnie nie przemawia.
(...) spowiedź i zawsze myślę że to totalnie bez sensu bo i tak ksiądz odeśle mnie z kwitkiem przez to że mieszkam z chłopakiem. Nie widzę żadnego sensu aby iść, okropnie się stresować, sponiewierać się psychicznie, narazić na nieprzyjemności (to już inna historia) tylko po to aby ksiądz stwierdził że jak zmienisz to w swoim życiu to wróć. Nie chcę też marnować jego czasu, chęci i dobrej woli na to aby mnie spowiadał skoro już z góry można spodziewać się z tego że nie otrzymam rozgrzeszenia. Czy da się coś zrobić w tej sytuacji? Wiem, że chyba potrzebuję czyjeś pomocy choć okropnie ciężko mi o tą pomoc prosić. Gdyby działało to na zasadzie zapłaty to może byłoby mi łatwiej prosić kogoś o poświęcenie swojego czasu na mnie ale okropnie niekomfortowo się czuję, gdy ktoś poświęca mi czas. Mam wrażenie że wyolbrzymiam, że właściwie nic się nie dzieje, że ludzie mają poważniejsze problemy, że taka osoba tylko mnie wyśmieje przez takie błahostki i że tracę jej czas. Mam wrażenie że nie mam prawa prosić o pomoc w tej sytuacji, że skoro sukcesywnie przez tyle lat sama się w to pakowałam to teraz sama powinnam z tego wyjść, tylko kompletnie nie potrafię. Nie wiem co robić, mam ochotę totalnie tą sprawę olać, zająć się (...) życiem i zapomnieć ale obawiam się że jeśli to wszystko jest prawdą to tak teoretycznie mam dość poważny problem.
Ostatnio zmieniony 2018-02-11, 22:15 przez Dezerter, łącznie zmieniany 1 raz.

Magnolia

Re: takie pytanko o modlitwę o uwolnienie

Post autor: Magnolia » 2018-01-31, 08:45

Wiele Twoich myśli jest rozsądnych, np że nie jest to moment na podejmowanie decyzji o ślubie, albo że kłamanie na spowiedzi jest bez sensu, że mieszkanie bez ślubu w twojej sytuacji jest najmniejszym problemem...

Choć w pierwszej chwili czytając post Dezertera, miałam taką sama pierwszą myśl, abyś na chwilę wyprowadziła się od chłopaka... to dziś rano myślę, że to może być dla Ciebie zbyt duży pierwszy krok...że może trzeba by zacząć od kroków mniejszych, ale zdecydowanych, w kierunku dobra.

W pewnym sensie zrobiłaś juz taki pierwszy krok w stronę dobra, bo szukasz pomocy na tym forum. Dobre jest to, że rozmawiasz z osobami, które maja inne spojrzenie na świat niż Twoi dotychczasowi znajomi. Bo to jest pewien dobry kierunek - poszukać nowych znajomości, także w realnym życiu, poszukać dobrych ludzi by zobaczyć jak żyją, jak myślą, jak mówią o Bogu. (może tu posłuchasz jak ludzie odnaleźli Boga viewtopic.php?f=24&t=920&p=20833&hilit= ... twa#p20833)

Dlaczego Ci jest to potrzebne? Bo tkwisz w pewnym środowisku i zapewne sama myśl, o nagłym zerwaniu kontaktów z nimi jest przerażająca (dla każdego byłaby taka decyzja trudna i przerażająca), ale juz nie będzie tak strasznie jeśli poznasz nowych znajomych i zaczniesz robić coś innego niż dotychczas, coś dobrego.
Nie piszesz nic o rodzinie, masz z nimi kontakt? Masz jeszcze babcię, dziadka? Bo pomyślałam, że mogłabyś ich odwiedzić, posprzątać, umyć okna, zrobić zakupy... coś drobnego do wykonania, ale dobrego.
Może nawet usiąść i wypić herbatę z kimś, o kim wiesz że jest blisko Boga i posłuchać jak żyje. Myślę tu o ludziach, którzy mają żywą wiarę.

Piszesz też o wielu rozterkach, jakie masz, wiele myśli powstrzymuje Cię przed działaniem... dobrze znam ten stan, pamietam go z czasów, gdy żyłam w kłamstwie i grzechu. Obecnie myślę, że wtedy żyłam w pewnej iluzji i słuchałam podszeptów, które miały mnie w tej iluzji trzymać, tak długo jak się da. Na tym polega to zniewolenie, że nie potrafimy spojrzeć na swoją sytuację inaczej, uwierzyć, że można inaczej żyć.
Ale posłuchaj co dziś mówi nam psalm 32:
Szczęśliwy człowiek,
któremu nieprawość została odpuszczona,
a jego grzech zapomniany.
Szczęśliwy ten, któremu Pan nie poczytuje winy,
a w jego duszy nie kryje się podstęp.

Grzech wyznałem Tobie
i nie skryłem mej winy.
Rzekłem: "Wyznaję mą nieprawość Panu",
a Ty darowałeś niegodziwość mego grzechu.

Do Ciebie więc modlić się będzie każdy wierny,
gdy znajdzie się w potrzebie.
Choćby nawet wezbrały wody, fale go nie dosięgną.
Ty jesteś moją ucieczką,
wyrwiesz mnie z ucisku
i dasz mi radość mego ocalenia

To jest stan po spowiedzi św - szczęście, wolność od grzechu, łaska, radość... zgładzone winy...
Oczywiście że szatan będzie ci wmawiał, że nie możesz w tej chwili przestać mieszkać z chłopakiem, że nie możesz zerwać z okultyzmem, że nie możesz znaleźć osoby z żywą wiarą...że życie bez niego będzie trudne i ciężkie...
Będzie ci truł KŁAMSTWA, bo tylko to potrafi. %-( trzeba przestać go słuchać !!!

Na pewno zmiana życia, jeśli ją podejmiesz, będzie wymagała wysiłku. Ale po zerwaniu z okultyzmem, po spowiedzi czeka Cię pomoc łaski BOGA WSZECHMOCNEGO, DOBREGO, MIŁOSIERNEGO, czyli KOGOŚ kto chce pomagać a nie niszczyć, kto będzie Cię chronił a nie zwodził.
Skruszonym sercem Bóg nie wzgardzi, nie odrzuci żadnego grzesznika, który chce zerwać z dotychczasowym życiem.
Choćby dlatego nie musisz się obawiać wyśmiania, czy marnowania czasu spowiednika... jeśli by tak zrobił, to sam by zgrzeszył... w sakramencie pokuty działa sam Jezus Chrystus, ten sam który odkupił świat z grzechów, ten sam który dał sobie przebić serce pełne miłości do grzesznika - każdego z osobna - dla mnie i dla Ciebie...ten sam, który jest miłosierny...
Piszesz, że gdyby to było za zapłatę to miałabyś mniejsze skrupuły "zawracać głowę" spowiednikowi. Ale właśnie to jest najwspanialsze w Bogu, że wszystko mamy za DARMO, że zawsze czeka, że ma otwarte ramiona by Cię do nich przyjąć, gdy przyjdziesz ze skruszonym sercem i prawdziwą chęcią nawrócenia. Mało tego Bóg nie stawia warunków, że tylko raz Cię wyspowiada... nie, zawsze Cię wysłucha, podniesie gdy upadniesz i znowu będziesz chciała wrócić.

Przyszłaś tu, nie wyśmialiśmy Cię, nie rzucamy kamieniami, nie mówimy, że marnujesz nasz czas...
Ofiarowujemy modlitwę, rozmowę, chcemy pomóc.
Sama doświadczam w konfesjonale obecności Boga i Jego miłosierdzia, a po szczególnie dobrze odprawionej spowiedzi generalnej doznałam uwolnienia od 7 letniej toksycznej relacji. (Dobrze odprawiona czyli ze szczerym żalem za grzechy wyznane wszystkie grzechy, z postanowieniem poprawy, zerwaniem z grzechem, z chęcią poprawy) Po miesiącu od tej spowiedzi na mszy z modlitwa o uwolnienie, zostałam uwolniona. I wtedy zrozumiałam w jak wielkim zniewoleniu żyłam i czym jest wolność. To jest nowe życie, nowa jakość. Za nic nie słucham juz kłamstw, ani nie chcę stracić Jezusa sprzed oczu.

Ostatnie Twoje zdanie: "jeśli to wszystko jest prawdą to tak teoretycznie mam poważny problem" - nie teoretycznie, ale praktycznie masz duży problem - bo walczysz o swoje życie!!! Walczysz o swoje zbawienie!!! Dla mnie nie ma poważniejszych problemów. Dlatego traktuję Ciebie i Twoje problemy poważnie.

Dlatego poważnie pytam: czy chcesz się nawrócić? Czy chcesz poznać Jezusa i Jego Miłość i Miłosierdzie?

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: takie pytanko o modlitwę o uwolnienie

Post autor: Andej » 2018-01-31, 09:41

Szalenie długie, dlatego nie mam pewności, czy wszystko przeczytałem z należytą uwagą. Ale krócej byłoby trudno. To rozumiem.

Wstęp
kiedyś interesowałem się bioenergoterapią, różdżkarstwem. Zdobyłem uprawnienie do uprawianie tegoż, jako zawodu. Ale usłyszałem co mówi Tekieli. Najpierw broniłem się przed tym. Odrzucałem. Bo cóż może być złego w czynieniu dobra? Nigdy nie chciałem nic w zamian. Chciałem tylko pomagać. Ale miałem dwie wątpliwości. Pierwsza to Tekieli i obawa, aby to coś nie zaczęło mną rządzić. Aby nie wejść za głęboko, do miejsca z którego nie da się wydostać. Po drugie, paradoksalnie, nie wierzyłem w to, co się dzieje. Czułem, inni czuli ..., a ja i tak nie wierzyłem.
Potem zaprzestałem. Ale wracam sposób specyficzny. Uruchamiam w samotności "czucie" i proszę Boga aby wzmocnił moje umiejętności i dał wiarę w sens tegoż, albo zabrał.
Gdy używałem tej umiejętności, to zawsze (od pewnego czasu) modliłem się: Boże, spraw aby przeze mnie działo się tylko to, co zgodne z Twoją wolą. Pozwalaj ma na robienie wyłącznie togo, co jest zgodne z Twoją wolą. Oczywiście różnymi słowami. Tu oddaję jeno sens.

Przeszkody
Wydaje mi się, że nie jest przeszkodą mieszkanie z chłopakiem. Z tego co piszesz przeszkodą jest to, że nie chcesz tego przerwać. On jest Twoją kotwicą, a raczej kulą u nogi. I odwrotnie: Ty dla niego też jesteś kulą u nogi. Wzajemnie się niewolicie. Jest w tym też wiele psychicznej inercji. Wolisz hodować wrzód, niż go przeciąć. Liczysz, że się zagoi.
Gdy jedno z was chce się wygrzebać z tego dołka, to drugie ściąga je z powrotem. Delikatnie, inteligentnie, zapewne podświadomie - tak, aby widoczna w tym była wyłącznie dobra wola.
Sednem nie jest mieszkanie z chłopakiem, ale obawa przed zerwaniem ze złem. Obawa przez radykalną zmianą. W końcu masz świadomość tego, czego nie napisałaś. Że tych argumentów przemawiających za tym, aby nie spowiadać się (bo i tak się nie uda), że mogłabyś napisać dziesięć stron na ten temat. A i wtedy jeszcze nie opisałabyś wszystkich argumentów.
Nie rozumiesz co w tym złego, że mieszkacie. W tym problem. Trzeba dotrzeć do sensu.

Barykada
Widzisz ją i czujesz. Ale siedzisz okrakiem. Jedną noga tu, jedną tam. Widzisz sens w oczyszczeniu się. Ale do tego trzeba opuścić wygodne ciepełko. Dociera do Ciebie wola boże, widzisz światełko. Ale nie decydujesz się, aby podejść. Wmawiasz sobie, że się poparzysz. Wolisz krążyć, zamiast się przybliżać. Przypomniał mi się Prorok Jonasz napisany przez Romana Brandstaettera. Wspaniale opisane rozterki i pokrętne myśli Jonasza, po tym jak usłyszał wezwanie. Jakże przeciwna postawa niż Maryi. Musisz podjąć decyzję. Przeciąć wrzód. Albo wypłynąć, albo dać się wciągnąć. Boisz się jednego i drugiego. Wolisz ciemność, ciemną toń wciągającego wiru? Czy trąbę powietrzną wynoszącą do światła? Ciasny chłód ciemności, czy rozległą kolorową przestrzeń?
Droga w dół jest łatwiejsza. Grawitacja sama ciągnie. I jest miła. Chłopak, przyjaciele, pieniądze, popularność - do czasu, aż przekroczysz próg, zza którego nie ma odwrotu. Albo droga na szczyt. Łaziłaś po górach? Czy czułaś to szczęście pokonywania kolejnych metrów. Satysfakcję z szumu w uszach, zmęczenia w nogach i oszałamiających widoków przed oczyma? Kozice, kwiaty, osty, ptaki - cuda spotykane na drodze. Droga pod górę jest męcząca, ale daje niespotykaną satysfakcję. Jak ostatnio czytamy, czasem kończącą się śmiercią. Śmiercią w upojeniu szczęściem.

Rada
Jedyną radą radykalne cięcie. Radykalna zmiana. Zmiana mieszkania, zmiana wszystkich ciuchów, otoczenia. Nie gruba kreska, ale gruby wysoki betonowy mur. Całkowite odcięcie się od przeszłości. Powrót (chwilowy) będzie możliwy dopiero, gdy zapuścisz korzenie. Musisz wszystko postawić na jedną kartę. Spokojnie. Doradcy powiedzą, że masz czas. Jeszcze nie dziś. Możesz jutro sie zastanowić. Za tydzień, możesz zmienić życie. Przecież teraz tyle imprez zaplanowanych. Tyl przeżyć. Jeszcze poczekaj. Nie spiesz się. Zawsze będziesz mieć na to czas. To są słowa szatana. To diabli przemawiają ustami osób Ci "życzliwych". Oni zrobią wszystko, abyś nie zerwała się z ich orbity. Ale konsekwencje ponosisz Ty. Nie oni. Nikt Twoich rachunków nie zapłaci.

Co jest najważniejsze? Wybór.
Nie lubię długich postów. A sam się rozpisuję. Przepraszam. Ale poruszyłaś coś we mnie. Poza tym jestem pisułą.
Hierarchia ważności. Każdy kiedyś musi odpowiedzieć na to pytanie o największą wartość. Można migać się przez całe życie. Ale im później odpowiedź udzielona, tym bardziej tragiczna sytuacja. Im więcej trzeba porzucić, tym trudniej. Im więcej brudu, tym trudniej uprać.
Czy Bóg i Miłość są dla Ciebie wartościami? Masz odpowiedź gdzieś pod skórą. Ale musisz ją wydobyć. Konieczny skalpel.

Nie wiem, jakie masz możliwości. A może poproś kogoś z tego forum. Lub księży, z którymi rozmawiasz o egzorcyzmach. Może potrzebna Ci pustelnia. W kontemplacyjnym zakonie na 2 tygodnie. Bez telefonu, telewizji i świata. Tylko cisza. Najpierw przeżyjesz bunt i przerażenie. Miejsce bez możliwości wyrwania się. W miejscu, którego nie opuścisz inaczej niż po upływie czasu (lub w stanie zagrożenia życia). Poproś o to, aby w zasięgu wzroku był obraz Miłosierdzia Bożego. I abyś miała przed oczyma modliwtwę ks. Dolindo. Jezu, oddaję Ci się cała, Ty się tym zajmij. I wytrwaj.

A teraz posłuchaj piosenki Kaczmarka "Do serca przytul psa". Na luzie. A potem wróć do refleksji. I znajdź skarb. Jak kupiec, który natknął się perłę, lub rolnik, który odkrył skarb. Oni postawili wszystko na jedną kartę. Niezależnie od niedogodności i trudności. Mieli cel. Ty też musisz uwierzyć w CEL.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18650
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2560 times
Been thanked: 4565 times
Kontakt:

Re: takie pytanko o modlitwę o uwolnienie

Post autor: Marek_Piotrowski » 2018-01-31, 10:24

Takie impresje, GhostWriterze:

1
Zacznijmy od tego:
Zawsze jak myślę o Bogu to bardzo boli, to okropny ból, po którym bardzo długo nie mogę się pozbierać. Bezradność, niemożność i świadomość tego, że jestem takim tchórzliwym i spaczonym człowieczkiem sprawia, że nie jestem w stanie zbliżyć się do Boga, rozwiązać swoich spraw i skończyć raz na zawsze z czymś co raczej nie jest dla mnie dobre. Mimo tego, wierzę w Boga, gdyby nie ta wiara że on jednak jest i on jest kimś kto ostatecznie może rozwiązać wszelkie sprawy, to pewnie już dawno bym się zabiła, bo nie miałabym żadnej nadziei.
a.
Po pierwsze i najważniejsze: nie daj się tak oszukiwać. Nie myśl o sobie w takich kategoriach.
Jesteś OSOBĄ, najważniejszym bytem we Wszechświecie. Jesteś kimś, kogo Bóg kocha tak, że zrobi dla Ciebie WSZYSTKO (już umarł na krzyżu, żeby przekonać Cię, byś zechciała pójść do Nieba (jak potocznie nazywamy stan pełnego zjednoczenia z Nim).
Jesteś WAŻNA.
Ja wiem, że często powtarzana prawda brzmi banalnie, ale Bóg Ciebie kocha. Całkowicie dosłownie.
Kocha Cię bardziej, niż Ty sama siebie.

b.
Po drugie, i niemal równie ważne: stan, w którym jesteś absolutnie bezradna w sprawie swojego życia, jest najlepszym możliwym momentem w którym możesz otrzymać pomoc Boga.
Doświadczyłem tego kilkukrotnie w życiu: kiedy mialem wielkie problemy (różnego rodzaju, może napiszę o tym innym razem), Bóg pomagał mi zawsze, gdy dochodziłem do momentu, w którym przyznawałem się Bogu:

Panie, nie jestem w stanie sobie poradzić. Nie mogę nic zrobić. Jestem całkowicie bezradny.
Proszę, teraz Ty się tym martw. Oddaję sprawę całkowicie Tobie. Zaakceptuję to co będzie - chcę mieć tylko pewność, że to co będzie, bedzie zgodne z Twoją wolą.
Zrobię co każesz.


Pomoc nadchodziła z mocą właśnie w tym stanie.
Nie warto prosić Boga o ziszczenie konkretnego rozwiązania, według swojego pomysłu - przeważnie pomoc nadchodziła w postaci rozwiązania, którego całkowicie nie brałem pod uwagę.

Najtrudniejsze jest w tym, by poddać się całkowicie woli Boga.
On daje wszyystko - ale za wszystko. Rzeczy nie oddane krępują Mu ręce.

2
Nie da się jednocześnie trwać w grzechu i uwolnić od grzechu.

Piszesz, że nie jesteście w stanie zmienić Waszej sytuacji, po czym przytaczasz szereg powodów, nazwijmy to "bytowych".
Oczywiście nie jestem w stanie ocenić realności tej niemożności (i nie będę tego robił, zakładam że przedstawiłaś je obiektywnie), ale przecież problem nie polega na samym MIESZKANIU razem, prawda? ;)
Wiem, że gdy się raz zaczęło trudno jest przerwać, ale to mozliwe. I efekty są znakomite - nawet ostatnio na naszym forum było to opisywane (przeczytaj proszę pierwszy list - od Katrinki - tutaj viewtopic.php?f=38&t=940 )


3
Czy spowiedź bez rozgrzeszenia ma sens? ma, ale tylko jako droga do tego, by w którejś kolejnej doprowadzić Cie do stanu, w którym rozgrzeszenie jest możliwe.

Jedno jest pewne - jesli nic nie zmienisz, jeśli będziesz żyła dalej jak żyjesz i robiła to co robisz, będzie jak dotąd.
Może się zmieni na gorsze, ale lepiej nie będzie.
Dlatego nie zwlekaj.

4
Z tym egzorcyzmem i rozgrzeszeniem to jest tak: rzeczywiście, nic egzorcyzm nie pomoże, gdy będziesz w stanie grzechu (i w dodatku będziesz zamierzała dalej grzeszyć).
Ale... nie traktuj Sakramentu Pokuty jako jedynie "bramy do egzorcyzmu".
Choć dręczenia szatańskie (oczywiście nie mam ani kompetencji, ani dość informacji by orzekać, ale raczej nie mamy tu do czynienia z "opętaniem", lecz właśnie z dręczeniami) są bardzo nieprzyjemne, jednak gra toczy się o o wiele większą stawkę: o Towje zbawienie.
Stan grzechu smiertelnego jest znacznie większym dla Ciebie niebezpieczestwem, niż wszelkie szatańskie dręczenia.


5
Piszesz, że nadal zajmujesz sie okultyzmem (tak przynajmniej zrozumiałem). W jakim sensie?


=================================================================
Walcz, Dziewczyno. Jest o co.
Z pewnością, jeśli tylko zechcesz (i na tyle, na ile to możliwe na forum), w miarę swoich możliwości, pomożemy.
Ale przestrzegam też przez zamienianiem robienia realnych zmian w swoim życiu na dywagacje o tych zmianach w Internecie.
jedno nie zastąpi drugiego.
Co nie oznacza, że czasem może pomóc. Dlatego pisz, mamy tu rózne doświadczenia, może czasem jakaś z naszych porad okaże sie słuszna.
I będziemy się za Ciebie modlić.

Z całej siły życzę Ci powodzenia.

ghostwriter
Przybysz
Przybysz
Posty: 20
Rejestracja: 29 sty 2018

Re: takie pytanko o modlitwę o uwolnienie

Post autor: ghostwriter » 2018-01-31, 17:29

A co jeśli temat bym odroczyła do czasu, gdy będę mogła coś zmienić? Wiem, może się pogorszyć ale czy rzeczywiście może być gorzej niż teraz? Po prostu bardzo zniechęca mnie ta konieczność radykalizmu. Dla mnie szczytem moich możliwości jest wytrzymanie w kościele, czy rozmowa z księdzem. Nie potrafię się zupełnie modlić ani wykonać znaku krzyża a mam zmieniać totalnie swoje życie nawet jeśli ta zmiana wydaje mi się zupełnie irracjonalna? Może gdyby jakoś te argumenty do mnie trafiały, choć w minimalnym stopniu. Jestem w stanie wiele zrozumieć i staram się rozumieć też podejście katolików do pewnych spraw, ale ja po prostu tego nie czuję, kompletnie mam inne podejście. Możecie mnie odebrać jako kogoś kto nie wie czego chce ale ja tak naprawdę chcę jedynie spokoju i normalnego życia. Chcę się po prostu czuć dobrze i być szczęśliwa. Macie racje, problemem nie jest to że mieszkam z chłopakiem a to że nie chcę zmian. Uważam, że to życie razem to najlepsze co mogło nas spotkać i burząc to mogę zburzyć jedyne moje oparcie w życiu.Kompletnie nie widzę jakiegokolwiek sposobu aby tą sprawę rozwiązać. Z jednej strony bardzo żałuję tego konkretnego grzechu i naprawdę chcę się od tego odciąć ale do innych spraw mam zupełnie inny stosunek. To błędne koło. Nie wiem co mam zrobić. Nie potrafię się zdecydować nawet na to aby zerwać z okultyzmem.(...)
Jednak zawsze po takich rytuałach mam strasznego moralnego kaca, nie wiem z czego to wynika, czuję się tak jakbym sprzedała się za pieniądze. Żeby wyzbyć się tego uczucia, często nie biorę też pieniędzy, myślałam że wtedy mi przejdzie ale dalej ni czuję się z tym w porządku.

Piszecie naprawdę mądre rzeczy i poniekąd się z Wami zgadzam, ale nie wiem co robić. Nie wiem od której strony ugryźć ten problem. Czy od strony zaprzestania mieszkania z chłopakiem (ale to jest w tej chwili niemożliwe), czy od zaprzestania pakowania się jeszcze bardziej w okultyzm (...) czy od strony spowiedzi(która jest teoretycznie bez sensu)? Nie wiem co z tym zrobić.
Ostatnio zmieniony 2018-02-11, 22:23 przez Dezerter, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Dezerter
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 14809
Rejestracja: 24 sie 2015
Lokalizacja: Inowrocław
Has thanked: 4117 times
Been thanked: 2906 times
Kontakt:

Re: takie pytanko o modlitwę o uwolnienie

Post autor: Dezerter » 2018-01-31, 18:39

Wiesz co z tym, zrobić!
Jeśli naprawdę nie wiesz, to przeczytaj nasze mosty jeszcze raz i przesłuchaj w wolnej chwili te filmy - tam masz odpowiedź na wszystkie twoje pytania.
Nie masz natomiast wystarczającej WOLI zmian, nie masz również wolnej woli - widać to wyraźnie w tym co piszesz- potwierdza to wyraźnie, że jesteś ZNIEWOLONA. Jeśli chcesz nadal żyć jak niewolnik to my ci nie pomożemy :(. Smutne jest, że niektórzy muszą sięgnąć dna, by wyciągnąć rękę do Boga, który ją od dawna wyciąga do Ciebie i z miłością prosi jak kochaną córkę:
Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał a on ze Mną (Ap. 3,20)
Obrazek
Pan Światłości stoi u twoich drzwi - popatrz jak wyglądają , ... klamki z jego strony nie ma, on jest Bogiem Miłości - on z kopa tych drzwi nie otworzy ...
- ruch jest po twojej stronie - odwagi!
słuchasz teledysku?
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.

ODPOWIEDZ