Jak to przełamać?

Rozmowa na temat upadłego anioła, czyli szatana, jego cel w świecie, początek jego istnienia, itp.
ghostwriter
Przybysz
Przybysz
Posty: 20
Rejestracja: 29 sty 2018

Jak to przełamać?

Post autor: ghostwriter » 2019-07-06, 22:03

Witajcie!

Korzystając z okazji iż któryś już raz przywiało mnie na to forum i że może troszkę też udaje mi się inaczej myśleć na niektóre tematy mam taki pewny dość spory problem. Nie wiem, może będziecie mi w stanie pomóc, może doradzicie coś czego do tej pory nie brałam pod uwagę. Sama chyba już tutaj nic nie wymyślę. Wybaczcie, że nie piszę w tamtym wątku. Dla dobra swojego nie chcę go odświeżać, niech zaginie, przepadnie, tak będzie lepiej :)

Dokładnie przejrzałam moje (chyba aż 3 ) stare posty i naszło mnie na pewne przemyślenia. 1,5 roku dłuższej wędrówki i przejść z różnymi sytuacjami też swoje zrobiło. Jestem tym coraz bardziej zmęczona. Jeszcze raz, z perspektywy tego czasu spojrzałam na całą sytuację, na Wasze rady i być może jest to pewien słomiany zapał aczkolwiek chciałabym coś z tym zrobić. Jednak mam z tym naprawdę potworny problem.

Naprawdę rozumiem to co piszecie, że nie da się być gdzieś pośrodku, między dobrem a złem ale jest jeden podstawowy problem. Życie bez Szatana, ale też bez Boga jest znośne ale tylko ono jest możliwe i ta możliwość to nie jest do końca mój wybór. Każde wychylenie w którąś ze stron rodzi ogromne problemy. Wiecie, tu już nie chodzi o to, że jakby tchórzę, że boję się pewnych rzeczy z tym związanych - np. egzorcyzmów itd. Jestem już tak zmęczona, że sama z siebie się nie boję, chcę żeby w końcu był spokój, ale dzieje się coś dziwnego. Ja, może mam poukładaną sytuację w głowie ale absolutnie nie panuję nad sobą.

Powiedzmy, że mam nawet myśli że chcę wejść do kościoła to ze mną zaczyna dziać się coś strasznego. Jakby coś odbierało mi nade mną władzę. Czuję się tak źle fizycznie, że nie jestem w stanie zrobić kroku. Przez cały tydzień chodziły za mną takie myśli, żeby może w końcu iść do kościoła i może spróbować kolejny raz ale z drugiej strony jak moja świadomość otrzymywała sygnał o tym, że rozważam taką opcję to na nowo zaczęło się piekło. Czuję tak silny stres i lęk, że mój organizm po prostu nie daje rady. Naprawdę kończy się to tragicznie, bardzo duże osłabienie, odwodnienie, omdlenia i wszystko co z tym związane. Naprawdę to mnie przerasta. To powoduje, że odpuszczam, bo mam ochotę strzelić sobie w łeb aby tylko ten stan się skończył. Totalne piekło nad którym nie mogę zapanować. Mój mózg w ogóle nie reaguje na nic, na żadne próby perswazji że może jednak nie ma czym się tak stresować, jestem jakby w transie podsycanym stresem. Z tego samego powodu nie kontynuowałam egzorcyzmów, zupełnie uciekłam od tych tematów na dobry rok. Pozwoliło mi to odetchnąć, ustabilizować sobie życie prywatne, dało mi namiastkę normalnego życia, bo dalej dzieją się niezbyt fajne rzeczy ale to jakiś ułamek tego co potrafi się dziać. Jednak ten cały dobry stan zawsze pada jak domek z kart jeśli tylko spróbuję chociaż zbliżyć się do Boga. Chciałabym dalej coś z tym zrobić, powalczyć aby zakończyć ten etap w życiu ale choćbym nie wiem co robiła to po prostu nie jestem w stanie nad sobą zapanować. A ciągłe przełamywanie się i fundowanie sobie takiego złego samopoczucia wiąże się z tym, że w końcu ląduje w bardzo złym stanie u lekarza, który właściwie nie wie co mi jest.

Proszę, powiedzcie, co mam z tym zrobić? Czuję się bezradna. Wiem, że nie mogę do końca życia unikać tematu wiary bo to wraca jak bumerang, a jak wraca to mnie doszczętnie niszczy. Jestem tym zmęczona ale jednocześnie zupełnie nie mogę nic zrobić. Wiem, powiecie, że wszytko to moja decyzja, ale jaką ja jeszcze mogę tutaj decyzję podjąć? Jak wejście do kościoła czy próba modlitwy są dla mnie rzeczami nie do osiągnięcia? A może jest jakieś wyjście? Ja już nie mam pomysłów i siły na eksperymenty :/

Magnolia

Re: Jak to przełamać?

Post autor: Magnolia » 2019-07-06, 22:28

Tu chodzi o decyzję kto jest Twoim Panem.
Dla mnie Panem jest Jezus Chrystus!
Często sobie to powtarzam.

Faktycznie trudno nam sobie wyobrazic co czujesz i przeżywasz. Wydaje mi się że mogą Ci pomóc tylko specjaliści, czyli psycholog chrześcijański i egzorcysta. Z pewnością można się umawiać poza kościołem, po prostu w przychodni czy kawiarni (jak opowiesz jakie masz objawy somatyczne, to powinni zrozumieć).
Rozumiem, że na razie pójście do kościoła CIę przerasta, ale chyba przez telefon można znaleźć jakiegoś zakonnika, który by z Tobą porozmawiał, zaczął Cię prowadzić duchowo.

Wydaje mi się że unikanie egzorcyzmów, a chyba wydaje się że są jeszcze potrzebne, to jak unikanie koniecznej operacji. Niby wiesz, ze konieczna, ale chcesz odsunąć od siebie jak najdalej. Tylko że poprawy zdrowia nie można się spodziewać, prawda?

A jak trafiasz już do lekarza to do internisty czy psychiatry? Bo to są stany paniki i lęku, to można trochę wyciszyć lekami.

ToTylkoJa
Zasłużony komentator
Zasłużony komentator
Posty: 2207
Rejestracja: 2 sty 2019
Has thanked: 22 times
Been thanked: 367 times

Re: Jak to przełamać?

Post autor: ToTylkoJa » 2019-07-06, 22:31

1. Idź do psychologa. To już nie jest żaden Szatan (może pomaga, nie mnie oceniać, ale jak dla mnie, to nie musi się wysilać), to Ty.
2. Umów się z jakimś księdzem/egzorcystą/zakonnikiem poza kościołem, na neutralnym gruncie. Nie musisz od razu mówić o swoich problemach, po prostu zobacz, że to też jest człowiek. Jeśli naprawdę ma Boga w sercu, to zrozumie, że potrzebujesz czasu. Sama spotkałam bardzo miłą zakonnicę raz, gdy wydurniałam się z koleżankami, nawet z nami zatańczyła, a inny ksiądz tylko się że mnie śmiał, jak się zirytowałam odmianą tego słowa i mówiłam per "księciu".
Kiedyś bardzo dużo rozmawiałam z księdzem, który uczył w mojej szkole. Zazwyczaj gadałam głupoty, a on mi przytakiwał, ale ja już tak mam. Po prostu przekonaj się, że nikt nie próbuję Cię zabić.
To, że ktoś jest zakonnikiem nie wyklucza życia poza kościołem, możesz również dobrze umówić się na spacer z psem, pod pretekstem, że Twój Bruno to jest smutny, jak nie może pobiegać z innymi psami.
3. Małe kroki. Kup sobie niepoświęcony różaniec (żeby było prościej na początek), rzuć go w kąt, żeby nie przeszkadzał Ci w codziennym życiu (ja mam specjalne miejsce na rzeczy, którymi "kiedyś się zajmę", takie właśnie miejsce jest ci potrzebne, w zasięgu wzroku, ale schowane. Coś jak szafka na samym dole w rogu). Nie wmawiaj sobie, że to jakiś talizman i przekonaj się, że chata Ci się nie spali.
[Ten podpunkt można realizować dopiero po zobaczeniu się z psychologiem i/bądź psychiatrą, bo teraz to byś nam zeszła]

Musiałaś kiedyś przeczytać jakąś książkę, której bardzo przeczytać nie chciałaś? Przeczytaj Biblię w ten sposób, jak ja czytam notatki z polskiego: "bla, bla, bla, jakiś facet, bla bla bla, jakaś kobieta, bla bla bla, o, ktoś umarł, bla, bla, bla, zjadłabym ciastka...". Trzy po trzy, nie zastanawiaj się nad tym, nie musisz tego rozumieć. Po prostu czytaj, jak jakaś broszurkę u lekarza. Niby czytasz, ale w sumie to nie.
Nie musisz modlić się "oficjalnie". Na kolanach, przed krzyżem i wyuczoną regułką. Możesz na przystanku, czekając na autobus, powiedzieć w myślach jedno zdanie "Dziękuję, Bogu, za siłę, którą mi dajesz, ale jak możesz to poproszę więcej". Nic pięknego, nic długiego, ale i tak się nie obrazi.

Jakieś modlitwy o uzdrowienia i inne dziwne rzeczy będą Ci proponować inni.
Przede wszystkim musisz udać się do dobrego psychologa, bo, jak dla mnie, to żaden zły duch się nie musi trudzić, bo sama świetnie sobie dajesz radę z paranoją.

ghostwriter
Przybysz
Przybysz
Posty: 20
Rejestracja: 29 sty 2018

Re: Jak to przełamać?

Post autor: ghostwriter » 2019-07-06, 23:19

Hmm tylko wiecie, część takich pomysłów próbowałam już zastosować i nadal to nie działa.
Z pewnością można się umawiać poza kościołem, po prostu w przychodni czy kawiarni (jak opowiesz jakie masz objawy somatyczne, to powinni zrozumieć).


Próbowałam, to jakby jest poza moim zasięgiem. Neutralny grunt wcale nie sprawia, że jest lepiej niestety, nadal te same odczucia, jednak zdecydowanie zbyt silne.
A jak trafiasz już do lekarza to do internisty czy psychiatry? Bo to są stany paniki i lęku, to można trochę wyciszyć lekami.
Właśnie to już jest internista. Psychiatry od prawie 2 lat nie widziałam na oczy, mam dość ciągłego wciskania psychotropów, które sprawiają że nie mam żadnej motywacji do życia. Chociaż do tej pory brałam tylko bardzo silne leki i coś wątpię, że z moją historią choroby jakikolwiek psychiatra przepisze mi coś lżejszego, chociaż lżejsze leki może i pomogą się znieczulić i jednocześnie nie zrobią ze mnie bezwładnego robota?
To już nie jest żaden Szatan (może pomaga, nie mnie oceniać, ale jak dla mnie, to nie musi się wysilać), to Ty.
Jasne, niby też jest taka opcja. Straciłam kilka dobrych lat rozkminiając to na terapiach, jednak zupełnie nic mi to nie dało. Nie doszłam do żadnych wniosków, chociaż może z prostej oczywistej przyczyny, że do rzeczy niepoznawalnych chcemy podejść naukowo? Jak na terapii mogę wyjaśnić lub obalić istnienie sił nadprzyrodzonych i skutków z tym związanych? Próbowałam też na terapii nie określać genezy takich zjawisk ale z terapeutą doszliśmy do ściany bo jakby nie dało się do końca przepracować reakcji względem takich sytuacji, po prostu na którymś etapie pracy nad tym trzeba było się określić i względem tego obrać odpowiednią reakcję. Samo określenie się było trudne. Terapeuta nigdy nie przyzna, że to coś niematerialnego, żeby nie wprowadzać pacjenta w gorszy stan, a jednocześnie wie, że jeśli nie weźmie tego pod uwagę nie przepracuje wszystkich koniecznych reakcji. Ogólnie wyszło na to, że lepiej i taniej będzie dać sobie spokój z wiarą i odpuścić. Taki wniosek ze wszystkich terapii. Jednak to nie jest rozwiązanie.

ToTylkoJa
Zasłużony komentator
Zasłużony komentator
Posty: 2207
Rejestracja: 2 sty 2019
Has thanked: 22 times
Been thanked: 367 times

Re: Jak to przełamać?

Post autor: ToTylkoJa » 2019-07-06, 23:34

Niestety, ciężko jest trafić na dobrego terapeutę.
Naprawdę ciężko. Mogłaś być i u 10, a nie trafić na odpowiedniego, bo sytuacja jest okropna. Najlepiej czytać opinie w Internecie, a jeśli jest możliwość, u znajomych.
I jeszcze kiedy mówisz i tych lekach. To na pewno nie były dobrze dobrane leki, skoro jakieś stany depresyjne po nich się pojawiały.

Magnolia

Re: Jak to przełamać?

Post autor: Magnolia » 2019-07-06, 23:36

Wiesz co, mam rzadką wadę budowy narządu rodnego. Gdy już wyszło to na USG i zaczęłam szukać ginekologa który poprowadzi mi ciążę, to zaczęły się schody. Lekarze nie chcieli się podjąć, albo w ogóle nie wiedzieli że taka wada sie zdarza. Po kilku nieudanych wizytach, po prostu siadłam do telefonu i już się nie umawiałam na wizytę, tylko najpierw pytałam czy lekarz w ogóle słyszał o takiej wadzie. Jeden przyznał że tak i do Niego poszłam, faktycznie postawił diagnozę, wysłał na operację i w końcu leczenie poszło do przodu.

Tak Ci to piszę, bo to mi trochę przypomina Twoją sytuację. Nie jesteś pierwsza lepszą pacjentką, musisz szukać specjalisty, który dokładnie będzie miał doświadczenie w podobnych przypadkach, a to można ustalić telefonicznie, jednocześnie dość anonimowo, bo Cię przez telefon nikt nie widzi.

Leki dobrze dobrane nie powinny ogłupiać czy otumaniać, tylko pozwolić funkcjonować. A do tego potrzebny jest dobry doświadczony psychiatra. Twoje ciało reaguje w ten sposób z lęku. Boisz się czegoś bliżej nieokreślonego, nawet niezwerbalizowanego, może trzeba to spróbować nazwać, ale zdecydowanie lepiej byłoby pod okiem kogoś doświadczonego.
Może masz kogoś wśród znajomych, kto mógłby CI pomóc szukać? Kogoś kto podzwoni, umówi, wyjaśni? to pozwoli ominąć wiele emocji i stresu.
Czasem warto poszukać kogoś w większym mieście, jest wiekszy wybór.

Magnolia

Re: Jak to przełamać?

Post autor: Magnolia » 2019-07-07, 13:34

Tak sobie jeszcze pomyślałam, że my Ci tu o Tatrach wysokich opowiadamy, a Tobie sa potrzebne doliny... wybacz że nie do końca umiemy sobie wyobrazić w jakiej jesteś sytuacji.
Żeby podjąć decyzję że wybierasz Jezusa, trzeba Go poznać, prawda? Trzeba wiedzieć na Kogo się decydujesz...
Tobie niejako jest potrzebna taka podstawowa katechizacja (stąd mówimy o kapłanie, który poprowadzi), ale można ją rozpocząć od zaraz w internecie. Jest wiele kanałów religijnych, prowadzonych dobrze, gdzie można poznawać wiarę. Ale chyba zaczęłabym polecenia od przejrzenia świadectw, które zgromadziliśmy na forum:
viewtopic.php?f=24&t=920
Wiele bardzo różnych ludzi spotkało na swojej drodze Jezusa i o tym opowiadają.
To można obejrzeć kiedy chcesz i kiedy chcesz przerwać. Taki pierwszy krok, wygodny i bezpieczny.
Spróbujesz?

Awatar użytkownika
Dezerter
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 14933
Rejestracja: 24 sie 2015
Lokalizacja: Inowrocław
Has thanked: 4184 times
Been thanked: 2940 times
Kontakt:

Re: Jak to przełamać?

Post autor: Dezerter » 2019-07-07, 21:33

Napisz z jakiej części/miasta Polski jesteś a polecę ci na pw dobrego chrześcijańskiego psychoterapeutę, który nie zapisuje psychotropów a potrafi pomóc.
A duchowo - ciężka sprawa na tym etapie :-? , kilka razy edytowałem ten post ... ale mam nadzieję, że to Duch Święty podsunął mi tą propozycję
- jak najczęściej powtarzaj sobie:
"Jezu Chryste, Synu Boży ulituj się nade mną grzesznicą",
w każdej wolnej chwili jak tylko sobie przypomnisz :
"Jezu Chryste, Synu Boży ulituj się nade mną grzesznicą"
jak zacznie dziać się coś niepokojącego to z wiara i pewnością mów :
"Jezu Chryste, Synu Boży ulituj się nade mną grzesznicą"
Mocno wierzę w to, że Bóg, który jest Miłością Miłosierną zlituje się nad tobą grzesznicą, a Jezus tak usilnie proszony przez ciebie słowami Biblii będzie się wstawiał za tobą, jak obiecał wszystkim za których umarł, a więc i za Ciebie :!: Twoje grzechy są już odkupione. :!:

Proszę wszystkich czytających o modlitwę wstawienniczą do Boga Najwyższego w intencji naszej siostry ghostwriter
o uwolnienie od uwiązań, o uwolnienie od zniewoleń, o łaskę bycia ukochaną córką Ojca, o łaskę wiary
- prośmy gorąco w modlitwie spontanicznej, krótkiej i treściwej, niech to będzie takie wołanie, westchnienie - jak potrafisz siostro i bracie - najlepiej bez zwlekania TERAZ!
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.

Magnolia

Re: Jak to przełamać?

Post autor: Magnolia » 2019-07-07, 21:40

Modlę się, oczywiście, za Ciebie ghostwriter. Ale powiedz, bo nie pamiętam: przeszłaś egzorcyzm czy w końcu nie przeszłaś? (Bo zastanawiają mnie ciągle te problemy z wchodzeniem do kościoła, jakby manifestacje złego.)

ghostwriter
Przybysz
Przybysz
Posty: 20
Rejestracja: 29 sty 2018

Re: Jak to przełamać?

Post autor: ghostwriter » 2019-07-09, 02:20

Kochani bardzo Wam dziękuję za radę i wsparcie :) zwłaszcza, że tak się składa, że niestety nie mam możliwości poruszenia takich tematów właściwie z nikim, a jak widać, nie potrafię sama rozwiązać tego problemu.

Jeśli chodzi o terapeutów czy lekarzy, to fakt, znalezienie kogoś odpowiedniego czasem graniczy z cudem, więc często sobie po prostu odpuszczałam szukanie. Bardzo mnie to męczyło i chyba już zaczęłam wątpić, że istnieje ktoś kto naprawdę mógłby mi pomóc, bo jak niby lekarz czy psycholog może dać mi jednoznaczną odpowiedź na pytania, na które nie da się odpowiedzieć? Może też oczekiwałam zbyt wiele od lekarzy, chciałam aby określili co to jest i jednoznacznie potwierdzili albo obalili tezę o tym, że za moimi problemami może stać coś więcej niż rozregulowany poziom serotoniny czy dopaminy w mózgu. Aczkolwiek może faktycznie powinnam wrócić do leczenia i spróbować zapanować chociaż nad moimi reakcjami, jednak z drugiej strony wiem jak działają leki i nawet lepiej dobrane będą mieć skutki uboczne i bardzo będą wpływać na jakość życia.

Ale powiedz, bo nie pamiętam: przeszłaś egzorcyzm czy w końcu nie przeszłaś? (Bo zastanawiają mnie ciągle te problemy z wchodzeniem do kościoła, jakby manifestacje złego.)
Oj tutaj sprawa jest skomplikowana. Aczkolwiek można powiedzieć, że do etapu egzorcyzmu nie dotrwałam. Byłam na modlitwie, na egzorcyzm miałam się stawić, jednak jakby przestraszyło mnie to co zaczęło się wtedy dziać, na tyle, że odpuściłam. Bardzo bałam się o swoje zdrowie, rodzinę, zupełnie mnie to przerosło i zrezygnowałam. Po tym jak odpuściłam, cudownie wszystko przeszło, właściwie dosłownie był to cud. Ogólnie nie chcę też tych sytuacji jakoś bardzo wiązać z egzorcyzmem jednak faktycznie muszę stwierdzić, że jak odpuściłam, wszystkie problemy zniknęły i odzyskałam względny spokój.

Magnolia

Re: Jak to przełamać?

Post autor: Magnolia » 2019-07-09, 10:16

ghostwriter pisze: 2019-07-09, 02:20 Oj tutaj sprawa jest skomplikowana. Aczkolwiek można powiedzieć, że do etapu egzorcyzmu nie dotrwałam. Byłam na modlitwie, na egzorcyzm miałam się stawić, jednak jakby przestraszyło mnie to co zaczęło się wtedy dziać, na tyle, że odpuściłam. Bardzo bałam się o swoje zdrowie, rodzinę, zupełnie mnie to przerosło i zrezygnowałam. Po tym jak odpuściłam, cudownie wszystko przeszło, właściwie dosłownie był to cud. Ogólnie nie chcę też tych sytuacji jakoś bardzo wiązać z egzorcyzmem jednak faktycznie muszę stwierdzić, że jak odpuściłam, wszystkie problemy zniknęły i odzyskałam względny spokój.
Czyli unikasz koniecznej operacji dla zdrowia, mówiąc językiem medycznym. Egzorcyzm jest potrzebny by zerwać z przeszłością i złem. Koniecznością, bez której nie pójdziesz dalej, bo zło Cię będzie trzymać za nogi.
A problemy się uspokoiły po odpuszczeniu, bo zły Cię zwodzi i oszukuje, dał Ci odpocząć ale przecież nie odpuści aż nie zniewoli zupełnie. Zauważ tylko, że nie robi tego dlatego że Cie lubi, tylko dlatego że nienawidzi człowieka.
Nadal jesteś w duchowym niebezpieczeństwie. To co się dzieje na myśl o wejściu do kościoła czy spotkaniu z kapłanem to dowodzi temu, że zły ma cię w niewoli.
Egzorcyzm będzie ostatecznym wyrzuceniem złego ze swojego życia.
Pojawiający się strach i lęk przed egzorcyzmem to również są zabiegi złego by Cię przestraszyć i żebyś do tego nie podeszła. Ale mam pomysł jak Ci dodać odwagi. Wtedy byłaś sama z tą sytuacją, a gdybyś teraz się zdecydowała podjąć te kroki to zamówię za Ciebie msze św. podeślę wspólnotom zakonnym twoją intencję by Cię wsparły modlitwą, nie będziesz sama, będziesz miała "plecy". Przemyśl to.

Awatar użytkownika
Viridiana
Biegły forumowicz
Biegły forumowicz
Posty: 1707
Rejestracja: 6 sie 2018
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 554 times
Been thanked: 419 times

Re: Jak to przełamać?

Post autor: Viridiana » 2019-07-09, 10:30

Tutaj poprę Magnolię: względny spokój po odpuszczeniu w staraniach o egzorcyzm i strach przed nim to działanie złego mające na celu sprawienie, byś nie przystąpiła, a co za tym idzie, by podjęcie wiary wiązało się z lękiem.
Miłość nie wyrządza zła drugiemu człowiekowi. Miłość więc jest wypełnieniem Prawa (Rz 13, 10)

Wolfi

Re: Jak to przełamać?

Post autor: Wolfi » 2019-07-09, 12:06

Ja bym tak nie demonizowal, moim zdaniem tu tylko psychiatra, egzorcyzm to taka dogłebna pomoc w nawróceniu, a nie magiczny rytuał. Nie zwalajmy wszystko na szatana, bo wkoncu sie okaze, ze on nawet za nas grzeszy.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Jak to przełamać?

Post autor: Andej » 2019-07-09, 16:39

ghostwriter pisze: 2019-07-06, 22:03... . Życie bez Szatana, ale też bez Boga jest znośne ale tylko ono jest możliwe i ta możliwość to nie jest do końca mój wybór. ...
Powiedzmy, że mam nawet myśli że chcę wejść do kościoła to ze mną zaczyna dziać się coś strasznego. ...
Jedno zdanie przeczy drugiemu. To znaczy, że jednak szatan ma większą władzę, skoro skutecznie uniemożliwia wejście do świątyni.
Ale człowiek obdarzony jest wolną wolą. Może dokonać wyboru. Z tego co piszesz wynika, że szatan jeszcze nie do końca ma nad Tobą władzę. Mami Cię pozorną neutralnością. Podsuwa argumenty. Ale nie nauczysz się pływać, jeśli nie wejdziesz do wody. Niezależnie od przekonania, że utrzymasz się na powierzchni. Każdy ponosi skutki swych decyzji. Sądzę, że lepiej jest zrzucić dźwigany balast, niż martwić się tym, że nogi słabną.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

ghostwriter
Przybysz
Przybysz
Posty: 20
Rejestracja: 29 sty 2018

Re: Jak to przełamać?

Post autor: ghostwriter » 2019-07-09, 17:56

Cóż, jakby nie patrzeć to macie rację, że trzeba to zakończyć, jednak zawsze w głowie pojawia się jakieś "ale", albo że może nie teraz, że to nie dobry moment itd. Niestety nie jest to proste, a sprawę komplikują (lub tak mi się tylko wydaje) inne czynniki. Mam też poniekąd takie wrażenie, że przez tyle lat tak bardzo związało się to z moim życiem, że nijak to wszystko odplątać. Pójście na egzorcyzm to jedno, ale rozplątanie wszystkich innych zależności to drugie. Wiem, że egzorcyzm pewnie jest konieczny ale jak sobie pomyślę, co pewnie będzie się działo zanim się od tego uwolnię to robi mi się słabo. W końcu człowiek zawsze jest sam jak tego doświadcza, nieważne jaką miałby pomoc, sam musi skonfrontować się ze skutkami tego czym się zajmował i jeśli nie ma silnej psychiki to może bardzo szybko upaść i się nie podnieść. Z resztą wtedy sytuacja też bardzo szybko sprowadziła mnie do parteru, nieważne jakie dobre chęci miałam, jedna sytuacja ucięła cały temat i wiedziałam że muszę to przerwać. A takie ciągłe podejścia nie są mądre bo jeszcze bardziej rozstrajają psychikę niż pomagają. Ale ok, wiem co mam robić tylko jeszcze potrzebuję jakoś się do tego zebrać.

ODPOWIEDZ