Dzięki serdeczne za wsparcie. Ja w tej intencji kończę właśnie nowennę pompejańska, zostało mi 5 dni. Chociaż z mojego punktu widzenia nie ma wyjścia z tej sytuacji dlatego zawierzyłam Matce Boskiej. Może ona ma jakiś plan jak to rozwiązaćAndej pisze: ↑2020-10-20, 23:23 Jeśli sprawia Ci pisanie jakąkolwiek ulgę, to pisz. Wyrzucaj z siebie. To lepsze od tłamszenia.
I zawsze trzeba mieć nadzieję.
A gdy przychodzi cios, powtórz słowa, których uczył Dolindo. Powtarzaj je z mocą. Jak mantrę. I zaczekaj, a jakiś promyk się pokaże.
Od dziś, dopóki będziesz na Forum, obejmuję Ciebie i Twoje intencje codzienna modlitwą. Więcej nie potrafię. Wierzę jednak w sprawczą moc modlitwy. Choć czasem na efekty trzeba bardzo długo czekać.
I wbrew czarnej sytuacji, mam nadzieję, że choć jedno moje słowo przyniesie Ci coś dobrego.
Dodano po 9 minutach 30 sekundach:
Doskonale cię rozumiem. Jest to bardzo trudne, mieć potrzebę odczucia miłości, a ktoś nie jest w stanie prostym gestem Ci tego okazać, a wręcz przeciwnie robi, mówi rzeczy, które bardzo ranią. Dlatego też trudno mi było przyjąć te gesty czy słowa od mojej teściowej. I na początku wydawało mi się to wręcz dziwne, bo u mnie tego nie było.Claudiax pisze: ↑2020-10-21, 07:30 Moja mama tez jest osobą toksyczną. Kocham ją. Ale nie potrafie o tym powiedziec czy przytulic. Nigdy tez nie slyszalam od mamy ze mnie kocha.
Kiedys przytulilam mame a ona mnie odepchnela i mowi zebym sie przestala wygłupiac.
Tak bylo.
Chyba nie mozemy sie obwiniac o to ze nasze mamy nie daly nam milosci kiedy najbardziej tego potrzebowalysmy... Gdy zdawalam w szkole egzaminy nigdy nie uslyszalam,ze jest dumna ze mnie.
Dzis czasem modlimy sie razem na Rozancu. Ale gdy nie raz odmawiam dodatkowo Koronke to juz slysze ze mam sie juz tyle nie modlic,bo pojde boso do nieba..🥺
I chyba przez to wszystko tyle nie raz we mnie zlosci.... Zalu