Ciężki temat

Dlaczego żyjemy, po co się urodziliśmy, jaki jest nasz cel w życiu, co na czeka po śmierci; niebo, piekło, nic? Rozmowy na temat życia, śmierci i wieczności.
dziwak
Początkujący
Początkujący
Posty: 62
Rejestracja: 11 sty 2019
Has thanked: 19 times
Been thanked: 5 times

Ciężki temat

Post autor: dziwak » 2019-06-04, 23:33

Coraz ciężej jest mi wierzyć, kazdy z nas moze powiedziec ze Bog jest wszechmogacy i kazde te dowody moga byc nieprawdziwe. Ale niestety nauka coraz bardziej zmniejsza prawdopodobienstwo jego istnienia. Na przyklad meczy mnie prawie rok pytanie, i ktos musi mi kiedys na nie logicznie odpowiedziec bo inaczej jeszcze ciezej bedzie mi wierzyc. Te pytanie to: Jeśli Bóg zna naszą przyszłość, to po co nam ziemskie życie w postaci próby, i po co dał nam ziemskei zycie , skoro wie z góry ze niektorzy zejda na zlą drogę i trafią do piekła?
Albo stwierdzono ze mozliwe jest zatrzymanie czasu, co oznacza bycie wiecznym. Jesli ktos to zrobi , to bedzie niesmiertelny bo czas nie bedzie upływał. W takim razie bedzie na wieczność między ziemią a niebiem?
Albo czesto mowi się ze jezeli byl wielki wybuch to ktoś musial wprawić swiat w ruch , cos nie moze istniec bez niczego. Skoro nie moze to kto stworzył Boga? Wszystko przeciez musi miec przyczyne... To wszystko powoli traci sens, Biblia jest czytana niedoslownie a jednoczesnie doslownie, tyle dziwnych argumentow.... a jednoczesnie cos sprawia ze wierzę w Boga...

Mam nadzieję że ktoś interesujacy sie tematem się wypowie bo to jest jakas paranoja
Ostatnio zmieniony 2019-06-04, 23:39 przez dziwak, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Praktyk
Biegły forumowicz
Biegły forumowicz
Posty: 1950
Rejestracja: 28 lis 2017
Has thanked: 410 times
Been thanked: 427 times

Re: Ciężki temat

Post autor: Praktyk » 2019-06-05, 09:26

dziwak pisze: 2019-06-04, 23:33 Coraz ciężej jest mi wierzyć, kazdy z nas moze powiedziec ze Bog jest wszechmogacy i kazde te dowody moga byc nieprawdziwe. Ale niestety nauka coraz bardziej zmniejsza prawdopodobienstwo jego istnienia.
Ciężki w rzeczy samej :) Tak ciężki, że odkąd ludzkość istnieje naparza się o to jak to jest w istocie. Dowodów raczej nigdy nie będzie, ale da się coś wyobrazić co jest spójne z wiarą katolicką.
Na przyklad meczy mnie prawie rok pytanie, i ktos musi mi kiedys na nie logicznie odpowiedziec bo inaczej jeszcze ciezej bedzie mi wierzyc. Te pytanie to: Jeśli Bóg zna naszą przyszłość, to po co nam ziemskie życie w postaci próby, i po co dał nam ziemskei zycie , skoro wie z góry ze niektorzy zejda na zlą drogę i trafią do piekła?
Ja osobiście w ogóle nie uważam tego świata za próbę. Uważam go za dar. Dar, w którym masz sens istnienia. Masz odczucie skończoności. Masz o co walczyć. Masz wybór.
Patrząc z perspektywy Boga istnienie jest nieustające. Wie, że był i jest i będzie. Myślę, że uznał za dobre stworzenie istot, które będą miały możliwość doświadczyć czegoś innego. Nie wieczności, tylko skończoności.
A jak stworzyć taki świat ? No jak widać.
Trzeba dać przede wszystkim istotom wolność i koniec istnienia. Jeśli daje im się wolność, musi istnieć potencjał zła. Bo jeśli istniało by tylko dobro nie było by wolności.
I teraz najistotniejsze z twojego pytania... Jak możemy być wolni skoro Bóg wie jakiego dokonamy wyboru ?
Wie, ale to nie on wybiera.
Wie dlatego, że istnieje i przed nami i teraz i po nas jednocześnie. Nie jest ograniczony czasem. Istnieje gdzieś ponadwymiarowo.
Dla niego twoje życie jest nieskończenie krótkie i ma dostęp do każdego jego momentu jednocześnie. Więc widzi od razu co tam nawyczyniałeś.
Ale to nie znaczy, że on decyduje co nawyczyniałeś. Jeśli dał nam wolność to dał wolność, nie ułudę wolności.
Albo stwierdzono ze mozliwe jest zatrzymanie czasu, co oznacza bycie wiecznym. Jesli ktos to zrobi , to bedzie niesmiertelny bo czas nie bedzie upływał. W takim razie bedzie na wieczność między ziemią a niebiem?
Zatrzymanie czasu nie oznacza bycia wiecznym. Oznacza zatrzymanie wszystkiego. Czas to zmienność.
Zresztą nie wiem skąd wytrzasnąłeś taki news że naukowcy czas zatrzymują. :)
Albo czesto mowi się ze jezeli byl wielki wybuch to ktoś musial wprawić swiat w ruch , cos nie moze istniec bez niczego. Skoro nie moze to kto stworzył Boga? Wszystko przeciez musi miec przyczyne... To wszystko powoli traci sens, Biblia jest czytana niedoslownie a jednoczesnie doslownie, tyle dziwnych argumentow.... a jednoczesnie cos sprawia ze wierzę w Boga...
Też długo myślałem nad tym. Doszedłem do takiego pytania - co jestem w stanie zaakceptować jako istniejące zawsze? Bez konieczności "stworzenia". Jaki "rodzaj substancji" mógłby istnieć zawsze bez konieczności stworzenia przez kogokolwiek?
Uznałem, że mogę zaakceptować coś na kształt przestrzeni idei, czystej informacji, czystej myśli.
A w takiej przestrzeni nie ma problemu na istnienie idei Boga. Czegoś co jest wszechmogące, wszechwiedzące i świadome.
Taki Bóg może też od razu przejąć kontrolę nad całą przestrzenią idei. Jest w niej właściwie nieunikniony.
Panie patrz na moje serce razem ze mną, patrz na prawdę o mnie razem ze mną.

Dominik

Re: Ciężki temat

Post autor: Dominik » 2019-06-05, 09:42

dziwak pisze: 2019-06-04, 23:33 Albo stwierdzono ze mozliwe jest zatrzymanie czasu, co oznacza bycie wiecznym. Jesli ktos to zrobi , to bedzie niesmiertelny bo czas nie bedzie upływał. W takim razie bedzie na wieczność między ziemią a niebiem?
Nie wydaje mi się, by tak można było do tego podejść. By zatrzymał się czas to trzeba lecieć statkiem z prędkością światłą. Załóżmy że jest to możliwe. Wtedy czas po za statkiem się zatrzyma, ale w statku będzie płynął normalnie. Czyli będziemy nadal żyć te ~80 lat według zegarka w statku.
Ja to tak rozumie.

ToTylkoJa
Zasłużony komentator
Zasłużony komentator
Posty: 2207
Rejestracja: 2 sty 2019
Has thanked: 22 times
Been thanked: 367 times

Re: Ciężki temat

Post autor: ToTylkoJa » 2019-06-05, 10:12

Znaczy jeśli stwierdzono, że jest to możliwe jest zatrzymanie czasu, to nie znaczy, że jest możliwe (były jakieś próby na małej skali?). Jeśli ktoś mówi, że rozumie fizykę kwantową, to kłamie.
Zatrzymanie czasu nie oznacza również bycie nieśmiertelnym w takim przyziemnym sensie.
Jeśli zatrzymasz czas, to on po prostu stanie, nic się nie będzie działo. To nie oznacza, że będziesz żył do + nieskończoności. Będziesz nadal żył jakiś okres czasu, tylko w konkretnym momencie zatrzymasz się na dłużej (tak jakby, bo czas wtedy nie istnieje).

Awatar użytkownika
Viridiana
Biegły forumowicz
Biegły forumowicz
Posty: 1705
Rejestracja: 6 sie 2018
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 552 times
Been thanked: 419 times

Re: Ciężki temat

Post autor: Viridiana » 2019-06-06, 16:39

dziwak pisze: 2019-06-04, 23:33 Coraz ciężej jest mi wierzyć, kazdy z nas moze powiedziec ze Bog jest wszechmogacy i kazde te dowody moga byc nieprawdziwe.
Każdy może powiedzieć, że Bóg nie jest Wszechmogący i każde jego argumenty mogą być nieprawdziwe. ;)
A tak na serio, Wszechmoc Boga to cecha, którą przekazuje nam Kościół i Biblia.
dziwak pisze: 2019-06-04, 23:33 Ale niestety nauka coraz bardziej zmniejsza prawdopodobienstwo jego istnienia.
Nie jestem tego pewna. Musiałabym to przemyśleć. Na pierwszy rzut oka - nie wydaje mi się. Nawet teoria ewolucji nie zburzyła Kościoła.
dziwak pisze: 2019-06-04, 23:33 Na przyklad meczy mnie prawie rok pytanie, i ktos musi mi kiedys na nie logicznie odpowiedziec bo inaczej jeszcze ciezej bedzie mi wierzyc. Te pytanie to: Jeśli Bóg zna naszą przyszłość, to po co nam ziemskie życie w postaci próby, i po co dał nam ziemskei zycie , skoro wie z góry ze niektorzy zejda na zlą drogę i trafią do piekła?
Nie wiem, czy życie ziemskie jest tylko próbą.
Kiedyś przyszła mi do głowy hipoteza, że może powstanie człowieka było koniecznym i logicznym następstwem miłości Bożej, bo miłość jest altruistyczna (i być może kreacyjna). Ale nie zaręczę za nią, to tylko taka przypadkowa myśl.
Też mnie to nieraz dręczy. Ale zdaję sobie sprawę z tego, że są takie pytania, na które za życia nie otrzymam odpowiedzi. Może jest jakieś ogniwo, którego po prostu nie znamy.
dziwak pisze: 2019-06-04, 23:33 Albo stwierdzono ze mozliwe jest zatrzymanie czasu, co oznacza bycie wiecznym. Jesli ktos to zrobi , to bedzie niesmiertelny bo czas nie bedzie upływał. W takim razie bedzie na wieczność między ziemią a niebiem?
Kto tak powiedział? Ta hipoteza nawet na chłopski rozum trochę nie gra. Chłopski rozum oczywiście nie jest najskuteczniejszą metodą badania świata, ale...
dziwak pisze: 2019-06-04, 23:33 Albo czesto mowi się ze jezeli byl wielki wybuch to ktoś musial wprawić swiat w ruch , cos nie moze istniec bez niczego. Skoro nie moze to kto stworzył Boga? Wszystko przeciez musi miec przyczyne...
Wszystko, co materialne, musi mieć przyczynę. Bóg nie należy do materii.
dziwak pisze: 2019-06-04, 23:33 To wszystko powoli traci sens, Biblia jest czytana niedoslownie a jednoczesnie doslownie, tyle dziwnych argumentow....
To chyba właściwość Słowa Bożego - wiele Bóg w nawet kilku słowach potrafił ukryć. ;) A przynajmniej wiele pod natchnieniem Ducha Świętego ludzie mogli zawrzeć.
PS: moja rada - módl się do Boga o pomoc w zrozumieniu tych spraw. ;)
Miłość nie wyrządza zła drugiemu człowiekowi. Miłość więc jest wypełnieniem Prawa (Rz 13, 10)

Quinque
Aktywny komentator
Aktywny komentator
Posty: 669
Rejestracja: 29 gru 2017
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 11 times
Been thanked: 49 times

Re: Ciężki temat

Post autor: Quinque » 2019-06-06, 19:47

Viridiana pisze: Nawet teoria ewolucji nie zburzyła Kościoła
Owszem. Ale jest sprzeczna z prawdą od Boga Objawioną. Bóg stwarza człowieka z gliny, w co bezdyskusyjnie wierzyli Ojcowie Kościoła(wspominał o tym choćby św. Klemens w 95 roku). I dwoje pierwszych ludzi popełnilo grzech przez który Syn musiał wcielić się w człowieka żeby go odkupić

Nie mam pojęcia jak połączyć ewolucję z tą prawdą. Dlatego odrzucam tę pierwszą
Ostatnio zmieniony 2019-06-06, 19:47 przez Quinque, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Viridiana
Biegły forumowicz
Biegły forumowicz
Posty: 1705
Rejestracja: 6 sie 2018
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 552 times
Been thanked: 419 times

Re: Ciężki temat

Post autor: Viridiana » 2019-06-06, 21:53

Już to pisałam w innym temacie - Biblia przede wszystkim jest zbiorem prawd teologicznych, religijnych na temat Boga, Jego relacji z człowiekiem i naturze ludzkiej. Nie musimy wszystkiego interpretować dosłownie. Nawet Kościół Katolicki nie podważa teorii ewolucji.
Miłość nie wyrządza zła drugiemu człowiekowi. Miłość więc jest wypełnieniem Prawa (Rz 13, 10)

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Ciężki temat

Post autor: Andej » 2019-06-07, 08:05

Quinque pisze: 2019-06-06, 19:47... Ale jest sprzeczna z prawdą od Boga Objawioną. ...
A w czym znajdujesz sprzeczność?
Osobiście uważam, ze kreacja, mutacja i ewolucja uzupełniają się. I są dziełem bożym.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Praktyk
Biegły forumowicz
Biegły forumowicz
Posty: 1950
Rejestracja: 28 lis 2017
Has thanked: 410 times
Been thanked: 427 times

Re: Ciężki temat

Post autor: Praktyk » 2019-06-07, 09:16

Quinque pisze: 2019-06-06, 19:47
Viridiana pisze: Nawet teoria ewolucji nie zburzyła Kościoła
Owszem. Ale jest sprzeczna z prawdą od Boga Objawioną. Bóg stwarza człowieka z gliny, w co bezdyskusyjnie wierzyli Ojcowie Kościoła(wspominał o tym choćby św. Klemens w 95 roku). I dwoje pierwszych ludzi popełnilo grzech przez który Syn musiał wcielić się w człowieka żeby go odkupić

Nie mam pojęcia jak połączyć ewolucję z tą prawdą. Dlatego odrzucam tę pierwszą
Da się to posklejać.
Wyobraź sobie świat w którym jedynym obserwatorem jest jeszcze Bóg. Zwierzęta się nie liczą, bo nie są odrębne od Boga tak jak człowiek.
Jeśli tylko Bóg widzi co jest, to jakimi "dniami" jest liczone stworzenie ? Jakimiś Boskimi.
Biblia mówiąc, że Bóg stworzył w jeden dzień zwierzęta i rośliny może mówić, że "Bóg w jednym akcie/jednej fazie stworzył 500mln lat ewolucji". I moim zdaniem ewolucja losowa nie jest, ewolucja ewidentnie napędzana jest jakimś głębszym pomyślunkiem. ( nauka nie uznaje głębszego pomyślunku za fakt, więc uznaje losowość. )

A teraz dalej do człowieka. Jeśli Bóg w jednym akcie woli wygenerował całe ewoluujące życie to :
a) albo zrobił tak, że człowiek powstał z tego naturalnie,
albo
b) na końcu tej ewolucji, wziął i stworzył jeszcze istotę inną, nie wynikającą w 100% z ewolucji.

Oba scenariusze są prawdopodobne i mogę z nimi żyć wierząc w Boga, ale obstawiam b. chociaż pewności oczywiście nie ma :)

Opcja b) nie wyklucza tego, że człowiek może być spokrewniony z naczelnymi. W końcu w tym świecie sprawdzają się takie właśnie a nie inne mechanizmy biologiczne. Ręce, nogi, oczy, mięśnie... Jesteśmy więc podobni do małpy, bo inaczej nie moglibyśmy funkcjonować w tym świecie i Bóg nas takimi stworzył. Co nie znaczy, że musimy być efektem stosunku seksualnego szympansów.
Zauważ, że sam Darwin stwierdzał że jeśli w przeciągu 100 lat nie znajdzie się ogniwo łączące człowieka z małpą to coś w jego teorii jest nie tak. A o "brakującym ogniwie" słyszałaś.

Pytanie jeszcze, czy są w nas jakieś elementy, które wyewoluować nie mogły. Które są potencjalnie dowodem na "boskie tchnienie" a nie małpie igraszki.
W obszarze cielesnym naukowcy są w stanie dopisać do wszystkiego ewolucyjną genezę na zasadzie "bo jest to przydatne więc przypadkiem powstało", ja tego nie czuję, ale nauka inaczej nie może nie uznając niczego bez dowodu.
Elementów nieewolucyjnych doszukiwałbym się w obszarze umysłowości. Mamy tu takie zjawiska jak świadomość, wolna wola, światopogląd, wiara... część można znaleźć w zwierzętach, ale myślę, że spora z nich pochodzi z "daru".
Oczywiście naukowcy powiedzą, że jak już mieliśmy mózg, to przypadkiem powstały te wszystkie cechy bo były przydatne...

Ale na to dowodu nie będzie. Ani kontr dowodu.
Więc możesz śmiało wybrać w co wierzysz.
Ostatnio zmieniony 2019-06-07, 09:41 przez Praktyk, łącznie zmieniany 2 razy.
Panie patrz na moje serce razem ze mną, patrz na prawdę o mnie razem ze mną.

Awatar użytkownika
Dezerter
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 14805
Rejestracja: 24 sie 2015
Lokalizacja: Inowrocław
Has thanked: 4115 times
Been thanked: 2906 times
Kontakt:

Re: Ciężki temat

Post autor: Dezerter » 2019-06-08, 14:17

dziwak pisze: 2019-06-04, 23:33 Coraz ciężej jest mi wierzyć, kazdy z nas moze powiedziec ze Bog jest wszechmogacy i kazde te dowody moga byc nieprawdziwe. Ale niestety nauka coraz bardziej zmniejsza prawdopodobienstwo jego istnienia. Na przyklad meczy mnie prawie rok pytanie, i ktos musi mi kiedys na nie logicznie odpowiedziec bo inaczej jeszcze ciezej bedzie mi wierzyc. Te pytanie to: Jeśli Bóg zna naszą przyszłość, to po co nam ziemskie życie w postaci próby, i po co dał nam ziemskei zycie , skoro wie z góry ze niektorzy zejda na zlą drogę i trafią do piekła?
To, że Bóg zna finał NASZEJ drogi życiowej, naszych wyborów, decyzji, czynów - nie zmienia w niczym faktu, że to nasze cudowne życie, którego nikt nie chce stracić - prawda? - i chce przeżywać jak najdłużej (poza nielicznymi przypadkami)
Albo stwierdzono ze mozliwe jest zatrzymanie czasu, co oznacza bycie wiecznym. Jesli ktos to zrobi , to bedzie niesmiertelny bo czas nie bedzie upływał. W takim razie bedzie na wieczność między ziemią a niebiem?
Nie ma takiej opcji i w wyobrażalnej przyszłości na razie nie będzie
Albo czesto mowi się ze jezeli byl wielki wybuch to ktoś musial wprawić swiat w ruch , cos nie moze istniec bez niczego. Skoro nie moze to kto stworzył Boga? Wszystko przeciez musi miec przyczyne...
Każdy naukowiec ci powie, że zawsze musi być początek, czy życia, czy czasu, czy rozprzestrzeniania się materii, czy reakcji chemicznej. Coś na początku musi coś zainicjować.
Tym poruszycielem, Praprzyczyną, Istotą Najwyższą, nie mającą ani końca ani początku jest właśnie nasz Bóg Jahwe, który tak się przedstawił Mojżeszowi:
Jestem, który Jestem,
ale równie dobre tłumaczenie na polski to jest Byłem, który Jestem, czy Jestem, który Będę
Jasno nam wskazał w tych słowach - po prostu Jest zawsze i Istnieje jako Stwórca tego co stworzone.
To wszystko powoli traci sens, Biblia jest czytana niedoslownie a jednoczesnie doslownie, tyle dziwnych argumentow.... a jednoczesnie cos sprawia ze wierzę w Boga...
Boga nie zrozumiesz - dlatego my wszyscy wierzymy, możesz natomiast doświadczyć bożego działania - i to jest osiągalne - ja tego doświadczyłem kilka razy i niby osoba dojrzale wierząca, ale za każdym razem mnie to zdumiewało i przyjmowałem z niedowierzanie, że to się dzieje.
A Biblia, czyli Objawienie Boga dla nas, Słowo dla miliardów ludzi na przestrzeni tysięcy lat, aktualne i dla Semity z 450 roku pne i dla Rzymianina z III wieku i dla Majów w XVI wieku, i dla Polaka z 21 wieku
... i ty się dziwisz, że nie jest mocno jednoznaczne i konkretne - serio?
Mam nadzieję że ktoś interesujacy sie tematem się wypowie bo to jest jakas paranoja
No nie wiem czy pomogłem, ale pozdrawiam serdecznie i niech Jahwe da ci w duszy
szalom
Ostatnio zmieniony 2019-09-27, 22:25 przez Dezerter, łącznie zmieniany 3 razy.
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.

robbo1

Re: Ciężki temat

Post autor: robbo1 » 2019-06-08, 17:40

Wydaje mi się,że rozmowy o istnieniu przed czasem odnośnie "tego wszystkiego co się wokół nas kręci",są nieuzasadnione ponieważ zaistnienie wszechświata stało się początkiem wszystkiego,w tym i czasu.
Ten nie jest oderwany od wszystkiego,jest złączony z przestrzenią,stąd mówimy od odkryć Alberta Einsteina o czasoprzestrzeni.
W istocie problemem jest to,jeżeli istnieje stwórca z jakich powodów zaczął stwarzać.
Nawet nie w sensie "przyczyny tj.powodu,tylko konkretnego momentu.
Zawsze zapytamy,jeżeli istniał,to poza tym z jakiej przyczyny stworzył,jest z jakiej ,w konkretnym czasie.
Przy czym już to samo jest problemem,ponieważ czasu nie było.

Niemniej pomiędzy wyborem,że nie ma niczego,i to to co nie istnieje,staje się przyczyną zaistnienia wszystkiego,a "kaprysem" stwórcy,który powołuje to co jest,wybieram,że :
"TEN ,KTÓRY JEST",
powoduje,że "
"STAJE SIĘ ,TO CO SIĘ STAJE".
Założenie,że
NIEBYT
sprawia istnieje,jeżeli jego jestestwem jest nie istnieć,to naprowadza to na niedorzeczność.
Istniejący stwarza inne istnienie,lepsze to,niż,że nieistnienie stwarza to,czego nie ma,czego sam nie ma i czym sam nie jest.
Zdecydowanie łatwiej udowodnić,że istniejący stworzyciel powołał wszystko,niż ,że NIC

stało się przyczyną wszystkiego.
Tak to sobie m.in tłumaczę.
I rozumiem wątpliwości i niewiadome,przy wierze w stworzenie,i podania przyczyn stworzenia.
A nie wydaje mi się,żeby o naszym życiu decydował stwórca ,tzn tak we wszystkim,i zawsze.
Taki zupełny determinizm.
Taki niektórzy widzą w genach,jak w przeszłości wiedzieli w gwiazdach,czy wielkim przeznaczeniu.

"Wolna wola" jest czynnikiem sprawczym niemal wszystkiego w naszym życiu,i pewnie może być,chyba,że oddajemy się zupełnie w ręce stwórcy,który jednak nie pozbawia nas możliwości wyboru.
Tak naprawdę to chyba i stworzenie jest "dzieckiem" wolnej woli stworzyciela.
I pewnie za tym jego pragnienia itp.
Ostatnio zmieniony 2019-06-08, 17:43 przez robbo1, łącznie zmieniany 3 razy.

Biserica Dumnezeu

Re: Ciężki temat

Post autor: Biserica Dumnezeu » 2019-06-08, 22:58

Nie do konca sie zgodze, niektore twoje twierdzenia Robbo uwazam za bledna, ale widze, ze tym razem napisales z sensem i ... w moim odczuciu jak czlowiek , ktory naprawde zaczyna rozmawiac, a nie tylko indoktrynowac.
Serdeczne dzieki.

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18650
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2560 times
Been thanked: 4565 times
Kontakt:

Re: Ciężki temat

Post autor: Marek_Piotrowski » 2019-06-09, 15:57

dziwak pisze: 2019-06-04, 23:33 Coraz ciężej jest mi wierzyć, kazdy z nas moze powiedziec ze Bog jest wszechmogacy i kazde te dowody moga byc nieprawdziwe. Ale niestety nauka coraz bardziej zmniejsza prawdopodobienstwo jego istnienia.
Możesz podać przykład tego, jak to nauka zmniejszyła owo prawdopodobieństwo?
Na przyklad meczy mnie prawie rok pytanie, i ktos musi mi kiedys na nie logicznie odpowiedziec bo inaczej jeszcze ciezej bedzie mi wierzyc. Te pytanie to: Jeśli Bóg zna naszą przyszłość, to po co nam ziemskie życie w postaci próby, i po co dał nam ziemskei zycie , skoro wie z góry ze niektorzy zejda na zlą drogę i trafią do piekła?
Słuszna uwaga. Bogu to zupełnie zbędne.
Jednak nasze życie w niewielkim stopniu jest "próbą" - raczej jest kształtowaniem się nas samych.
Albo stwierdzono ze mozliwe jest zatrzymanie czasu, co oznacza bycie wiecznym. Jesli ktos to zrobi , to bedzie niesmiertelny bo czas nie bedzie upływał. W takim razie bedzie na wieczność między ziemią a niebiem?
Wieczność nie polega na zatrzymaniu czasu.
Albo czesto mowi się ze jezeli byl wielki wybuch to ktoś musial wprawić swiat w ruch , cos nie moze istniec bez niczego. Skoro nie moze to kto stworzył Boga? Wszystko przeciez musi miec przyczyne...
Nie. Tu dochodzimy do pojęcia "bytu koniecznego".
Każdy naukowiec ci powie, że zawsze musi być początek, czy życia, czy czasu, czy rozprzestrzeniania się materii, czy reakcji chemicznej. Coś na początku musi coś zainicjować.
Każdy naukowiec mający cokolwiek wspólnego z teorią poznania powie, że bytu koniecznego to nie dotyczy.
A tak nawiasem mówiąc - również co do pozostałych bytów wcale podobna teza nie jest prawdziwa. Pisał o niej (skądinąd zażarty antyteista) Stephen Hawking.
To wszystko powoli traci sens, Biblia jest czytana niedoslownie a jednoczesnie doslownie, tyle dziwnych argumentow...
Jak argumenty zawarte w książkach pisanych w zupełnie innej kulturze mają być dla nas "nie dziwne"? Zapraszam, trochę pisałem po tym tu http://analizy.biz/marek1962/objawienie.pdf

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18650
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2560 times
Been thanked: 4565 times
Kontakt:

Re: Ciężki temat

Post autor: Marek_Piotrowski » 2019-08-19, 20:36

Obrazek

Długie, ale mocne:
Papieska Komisja Biblijna, Interpretacja Pisma Świętego w Kościele pisze:Fundamentalistyczna lektura Biblii opiera się na założeniu, że Biblia, będąc natchnionym i wolnym od błędu Słowem Bożym, powinna być odczytywana oraz interpretowana dosłownie we wszystkich szczegółach. Jednakże przez „interpretację dosłowną” rozumie się tu jakby pierwsze rozumienie, „literalne” czyli wykluczające wszelkie próby rozumienia Biblii z uwzględnieniem jej historycznego powiększania się i rozwoju. Założenie to sprzeciwia się więc stosowaniu metody historyczno-krytycznej, podobnie zresztą jak odrzuca ono posługiwanie się wszelkimi innymi metodami naukowymi przy interpretacji Biblii.

Praktyka fundamentalistycznego odczytywania Biblii sięga swymi początkami czasów Reformacji i zrodziła się z troski o zachowanie wierności dosłownemu sensowi Biblii. Po epoce oświecenia ten sposób czytania Biblii miał stanowić dla protestantów antidotum na egzegezę liberalną. Sam termin „fundamentalizm” wiąże się w sposób bezpośredni z Amerykańskim Kongresem Biblijnym, który odbywał się w Niagara, w stanie New York, w roku 1895. Uczestniczący w tym kongresie konserwatywni egzegeci protestanccy ogłosili „pięć punktów fundamentalizmu": bezbłędność werbalna Pisma św., Bóstwo Chrystusa, Jego dziewicze poczęcie, nauka o ekspiacji zastępczej, zmartwychwstanie ciał w czasie ponownego przyjścia Jezusa. Kiedy fundamentalistyczna lektura Pisma św. rozprzestrzeniła się także na inne części świata, spowodowało to pojawienie się również innych sposobów, równie „literalnego” traktowania Biblii w Europie, w Azji, w Afryce i w Ameryce Południowej. Ten sposób podejścia do Biblii zyskiwał sobie coraz więcej zwolenników na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci XX wieku zarówno w różnych grupach religijnych i sektach jak i wśród katolików.

Choć „fundamentaliści” mają wprawdzie rację kładąc szczególny nacisk na natchnienie Biblii, bezbłędność Słowa Bożego oraz inne prawdy dotyczące Biblii a zawarte w „pięciu punktach fundamentalizmu", to jednak sposób przedstawiania tych prawd sięga ideologii, która nie ma nic wspólnego z Biblią, niezależnie od tego, co mówią zwolennicy tej metody. Żądają oni bezwzględnego opowiedzenia się za stanowiskami doktrynerskimi niesłychanie surowymi a za jedyne źródło norm moralnych uważają lekturę Biblii, nie dopuszczającą ani żadnych wątpliwości ani jakichkolwiek badań krytycznych.

Problemem zasadniczym fundamentalistycznej lektury Biblii jest to, że zanegowawszy historyczność objawienia biblijnego, nie jest się już w stanie przyjąć w całej pełni samej prawdy o tajemnicy Wcielenia. Fundamentalizm nie dopuszcza w relacji człowieka do Boga żadnych bezpośrednich związków tego, co Boskie z tym, co ludzkie. Nie uznaje również tego, że natchnione Słowo Boże zostało przekazane za pomocą ludzkiego języka i że Pismo św. zredagowano, wprawdzie pod natchnieniem Bożym, ale przez ludzi jako autorów, których możliwości intelektualne i zasoby wiedzy były ograniczone. Konsekwentnie fundamentaliści uważają, że Pismo św. zostało podyktowane słowo po słowie przez Ducha Świętego i odrzucają opinię, według której Słowo Boże zostało wyrażone za pomocą języka w całej frazeologii uwarunkowanej przez taką lub inną epokę. Nie interesują się też wcale formami literackimi ani modelami ludzkiego myślenia, utrwalonymi w tekstach biblijnych. Wiele z nich to jak wiadomo owoc długiego procesu, rozciągającego się na całe okresy czasu, ze śladami sytuacji historycznych bardzo zróżnicowanych.

Fundamentalizm podkreśla, nie bez przesady, bezbłędność różnych szczegółów tekstów biblijnych zwłaszcza historycznych i nawiązujących do rzekomych prawd naukowych. Często historycyzuje nawet to, co ze swej natury nie może uchodzić za historyczne. Uważa bowiem za historyczne to wszystko, co zostało przekazane przy użyciu słów w czasie przeszłym, nie zwracając uwagi na możliwość zaistnienia sensu symbolicznego lub metaforycznego.

Fundamentalizm zdradza często tendencję do całkowitego ignorowania albo wręcz odrzucania problemów, jakie stwarza tekst biblijny z racji różnych sformułowań w języku hebrajskim, aramejskim czy greckim. Często wiąże się w sposób wprost niewolniczy z jakimś jednym tylko tłumaczeniem, dawnym lub nowożytnym. Nie uznaje również istnienia w samej Biblii żadnych „relektur” niektórych fragmentów tekstu.

W ewangeliach fundamentaliści nie biorą pod uwagę pewnego powiększania się tradycji ewangelicznej, uważając naiwnie, że stadium końcowe tej tradycji (czyli to, co ewangeliści napisali) pokrywa się z jej stadium początkowym (czyli z opisami samych czynów i z powtórzeniami słów Jezusa historii). Nie przywiązują też żadnej wagi do sposobu, w jaki pierwotne społeczności chrześcijańskie pojmowały pojawienie się w ich życiu samego Jezusa z Nazaretu i Jego nauki. A przecież w tym właśnie zawiera się świadectwo, pochodzenia wprost apostolskiego zarówno samej wiary chrześcijańskiej jak i jej bezpośredniego wyrazu. W ten sposób fundamentalizm doprowadza do swoistego wynaturzenia przesłania, jakie niesie ze sobą ewangelia.

Fundamentalizm odznacza się także pewną skłonnością do zawężania perspektyw badawczych przez to, że uważa za zgodną z rzeczywistością pewna starożytną kosmologię, a przecież już nieaktualną kosmologię dlatego tylko, że jej ślady znajduje w Biblii. Utrudnia to ogrfomnie wszelki dialog z szerszym sposobem pojmowania relacji, jakie zachodzą pomiędzy kulturą a wiarą. Odwołuje się również do całkiem niekrytycznego rozumienia konkretnych tekstów biblijnych przez zawężenie horyzontów myślowych przy uzasadnianiu słuszności pewnych poglądów politycznych i postaw społecznych, wyraźnie obciążonych określonymi na przykład rasistowskimi zdecydowanie i wprost sprzeciwiającymi się ewangelii.

Wreszcie, posługując się zasadą sola Scriptura, fundamentalizm oddziela interpretację Biblii od tradycji, którą też przecież kieruje Duch Święty i która, rozwijając się, pozostaje w ciągłym kontakcie z Pismem św., w samym jakby wnętrzu wspólnoty wiary. Fundamentaliści nie są w stanie wyobrazić sobie, że Nowy Testament przyjął swoją ostateczną formę w łonie Kościoła chrześcijańskiego, że jest Pismem św. właśnie tego Kościoła, którego istnienie jest wcześniejsze niż powstanie świętych tekstów. W ten sposób fundamentalizm przybiera dość często formy antykościelne, uważając, że można sobie lekceważyć wyznania wiary, dogmaty, praktyki liturgiczne, stanowiące przecież część tradycji kościelnej, i wreszcie samo nauczanie Kościoła. Pismo św. interpretuje w sposób jakby prywatny, nie uznając tego, że Kościół jest zbudowany właśnie na Piśmie św. i że z Pisma św. czerpie całe swoje życie i wszystkie do niego inspiracje.

Fundamentalistyczne podejście do Biblii jest niebezpieczne dlatego, że przyciąga do siebie ludzi, którzy w Piśmie św. szukają wyjaśnienia swoich życiowych problemów. Otóż ludzi tych może spotkać bolesny zawód. Spotkają się bowiem z wyjaśnieniami pobożnymi, ale iluzorycznymi, zamiast dowiedzieć się, że Biblia nie musi zawierać odpowiedzi bezpośrednich na pytania, jakie stawia przed nimi życie. Fundamentalizm popycha ludzi choć tego nie mówi w kierunku swoistego samobójstwa myślowego. Wprowadza do życia poczucie fałszywej pewności siebie przez to, że podświadomie nie oddziela ograniczeń ludzkich możliwości w przekazywaniu prawd biblijnych od samej substancji Bożego przesłania."
Obrazek

dziwak
Początkujący
Początkujący
Posty: 62
Rejestracja: 11 sty 2019
Has thanked: 19 times
Been thanked: 5 times

Re: Ciężki temat

Post autor: dziwak » 2019-10-14, 19:22

poraz kolejny witam. Skrupułów wyzbylem się właściwie całkowicie ale czasami nasuwają się kolejne pytania a te uważam na o tyle poważne ze warto wiedzieć więcej w tej kwestii. Wiele razy pytałem na grupie o to czy grzechem nie jest nosić ciuchy marek które w swojej historii wypuściły jakieś ciuchy z symbolami antychrzescijanskimi, i uzyskałem odpowiedź ze nie dopóki na tych właśnie ciuchach które noszę nie ma zadnych złych symboli to nie ma grzechu. No i właśnie te ubrania nosze i dokładnie zważam na to czy zaden zły symbol nie znajduje się na moim ubraniu. Lecz jednak dowiedziałem się ze nie powinno się też zasilać zbytnio takiej marki. A wiem ze sporo moich pieniędzy poszło na rzecz tej marki bo wiele też ciuchów tej firmy kupiłem, tak jak inni ludzie, jest to po prostu marka na tyle popularna ze większość ludzi ma przynajmniej kilka ubrań tej firmy. Ale tak czy siak firma ta nie ma w zwyczaju dodawać jakieś zle symbole do swoich kolekcji, lecz parę razy im się to zdarzyło. Kiedyś nawet zapytałem o to księdza ale chyba nie zrozumiał dokładnie i powiedział mi "nie jest to grzechem bo nosiles te ubrania nieświadomie" więc odpowiedzi prawidłowej nie uzyskałem, a zeby w pełni wytłumaczyć temat nie było czasu bo była to spowiedź. boję się ze dopuszczam się grzechu a pytac spowiednika nie chce bo szukam odpowiedzi jak najprędzej.
Samemu wydaje mi się ze nie ma grzechu bo po pierwsze to nie moja wina ze marka wypuszcza ubrania z fatalnym logiem a po drugie gdyby był to grzech to 60% społeczeństwa by je pełniło. jak myślicie?
Ostatnio zmieniony 2019-10-14, 19:23 przez dziwak, łącznie zmieniany 1 raz.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Życie, śmierć, wieczność”