Smierc moja siostra.
Smierc moja siostra.
Jest "Dzis", ale jutra juz moze nie byc.
Jak czesto myslicie o smierci ,oraz czy boicie sie Jej?
Mnie zaglada codziennie w moje zycie, i do konca nie wiem, kiedy zakonczy te wizyty raz na zawsze?
Jak czesto myslicie o smierci ,oraz czy boicie sie Jej?
Mnie zaglada codziennie w moje zycie, i do konca nie wiem, kiedy zakonczy te wizyty raz na zawsze?
Re: Smierc moja siostra.
Coraz częściej myślę o tym, że po śmierci będę z Bogiem, znaczy się, mam taką chęć bycia z nim po śmierci.
Czy boje się śmierci,,
- samej chwili śmierci, raczej nie,,, nie rozmyślałem o tym
- tego że się obudzę w trumnie,,, kiedyś tak, teraz nie
- gdzie trafie po śmierci,,, mam pewne obawy, że może nie pójść po mojej myśli
Czy boje się śmierci,,
- samej chwili śmierci, raczej nie,,, nie rozmyślałem o tym
- tego że się obudzę w trumnie,,, kiedyś tak, teraz nie
- gdzie trafie po śmierci,,, mam pewne obawy, że może nie pójść po mojej myśli
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Smierc moja siostra.
Umierania bać się można. Gotowości do przejścia też. Bo nikt nie jest wystarczająco gotowy. Zawsze czegoś brakuje.
A sama śmierć: Łagodna, przytulna, ciepła, bezpieczna.
Stoi obok mnie. Z kosą. Gdy dostanie znak, wykona ruch. Delikatnie. Pieszczotliwie. Weźmie na ręce i zaniesie tam. Tam, gdzie ostatecznie rozstrzygają się losy. Tam, gdzie ostateczny wybór. A wtedy skończy się błogostan śmierci, a zacznie się walka o światło. Lecz koniec tejże, przewidywalny. Mieszkań przygotowanych wiele. Mam nadzieję, że także dla mnie.
A sama śmierć: Łagodna, przytulna, ciepła, bezpieczna.
Stoi obok mnie. Z kosą. Gdy dostanie znak, wykona ruch. Delikatnie. Pieszczotliwie. Weźmie na ręce i zaniesie tam. Tam, gdzie ostatecznie rozstrzygają się losy. Tam, gdzie ostateczny wybór. A wtedy skończy się błogostan śmierci, a zacznie się walka o światło. Lecz koniec tejże, przewidywalny. Mieszkań przygotowanych wiele. Mam nadzieję, że także dla mnie.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Smierc moja siostra.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Smierc moja siostra.
Nikt nie boi się po coś. Niemal zawsze odwrotnie. Z jakiegoś powodu. A tym powodem, najczęściej, ból. I świadomość, że dzieło niedokończone. Albo popsute.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
Re: Smierc moja siostra.
Jezeli juz teraz jestes z Bogiem, to tesknota nie jest az taka silna.Dominik pisze: ↑2018-06-06, 12:10 Coraz częściej myślę o tym, że po śmierci będę z Bogiem, znaczy się, mam taką chęć bycia z nim po śmierci.
Czy boje się śmierci,,
- samej chwili śmierci, raczej nie,,, nie rozmyślałem o tym
- tego że się obudzę w trumnie,,, kiedyś tak, teraz nie
- gdzie trafie po śmierci,,, mam pewne obawy, że może nie pójść po mojej myśli
A obawy gdzie trafisz , nie powinny zaklocac pieknego , codziennego zycia.
Trafisz tam, gdzie ci jest sadzone.
Re: Smierc moja siostra.
Przez cale zycie czlowiekowi czegos brak, wiec i przy odejsciu ma niedosyt czegos tam, czego nie dokonczyl za zywota.Andej pisze: ↑2018-06-06, 13:12 Umierania bać się można. Gotowości do przejścia też. Bo nikt nie jest wystarczająco gotowy. Zawsze czegoś brakuje.
Choc moje jakoc zawsze ma duzo dyA sama śmierć: Łagodna, przytulna, ciepła, bezpieczna.
Stoi obok mnie. Z kosą. Gdy dostanie znak, wykona ruch. Delikatnie. Pieszczotliwie. Weźmie na ręce i zaniesie tam. Tam, gdzie ostatecznie rozstrzygają się losy. Tam, gdzie ostateczny wybór. A wtedy skończy się błogostan śmierci, a zacznie się walka o światło. Lecz koniec tejże, przewidywalny. Mieszkań przygotowanych wiele. Mam nadzieję, że także dla mnie.
Nigdy nie bylem przy czyims odejsciu, wiec nie moge sie podzielic tym uczuciem, a wlasciwie widokiem odchodzenia .
Mysle jednak, ze odejscie jest wielka ulga, bo samo zycie nie jest az takie ani ciekawe , ani beztroskie
Choc moje jakoc zawsze ma duzo dynamizmu, radosci i widokow na przyszlosc.
Podziele sie pewnym opowiadaniem finskiego poety, ktory przeszedl smierc kliniczna,lezac w komie trzy miesiace.
Po uzyskaniu przytomnosci wyznal : czym ja sobie zawinnilem, ze jeszcze musze pozyc troche na tym swiecie?
A co do mieszan, to ja zadowole sie miejscem pod drzewem , nawet pod tym co w Raju roslo.
Re: Smierc moja siostra.
I wlasnie to jest najwiekszy strach, bo jestes jego swiadom, a zarazem zyjesz w niewiedzy przebiegu samego konca.
Bo te strachy co sa wyimaginowane , nie powinny zaklocac nam codziennego zycia.
Re: Smierc moja siostra.
Jezeli niedokonczone, to jest moze i wymowka, gorzej jak jest popsute, bez mozliwosci poprawy lub zgloszenia tego na progu Smierci.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Smierc moja siostra.
I to chyba poważny problem. Niektórzy ludzie nie potrafią przy przejściu odrzucić balastu życia. Ciągną w śmierć problemy ziemskie. Niedokończone dzieła, majątek, brak dyspozycji spadkowych, przyszłe i zaległe honoraria ... Ten balast utrudnia oderwanie się od prozy i przejście w poezję. Trudno oderwać się od ziemi, gdy ciężar wielki.
Jedynym sposobem jest kończenie wszystkiego zawsze i na czas.
A asystowanie umierającemu nie powoduje ponad naturalnych doznań. Własne przejście oddziałuje daleko silniej. I zawsze robi się samemu, choć bez poczucia samotności.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
Re: Smierc moja siostra.
Andej pisze: ↑2018-06-07, 08:56I to chyba poważny problem. Niektórzy ludzie nie potrafią przy przejściu odrzucić balastu życia. Ciągną w śmierć problemy ziemskie. Niedokończone dzieła, majątek, brak dyspozycji spadkowych, przyszłe i zaległe honoraria ... Ten balast utrudnia oderwanie się od prozy i przejście w poezję. Trudno oderwać się od ziemi, gdy ciężar wielki.
Jedynym sposobem jest kończenie wszystkiego zawsze i na czas.
To odkładanie spraw na jutro,na potem ,niekorzystnie działa na życia ,a tym bardziej na samo rozstanie.
Przecież rodzimy sie z zaciśniętymi dłońmi,a odchodzimy z otwartymi. Wiec sama natura mowi wiele za siebie.
A asystowanie umierającemu nie powoduje ponad naturalnych doznań. Własne przejście oddziałuje daleko silniej. I zawsze robi się samemu, choć bez poczucia samotności.
[/
W Sztikholmie jest nagrobwk na ktorym jest napisane:
Pod tym kamieniem leży człowiek ,który przez całe Ycie odkładał wszystkie sprawy na jutro.
W końcu wziął sie w garść i zmarł dzisiaj.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Smierc moja siostra.
Smutne świadectwo przegranego życia.
Diabeł przebiegle radzi, aby wszystko (co dobre) odkładać na jutro. Szepce do ucha: Masz jeszcze czas.
A gdy czas stanie, to już nie ma czasu. I wtedy mówi: Teraz mam cię!
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.