W każdym razie argumenty, które miały paść, już padły.
Tych, którzy chcą mordować w imię prawa i tak nie powstrzymamy.
Jestem przeciwnikiem karania. W szczególności zabijaniem.
W każdym razie argumenty, które miały paść, już padły.
Odwrotnej czyli jakiej?
Że Bóg karze mnie za to, że kogoś nie skazałem na śmierć.
Ok. Rozumiem.
Ale zabicie w obronie własnej jest właśnie karą śmierci wykonaną w natychmiastowym trybie.
Ale w niektórych sytuacjach, trzeba być ponad ten instynkt o którym napisał Freud. I człowiek jak chce ze względu na Boga, na bliźnich, to dzięki Bogu może być ponad każdy instynkt.Sądzony pisze:
Freud pisał, że to bardo silny instynkt
Chodzi o metanoję, całkowite przemienione patrzenie. Z tego co się orientuję, to to kiedy nastąpi nawrócenie, to zależy od człowieka jak długo nie chce Boga, bo Bóg w każdej chwili może obdarować łaską nawrócenia, czas nie gra roli( przykład Dobrego Łotra i nawrócenie chwilę przed skonaniem na krzyżu). Później oczywiście cały czas musimy się nawracać ku Bogu i trzymać Boga, bo diabeł nie odpuszcza i do tego jeszcze nasza natura wypaczona.Sądzony pisze: Nawrócenie to proces.
A Ty jesteś nawrócony?
Niezupełnie. Właściwie zupełnie nie. Nigdzie nie proponowałem stanu dopuszczającego możliwość recydywy.
Kara to zemasta wynikajaca z bezsilności. Z przekoannia, że tylko brutalną siłą można reagować na czujeś złe czyny.
A szkoda. Od lat postuluję, aby tak było. Ale nie będzie, bo to zbyt wielkie pole do nadużyć. Ale masz rację, rozbiórka na częsci zamienne byłaby najlepszym rozwiązaniem, jeśli jednak miałyby być wykonywane wyroki.
Leszy rydz, niż nic. To też ratuje życie. Albo , przynajmniej, poprawia jakość życia.
Macieju ten temat dzieli Chrześcijan i nie tylko już dość długo, internet kipi od argumentów za i przeciw, ja osobiście nie znam przypadku żeby ktoś kogoś przekonał w drugą stronę. Uważam, że u przeciwników kary śmierci oprócz całego konstruktu rozumowania i wynikającej z niego argumentacji chodzi również o uczucia religijne, kręgosłup miłosierdzia, ważny element wiary. Ten wątek skończył się jak wiele innych o karze śmierci, na niczym. Jeśli chcesz go rozwijać nadal w celu twojego utwierdzania się w słuszności przekonań jestem w stanie to zrozumieć, jeśli chcesz kogoś przekonać to raczej to takie trochę walenie głową w mur. Możesz zacząć wyżej od nas https://jezuici.pl/2018/08/10-argumento ... e-smierci/Maciej pisze: ↑2021-10-01, 21:42 Na razie dziękuję za dyskusję, na dzisiaj kończę. Miłośniczko Faustyny, Abstrakt i Andeju, następnym razem odniosę się.
Z Panem Bogiem!
A to już inne zagadnienie. Ale o systemie penitencjarnym już gdzieś jest jakiś wątek. Tam można szerzej przedstawić propozycje.
To, co proponujesz to powolne zamęczanie tej osoby na śmierć. To jest pojęcie "katorgi" na wzór dawnych działań rosyjskich. Naprawdę chcemy inspirować się tym krajem i jego chorym systemem? Łatwo tak fantazjować, ale wiesz, jakie to cierpienie umierać np. na szkorbut, z głodu, z wyczerpania? Bądźmy rozsądni. Sprawiedliwość to nie ma być okrucieństwo.W razie potrzeby zależnie od przewinienia również całkowita konfiskata mienia i kastracja fizyczna.
Czy dobrze pamiętam że ty jesteś przeciwy karaniu w ogóle?Andej pisze: ↑2021-10-03, 13:33 Niezupełnie. Dożywotnie odizolowanie do społeczeństwa, którem osobnik zagraża, jest słuszne.
A przymusowa praca? Raczej nie. Zawsze powinien być wybór. Np. jedzenie za pracę. Nie pracuje, to wyżywienie warunki egzystencji na poziomie minimum biologicznego. Pracujący dostawałby, proporcjonalnie do wkładu pracy, lepsze jedzenie, lepsze warunki.
Nie wie=dzę nic złego w powierzaniu osobom winnym najcięższych zbrodni pracy w warunkach ciężkich, zagrażających życiu lub zdrowiu czy szkodliwych. Takie prace i tak ktoś musi wykonywać. Lepiej, aby to czynił ktoś wyeliminowany ze społeczeństwa na stałe.
Jestem przeciwny okaleczaniu. Osoba dożywotnio odizolowana nie ma możliwości przekazywania genów.