Ale to nieporozumienie. Pójście do piekła kogokolwiek jest zawsze porażką.
A mnie smuci, to że śmieszy. Bo "wejście na szczyt" powinno być celem każdego człowieka.
Nie wiem, co masz na myśli pisząc "wyścig". W czasie? Nie da się, bo każdy żyje w innym czasie, tj. w swoim czasie. Gdyby to był wyścig w czasie, to każdy starałby się umrzeć jak najwcześniej. Aby być wcześniej. Ale przed nami już miliardy ludzi mogło "zdobyć szczyt". No chyba, że ktoś jest tak zarozumiały, że jest przekonany, iż wszyscy którzy już pomarli byli od niego o wiele gorsi i nie zasłużyli na "zdobycie szczytu".
Także nazywanie zbawienia "ogłoszeniem wyników" nie śmieszy mnie. Osobiści staram się zasłużyć na zbawienia. I oczekuję tego z wiarą i nadzieją. Na poważnie. Chcę znaleźć się w niebie. Tak, że "ogłoszenie wyników" na dla mnie kolosalne znaczenie. Nie chcę być na liście potępionych. A dopóki żyję, nie znam "listy wyników". Stąd niepewność. Obawa, że … Nie nawet nie chcę napisać, że istnieje taka możliwość.