Zbłądziłam - pomocy!

Czyli rozmowy na temat planowania rodziny, czystości w małżeństwie, ile powinniśmy mieć dzieci, czy powinniśmy je karać.
ez_park
Początkujący
Początkujący
Posty: 62
Rejestracja: 8 wrz 2020
Wyznanie: Chrześcijanin
Has thanked: 1 time
Been thanked: 23 times

Re: Zbłądziłam - pomocy!

Post autor: ez_park » 2020-09-20, 18:01

Łapię Ciebie poraz kolejny na tym samym. Moja droga - wszyscy potrafią Ci pomóc. Ludzie nie są tak źli a przynajmniej większość ludzi nie jest zła. Daj sobie pomóc i nakieruj przyjaznych Tobie ludzi jak mogą to uczynić. Porozmawiaj z psychologiem, z psychiatrą, bliskimi... Nic nie pomoże gadanie typu "inni mają gorzej, są nowotwory, ciężkie choroby, chore dzieci". Masz wyjątkowo paskudną chorobę, którą da się wyleczyć ale wymaga dużo pracy. Miłość też zapewne przyjdzie, być może wtedy gdy się jej nie będziesz spodziewać. Szukaj w ludziach dobra a nie doszukuj się wad. Staraj się zmienić nastawienie. Ja sam nad tym cały czas pracuję. Mam codziennie kontakt niekoniecznie tylko z fajnymi ludźmi, których miło obsługiwać. Czasem naprawdę człowiek nie miał ochoty na nich patrzeć (myślenie typu "O nie, znowu oni" itp.). Zacząłem to podejście zmieniać na inne typu "oni są trudni, ale może potrzebują pomocy, może są z jakiegoś powodu nieszczęśliwi, mają ciężkie problemy" itp. Myślę, że psycholog podobnie Ci doradzi, bo jeżeli uważamy, że życie jest do bani, plujemy jadem na życie i ludzi to z czasem zaczynamy się tym jadem krztusić i zżera nas od środka.

paulis20
Początkujący
Początkujący
Posty: 52
Rejestracja: 7 cze 2019
Has thanked: 47 times
Been thanked: 9 times

Re: Zbłądziłam - pomocy!

Post autor: paulis20 » 2020-10-12, 20:08

Może i tak, ale nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo tęsknię za tamtym życiem, kiedy jeszcze byłam uśmiechnięta, kiedy byłam blisko Boga, kiedy miałam plany i marzenia. A teraz? Na nic nie mam siły. Zmieniłam się, wszystko stało mi się obojętne. Tracę przyjaciół, straciłam chłopaka, wszystko nie ma sensu. Jak miewam złe dni to zastanawiam się czy to życie w ogóle ma sens, zastanawiam się jaki sens ma to wszystko. Przestałam wierzyć w to, że mogę jeszcze raz kogoś pokochać, ciągle myślę, że miłość zdarza się tylko raz i że tylko raz to wszystko przeżyłam. Zastanawiam się jak można kogoś innego pokochać jeśli kocha się daną osobę której już nie ma. To raczej niemożliwe.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Rodzina, małżeństwo, narzeczeni”