Zbłądziłam - pomocy!

Czyli rozmowy na temat planowania rodziny, czystości w małżeństwie, ile powinniśmy mieć dzieci, czy powinniśmy je karać.
paulis20
Początkujący
Początkujący
Posty: 52
Rejestracja: 7 cze 2019
Has thanked: 47 times
Been thanked: 9 times

Zbłądziłam - pomocy!

Post autor: paulis20 » 2020-06-25, 15:37

Witam Wszystkich.

Pisałam tutaj kiedyś na temat mojego problemu dot. rozstania. Rozstałam się z chłopakiem, ponieważ przerosła mnie jego choroba z dzieciństwa. Nie podołałam temu, choć bardzo chciałam. Po rozstaniu utrzymywaliśmy kontakt (przyjacielski i związkowy) i później zrozumiałam kogo ja tracę, że naprawdę bardzo go kocham i że ta jego choroba nie jest już istotna, więc walczyłam o ten związek, który się rozpadł, błagałam tego chłopaka o przebaczenie i danie mi szansy, ale on już nie chciał. Z czasem zmienił do mnie stosunek, stał się oschły, lekceważący i z brakiem empatii, a następnie wypomniał mi wszystkie moje wady i błędy. A później dowiedziałam się, że on zaczął z kimś się spotykać i dlatego już mu przestało na mnie zależeć. Dla naszego dobra (głównie mojego) definitywnie urwaliśmy kontakt.

Niestety to rozstanie, które było 1,5 roku temu odbiło się na mnie bardzo źle. Do dnia dzisiejszego nie wyleczyłam się z tego, wpadłam w zaburzenia lękowe i depresyjne. Muszę leczyć się psychiatrycznie - brać leki i chodzić na terapię, co na razie mi nie pomaga. W skrócie można powiedzieć, że jestem wrakiem człowieka. Natomiast ten chłopak bardzo szybko z tego się wyleczył, poznał dziewczynę, która jest moim przeciwieństwem i ma to wszystko czego ja nie miałam i nie mam, z tego co widziałam jest on szczęśliwy. A ja zaczęłam się z tą dziewczyną porównywać, a przede wszystkim bardzo obwiniać, że okazałam się taka słaba i podła, że zostawiłam wartościowego i dobrego człowieka, że jestem wszystkiemu winna. Bardzo cierpię i nie daję już rady.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że odwróciłam się od Boga, przestałam z nim rozmawiać, unikam spowiedzi i czuję w głębi serca, że go zawiodłam, ponieważ 2 lata modliłam się do Boga o dobrego i wartościowego chłopaka, który mnie nie skrzywdzi i takiego dostałam. Bóg wysłuchał mojej modlitwy. Ale co ja zrobiłam? Zostawiłam go po 1,5 roku znajomości. Wszystkich zawiodłam i siebie, i tego chłopaka i Boga. Wstyd mi, że taka jestem. Czuję się teraz nic nie wartościowa, za podłego człowieka, a wcześniej jeszcze miewałam myśli samobójcze i ogólnie bardzo cierpię. Nie mogę sobie wybaczyć mojej decyzji o rozstaniu i pogodzić się z tym rozstaniem. Cała wina i odpowiedzialność spadła na mnie. Jak byłam z tym chłopakiem to bardzo byłam blisko Boga, a teraz po tym rozstaniu bardzo się od niego oddaliłam i już w niczym nie widzę sensu.
Bardzo proszę o pomoc, wsparcie i rady.

Biserica Dumnezeu

Re: Zbłądziłam - pomocy!

Post autor: Biserica Dumnezeu » 2020-06-25, 16:24

paulis - no przestan juz biadolic ( przepraszam ).
mleko sie wylalo, nie ma po co do niego wracac.
Mam nadzieje, ze nie zalezy Tobie na tym, aby teraz zniszczyc tego chlopaka i te dziewczyne?
A Bog nic tu nie zawinil. Po co Boga w to mieszasz?
Nie wiem, co moznaby jeszcze napisac - ale nie warto tak egoistycznie niszczyc siebie samej.

paulis20
Początkujący
Początkujący
Posty: 52
Rejestracja: 7 cze 2019
Has thanked: 47 times
Been thanked: 9 times

Re: Zbłądziłam - pomocy!

Post autor: paulis20 » 2020-06-25, 16:45

Czy Ty uważasz, że będę teraz niszczyć jego nowy związek? Czy naprawdę po tym co napisałam za taką podłą mnie masz? A Boga nie mieszam, po prostu napisałam, że po tym zdarzeniu bardzo się od niego oddaliłam. Widzę, że chyba nie znajdę tu pomocy i wsparcia. Przepraszam, że napisałam.

Biserica Dumnezeu

Re: Zbłądziłam - pomocy!

Post autor: Biserica Dumnezeu » 2020-06-25, 17:04

Ja przepraszam, ze napisalem tak jak czuje. Moze zle napisalem, a moze tTy wszystko na opak odebralas.
Pozdrawiam.

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18650
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2560 times
Been thanked: 4565 times
Kontakt:

Re: Zbłądziłam - pomocy!

Post autor: Marek_Piotrowski » 2020-06-25, 17:11

Paulis, w tej chwili chłopaka idealizujesz. Niczego nie straciłaś, wszystko przed Tobą, tylko nie oglądaj już się wstecz; zwłaszcza, że nie jesteś w stanie obiektywnie spojrzeć na to co było (przynajmniej na razie).

Awatar użytkownika
Tek de Cart
Biegły forumowicz
Biegły forumowicz
Posty: 1598
Rejestracja: 4 wrz 2017
Lokalizacja: szczęśliwy mąż i ojciec, Warszawa
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 200 times
Been thanked: 633 times
Kontakt:

Re: Zbłądziłam - pomocy!

Post autor: Tek de Cart » 2020-06-25, 17:30

parafrazując: "jak człowiek zamyka drzwi to Pan Bóg otwiera okno" ;) więc nie rozpaczaj za straconą szansą tylko przygotuj się na następną. Bóg bardzo Cię kocha i chce dla Ciebie jak najlepiej - więc zaufaj, że już coś dla Ciebie szykuje :) i po prostu zamiast patrzeć w przeszłość zacznij się rozglądać w teraźniejszości za następną Bożą niespodzianką :)
Nie sprzedawaj duszy diabłu, Bóg da Ci za nią więcej!

Króliczek

Re: Zbłądziłam - pomocy!

Post autor: Króliczek » 2020-06-25, 18:49

Pomódl się za tamtego chłopaka i dziewczynę, szczerze, z miłością i życzliwością, nie zazdrość im tylko zajmij się swoim życiem, ewentualnie wyciągnij wnioski na przyszłość, na pewno czegoś się nauczyłaś, no kto nie miał kiedyś złamanego serca:) dużo radości życzę

Biserica Dumnezeu

Re: Zbłądziłam - pomocy!

Post autor: Biserica Dumnezeu » 2020-06-25, 19:41

Posluchaj kroliczka. napisane z serca i z wielka zyczliwoscia.

Niezapominajka
Aktywny komentator
Aktywny komentator
Posty: 644
Rejestracja: 28 wrz 2019
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 157 times
Been thanked: 160 times

Re: Zbłądziłam - pomocy!

Post autor: Niezapominajka » 2020-06-25, 20:22

Kochani, ale Paulina już takie rady słyszała wiele razy.

Kochana nie wiem jakiego wsparcia od nas oczekujesz. Wiesz ze ja Cię wspieram całym sercem i wspominam o Tobie w modlitwie. Rana musi się zagoić, Ty wybaczyć sobie i ruszyć do przodu - powtarzam któryś już raz. Podnieś się, nie dlatego ze musisz ale dlatego ze oczekuje tego od Ciebie ktoś kto bardzo Cię kocha - bardziej niż ten chłopak - Bóg. On pragnie żebyś miała życie w obfitości. I wcale nie cieszy go stan w którym się znajdujesz....
Oz 11:4 bt5 ~ Pociągnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy miłości. Byłem dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka niemowlę - schyliłem się ku niemu i nakarmiłem je.

Magnolia

Re: Zbłądziłam - pomocy!

Post autor: Magnolia » 2020-06-25, 21:12

Paulinko, skup się na terapii tam masz szansę realnie sobie pomóc.

TOMVAD 45

Re: Zbłądziłam - pomocy!

Post autor: TOMVAD 45 » 2020-06-27, 12:29

paulis20 pisze: 2020-06-25, 15:37 Witam Wszystkich.

Pisałam tutaj kiedyś na temat mojego problemu dot. rozstania. Rozstałam się z chłopakiem, ponieważ przerosła mnie jego choroba z dzieciństwa. Nie podołałam temu, choć bardzo chciałam. Po rozstaniu utrzymywaliśmy kontakt (przyjacielski i związkowy) i później zrozumiałam kogo ja tracę, że naprawdę bardzo go kocham i że ta jego choroba nie jest już istotna, więc walczyłam o ten związek, który się rozpadł, błagałam tego chłopaka o przebaczenie i danie mi szansy, ale on już nie chciał. Z czasem zmienił do mnie stosunek, stał się oschły, lekceważący i z brakiem empatii, a następnie wypomniał mi wszystkie moje wady i błędy. A później dowiedziałam się, że on zaczął z kimś się spotykać i dlatego już mu przestało na mnie zależeć. Dla naszego dobra (głównie mojego) definitywnie urwaliśmy kontakt.

Niestety to rozstanie, które było 1,5 roku temu odbiło się na mnie bardzo źle. Do dnia dzisiejszego nie wyleczyłam się z tego, wpadłam w zaburzenia lękowe i depresyjne. Muszę leczyć się psychiatrycznie - brać leki i chodzić na terapię, co na razie mi nie pomaga. W skrócie można powiedzieć, że jestem wrakiem człowieka. Natomiast ten chłopak bardzo szybko z tego się wyleczył, poznał dziewczynę, która jest moim przeciwieństwem i ma to wszystko czego ja nie miałam i nie mam, z tego co widziałam jest on szczęśliwy. A ja zaczęłam się z tą dziewczyną porównywać, a przede wszystkim bardzo obwiniać, że okazałam się taka słaba i podła, że zostawiłam wartościowego i dobrego człowieka, że jestem wszystkiemu winna. Bardzo cierpię i nie daję już rady.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że odwróciłam się od Boga, przestałam z nim rozmawiać, unikam spowiedzi i czuję w głębi serca, że go zawiodłam, ponieważ 2 lata modliłam się do Boga o dobrego i wartościowego chłopaka, który mnie nie skrzywdzi i takiego dostałam. Bóg wysłuchał mojej modlitwy. Ale co ja zrobiłam? Zostawiłam go po 1,5 roku znajomości. Wszystkich zawiodłam i siebie, i tego chłopaka i Boga. Wstyd mi, że taka jestem. Czuję się teraz nic nie wartościowa, za podłego człowieka, a wcześniej jeszcze miewałam myśli samobójcze i ogólnie bardzo cierpię. Nie mogę sobie wybaczyć mojej decyzji o rozstaniu i pogodzić się z tym rozstaniem. Cała wina i odpowiedzialność spadła na mnie. Jak byłam z tym chłopakiem to bardzo byłam blisko Boga, a teraz po tym rozstaniu bardzo się od niego oddaliłam i już w niczym nie widzę sensu.
Bardzo proszę o pomoc, wsparcie i rady.

Pierwsza sprawa to czas skończyć wspominać to co było. Popełniłaś błąd,ale jesteś tylko człowiekiem i jak każdy człowiek możesz błędy popełniać i sama dobrze już wiesz że ta przykra sytuacja nastąpiła z powodu twojego błędu. Teraz to samo powiedz Bogu - przeproś go za wszystko, szczególnie za to że nie doceniłaś tego co ci dał i poproś Go o pomoc. Bóg to nie jakiś tyran że będzie ciebie teraz za to chłostał. Doskonale rozumie człowieka więc przy szczerej rozmowie z Nim na pewno ci pomoże.

Czas też zrozumieć że to co daje Bóg to nie zawsze będzie to czego my tak chcemy, ale daje to co jest dobre dla naszego nawrócenia. Jeśli daje ci kogoś kto ma ciebie kochać to trzeba zrozumieć że nie zawsze będzie to nasz wymarzony ideał, że taka osoba też może mieć jakieś wady, słabości a to że dostajemy taką osobę to po to byśmy sami się nauczyli kochać drugiego człowieka takim jakim on jest. Popełniamy często błędy gdyż nie wszystko rozumiemy.

Ja szukałem żony w różnych miejscach i nic z tego nie wychodziło. Poprosiłem Boga o pomoc i dał mi osobę która mnie pokochała. Teraz są rodzinne problemy, ale to nie oznacza że mam ją zostawić bo mnie jej postępowanie wobec problemów się nie podoba. Mam żonę taką jaką chciałem ale ma także wady jak i ja i muszę ją kochać taką jaką jest.

Jeśli dalej czujesz że twoim powołaniem jest życie w związku to proś Boga o pomoc i postaraj się szanować to co dostajesz,nawet gdy wydaje ci się że to nie to co chciałabyś mieć, bo nie wiemy jaki człowiek jest dopóki go dobrze nie poznamy a nawet gdy go poznamy to też należy szanować czyjeś wady gdyż my sami też je posiadamy.

Spójrz na życie inaczej- życie nie kończy się na jednym nieudanym związku, życie trwa nadal i jeśli chcesz jeszcze doświadczyć miłości to trzeba zostawić to co było i skupić się na tym co może być, co jest przed tobą. A twój były chłopak niech będzie szczęśliwy z inną tak jak ty możesz być szczęśliwa z innym.

Zapraszam więc do Kościoła w którym jest adoracja Najświętszego Sakramentu - myślę że jakiś w twojej miejscowości jest i módl się: przepraszaj Boga, proś Go o pomoc. Szczera modlitwa może odmienić twoje życie. I nie obwiniaj się już za to co się stało. Uznałaś swój błąd ale na takiej formie nie można jechać długo bo skutkuje takim właśnie stanem. Czas zacząć żyć normalnie. Jeśli będziesz się modlić to i ze stanu tego wyjdziesz i znajdziesz innego chłopaka z Bożą pomocą. JAKO LUDZIE UCZYMY SIĘ CZĘSTO NA BŁĘDACH. Niech to stwierdzenie pomaga ci w życiu. Jeszcze nie jeden błąd możesz popełnić, ważne aby one czegoś nas nauczyły.

KOCHAJ LUDZI TAKIMI JAKIMI SĄ A NIE TAKIMI JAKIMI TYC CHCIAŁABYŚ ICH WIDZIEĆ.

paulis20
Początkujący
Początkujący
Posty: 52
Rejestracja: 7 cze 2019
Has thanked: 47 times
Been thanked: 9 times

Re: Zbłądziłam - pomocy!

Post autor: paulis20 » 2020-07-24, 10:07

TOMVAD 45 pisze: 2020-06-27, 12:29
paulis20 pisze: 2020-06-25, 15:37 Witam Wszystkich.

Pisałam tutaj kiedyś na temat mojego problemu dot. rozstania. Rozstałam się z chłopakiem, ponieważ przerosła mnie jego choroba z dzieciństwa. Nie podołałam temu, choć bardzo chciałam. Po rozstaniu utrzymywaliśmy kontakt (przyjacielski i związkowy) i później zrozumiałam kogo ja tracę, że naprawdę bardzo go kocham i że ta jego choroba nie jest już istotna, więc walczyłam o ten związek, który się rozpadł, błagałam tego chłopaka o przebaczenie i danie mi szansy, ale on już nie chciał. Z czasem zmienił do mnie stosunek, stał się oschły, lekceważący i z brakiem empatii, a następnie wypomniał mi wszystkie moje wady i błędy. A później dowiedziałam się, że on zaczął z kimś się spotykać i dlatego już mu przestało na mnie zależeć. Dla naszego dobra (głównie mojego) definitywnie urwaliśmy kontakt.

Niestety to rozstanie, które było 1,5 roku temu odbiło się na mnie bardzo źle. Do dnia dzisiejszego nie wyleczyłam się z tego, wpadłam w zaburzenia lękowe i depresyjne. Muszę leczyć się psychiatrycznie - brać leki i chodzić na terapię, co na razie mi nie pomaga. W skrócie można powiedzieć, że jestem wrakiem człowieka. Natomiast ten chłopak bardzo szybko z tego się wyleczył, poznał dziewczynę, która jest moim przeciwieństwem i ma to wszystko czego ja nie miałam i nie mam, z tego co widziałam jest on szczęśliwy. A ja zaczęłam się z tą dziewczyną porównywać, a przede wszystkim bardzo obwiniać, że okazałam się taka słaba i podła, że zostawiłam wartościowego i dobrego człowieka, że jestem wszystkiemu winna. Bardzo cierpię i nie daję już rady.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że odwróciłam się od Boga, przestałam z nim rozmawiać, unikam spowiedzi i czuję w głębi serca, że go zawiodłam, ponieważ 2 lata modliłam się do Boga o dobrego i wartościowego chłopaka, który mnie nie skrzywdzi i takiego dostałam. Bóg wysłuchał mojej modlitwy. Ale co ja zrobiłam? Zostawiłam go po 1,5 roku znajomości. Wszystkich zawiodłam i siebie, i tego chłopaka i Boga. Wstyd mi, że taka jestem. Czuję się teraz nic nie wartościowa, za podłego człowieka, a wcześniej jeszcze miewałam myśli samobójcze i ogólnie bardzo cierpię. Nie mogę sobie wybaczyć mojej decyzji o rozstaniu i pogodzić się z tym rozstaniem. Cała wina i odpowiedzialność spadła na mnie. Jak byłam z tym chłopakiem to bardzo byłam blisko Boga, a teraz po tym rozstaniu bardzo się od niego oddaliłam i już w niczym nie widzę sensu.
Bardzo proszę o pomoc, wsparcie i rady.

Pierwsza sprawa to czas skończyć wspominać to co było. Popełniłaś błąd,ale jesteś tylko człowiekiem i jak każdy człowiek możesz błędy popełniać i sama dobrze już wiesz że ta przykra sytuacja nastąpiła z powodu twojego błędu. Teraz to samo powiedz Bogu - przeproś go za wszystko, szczególnie za to że nie doceniłaś tego co ci dał i poproś Go o pomoc. Bóg to nie jakiś tyran że będzie ciebie teraz za to chłostał. Doskonale rozumie człowieka więc przy szczerej rozmowie z Nim na pewno ci pomoże.

Czas też zrozumieć że to co daje Bóg to nie zawsze będzie to czego my tak chcemy, ale daje to co jest dobre dla naszego nawrócenia. Jeśli daje ci kogoś kto ma ciebie kochać to trzeba zrozumieć że nie zawsze będzie to nasz wymarzony ideał, że taka osoba też może mieć jakieś wady, słabości a to że dostajemy taką osobę to po to byśmy sami się nauczyli kochać drugiego człowieka takim jakim on jest. Popełniamy często błędy gdyż nie wszystko rozumiemy.

Ja szukałem żony w różnych miejscach i nic z tego nie wychodziło. Poprosiłem Boga o pomoc i dał mi osobę która mnie pokochała. Teraz są rodzinne problemy, ale to nie oznacza że mam ją zostawić bo mnie jej postępowanie wobec problemów się nie podoba. Mam żonę taką jaką chciałem ale ma także wady jak i ja i muszę ją kochać taką jaką jest.

Jeśli dalej czujesz że twoim powołaniem jest życie w związku to proś Boga o pomoc i postaraj się szanować to co dostajesz,nawet gdy wydaje ci się że to nie to co chciałabyś mieć, bo nie wiemy jaki człowiek jest dopóki go dobrze nie poznamy a nawet gdy go poznamy to też należy szanować czyjeś wady gdyż my sami też je posiadamy.

Spójrz na życie inaczej- życie nie kończy się na jednym nieudanym związku, życie trwa nadal i jeśli chcesz jeszcze doświadczyć miłości to trzeba zostawić to co było i skupić się na tym co może być, co jest przed tobą. A twój były chłopak niech będzie szczęśliwy z inną tak jak ty możesz być szczęśliwa z innym.

Zapraszam więc do Kościoła w którym jest adoracja Najświętszego Sakramentu - myślę że jakiś w twojej miejscowości jest i módl się: przepraszaj Boga, proś Go o pomoc. Szczera modlitwa może odmienić twoje życie. I nie obwiniaj się już za to co się stało. Uznałaś swój błąd ale na takiej formie nie można jechać długo bo skutkuje takim właśnie stanem. Czas zacząć żyć normalnie. Jeśli będziesz się modlić to i ze stanu tego wyjdziesz i znajdziesz innego chłopaka z Bożą pomocą. JAKO LUDZIE UCZYMY SIĘ CZĘSTO NA BŁĘDACH. Niech to stwierdzenie pomaga ci w życiu. Jeszcze nie jeden błąd możesz popełnić, ważne aby one czegoś nas nauczyły.

KOCHAJ LUDZI TAKIMI JAKIMI SĄ A NIE TAKIMI JAKIMI TYC CHCIAŁABYŚ ICH WIDZIEĆ.
To nie jest tak, że ja nie zaakceptowałam jego wad, bo je akceptowałam tak samo jak zalety. Tylko przerosła mnie jego choroba, nie dałam rady udźwignąć tego. Próbowałam sama ze sobą z tym walczyć, nie odpuszczałam, robiłam wszystko, żeby w sobie to zmienić, chciałam żeby on mnie zrozumiał, żebym ja samą siebie zrozumiała, ale nie potrafiłam tak samo jak on nie potrafił mnie zrozumieć. Modliłam się do Boga, żeby pomógł mi w sobie pokonać ten lęk i wątpliwości, żeby dał mi siły. Niestety nie udało się, przerosło mnie to wszystko i zostawiłam tego chłopaka - bo bałam się naszej wspólnej przyszłości, bo bałam się jego choroby i tego co może jemu się stać lub naszym przyszłym dzieciom. Dopiero jak go na zawsze straciłam to zrozumiałam co ja zrobiłam, że straciłam najbardziej wartościowego człowieka jakiego poznałam, którego nadal kocham i nie umiem się od niego odkochać. Nie mogę sobie wybaczyć tej mojej decyzji, nie mogę sobie wybaczyć tego lęku, który we mnie siedział. A teraz kiedy on poznał osobę dla której ta jego choroba nie jest problemem, ja siebie nienawidzę za to, że mnie to przerosło, że to ja okazałam się taka słaba. Nawet nie wyobrażasz sobie jak ja cierpię, jak ja się katuję, jak ja się nienawidzę. Moje serce ciągle krwawi, bo zostawiłam człowieka pomimo miłości, pomimo uczucia. Cieszę się, że jest on szczęśliwy, tylko jednocześnie tak bardzo boli, że to szczęście nie dzieli ze mną. Z tej rozpaczy moje zdrowie jest w stanie tragicznym, mam stwierdzoną depresję i nerwicę. Leki już na mnie nie działają, a mi się nie chce żyć. Zrozumie mnie tylko osoba, która przechodziła coś podobnego, która czuła się podobnie do mnie, której serce wyrywało się do danej osoby, a z tą osobą nie mogła być, bo przez swój błąd, przez swój lęk straciła swoją miłość.

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18650
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2560 times
Been thanked: 4565 times
Kontakt:

Re: Zbłądziłam - pomocy!

Post autor: Marek_Piotrowski » 2020-07-24, 11:15

Myślę Paulino, że idealizujesz zarówno tego człowieka, jak i Twój stosunek do niego. To już nie jest świat realny, tylko stworzony w Twoim umyśle po rozstaniu.
To już nie Ty to rozważasz, tylko Twoja depresje - która sie sama nakręca.
Ta rozpacz jest samonakręcająca się i w gruncie rzeczy nie związana z realną sytuacją.
Jest w tym więcej wyrzutów sumienia niż realnej sprawy.
TOMVAD dobrze radzi - zostaw to, co za Tobą, już nie wracaj, nie rozważaj.
Przeczytaj to, co napisał Króliczek, Tek de Art, Niezapominajka... to jest aktualne.

Kiedyś miałem trochę podobnie z jedną dziewczyną. Zamiast żyć, rozważałem ciągle to co się stało.
Aż zdałem sobie sprawę, że to już żyło swoim życiem i nie może mi dłużej zatruwać mojego.

Awatar użytkownika
bei
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 251
Rejestracja: 11 lis 2019
Has thanked: 10 times
Been thanked: 48 times

Re: Zbłądziłam - pomocy!

Post autor: bei » 2020-07-24, 16:46

paulis20, mamy trochę podobną historię. Dowiedziawszy się o stanie zdrowia narzeczonego odwołałam ślub. Też mnie to przerosło.

Zgadzam z tym, że po rozstaniu jednym z etapów jest idealizowanie byłego związku. Tak po prostu jest, myślę że większość osób przez to przechodzi nawet jeśli związek wcale nie był udany. Warto mieć świadomość, że takie coś występuje tak samo jak żałoba po stracie.

paulis20
Początkujący
Początkujący
Posty: 52
Rejestracja: 7 cze 2019
Has thanked: 47 times
Been thanked: 9 times

Re: Zbłądziłam - pomocy!

Post autor: paulis20 » 2020-07-27, 11:19

Marek_Piotrowski pisze: 2020-07-24, 11:15 Myślę Paulino, że idealizujesz zarówno tego człowieka, jak i Twój stosunek do niego. To już nie jest świat realny, tylko stworzony w Twoim umyśle po rozstaniu.
To już nie Ty to rozważasz, tylko Twoja depresje - która sie sama nakręca.
Ta rozpacz jest samonakręcająca się i w gruncie rzeczy nie związana z realną sytuacją.
Jest w tym więcej wyrzutów sumienia niż realnej sprawy.
TOMVAD dobrze radzi - zostaw to, co za Tobą, już nie wracaj, nie rozważaj.
Przeczytaj to, co napisał Króliczek, Tek de Art, Niezapominajka... to jest aktualne.

Kiedyś miałem trochę podobnie z jedną dziewczyną. Zamiast żyć, rozważałem ciągle to co się stało.
Aż zdałem sobie sprawę, że to już żyło swoim życiem i nie może mi dłużej zatruwać mojego.
Pewnie masz rację, że go idealizuję, ale to jest silniejsze ode mnie. Mój mózg przedstawia mi tego człowieka w samych pozytywnych barwach, może dlatego, że bardzo za nim tęsknię i za tym co było. Boję się, że przez swój błąd, przez swój lęk, który mi towarzyszył i przez to, że go zostawiłam już nie poznam nikogo tak dobrego i wartościowego jak jego. Ten strach powoduje, że bardzo się pogłębiam w tej całej rozpaczy i bólu i nie wiem jak z tego wyjść.

Bardzo Wam dziękuję za wszystkie wpisy i za wsparcie, ono dodaje mi sił.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Rodzina, małżeństwo, narzeczeni”