Różaniec

Dlaczego powinniśmy się modlić, jak powinniśmy to robić, za kogo, do kogo? Tutaj też możemy prosić inne osoby o modlitwę za nas, za naszych bliskich i innych ludzi.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Różaniec

Post autor: Andej » 2018-08-30, 08:24

Maryja nie tylko zrealizowała wolę bożą, ale uczyniła to w sposób doskonały. Ale w końcu, jeśli Bóg wybiera kogoś do zadania szczególnego, jedynego w swoim rodzaju i jedynego w dziejach ludzkości, to wybrał osobę najbardziej odpowiednią.
Ile tysięcy lat "musiał czekać" aż pojawi się właściwa osoba? Widać wcześniej, ani później nie ma szans na osobę tak wspaniałą.

Dlatego nie ma sensu zajmować się tym jak bardzo nie dorównujemy Maryi. To nie ważne, że Ona od nas dużo, dużo lepsza. Te różnice nie maja znaczenia jeśli staramy się Ją i Jej Syna naśladować. Wystarczy abyśmy się zbliżali do Jej ideału. Malutkimi kroczkami. Takimi na miarę naszych możliwości. Tak, aby każdy dzień był lepszy. Abyśmy z miesiąca na miesiąc byli bliżej Niej. Abyśmy chcieli i potrafili iść do Boga. A nie przeciwnie.

Aby nasze świadome decyzje były wzorowane na Maryi. Chyba najważniejsze jest otwarcie na Boga. Tak jak Ona ukierunkowana na Stwórcę potrafiła doskonale rozpoznać Jego wolę. Tak i my naśladujmy otwierając się na Boga. Na przyjęcie wszystkiego, co dla nas przeznaczył.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

mondfa

Re: Różaniec

Post autor: mondfa » 2018-08-30, 09:22

Paulina92 mam dla Ciebie przekaz od ojca Lecha Dorobczyńskiego

Na mnie działa :))

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Różaniec

Post autor: Andej » 2018-08-31, 17:52

Cicho wszędzie, głucho wszędzie, co z tematem naszym będzie?
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Różaniec

Post autor: Andej » 2018-09-03, 15:07

Tajemnica odwiedzenie św. Elżbiety.
Dla mnie są tam dwie główne myśli. Stosunek Maryi do Słowa i reakcja Elżbiety (zaplanowana przez Boga).
Maryja usłyszała informację. Wydaje mi się, że większość z nas odbiera ją jako argument, że Bóg może wszystko. Że dla Wszechmocnego nie ma spraw niemożliwych. Ale czy Maryja mogła tak to zrozumieć? Otóż nie. Ona wiedziała, że Bóg Jest Wszechmocny. Nie miała co do tego żadnych wątpliwości. (Gdyby miała, to dalszy ciąg byłby inny.) Do głębi serca była (jest) o tym przekonana. Każdą komórką swojego ciała, całą swoją jaźnią wiedziała, że tak jest. Ale jest jeszcze jedno. Maryja słuchała. Nie pozwoliła żadnemu słowu upaść na ziemię. Wszystko co mówił Wysłannik, było przekazem dla niej. Pamiętacie filmy Hitchcocka? Każdy rekwizyt, każdy dialog był wskazówką, miał powiązanie z dalszym ciągiem akcji. Na kim mógł się wzorować ten reżyser? Otrzymała informację, że Elżbieta jest 6 miesiącu. Co to oznaczało? Pomoc. Potrzebna pomoc. Daleka krewna. Raczej nie kontaktowali się ze sobą. Dzieliła ich przepaść materialna. To kolejny problem dla Maryi. Jak przyjmie ją bogata krewniaczka? Czy nie potraktuje jak naciągaczkę? Czy nie podziękuje i odprawi? I w ogóle po co ta pomoc? Skoro ma kasę, to ma służące, przyjaciółki ... Ale Maryja nie mogła zignorować wieści. Informacja z góry to impuls do działania. Ta sytuacje jest przejawem genialnej umiejętności odczytywania woli bożej. Maryja wiedział, że musi iść w drogę. A przecież była w sytuacji szczególnej. Wkrótce po poczęciu. Nie wiem, czy jej organizm wysłał jakieś sygnały potwierdzające ten stan. Niezależnie od tego nie wątpiła. I miała świadomość, jak będzie reakcja, gdy się dowiedzą. Jeśli powie teraz, to jej nie puszczą w około tygodniową pieszą wędrówkę. Niebezpieczną, samotną. Wyczerpującą. A jak powie po powrocie, to będą ja oskarżać o to, że dała się uwieść. A może, że zaplanowała sobie podróż do Elżbiety jako pretekst bycia z tajnym kochankiem. Sami wiecie jak ludzie potrafią oczerniać jedni drugich. Narażała się na ostracyzm. A jednak poszła. Bo to były słowa od Boga. Oczytała Jego wolę. Poszła w nieznane, do nieznanej krewnej. I tu dochodzimy do drugiej myśli. Do powitania.
Nie wiem, czy Elżbieta wiedziała o jej niezaplanowanej podróży. Czasem wieści docierają szybciej niż ludzie. A może nie wiedziała. Ale o ciąży nie mogła wiedzieć. A jednak rozpoznała. Od razu rozpoznała Jezusa. Jeszcze nie jako Jezusa, ale jako Pana, jako Boga. Elżbieta wiedziała, że jej syn będzie kimś wielkim. Że będzie miał zadanie. Ale w Synu Maryi rozpoznała Pana. W około dziesięciodniowym embrionie. Kilkaset komórek. Grudka o średnicy poniżej milimetra. Niemal przeźroczysta tkanka. Takie malutkie NIC (dla feministek), a Najwyższy dla miliardów ludzi. Elżbieta dostrzegła. Nie komórki. Nie embrion. Dostrzegła Boga. Powitała swego Pana i Jego Matkę. I tu ujawnia się boży plan. Umocnienie Maryi. Podkreślenie Jej wyjątkowej, jedynej w dziejach ludzkości, roli. Te słowa dodały jej moc. Te słowa były oddaniem się Elżbiety pod Jej panowanie. To już nie była posługa Maryi, ale Jej błogosławieństwo. Dla domu Zachariasza, dla Elżbiety, dla Jana.
Maryja widać potrzebowała zrozumienia tego co się stało. Najpierw w drodze sposobność kontemplacji. Rozmyślań. Analizowania usłyszanego Słowa. A u Elżbiety pełne zrozumienie. Matki dla Matki. Człowieka dla Boga. Wyjątkowości roli. I zobowiązania. Zobowiązania wobec Boga Ojca, wobec Syna, wobec rodziny, wobec ludzkości. Przytłaczający ciężar. A Maryja udźwignęła.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Różaniec

Post autor: Andej » 2018-09-14, 14:03

Tajemnica 3: Narodziny Jezusa
Czy to nie dziwne, że w Betlejem? Dlaczego Maria wyruszyła w bardzo zaawansowanej ciąży w daleka drogę pełną niewygód? Czy właśnie po to, aby Jezus narodził się w tym Mieście Dawidowym? Co sprawiło, że Maria i Józef zaryzykowali narażenie się na niebezpieczeństwa?
Rozważając tę tajemnice przypomina mi się odpowiedź Jezusa na temat płacenia podatków. Bogu co boskie, cezarowi co cesarskie. Maryja i Józef podlegali prawu. Religijnemu i cywilnemu. I z obu starali się wywiązać. Starali się żyć uczciwie, być pożytecznymi dla ludzi. Żyć w łasce bożej. Swoim postępowaniem dawali przykład innym. Wypełniali polecenie władz świadomie. Sądzę, że przygotowali się do podróży. Zabrali niezbędne akcesoria i zawsze trzymali się grup osób, które mogłyby pomóc w porodzie. To było poświęceniem z ich strony. Ale i wyrazem zaufania do Boga. Wierzyli, że Bóg nie dopuściłby do rzeczywistego zagrożenia. Wierzyli, że dla Boga nie ma spraw niemożliwych. Że to co wydaje się człowiekowi niemożliwe, z pomocą bożą uda się dokonać.
Wyruszając w drogę mieli świadomość, że w Betlejem nie ma warunków do przyjęcia Jezusa. Bo gospody przepełnione. A jakie były te gospody? Nie takie jak w naszych wyobrażeniach. Garkuchnia, miejsce dla koni i osłów, czasem jakieś przepierzenie z kilku desek dla znamienitszych gości i dziedziniec otoczony daszkiem. To tam, pot tym wspólnym daszkiem nocowali podróżni. Kobiety, mężczyźni, dzieci, psy, koty, kury ... Żadnej intymności. Także wydzielone pomieszczenie nie dawało intymności. Luźno zbite deski nie przysłaniały widoku. A higiena? Wspólne miejsce dla wszystkich. Pozostawały domy prywatne, dachy tych domów. Ale na co liczyć, gdy przybyszów było więcej niż stałych mieszkańców?
Tylko opatrzność boska mogła zapewnić jakieś miejsce. Dyskretne, czyste, bezpieczne. I tanie. Grota-stajenka. Może symbolicznie, tak jak Grób była przygotowana, ale jeszcze nie wykorzystywana? Może czekała właśnie na Nich? Z dala od ciekawskich. W obecności tylko najbliższych o proszonych o pomoc. A później, po cudzie urodzenie Pana, dotarli tam tylko zaproszeni. Ksiądz Bozowski w trakcie w=mszy mówił zawsze: Błogosławieni ci, którzy zaproszeni przyszli na Ucztę Baranka. Dwa warunki: zaproszenie i skorzystanie z niego. Maleńkiego adorowali tylko ci z zaproszonych, którzy zrozumieli sens i wartość tego wydarzenia. Nie było tam osób przypadkowych. Żadnych gapiów, czy łowców sensacji. Ścisła selekcja. Tylko kochający Boga, bo tylko oni byli w stanie odczytać wolę bożą.
Czy Maryja spodziewała się tego wszystkiego? Co sobie wyobrażała? O czym marzyła? Zapewne, m.in. o godnych warunkach powicia Syna. O zapewnieniu Mu najlepszej opieki. Nie o blichtrze, ale wszystkim tym, co potrzebne. Ale w drodze tego nie miał. Mogła mieć nadzieję, że coś się znajdzie. Ale to za mało. Musiała totalnie ufać Bogu. A zaufanie do Boga przewija się we wszystkich tajemnicach różańcowych. Ta pewność, że wykonuje wolę bożą. Że cokolwiek się stanie, to będzie to zgodne z wolą bożą. Niezachwiana pewność, że jedyną drogą jest odczytywanie i wypełnianie woli bożej.
Któż z nas potrafi tak zaufać Bogu?
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Różaniec

Post autor: Andej » 2018-09-29, 10:07

Tajemnica 4: Ofiarowanie
Co to znaczy ofiarować? Oddać komuś w opiekę? To nie tylko dar dla kogoś, ale rezygnacja z własnych praw. Częściowa. Maryja oddając Syna pod opiekę Ojca z jednej strony zapewniła najlepsza opieką, z drugiej wyraziła akceptację dla woli bożej. Zresztą kolejny już raz.
Czy może być lepszy opiekun niż Ten Który Wszystko Może? Niż Ten Który Jest Miłością? Z pewnością nie. Ale trzeba wziąć pod uwagę, że ta wspaniała opieka nie tyczy się li tylko ziemskiego żywota, ale bardziej celu ostatecznego. Pobyt na padole może okazać się naznaczony cierpieniem. Bo liczy się meta. Oddanie Syna Bogu było zrzeczeniem się praw decydowania o Jego przyszłości, ale ani trochę nie pozbawiało odpowiedzialności. Nie zwalniało z żadnych obowiązków. Wręcz przeciwnie, dochodziły nowe. Oprócz normalnego wychowania doszło wychowanie w Bogu. Odczytywanie Jego woli odnośnie każdego kroku wychowawczego. I kierowanie się wolą najwyższego.
Maryja wiedziała, że nie zawsze wybrańcy Boga mają życie usłane różami. A jeśli już, to często samymi łodygami gęsto obrośnięte ostrymi kolcami. Wielu wybrańców było bardzo ciężko doświadczonych. Po to by dawali wspaniałe świadectwa wiary i miłości.
Myślę, że to odwaga. Oddać Bogu swój największy skarb. Przyznam się, że też tak zrobiłem klęcząc przy łóżeczku niemowlaka. I codziennie proszę Boga o opiekę dla synów. A Bóg ich prowadzi nie zawsze drogami, które bym dla nich wybierał. Ale cóż mi zostaje? Jezu, ufam Tobie! Ojcze kocham Cię! Duchu, prowadź!
Straszna wspaniała droga. Wypełnianie woli bożej. Piękne i trudne zadanie. Idealne wypełnianie - to strach i marzenie. Tylko Maryja tak potrafiła. I Jezus, a Jego rola była przełomowa. Życie ze świadomością celu i drogi do niego. Przerażająca świadomość tego, co musi się stać. Nieunikniona ofiara. Każdy dzień napiętnowany celem. Podporządkowany celowi. Konsekwentnie, drobiazgowo. Ofiarowanie każdego dnia. Maryją nie ofiarowała Syna jednego dnia, w jednym miejscu. Ofiarowała na cała życie, w każdym miejscu. Totalnie. Do samego końca. Który jest też początkiem. Który wciąż trwa. 500
Ostatnio zmieniony 2018-09-29, 10:08 przez Andej, łącznie zmieniany 1 raz.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Różaniec

Post autor: Andej » 2018-09-30, 10:34

Cieszę się, że choć jedna osoba przeczytała.
Smucę się tym, że żadnych refleksji nie wywołałem.
Przykro mi, że nikt nie wzbogaca rozważań. Jakże niedoskonałych.

No cóż pisałem to w pewnej mierze dla samego siebie. Z prośba o pomoc w rozumieniu i rozważaniu.

Jedźmy, nikt nie woła ...
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Pixel

Re: Różaniec

Post autor: Pixel » 2018-12-19, 21:13

Temat pasuje.
Ja mam pytanie w jaki sposób odmówić Cały Różaniec tzn. wszystkie 4 Części na raz. Czy mam po prostu mówic 4 oddzielne Różańce w kolejności: Radosne, Światła , Bolesne i Chwalebne? Czy każdy Różaniec mam zaczynać od Wierzę w Boga czy to jest tak jakby jedna długa Modlitwa?
Ostatnio zmieniony 2018-12-19, 21:14 przez Pixel, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Efezjan
Super gaduła
Super gaduła
Posty: 1039
Rejestracja: 15 kwie 2017
Lokalizacja: Chorzów
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 65 times
Been thanked: 238 times

Re: Różaniec

Post autor: Efezjan » 2018-12-20, 03:53

Pixel pisze: 2018-12-19, 21:13 Temat pasuje.
Ja mam pytanie w jaki sposób odmówić Cały Różaniec tzn. wszystkie 4 Części na raz. Czy mam po prostu mówic 4 oddzielne Różańce w kolejności: Radosne, Światła , Bolesne i Chwalebne? Czy każdy Różaniec mam zaczynać od Wierzę w Boga czy to jest tak jakby jedna długa Modlitwa?
Tu masz odpowiedź

/Nie ważne, ile się mówi w modlitwie, ważne, ile się kocha." Paweł Krupa OP
Wstąpienie do świeckiego Karmelu: 21.09.2019 /Tomasz od Jezusa Chrystusa Zmartwychwstałego OCDS/

Żarliwością rozpaliłem się o chwałę Boga Zastępów 1Krl 19,10

konik

Re: Różaniec

Post autor: konik » 2018-12-20, 23:22

O, widze, ze kilka ciekawych uwag tutaj juz sie pojawilo.
Ze swojej praktyki: zanim poznalem wielka sile rozanca, to z wielka sila jako niekatolik zwalczalem przejawy" balwochwalstwa" u katolikow ( czytaj - maryjnosc).
Ale gdy wszedle juz do Kosciola Katolickiego ( i na moje szczescie przez tradycyjna Liturgie dana mi z rak lefebvrystow), odkrylem wielka glebie i piekno calej prawdy Katolickiej. A razem z tym - odkrylem Rozaniec.
I zanim wypracowalem sobie moj sposob na odmawianie tej modlitwy, minelo troche czasu.Obecnie wyglad to tak, ze jest najpierw Wierze w Boga, pozniej trzy zdrowaski ( dodaje na koncu wezwanie o Jezusie: ktory neich w nas pomnaza wiare, po nastepnej ktory niech w nas wzmacnia nadzieje i po kolejnej ktory niech w nas rozpala milosc. Nastepnie Ojcze nasz i chwala Ojcu, wieczny odpoczynek, O moj Jezu przebacz nam…, Pod Twoja Obrone i prosba : modl sie za nami, abysmy sie stali godnymi …, pozniej modlitwa sw.Matki Teresy z Kalkuty ( spraw Panie ), wezwanie ( o Maryjo bez grzechu poczeta … ) i Laske Twoja o Panie racz wlac w serca nasze /w serce moje.
Terza nastepuje wlasciwa czesc Rozanca ( w tajemnicach okreslonych dla danego dnia). Koncze rowniez tymi modlitwami, co na poczatku …
Gdy nie odmowie calej czesci, to koncze normalnie, a po ponownym rozpoczeciu zaczynam od Wierze w Boga i Ojcze nas, i przytepuje do odmawiania kolejnej tajemnicy.
W kazdej tajemnicy dodaje na po slowach "owoc zywota Twojego" wezwanie zgodne z tematem danej dziesiatki np: ktoregos Ty o Panno z Ducha swietego poczela … albo … ktory Ciebie o Panno wzial do nieba.
To jest Taki moj styl wypracowany. Wazny jest w rozancu rytm skupiony na Bogu … a forma ma byc pomocna, a nie stanowic tematu wazniejszego niz sam Rozaniec.

Pozdrawiam.

inquisitio
Bywalec
Bywalec
Posty: 163
Rejestracja: 24 wrz 2016
Has thanked: 14 times
Been thanked: 58 times

Re: Różaniec

Post autor: inquisitio » 2018-12-23, 08:58

Pixel pisze: 2018-12-19, 21:13 Temat pasuje.
Ja mam pytanie w jaki sposób odmówić Cały Różaniec tzn. wszystkie 4 Części na raz. Czy mam po prostu mówic 4 oddzielne Różańce w kolejności: Radosne, Światła , Bolesne i Chwalebne? Czy każdy Różaniec mam zaczynać od Wierzę w Boga czy to jest tak jakby jedna długa Modlitwa?
Rob to co uważasz za słuszne.
Ja jak odmawiam wszystkie tajemnjce na raz to tylko przed pierwszą mowie ,,Wierze .. " itd.
Myślę że jak zrobisz tak będzie dobrze, najważniejsze tylko żebyś nie podchodził do tego jakoś tak legalistycznie.
Serviam

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Różaniec

Post autor: Andej » 2018-12-24, 03:07

Modlitwa różańcowa składa się z kanonu modlitw. I należy tego przestrzegać.

Odmówienie wszystkich części na raz jest dość trudne. Nie da rady w dwie godziny. Trzeba więcej.

Kolokwialnie mówi się: odmawiam różaniec. Ale to duże uproszczenie. Różańca nie odmawia się tylko rozważa. Na tym polega sens. Na zgłębianiu tajemnic. Wprawdzie Bronisław Bozowski mówił, że klepanie też ma jakąś wartość pozytywną, ale kudy jej do rozważań. Rozważanie daje wielką wartość. Pozwala wczuć się w wolę bożą. Rozwija. Niby w kółko powtarzają się te same tajemnice. Tylko 20. A jednak wciąż przychodzą nowe myśli. Nowe poznanie. Każda z tajemnic jest niezgłębiona. Przez rozważanie powolutku zbliżamy się do ich poznania. I choć coraz lepiej je poznajemy, to jednak do końca pozostaje obszar niewiedzy.

Dla mnie różaniec jest jedną z dróg do Boga. Różaniec, np. nie zastępuje eucharystii.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Magnolia

Re: Różaniec

Post autor: Magnolia » 2019-03-27, 15:20

Tajemnica V radosna
Znalezienie Jezusa w świątyni
Łk 2, 41-50
41 Rodzice Jego chodzili co roku do Jerozolimy na Święto Paschy. 42 Gdy miał lat dwanaście, udali się tam zwyczajem świątecznym. 43 Kiedy wracali po skończonych uroczystościach, został Jezus w Jerozolimie, a tego nie zauważyli Jego Rodzice. 44 Przypuszczając, że jest w towarzystwie pątników, uszli dzień drogi i szukali Go wśród krewnych i znajomych. 45 Gdy Go nie znaleźli, wrócili do Jerozolimy szukając Go.
46 Dopiero po trzech dniach odnaleźli Go w świątyni, gdzie siedział między nauczycielami, przysłuchiwał się im i zadawał pytania. 47 Wszyscy zaś, którzy Go słuchali, byli zdumieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami. 48 Na ten widok zdziwili się bardzo, a Jego Matka rzekła do Niego: «Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie». 49 Lecz On im odpowiedział: «Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?» 50 Oni jednak nie zrozumieli tego, co im powiedział.


Czy zgubiliście kiedyś dziecko? Poczuliście tą trwogę, która przejmuje serce, gdy dziecka nie ma tam gdzie miało być? Ja kiedyś zgubiłam dwulatka na dużym placu zabaw. Dziecko było pod moją opieką, nie moje. Szukanie Go trwało kilka minut, ale trwoga w sercu była. Bo co ja powiem Jego rodzicom, jak się z tego wytłumaczę. Może Maryja tez biła się z takimi myślami, że zgubiła Boże dziecię, co Ona teraz powie Bogu.
Nie umiem sobie wyobrazić szukania dziecka przez trzy dni, odchodziłabym od zmysłów. I w takim stanie Maryja usłyszała że nie powinna się była martwić, bo Jezus jest w miejscu, które należy do Ojca. Całkiem zrozumiałe, że z szoku nie wydobyła z siebie ani słowa.
A ja gdzie szukam Jezusa? Gdzie Go znajduję?
Czy jest tylko w kościele? Czy dostrzegam go w Kościele?
Czy jak mija mnie człowiek zaraz po przyjęciu komunii św czy mam świadomość, że niesie w sercu Chrystusa?
Czy ja mam świadomość że w moim sercu mieszka Chrystus, że jestem świątynią, mieszkaniem dla Niego?

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Różaniec

Post autor: Andej » 2019-03-27, 18:19

Wcale nie wiem, czy można nazwać zgubieniem. Poza tym, tu chodzi o odnalezienie.
Jezus, jak sądzę, miał bar micwa. Stał się samodzielny. I skorzystał z tego. Skoro mógł, to podjął pierwszą samodzielną decyzję. Maryja miała podstawy, aby uznać, że idzie z mężczyznami. A Józef zapewne uznał, że idzie wraz z rówieśnikami, ale też może wolał wracać z Maryją. Tak jak przyszedł.

Gdzie można znaleźć wszystko? Gdzie jest to, co jest największe, najwspanialsze?
Tam, gdzie jest Bóg. Żydzi uważali, że Dom Boży jest centrum bycia Szechiny.

Do kogo zwracamy się o pomoc w największej rozpaczy, traumie?
Do Tego, Który może zawsze pomóc. Do Boga. Kiedy trwoga, to do Boga.
Dlatego nie jest niczym zaskakującym, że wrócili do świątyni.
I znaleźli tam Boga.

A my? Też szukamy Boga.Tak jak Oni. Szukamy i znajdujemy Go w świątyni. Znajdujemy Go w Najświętszym Sakramencie. Boga trzeba szukać umiejętnie. I dobrze jest zaczynać od Kościoła. Od sakramentów. Szukać tam, gdzie spodziewamy się Go spotkać. Nie nastawiając się przy tym, że będziemy w stanie Go zrozumieć w pełni. Zrozumiemy na tyle, na ile nam pozwoli. Zrozumiemy wtedy, gdy będzie nam to dane. Wystarczy pokorna radość ze znalezienia. Z każdego kolejnego odnalezienia.

Świątynia to miejsce światła. Jezus przebywał świetle. W świetle Ojca. Sam też promieniował. Światła nie stawia się pod korcem, pereł nie rzuca się przed wieprze. Dlatego Jezus pozostał tam, gdzie Jego blask będzie miał największy zasięg. W świątyni docierał do najlepiej wyedukowanych warstw społecznych. Do ludzi, którym najbardziej zależało na poznawani Boga i Jego woli. Maryja z Józefem szli do światła. Dali nam wzór. Pokazali, jak wybierać cel naszej drogi. Czyńmy to każdego dnia.

Zawsze, ilekroć zgubimy się w grzechu, podążajmy do nieustającego światła. Tam, gdzie Bóg jest. A szczególnym miejscem jest miejsce przechowywania najświętszego sakramentu. O kościele. Ale Bóg jest obecny w Kościele. Uczmy się wciąż znajdować Go wszędzie. W radościach i smutkach. W ludziach i przyrodzie. W modlitwie i kontemplacji. W każdym stworzeniu.

Tajemnica V: Szukajcie Boga, a Go znajdziecie.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Magnolia

Re: Różaniec

Post autor: Magnolia » 2019-03-28, 08:32

I tajemnica światła "Chrzest Pana Jezusa w Jordanie"

Wtedy przyszedł Jezus z Galilei nad Jordan do Jana, żeby przyjąć chrzest od niego. Lecz Jan powstrzymywał Go, mówiąc: «To ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie?» Jezus mu odpowiedział: «Pozwół teraz, bo tak godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe». Wtedy Mu ustąpił. A gdy Jezus został ochrzczony, natychmiast wyszedł z wody. A oto otworzyły Mu się niebiosa i ujrzał Ducha Bożego zstępującego jak gołębicę i przychodzącego na Niego. A glos z nieba mówił: «Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie».
(Mt 3, 13-17)
Bóg Ojciec wskazuje nam Jezusa jako Umiłowanego Syna. A Duch św. napełnia Jezusa przygotowując na przyszłą misję.

Czy ja kocham Jezusa ponad wszystko?
Nie pamiętam swojego chrztu św, nie pamiętam by rodzice chrzestni prowadzili mnie do Boga, ale czy można zapomnieć że Duch św mnie napełnił?
Ile lat przeżyłam nie współpracując z Duchem św?
Ten pierwszy sakrament, czy już go doceniam? Czy już go rozumiem?
Chwalę Cie i wywyższam Boże, Panie mój, za łaskę Chrztu św, sakramentu który mnie obmył z grzechu pierworodnego, który mnie napełnił Duchem św, dzięki któremu jestem chrześcijanką. Chwała i Cześć na wieki, dziękuję. Amen

ODPOWIEDZ