Zbłądziłam - pomocy!

Czyli rozmowy na temat planowania rodziny, czystości w małżeństwie, ile powinniśmy mieć dzieci, czy powinniśmy je karać.
Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 19048
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2620 times
Been thanked: 4634 times
Kontakt:

Re: Zbłądziłam - pomocy!

Post autor: Marek_Piotrowski » 2020-07-27, 11:32

paulis20 pisze: 2020-07-27, 11:19 Pewnie masz rację, że go idealizuję, ale to jest silniejsze ode mnie.
Wierz mi, nie jest. Trzeba tylko zabrac się do tego na poważnie.
Terapia jest bardzo podobna do tej w przypadku... skrupulantyzmu.
Mój mózg przedstawia mi tego człowieka w samych pozytywnych barwach, może dlatego, że bardzo za nim tęsknię i za tym co było. Boję się, że przez swój błąd, przez swój lęk, który mi towarzyszył i przez to, że go zostawiłam już nie poznam nikogo tak dobrego i wartościowego jak jego. Ten strach powoduje, że bardzo się pogłębiam w tej całej rozpaczy i bólu i nie wiem jak z tego wyjść.
Dokładnie tak to sobie wyobrażałem.

W tym viewtopic.php?p=20384#p20384 poście podałem niektóre metody walki z natręctwami. Dwie ostatnie nadadzą się również dla Ciebie.
Ale najpierw (to najważniesze), musisz się zdecydować, że chcesz zerwać z tymi myślami i użalaniem się nad tym co (w swoim mniemaniu źle - choć wcale nie jestem tego pewien) zrobiłaś. To nie żart: to dziwne, ale człowiek "przyzwyczaja" się do tego typu rozpaczania i często broni się przed odrzuceniem "bycia nieszczęśliwym" bo to wychodzi poza jego chwilową "strefę komfortu".
A aby to przerwać musisz za nią wyjść i zdecydować, że nie chcesz już tego, nie chcesz się w tu "nurzać".

Magnolia

Re: Zbłądziłam - pomocy!

Post autor: Magnolia » 2020-07-27, 11:38

Marek dobrze pisze.

Ja to pokażę na obrazku, bo wczoraj znowu na niego trafiłam na Fb.

Obrazek

Twoje problemy wydają CI się większe i silniejsze od Ciebie. Ale kazdy kto chciał i zmienił swoje nastawienie do problemów już wie, że to nieprawda.
Mamy Boga który jest większy od wszystkich naszych problemów razem wziętych i Jeśli Mu zaufamy to pomaga wyjść z nie jednej klatki myślowej.

Ja w każdym razie takie mam doświadczenie Boga, który pomaga wyjść z każdej trudnej sytuacji.
Pytanie czy Mu pozwolisz działać, czy Mu zaufasz, czy Mu się poddasz...

Awatar użytkownika
Tek de Cart
Biegły forumowicz
Biegły forumowicz
Posty: 1600
Rejestracja: 4 wrz 2017
Lokalizacja: szczęśliwy mąż i ojciec, Warszawa
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 200 times
Been thanked: 638 times
Kontakt:

Re: Zbłądziłam - pomocy!

Post autor: Tek de Cart » 2020-07-27, 12:02

obrazek przypominał mi taką zachętę do modlitwy uwielbienia:
"nie mów Bogu jakie masz wielkie problemy, powiedz problemom jakiego masz wielkiego Boga!"
Nie sprzedawaj duszy diabłu, Bóg da Ci za nią więcej!

Magnolia

Re: Zbłądziłam - pomocy!

Post autor: Magnolia » 2020-07-27, 12:10

Dodam jeszcze:
„Nie troszczcie się zbytnio i nie pytajcie: Co będziemy jeść? Co będziemy pić? Czym będziemy się przyodziewać?... Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Starajcie się naprzód o królestwo Boga i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane” (Mt 6, 31-33).

Te Słowa uczą zaufania do Boga. Najpierw sprawy Królestwa Bożego... czyli co? z czym nam się kojarzy Królestwo Boże?
Mi z uwielbieniem Boga i śpiewaniem Jemu Chwały, dalej z życiem w łasce i życiem sakramentalnym.
Dla mnie to jest recepta na wyjście z problemów. Ja zajmuję się uwielbieniem Boga a On się zajmuje moimi sprawami...

Wydaje się to może absurdalne podejście, ale tylko dla tych którzy tego nie spróbowali. ;)
W Biblii sa recepty dla nas ukryte, ale one są w logice Bożej, nie ludzkiej.

paulis20
Początkujący
Początkujący
Posty: 52
Rejestracja: 7 cze 2019
Has thanked: 47 times
Been thanked: 9 times

Re: Zbłądziłam - pomocy!

Post autor: paulis20 » 2020-07-27, 21:07

Dziękuję za to co piszecie, ale największy problem jest w tym, że przez swoją depresję bardzo oddaliłam się od Boga. Jak byłam z tym chłopakiem to wręcz byłam bardzo blisko Boga (bo ten chłopak jest również wierzący i to on mi pokazał świat wspólnot religijnych, to on mi powiedział pierwszy raz o tzw. Kościele ulicznym). Przez rozstanie z którym nie radzę sobie tak długi czas (bo ponad rok czasu) przestałam się modlić, chodzić do spowiedzi - jakbym już nawet na to nie miała siły. Najchętniej zamknęłabym się w pokoju i z niego nie wychodziła i tylko leżała w łóżku i płakała. Nie pamiętam już kiedy się uśmiechałam. Piszecie, żebym spojrzała na swoje problemy inaczej, ale nie rozumiecie, że ja nawet nie mam siły na nie już patrzeć. Zaniedbuję swoje obowiązki, nie mam siły pracować, boję się, żebym nie straciła pracy, bo wtedy dopiero nie będę miała po co żyć. Naprawdę nie radzę sobie z tym rozstaniem, nie umiem uwierzyć, że może mnie jeszcze w życiu coś dobrego spotkać, że mogę jeszcze raz się zakochać (to chyba jest niemożliwe, bo moje serce ciągle jest zajęte). Ja naprawdę kochałam i nadal kocham tego człowieka całym sercem, ale nie dałam rady z tą jego chorobą i to przeze mnie wszystko się skończyło. Pomimo iż błagałam go o danie mi szansy, o zaufanie, bo zrozumiałam, że jego choroba nie jest tu istotna, że on najbardziej jako człowiek się liczy i dojrzałam do tego wszystkiego, że to był proces, żeby w sobie to przełamać, zrozumieć. Niestety to nie jest coś co widzimy na co dzień, co można do tego z łatwością przywyknąć, dla osoby słabej psychicznie zaakceptowanie czyjejś choroby, która jest widoczna jest bardzo trudne. Walczyłam sama ze sobą bardzo długo, żeby umieć spojrzeć na jego chorobę inaczej tak jak on, ale nie umiałam. A teraz nie mogę sobie przebaczyć, że już go nie ma w moim życiu, że nie posłuchałam serca tylko rozumu. Moje serce tak bardzo krwawi i nie umiem żyć od nowa bez niego. Proszę zrozumcie mnie, ja naprawdę nie mam już siły.

Dodano po 13 minutach 39 sekundach:
Dodam jeszcze, że nie mogę sobie darować, że go straciłam, bo wiem, że takich ludzi nie ma jak on. On był pod względem charakteru ideałem faceta. Zapewniał mi bezpieczeństwo, dawał mi ciepło i miłość. Byłam przy nim szczęśliwa, ale nie doceniłam jego, bo myślałam, że zasługuję na kogoś lepszego, kogoś innego, zdrowszego. Dopiero teraz zrozumiałam, że przecież miałam taką wspaniałą osobę (dwa lata modliłam się do Boga o dobrego człowieka, który mnie nie skrzywdzi - dostałam, ale nie doceniłam). A teraz na własne życzenie jestem sama i nie pokocham nikogo innego, bo nawet nie potrafię, moje serce jest zamknięte na inne osoby. Pokochałam jednego człowieka, który urodził się z pewną chorobą i którego zostawiłam. I jak ja mam dalej żyć? Nie jestem już taką osobą jak kiedyś, która się uśmiechała i cieszyła z życia.
Ostatnio zmieniony 2020-07-27, 20:57 przez paulis20, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 19048
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2620 times
Been thanked: 4634 times
Kontakt:

Re: Zbłądziłam - pomocy!

Post autor: Marek_Piotrowski » 2020-07-27, 21:10

paulis20 pisze: 2020-07-27, 21:07 Dziękuję za to co piszecie, ale największy problem jest w tym, że przez swoją depresję bardzo oddaliłam się od Boga.
To się przybliż. Sorry, ale to najprostsze rozwiązanie.
Czy jesteś pod stałą opieką lekarza? To mi wygląda na depresję.

Awatar użytkownika
Betka
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 265
Rejestracja: 28 cze 2019
Lokalizacja: Podkarpackie
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 401 times
Been thanked: 133 times

Re: Zbłądziłam - pomocy!

Post autor: Betka » 2020-07-28, 10:34

Paulinko,weź do ręki Biblię.Módl sie czytaniami dnia i nastaw serce na wiadomość od Boga.
Modlę się o to dla Ciebie
Bardzo dobrze Cie rozumiem,ściskam mocno kochana
Twoje słowo jest pochodnią dla nóg moich i światłem na mojej ścieżce .
Ps 119

Magnolia

Re: Zbłądziłam - pomocy!

Post autor: Magnolia » 2020-07-28, 16:01

Modlitwa w trudnej sytuacji

Panie Boże, nie wiem co mam powiedzieć. Nie wiem nawet, jak się mam modlić w tej sytuacji. Chcę Ciebie prosić, abyś przyszedł ze swoim pocieszeniem i wsparciem. Bądź moją siłą i tarczą. Pomóż mi przezwyciężyć wszystkie trudności, które pojawiają się na mojej drodze. Pomóż mi polegać na Tobie i znaleźć pokój w Twojej obecności. Dziękuję, za Twoją miłość i za to, że nigdy mnie nie opuszczasz. Amen.

Awatar użytkownika
Jozek
Złoty mówca
Złoty mówca
Posty: 7337
Rejestracja: 18 lut 2020
Has thanked: 1181 times
Been thanked: 708 times

Re: Zbłądziłam - pomocy!

Post autor: Jozek » 2020-07-28, 21:37

paulis20 pisze: 2020-07-27, 21:07 Dziękuję za to co piszecie, ale największy problem jest w tym, że przez swoją depresję bardzo oddaliłam się od Boga. Jak byłam z tym chłopakiem to wręcz byłam bardzo blisko Boga (bo ten chłopak jest również wierzący i to on mi pokazał świat wspólnot religijnych, to on mi powiedział pierwszy raz o tzw. Kościele ulicznym). Przez rozstanie z którym nie radzę sobie tak długi czas (bo ponad rok czasu) przestałam się modlić, chodzić do spowiedzi - jakbym już nawet na to nie miała siły. Najchętniej zamknęłabym się w pokoju i z niego nie wychodziła i tylko leżała w łóżku i płakała. Nie pamiętam już kiedy się uśmiechałam. Piszecie, żebym spojrzała na swoje problemy inaczej, ale nie rozumiecie, że ja nawet nie mam siły na nie już patrzeć. Zaniedbuję swoje obowiązki, nie mam siły pracować, boję się, żebym nie straciła pracy, bo wtedy dopiero nie będę miała po co żyć. Naprawdę nie radzę sobie z tym rozstaniem, nie umiem uwierzyć, że może mnie jeszcze w życiu coś dobrego spotkać, że mogę jeszcze raz się zakochać (to chyba jest niemożliwe, bo moje serce ciągle jest zajęte). Ja naprawdę kochałam i nadal kocham tego człowieka całym sercem, ale nie dałam rady z tą jego chorobą i to przeze mnie wszystko się skończyło. Pomimo iż błagałam go o danie mi szansy, o zaufanie, bo zrozumiałam, że jego choroba nie jest tu istotna, że on najbardziej jako człowiek się liczy i dojrzałam do tego wszystkiego, że to był proces, żeby w sobie to przełamać, zrozumieć. Niestety to nie jest coś co widzimy na co dzień, co można do tego z łatwością przywyknąć, dla osoby słabej psychicznie zaakceptowanie czyjejś choroby, która jest widoczna jest bardzo trudne. Walczyłam sama ze sobą bardzo długo, żeby umieć spojrzeć na jego chorobę inaczej tak jak on, ale nie umiałam. A teraz nie mogę sobie przebaczyć, że już go nie ma w moim życiu, że nie posłuchałam serca tylko rozumu. Moje serce tak bardzo krwawi i nie umiem żyć od nowa bez niego. Proszę zrozumcie mnie, ja naprawdę nie mam już siły.

Dodano po 13 minutach 39 sekundach:
Dodam jeszcze, że nie mogę sobie darować, że go straciłam, bo wiem, że takich ludzi nie ma jak on. On był pod względem charakteru ideałem faceta. Zapewniał mi bezpieczeństwo, dawał mi ciepło i miłość. Byłam przy nim szczęśliwa, ale nie doceniłam jego, bo myślałam, że zasługuję na kogoś lepszego, kogoś innego, zdrowszego. Dopiero teraz zrozumiałam, że przecież miałam taką wspaniałą osobę (dwa lata modliłam się do Boga o dobrego człowieka, który mnie nie skrzywdzi - dostałam, ale nie doceniłam). A teraz na własne życzenie jestem sama i nie pokocham nikogo innego, bo nawet nie potrafię, moje serce jest zamknięte na inne osoby. Pokochałam jednego człowieka, który urodził się z pewną chorobą i którego zostawiłam. I jak ja mam dalej żyć? Nie jestem już taką osobą jak kiedyś, która się uśmiechała i cieszyła z życia.
Taki ci ten chlopak wydaje sie najlepszy, bo nie poznalas i nie przyjzalas sie Bogu.
On cie z pewnoscia nie zawiedzie, a jego milosc jest wieksza niz wszystkich najprzystojniejszych chlopakow rozem.
Moje wypowiedzi sa nieautoryzowane przez Kosciol.

Biserica Dumnezeu

Re: Zbłądziłam - pomocy!

Post autor: Biserica Dumnezeu » 2020-07-29, 09:10

Paulis
Najwspanialsza osoba jestem ja. To takie moje prywatne zdanie i nie dam sie przekonac, ze jest inaczej.
A dla mnie najwspanialsza osoba jest moja mama.
A dla zony mojego kolegi jego zona.
A dla Boga Ty, ja i inni rownorako.
Nie wypisuj tutaj lzawych melodramatow, zycie plynie i nie trac go na takie scenariusze z podrzednej rezyserki.

Awatar użytkownika
Dezerter
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 14976
Rejestracja: 24 sie 2015
Lokalizacja: Inowrocław
Has thanked: 4202 times
Been thanked: 2953 times
Kontakt:

Re: Zbłądziłam - pomocy!

Post autor: Dezerter » 2020-07-29, 16:49

Biserica Dumnezeu pisze: 2020-07-29, 09:10 Paulis
Najwspanialsza osoba jestem ja. To takie moje prywatne zdanie i nie dam sie przekonac, ze jest inaczej.
A dla mnie najwspanialsza osoba jest moja mama.
A dla zony mojego kolegi jego zona.
A dla Boga Ty, ja i inni rownorako.
Nie wypisuj tutaj lzawych melodramatow, zycie plynie i nie trac go na takie scenariusze z podrzednej rezyserki.
Męskie, twarde te słowa, ale nie mogę nie napisać, że prawdziwe.
Masz wolną wolę - to nie pytanie, to stwierdzenie - więc powiedz sobie jasno i wyraźnie i powtórz kilka razy :
Od tej chwili zaczynam nowy, lepszy i bardziej szczęśliwy rozdział mojego życia :!:
a Bóg mi w tym błogosławi :).

Amen
Ostatnio zmieniony 2020-07-29, 16:50 przez Dezerter, łącznie zmieniany 1 raz.
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.

paulis20
Początkujący
Początkujący
Posty: 52
Rejestracja: 7 cze 2019
Has thanked: 47 times
Been thanked: 9 times

Re: Zbłądziłam - pomocy!

Post autor: paulis20 » 2020-08-10, 15:15

Biserica Dumnezeu pisze: 2020-07-29, 09:10 Paulis
Najwspanialsza osoba jestem ja. To takie moje prywatne zdanie i nie dam sie przekonac, ze jest inaczej.
A dla mnie najwspanialsza osoba jest moja mama.
A dla zony mojego kolegi jego zona.
A dla Boga Ty, ja i inni rownorako.
Nie wypisuj tutaj lzawych melodramatow, zycie plynie i nie trac go na takie scenariusze z podrzednej rezyserki.
Nie rozumiesz mnie, więc nie wiesz co ja czuję i co przeżywam.

Dodano po 1 minucie 33 sekundach:
Betka pisze: 2020-07-28, 10:34 Paulinko,weź do ręki Biblię.Módl sie czytaniami dnia i nastaw serce na wiadomość od Boga.
Modlę się o to dla Ciebie
Bardzo dobrze Cie rozumiem,ściskam mocno kochana
A czy przeżyłaś też rozstanie albo coś podobnego? Nawet nie wiesz jak mi jest ciężko.

Dodano po 1 minucie 56 sekundach:
Marek_Piotrowski pisze: 2020-07-27, 21:10
paulis20 pisze: 2020-07-27, 21:07 Dziękuję za to co piszecie, ale największy problem jest w tym, że przez swoją depresję bardzo oddaliłam się od Boga.
To się przybliż. Sorry, ale to najprostsze rozwiązanie.
Czy jesteś pod stałą opieką lekarza? To mi wygląda na depresję.
No faktycznie, przestań o nim myśleć, przestań płakać i takie słowa mi pomogą, bo działają na człowieka jak czarodziejka różdżka, prawda? Gdyby to było takie łatwe to już dawno by było ok, ale niestety tak nie jest.

Dodano po 1 minucie 54 sekundach:
[/quote]
Męskie, twarde te słowa, ale nie mogę nie napisać, że prawdziwe.
Masz wolną wolę - to nie pytanie, to stwierdzenie - więc powiedz sobie jasno i wyraźnie i powtórz kilka razy :
Od tej chwili zaczynam nowy, lepszy i bardziej szczęśliwy rozdział mojego życia :!:
a Bóg mi w tym błogosławi :).

Amen
[/quote]

Dziękuję za to co napisałeś. Chyba potrzebuję takiego wsparcia i wiary w to, że będzie lepiej. Ale nawet nie wiesz jak ciężko mi tę wiarę znaleźć jeśli człowiek tak cierpi.

Awatar użytkownika
Betka
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 265
Rejestracja: 28 cze 2019
Lokalizacja: Podkarpackie
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 401 times
Been thanked: 133 times

Re: Zbłądziłam - pomocy!

Post autor: Betka » 2020-08-10, 15:29

Moje rozstanie jest to o tyle trudne ,ze osoba z którą jestem oddzielona stacza się.Lżej by mi było wiedząc,ze jest temu człowiekowi dobrze .
Twoje słowo jest pochodnią dla nóg moich i światłem na mojej ścieżce .
Ps 119

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 19048
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2620 times
Been thanked: 4634 times
Kontakt:

Re: Zbłądziłam - pomocy!

Post autor: Marek_Piotrowski » 2020-08-10, 15:37

Paulino, nie twierdzę, że to łatwe. Ale tak czy owak musisz to zrobić, więc lepiej szybko, by nie marnować życia na roztrząsanie.
Nie, wbrew temu co myslisz nie Ty jedyna przeżyłaś rozstanie. WIem, że trudno w to uwierzyć, ale przyjdzie czas, gdy patrząc wstecz, zupełnie nie poruszy CIę ta sprawa. Byle się w niej nie nurzać.
Dziś trudno CI to przyjąć, a nam łatwo - jako nie zaangażowanym - pisać.
Przysłów 25,20 "Jak płaszcz zdejmować w dzień mroźny lub ocet wylewać na ług, tak pieśni śpiewać znękanym."
Tyle że właśnie ktoś niezaangażowany, ktoś kto przeżył podobne dramaty ma z reguły rację, a nie ta osoba, która cierpi.

Każdy z nas chciałby Ci ulżyć, dlatego piszemy tak surowo. Bo, niestety, zagłębianie się w rozpacz i budowanie obrazu cudownego chłopaka (który już dawno nie przypomina tego prawdziwego) oraz "utraconej jedynej szansy" (co jest wierutną bzdurą) Ci nie pomoże.
Dopóki będziesz wciąż o tym myśleć i powracać, nie będzie lepiej.

Króliczek

Re: Zbłądziłam - pomocy!

Post autor: Króliczek » 2020-08-11, 06:52

Paulinko doceniaj w życiu męskie twarde słowa, tak naprawdę pełne miłości i szczerości, użalajac się nad sobą bardzo siebie krzywdzisz-rozstanie z chłopakiem to normalna zwyczajna rzecz, prawie każdy przez to przechodził czy że swojej winy czy nie swojej, każdy chłopak na świecie może być dla ciebie tym najfajniejszym,odwagi i pewności siebie.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Rodzina, małżeństwo, narzeczeni”