viewtopic.php?p=233244#p233244Niestety, istnieją skłonności do magicznego traktowania modlitw, praktyk, relikwii, a nawet sakramentów, do których przypisano obietnice.
Czym innym są jednak sama modlitwy "Tajemnica szcześcia", "pierwsze piątki" itd, a czym innym nadawanie im znaczenia magocznego.
Nic zresztą nowego - Izraelici potraktowali tak... Arkę Przymierza. Zlekceważyli, że jest ona związana z ich wiernością Bogu, a nie artefaktem, który za nich będzie wygrywał wojny:
(...) Izraelici wyruszyli do walki z Filistynami.
(...) Filistyni ustawili szyki bojowe przeciw Izraelitom i rozgorzała walka. Izraelici zostali pokonani przez Filistynów, tak że poległo na pobojowisku, na równinie, około czterech tysięcy ludzi.
Po powrocie ludzi do obozu starsi Izraela stawiali sobie pytanie:
Dlaczego Pan dotknął nas klęską z ręki Filistynów? Sprowadźmy sobie tutaj Arkę Przymierza Pańskiego z Szilo, ażeby znajdując się wśród nas, wyzwoliła nas z ręki naszych wrogów.
Lud posłał więc do Szilo i przywieziono stamtąd Arkę Przymierza Pana Zastępów, który zasiada na cherubach. Przy Arce Przymierza Bożego byli tam dwaj synowie Helego: Chofni i Pinchas. Gdy Arka Przymierza Pańskiego dotarła do obozu, wszyscy Izraelici podnieśli głos w radosnym uniesieniu, aż ziemia drżała. (...)
(...) Filistyni stoczyli bitwę i zwyciężyli Izraelitów, tak że każdy uciekł do swego namiotu. Klęska to była bardzo wielka. Zginęło bowiem trzydzieści tysięcy piechoty izraelskiej. Arka Boża została zabrana, a dwaj synowie Helego, Chofni i Pinchas, polegli."/1 Sm 4)
Niestety wiele - nawet mających dobre podstawy - praktyk modlitewnych ulega w swiadomości wielu ludzi "umagicznieniu".
Wywiad Dawida Gospodarka z ks.Grzegorzem Strzelczykiem. Ks.Strzelczyk zauważa:
„Mamy np. gigantyczny problem z magicznym traktowaniem różnych praktyk religijnych, w tym modlitwy - nie tylko w nurcie charyzmatycznym. Właściwie każdą rzecz, w której Bóg wzywa do nawrócenia, przebiegły człowiek potrafi zmienić w praktykę magiczną. Na przykład praktykę "dziewięciu pierwszych piątków miesiąca". W ten sposób neutralizujemy wezwanie do nawrócenia, a wytwarzamy rytuał, który ma nam zagwarantować zbawienie. Niedawno na jednym z dużych portali z treściami religijnymi pojawił się wywiad z pewną szlachetną zakonnicą. Mówiła o tym, że według pewnych prywatnych objawień określonego dnia w roku Bóg odpuszcza wszystkie winy i kary za grzechy w sposób wyjątkowy, nie tak, jak w inne dni.”
Czy to znaczy, że "pierwsze piątki" są fałszywe?
Nic podobnego.
Praktyka pochodzi ze wspaniałej zaiste obietnicy (zwanej „Wielką Obietnicą”), jaką dał Jezus świętej Marii Małgorzacie Alacoque:
„W nadmiarze mojego miłosierdzia wszystkim, którzy będą przystępować do Komunii Świętej przez dziewięć pierwszych piątków miesiąca, udzielę łaski ostatecznej skruchy, tak że nie umrą w mojej niełasce i bez sakramentów świętych, i moje serce w tej godzinie będzie dla nich najpełniejszą ucieczką”
Czy jednak popularna interpretacja, jakoby po odprawieniu 9 pierwszych piątków nie trzeba się już było troszczyć o zbawienie (które ma być w tej sytuacji pewne) jest prawdziwa?
Czy Bóg, który tak wiele poświęcił dla naszej wolności (mógł przecież równie dobrze powiedzieć „niech nie będą w stanie grzeszyć” – zabrałby nam wolność, ale nie musiałby cierpieć na krzyżu dla naszego zbawienia) teraz nagle nam tę wolność miałby odebrać po odprawieniu pierwszych 9 piątków miesiąca? Choćbym odrzucił Boga, i tak na siłę weźmie mnie do Nieba i zmusi do relacji ze sobą?
Ks. Michał Lubowicki:
„Każdy, kto ma choć odrobinę duchowej wrażliwości, rozumie doskonale, że w obietnicach danych siostrze Alacoque i w praktyce pierwszych piątków nie chodzi o „zaliczenie” dziewięć razy pewnego religijnego rytuału, którego to „zaliczenia” skutkiem będzie „gwarancja” zbawienia.
Dziewięć kolejnych miesięcy (dziewięć, jak ciąża!), kiedy dbamy o to, by w pierwszy piątek móc przyjąć Jezusa w Eucharystii ma w nas „urodzić” zbawienny „nawyk” świadomego dbania o życie sakramentalne. Troskę o bliskość z Jezusem obecnym w sakramentach, która będzie nam towarzyszyć aż po dzień ostatecznych narodzin do życia wiecznego. Nie chodzi o magiczne „zaliczenie” czegokolwiek, ale o wypracowanie w sobie pewnej postawy na całe życie.”
Owszem, mamy wiele świadectw spełnienia „Wielkiej Obietnicy” – kiedy to w zupełnie nieprawdopodobny, wręcz cudowny sposób osoby umierające otrzymywały możliwość przyjęcia sakramentów na łożu śmierci. Myślę, że wiele osób otrzymało pomoc w inny sposób; otrzymując możność i zdolność wzbudzenia w sobie w ostatniej chwili tzw. żalu doskonałego, który gładzi wszystkie winy. Wreszcie, wielu obietnica uratowała, utrzymując na powierzchni, kiedy ich życie „zstępowało do otchłani”. Oto przykład; fragment książki Andrzeja Sowy „Ocalony. Ćpunk w Kościele”:
„[Żona] Słuchając wielokrotnie mojego świadectwa, zastanawiała się, dlaczego tak wielu tych, z którymi ćpałem, zmarło, a ja żyję. I tu musimy wrócić do (dziewięciu pierwszych piątków miesiąca, na które ciągała mnie w dzieciństwie babcia. Jezus obiecał, że kto odprawi tę szczególną formę nabożeństwa, nie umrze bez pojednania z Bogiem. Jestem przekonany, że w moim przypadku Bóg wypełnił tę obietnicę, a szczególnie dotyczy to mojej pierwszej po latach spowiedzi w Konarzewie. Ten istotny fakt wyrył e mnie głębokie przekonanie, że Bóg w tym sakramencie jest obecny, naprawdę przebacza i uzdrawia.”
Mimo, że objawienia świętej Małgorzaty (tak jak wszystkie objawienia prywatne) są dopuszczone, a nie nakazane (nie są częścią Depozytu Wiary Kościoła), wydaje się, iż obietnice w nich zawarte się wypełniają. Bóg jednak nie może czynić niczego wbrew naszej woli – jest w naszej mocy doprowadzić do własnego potępienia. Nawet po odprawieniu 9 pierwszych piątków miesiąca.
Ojciec Józef Witko przeprowadził interesującą, wartościową konferencję, w której wskazuje na różnice między wiarą a przywiązaniem do jakiegoś rytuału. Pokazał przykłady, w których jakieś osoby zawłaszczają sobie określone dobro, bo przepowiedziały sobie, że jeśli wykonają jakieś działania, to to dobro im się będzie należało.