Albertus pisze: ↑2021-07-02, 06:24A jak wyglądałoby to w praktyce?
Nie wyglądałoby. To utopia. Co zaznaczyłem na wstępie deklarując, że niczego nie proponuję.
lambda pisze: ↑2021-07-02, 08:24 A jak byś chciał sprawdzać to kto się zresocjalizowal a kto nie?
Wcale nie chciałbym sprawdzać. Nie znam metody, która dawałaby jednoznaczna odpowiedź.
Wiem, że to krzywdzące, ale dopóki nie byłoby gwarancji trwałe resocjalizacji konieczna byłaby izolacja.
lambda pisze: ↑2021-07-02, 08:24 Tka jak popełniając grzech mimo że się wyspowiadamy i żałujemy to skutki grzechu pozostają i musimy się z nimi zmagac.
Dotknęłaś sensu tego co (wielokrotnie) napisałem. Właśnie tak. Każdy musi ponosić konsekwencje swoich czynów.
--------------------
Rygorystyczne podejście do przedstawionego pomysłu skutkowałoby praktycznie dożywotnim przetrzymywaniem w zakładach odosobnienia. Nikt (mało kto) nie podjąłby decyzji o zwolnieniu mając świadomość współodpowiedzialności ze recydywę. W rezultacie dużej ilości odosobnionych musiałyby powstać niewielkie izolowane od świata zakłady, z zamkniętymi osiedlami. A to kojarzy się z łagrami. Nie wiem, czy udałoby się wypracować formułę, która z jednej strony chroniłaby społeczeństwo przed przestępcami, a zarazem nie degradowała uwięzionych, ani nie doprowadzała do powstawania patologicznych stosunków społecznych w miejscach odosobnienia.
Za wielką wodą wymyślono kiedyś prawo "do trzech razy sztuka".
Zasada ta zobowiązuje sędziów federalnych do automatycznego skazania na karę dożywotniego więzienia każdej osoby, która po raz trzeci została uznaną winną popełnienia poważnego przestępstwa - a za takie uważane są wszystkie przestępstwa związane z posiadaniem, przemytem czy handlem narkotykami, nawet jeśli nie zostały popełnione z użyciem przemocy.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.