Modlić się i zachować spokój – o rozproszeniach

Dlaczego powinniśmy się modlić, jak powinniśmy to robić, za kogo, do kogo? Tutaj też możemy prosić inne osoby o modlitwę za nas, za naszych bliskich i innych ludzi.
Konwalia

Modlić się i zachować spokój – o rozproszeniach

Post autor: Konwalia » 2020-02-08, 11:38

Zastanawiałam się, czy poruszyć ten problem na forum, bo z jednej strony trochę się boję tego, co napiszecie i tego, jak to, co napiszę, wpłynie na mój wizerunek tutaj, a z drugiej strony temat jest tak zagmatwany, że chyba czas się z nim zmierzyć i poprosić o pomoc osoby bardziej doświadczone.

O rozproszeniach na modlitwie trochę się mówi, jest to problem wielu osób, ale wydaje mi się, że u mnie jest bardzo silny. Nie radzę sobie z nim i mam wrażenie, że się nasila (poprawa następuje tylko na krótki czas).

Modlitwa rzadko mnie uspokaja i wycisza, raczej powoduje zdenerwowanie i napięcie, ponieważ muszę się na niej koncentrować, a to nie jest dla mnie naturalne. Kiedy się modlę, bardzo szybko uciekam myślami w inne kierunki. Zdarza się, że ocknę się dopiero pod koniec modlitwy. Np. kiedy odmawiam Koronkę do Bożego Miłosierdzia, zdarza się, że ocknę się dopiero w połowie „dziesiątki”, a kiedy odmawiam Różaniec, pod koniec któregoś ze „Zdrowaś, Maryjo”. Długie modlitwy, takie jak „Wierzę w Boga” czy „Pod Twoją obronę” męczą mnie. Mam takie problemy z koncentracją, że zdarzyło mi się odmówić „Wieczny odpoczynek” za osoby żyjące. Swoimi słowami modlę się rzadko, gdyż wtedy jeszcze bardziej odpływam myślami, bo nie ograniczają mnie żadne ramy modlitwy.

Do tej pory radziłam sobie z tym problemem w ten sposób, że po prawie każdej nieudanej modlitwie odmawiałam ją drugi raz. Czyli np. wracałam do początku „dziesiątki” w Koronce do Bożego Miłosierdzia, odmawiałam dodatkowe „Zdrowaś, Maryjo” na Różańcu, a niektóre modlitwy musiałam kilkakrotnie rozpoczynać. Efektem tego było np. to, że dziesiątkę Różańca odmawiałam przez 20 minut, a ogólny stan po modlitwie określałabym jako: dobrze, że mam to już za sobą.

Modlitwa jest dla mnie przyczyną napięcia, ponieważ jeśli jeszcze w danym dniu nie odmówiłam jakiejś modlitwy, to mam to ciągle w głowie, że muszę odmówić, a jeśli odmawiam, to z myślą, aby skończyć, mieć już wolność i zająć się czymś innym.

Wcale nie modlę się za dużo, bo poza trzema zwykłymi modlitwami rano i prostą modlitwą wieczorną odmawiam w ciągu dnia tylko Koronkę i jedną część (lub dziesiątkę!) Różańca, rzadziej zdarza się, że odmawiam jeszcze jakąś litanię, którą lubię.

Widzę, że te modlitwy są często wysłuchane, widzę, że dzięki modlitwie wszystko lepiej się układa i tak naprawdę lubię się modlić, ale sam proces modlitewny jest dla mnie bardzo ciężki, mozolny, a przede wszystkim boję się, że doprowadzi mnie do jakiegoś rodzaju zaburzeń nerwicowych (przecież do tego prowadzi nieustanne poprawianie się i robienie czegoś wiele razy z przekonaniem, że wcześniej nie wyszło).

Dodam tylko, że gdy w zeszłym roku odmawiałam Nowennę Pompejańską, mniej się przejmowałam tymi rozproszeniami, bo odmawiałam dziennie 4 części Różańca, po pierwsze więc gdybym się martwiła rozproszeniami i poprawiała ciągle, to nigdy bym tej nowenny nie skończyła, po drugie budowała mi ona rytm dnia, ponieważ nie mogłam zostawić wszystkich części na wieczór – czułam więc, jakby cały dzień był otoczony modlitwą. Po trzecie, poprosiłam wtedy o pomoc mojego Anioła Stróża i muszę przyznać, że odczułam skutki jego interwencji w tym sensie, że w jednym trudniejszym momencie pojawił się nagły przypływ energii do modlitwy, a poza tym... tych rozproszeń rzeczywiście było mniej! Całą nowennę odmówiłam dość lekko i z mniejszym wysiłkiem, niż się spodziewałam. Trudności charakterystyczne dla tej nowenny pojawiły się niemal natychmiast wraz z rozpoczęciem części dziękczynnej – ale wtedy motywowało mnie już to, że połowę odmówiłam. Pan Bóg wiedział, że gdyby te trudności nastąpiły szybciej, poddałabym się. Jedno tylko muszę przyznać – na czas odmawiania tej nowenny musiałam porzucić jedną z moich pasji, bo w przeciwnym razie nie mogłabym swobodnie korzystać z internetu, a ograniczanie internetu powoduje większe napięcia, które sprawiają, że koncentracja spada jeszcze bardziej.

Tę powyższą historię opisałam, aby zaznaczyć, że jednak można się modlić z mniejszymi rozproszeniami, ale muszę także przyznać, że od tamtej nowenny niedługo upłynie rok, a moja koncentracja pogorszyła się i poziom rozproszeń na modlitwie jest wyższy. Często odczuwam zmęczenie i jednocześnie żal, bo bardzo chciałabym się normalnie modlić.

Dlatego proszę o pomoc, proszę, abyście napisali mi, czy moje obawy są słuszne i czy mój sposób radzenia sobie z rozproszeniami jest szkodliwy oraz co mam zrobić, aby zredukować te problemy.
Ostatnio zmieniony 2020-02-08, 11:44 przez Konwalia, łącznie zmieniany 1 raz.

Dominik

Re: Modlić się i zachować spokój – o rozproszeniach

Post autor: Dominik » 2020-02-08, 17:43

Offtop z przepychankami wylądował tutaj viewtopic.php?p=202296#p202296

Piszmy na temat.
Ostatnio zmieniony 2020-02-08, 17:44 przez Dominik, łącznie zmieniany 1 raz.

Magnolia

Re: Modlić się i zachować spokój – o rozproszeniach

Post autor: Magnolia » 2020-02-08, 19:09

Dopiero teraz mogłam ze spokojną głowa przeczytać co napisałaś Konwalio.
Polecam CI ten wątek:
viewtopic.php?f=12&t=861
Zebrałam tam wiele rzeczy o modlitwie, artykułów i filmów.

To co opisujesz znam z doświadczenia, w sensie rozproszenia, mysli, galimatias w głowie. Ale nie walczę z nimi tak jak Ty... Bo to faktycznie nie o to chodzi by się rachuba zgadzała.
Na tyle na ile moge poradzić ze swojego doświadczenia to dac sobie czas na wyciszenie. To ze klękamy/siadamy do modlitwy, nie sprawi ze od razu jesteśmy do niej gotowi. Trzeba dać sobie kwadrans by myśli przeszły przez głowę. Może nawet przyjrzeć się im czemu właśnie teraz przychodzą i jakie wzbudzają uczucia. No i oddawać to Bogu.
Dużo cenniejsze niż rachuba dziesiątek poprawnie i ze świadomością wypowiedzianych jest rozważanie Słowa jakie w treści tajemnic niesie ze sobą różaniec.
Rozważanie można przeczytać z książki z rozważaniami, a potem modląc się na różańcu pamietać o tej treści.

Jednak namawiam Cię do modlitwy sercem, czyli z głębi siebie. Wynika to z pierwszego przykazania: miłować Boga całym swoim sercem... czyli trzeba w tym sercu robić miejsce dla Boga, trzeba robić porządki - czyli zobaczyć w świetle Bożej miłości to co się dzieje w sercu, w myślach, w życiu.
Zacznij choćby od małych kroków. Jedno zdanie z serca, potem kilka zdań, potem 3 minuty ty mówisz, a Bóg słucha, a potem Ty słuchasz... W ten sposób nawiązujesz relację z Bogiem.

Potem pojawi się postawa serca otwartego na Boga, na spełnianie Jego woli... i z taką postawą można już prawdziwie jednoczyć się z Bogiem. Trwać w modlitwie nieustannie, niezależnie od wykonywanej pracy, obowiązków, czy pory dnia.

Konwalia

Re: Modlić się i zachować spokój – o rozproszeniach

Post autor: Konwalia » 2020-02-08, 19:49

Dziękuję, Magnolio, za podesłanie linku do wątku – dużo treści do słuchania, aktualnie nie mam słuchawek, ale gdy się to zmieni, zacznę słuchać tych nagrań. Dawno już nie słuchałam żadnych rekolekcji, może więc dobrze do tego wrócić. :)
Magnolia pisze: 2020-02-08, 19:09 Na tyle na ile moge poradzić ze swojego doświadczenia to dac sobie czas na wyciszenie. To ze klękamy/siadamy do modlitwy, nie sprawi ze od razu jesteśmy do niej gotowi. Trzeba dać sobie kwadrans by myśli przeszły przez głowę. Może nawet przyjrzeć się im czemu właśnie teraz przychodzą i jakie wzbudzają uczucia. No i oddawać to Bogu.
Trochę mnie to przeraża... Miałabym tracić 15 minut na nic, tak bezproduktywnie. W ciągu 15 minut można odmówić Koronkę... Wiem, jak to brzmi, ale jestem zmartwiona, bo zawsze wszystko przeliczam. Mam na co dzień problemy z koncentracją, wszystko przez to robię wolniej i dlatego boję się każdej chwili, która mi ucieka.

Zdarza się, że siedzę w kościele w ciszy, ale wtedy odmawiam np. Różaniec lub Koronkę. Nie umiem siedzieć w ciszy. W ciszy pojawia się irytacja i myśli, że nie zdążę z różnymi rzeczami, bo robię wszystko powoli.
Magnolia pisze: 2020-02-08, 19:09 Dużo cenniejsze niż rachuba dziesiątek poprawnie i ze świadomością wypowiedzianych jest rozważanie Słowa jakie w treści tajemnic niesie ze sobą różaniec.
O tym staram się pamiętać, robię to na tyle, na ile umiem, też na podstawie przeczytanych kiedyś w książkach rozważań.
Magnolia pisze: 2020-02-08, 19:09 Zacznij choćby od małych kroków. Jedno zdanie z serca, potem kilka zdań, potem 3 minuty ty mówisz, a Bóg słucha, a potem Ty słuchasz... W ten sposób nawiązujesz relację z Bogiem.
Nie rozumiem, co to znaczy „z serca”, choć kiedyś jeden kapłan mi tłumaczył, czym jest serce. Czyli to by mogło znaczyć, że miałabym mówić z wnętrza, z tego, co jest najbardziej głębokie i ukryte, ale jedyne, co mi do głowy przychodzi to: Panie Boże, jestem zmęczona, oddaj mi koncentrację, a będę się modliła normalnie...

Męczy mnie to wszystko. Wszystko jest wysiłkiem, bo muszę się koncentrować. Wiem, skąd te problemy z koncentracją, ale kiedy eliminuję tę przyczynę, to on się pogłębia. I pojawił się, odkąd zaczęłam się więcej modlić – to niezrozumiałe.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Modlić się i zachować spokój – o rozproszeniach

Post autor: Andej » 2020-02-08, 19:59

Ciekawy jestem, czy jest ktoś, kto nie ma tego problemu? Wydaje mi się, że każdy ma, tylko nie każdy się przyznaje. Kiedyś w dzieciństwie słyszałem, że łatwiej dzień przeżyć, niż dobrze wykonać znak krzyża świętego. A to przecież takie króciutkie. A jednak wymaga skupienia, rozumienia, rozważania.
Rozproszenia są rzeczą ludzką. Święci je mieli. Wielu świętych.
Gdy spowiadam się z tego, to ksiądz mnie opieprza, abym nie był zarozumiały. Abym ino się starał. Też często powtarzam, modlitwy, aby były one odmówione przynajmniej ze zrozumieniem, jeśli już bez rozważania. Ale nie zawsze. Nikt nie oczekuje, że będziemy doskonali. Mamy być tylko (właściwie, aż) coraz lepsi.
To, z czego się zwierzyłaś świadczy o Tobie. I to bardzo dobrze. Masz wrażliwe sumienie. Starasz się. Wkładasz wysiłek. I wiele się modlisz.
Poza tym, kiepska modlitwa jest znacznie lepsza od braku modlitwy.
Cóż radzić. Sobie samemu dałem następująca radę: Módl się własnymi słowami. Zwracaj się do Boga w różnych sytuacjach. W ciągu dnia. I gdy się przebudzisz w nocy. Módl się, gdy dobrze i gdy źle.
Niestety, czasem i te modlitwy stają się mantrami. Ale one są jak pukanie do nieba. A czasem nawet, jak walenie pięścią. Gdy brak słów, a jest potrzeba zwrócenia się do Boga.

Ale proszę, nie bierz tego jeno za pochwałę. To jest zachętą do dalszych starań dokonywanych niezależnie od doraźnych osiągnięć.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Magnolia

Re: Modlić się i zachować spokój – o rozproszeniach

Post autor: Magnolia » 2020-02-08, 20:09

Konwalio masz przyjaciółkę? Powiernika?
Jak się spotkasz z przyjaciółką i opowiadasz jej o sobie, o tym co czujesz , myślisz, przeżywasz to płynie Ci z serca... I wiele nie wymaga koncentracji, bo dokładnie wiesz o czym chcesz powiedzieć... prawda?

Dokładnie tak samo rozmawia sie z Bogiem...wtedy modlitwa płynie z serca.

pokaże Ci jak ja bym się modliła:
"Dziekuję Ci Boże, ze dojechałam dziś do pracy szybko i bezpiecznie, dziękuję że dałeś mi słowa potrzebne temu człowiekowi z którym rozmawiałam, powierzam Ci Jego problemy i rodzinę, Ty wiesz najlepiej co potrzeba temu małżeństwu, a ja Cię o to dla nich proszę.
Dziekuję Ci że jak wróciłam do domu, to rodzina powitała mnie obiadem, bo byłam bardzo głodna.
Dziekuję Ci że pozytywnie spędziliśmy czas na zakupach, że umieliśmy współpracować i zjedliśmy posiłek w dobrej atmosferze.
Przepraszam Cię, za brak cierpliwości i złość na pewnego człowieka. Wiem, ze postawiłeś Go na mojej drodze bym uczyła się cierpliwości i miłosierdzia. Daj mi światło bym wiedziała jak postępować w tej sprawie, prosze Cie Panie, daj mi światło. Amen."

Konwalia

Re: Modlić się i zachować spokój – o rozproszeniach

Post autor: Konwalia » 2020-02-08, 20:42

Magnolia pisze: 2020-02-08, 20:09 Konwalio masz przyjaciółkę? Powiernika?
Nie mam. Znam różne osoby, ale gdy im czasem więcej opowiem, potem żałuję, bo nie rozumieją. Św. Faustyna dobrze to opisuje, że najlepiej zwracać się do Pana Boga.

Jest za to taka siostra zakonna, która się za mnie modli. Gdy ją widzę, a są to bardzo krótkie spotkania, mówi: „I jak, wszystko dobrze?” albo: „Dlaczego jesteś smutna?” (widzi to nawet, gdy jej o tym nie powiem), a ja mówię jej, że mam trudności. Widzi od razu, dodaje otuchy i zapewnia o modlitwie. Przecież to więcej warte niż byłyby przegadane godziny z jakąś przyjaciółką. Takie krótkie gesty życzliwości.

Chciałabym mieć taką świadomość, że gdy jestem sama przed Najświętszym Sakramentem, to Pan Jezus rzeczywiście mnie widzi i że to, co do Niego mówię, jest dla Niego ważne, ale boję się, że to pycha z mojej strony oczekiwać, że sam Bóg mnie zauważy. A ja bym tak chciała, żeby moja obecność w kościele, nawet gdy niczego Panu Jezusowi nie powiem, tylko na Niego będę patrzeć, była dla Pana Jezusa ważna... Ostatnio przeczytałam, że gdy się patrzy na Pana Boga, a Pan Bóg na nas, to to jest kontemplacja. A zamiast tego patrzę często na tabernakulum bądź Najświętszy Sakrament w monstrancji i czuję obojętność.
Magnolia pisze: 2020-02-08, 20:09 pokaże Ci jak ja bym się modliła:
To ja modlę się podobnie (oczywiście treść jest inna) przy wieczornym rachunku sumienia, ale bardziej zwięźle, bo nie lubię modlić się swoimi słowami.
Andej pisze: 2020-02-08, 19:59 Poza tym, kiepska modlitwa jest znacznie lepsza od braku modlitwy.
Myślę, że modlitwa bezmyślna jest tak samo zła jak jej brak.
Andej pisze: 2020-02-08, 19:59 To, z czego się zwierzyłaś świadczy o Tobie. I to bardzo dobrze. Masz wrażliwe sumienie. Starasz się. Wkładasz wysiłek. I wiele się modlisz.
Napisałam o tym, bo jest mi trudno, a jest tego tak dużo, że łatwiej napisać, niż komuś powiedzieć. Poza tym, jak wspomniałam, nie każdy to rozumie, nawet osoby zaangażowane religijnie, wiele razy przekonałam się, że nie znajduję u niektórych z nich zrozumienia.
Ostatnio zmieniony 2020-02-08, 20:43 przez Konwalia, łącznie zmieniany 1 raz.

Magnolia

Re: Modlić się i zachować spokój – o rozproszeniach

Post autor: Magnolia » 2020-02-08, 20:52

Ale to jest dobre miejsce by o takich sprawach rozmawiać. Zwierzać się z tego z czym masz problem. My tez mamy ten sam.
To co napisałaś leżało Ci na sercu... popłynęło z serca.
Andej dobrze radzi.

Ja również polecam mówić Bogu tak jak jest: "Boże nie umiem się modlić, albo tylko mi się wydaje że nie umiem, bo przeciez pragnę się modlić. Pragnę się z Tobą dzielić tym co przezywam, ale trudno mi to z serca wydobyć. Same trudności mam chyba... takie mam czasem wrażenie. Czy wejrzysz Panie na mnie łaskawie i nauczysz mnie modlitwy , która Ci sie podoba? Proszę Cię o to. Amen. "

Prosto i z serca.

Oczywiście że jestes dla Boga ważna i patrzy na Ciebie cały czas. :)

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Modlić się i zachować spokój – o rozproszeniach

Post autor: Andej » 2020-02-08, 21:04

Konwalia pisze: 2020-02-08, 20:42... Napisałam o tym, bo jest mi trudno, a jest tego tak dużo, że łatwiej napisać, niż komuś powiedzieć. Poza tym, jak wspomniałam, nie każdy to rozumie, nawet osoby zaangażowane religijnie, wiele razy przekonałam się, że nie znajduję u niektórych z nich zrozumienia.
Trudni znaleźć zrozumienie. Trudno mieć powiernika. A człowiek musi z siebie wypuścić. Internety są dobrą namiastką. Pisanie zmusza do wyartykułowania problemu. Pisząc, często wpada się na rozwiązanie. Ze zrozumieniem gorzej, gdyż każdy postrzega przez pryzmat własnego życia. Własne doświadczenia są decydujące. Ale, jestem przekonany, że tu, zawsze znajdziesz kogoś, kto z życzliwością przeczyta. Ale czy zrozumie? Nawet, jeśli ma te same problemy, to nieco inaczej je widzi i ocenia.

A modlitwa jest zła tylko wtedy, gdy wbrew woli Boga. Zła, gdy prosisz o zło. Ale, któż tak czyni.
Z modlitwą, jak z jadzeniem. Konieczne by żyć. Gdy nie masz tego co lubisz, albo co dieta przewiduje,m to jesz to, co jest. Każda modlitwa jest dobra. Nawet najbardziej roztargniona. Nie rozpaczaj. Nie przestawaj. Bóg jest przy Tobie.

A gdy coś boli, to pisz. Nie turbuj się tym, jak ktoś zareaguje. Nawet, gdy ktoś zaatakuje, to pamiętaj, że jest kilka osób, które zawsze będą Ci życzliwe.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Konwalia

Re: Modlić się i zachować spokój – o rozproszeniach

Post autor: Konwalia » 2020-02-08, 21:12

Nie spodziewałam się tak pozytywnych odpowiedzi, raczej jakiejś nagany, że nie mam relacji z Panem Bogiem i tylko liczę modlitwy...

Ostatnio się modlę, żeby Pan Bóg poprawił moją koncentrację, bo mam z tym problem ogólnie, nic więc dziwnego, że objawia się to też na modlitwie. Wiem, co należy do mnie i co ja mogę robić, ale resztę może zrobić tylko Pan Bóg.

I prawdą jest też to, że z modlitwą bywa trudno, ale ilekroć z niej rezygnuję, jest tylko gorzej.

Dziękuję, trochę mnie to podniosło na duchu, bo myślałam, że jestem przypadkiem beznadziejnym, a po przeczytaniu tego, co napisaliście, wrócił do mnie promyczek nadziei. :)

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Modlić się i zachować spokój – o rozproszeniach

Post autor: Andej » 2020-02-09, 08:55

Konwalia pisze: 2020-02-08, 21:12... wrócił do mnie promyczek nadziei. ...
No to teraz zasługujesz na naganę. Za ten promyczek (że tak mało). Spójrz jak słońce świeci. Świeci dla Ciebie. Aby dodać Ci otuchy i energii. I wiary. Wiary w samą siebie. Raduj się niedzielą. Przeczytaj słowo wyznaczone na dziś. I zanim pójdziesz na mszę świętą, pomyśl, jakie byś wygłosiła kazanie, gdybyś musiała. Takie rozmyślanie to też modlitwa. A potem wysłuchaj w kościele kazania, a zobaczysz kolejny obraz. A idąc do kościoła raduj się słońcem. Zobacz pąki roślin, czy nie zmarzły w nocy. Otwórz uszy na śpiew ptaków. I za to wszystko chwal Pana. Bo to jest modlitwą.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Konwalia

Re: Modlić się i zachować spokój – o rozproszeniach

Post autor: Konwalia » 2020-02-20, 19:19

Mam jeszcze jeden problem, a mianowicie nie potrafię modlić się po cichu. Muszę niemal przez cały czas szeptać. Bywa to uciążliwe dla otoczenia, które czasem słyszy moje modlitwy formułkami, a także dla mnie, ponieważ nie mam poczucia ciszy i odpoczynku w modlitwie, a słyszę własne słowa, nawet gdy modlę się w kościele w kompletnej ciszy, wtedy mówię szeptem.

Kiedy próbuję modlić się w myślach, rozpraszam się jeszcze szybciej, poza tym jakby „nie słyszę” tej modlitwy i wydaje mi się, że jest niedokładna.

Podobno w myślach można modlić się tylko do Pana Boga, bo święci myśli nie słyszą.

Czy modlitwa myślami to w ogóle modlitwa?

Gdybym jeszcze potrafiła jaśniej zdefiniować mój problem... ale wiem tylko, że nie wyciszam się na modlitwie, bo słyszę zbyt często własny głos.
Ostatnio zmieniony 2020-02-20, 19:20 przez Konwalia, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Betka
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 265
Rejestracja: 28 cze 2019
Lokalizacja: Podkarpackie
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 401 times
Been thanked: 133 times

Re: Modlić się i zachować spokój – o rozproszeniach

Post autor: Betka » 2020-02-20, 19:37

Konwalia
Myśl o Stwórcy,patrz na Jego dzieła,puść spontanicznie słowa ,patrz sercem :)
On zawsze słucha :)
Twoje słowo jest pochodnią dla nóg moich i światłem na mojej ścieżce .
Ps 119

Konwalia

Re: Modlić się i zachować spokój – o rozproszeniach

Post autor: Konwalia » 2020-02-21, 11:53

Ale w myślach czy szeptem? Nie rozumiem...

Awatar użytkownika
Betka
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 265
Rejestracja: 28 cze 2019
Lokalizacja: Podkarpackie
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 401 times
Been thanked: 133 times

Re: Modlić się i zachować spokój – o rozproszeniach

Post autor: Betka » 2020-02-21, 12:26

Tak jak potrzebujesz,jeśli uważasz że twój szept komuś przeszkadza to wybierz formę odpowiednią do miejsca i sytuacji.
Z otwartym sercem i ufnością :)
Twoje słowo jest pochodnią dla nóg moich i światłem na mojej ścieżce .
Ps 119

ODPOWIEDZ