Związek z osobą uzależnioną

Czyli rozmowy na temat planowania rodziny, czystości w małżeństwie, ile powinniśmy mieć dzieci, czy powinniśmy je karać.
Isiacek
Początkujący
Początkujący
Posty: 62
Rejestracja: 14 mar 2020
Has thanked: 64 times
Been thanked: 15 times

Związek z osobą uzależnioną

Post autor: Isiacek » 2020-07-19, 17:12

Witam..
Potrzebuje rady kogoś bezstronnego.
2 lata temu poznałam faceta, był moim sąsiadem. Na początku znajomości nie traktował mnie poważnie , bardziej jako koleżankę, towarzyszke do kregli lub innych rozrywek, jako kucharke, niańke itp . Kiedy on traktował mnie obojętnie ja się w nim zakochiwalam. Był alkoholikiem i miał problem z innymi uzywkami. Pomogłam mu przejść przez kilka detoksow, terapii.. cały czas przy nim byłam. W międzyczasie okazało się że mam endometrioze i jeśli się nie pospiesze to mogę nie mieć juz kiedyś dzieci. Po ponad roku mój sąsiad zaczął się i we mnie zakochiwac. Jednak nadal był uzależniony od zioła.. Myślę że ważne jest to by dodać że mój sąsiad jest osoba bardzo wierząca. Próbował wielokrotnie rzucać przez kilkakrotne spowiedzie Ale niestety nie udawało się. W kwietniu tego roku wyznał mi że mnie kocha. Stworzyliśmy związek. Niestety ciągle pojawiały się klotnie, głównie spowodowane jego humorami. Cały czas wspominał o ślubie Ale nie teraz bo na to trzeba mieć pieniądze. Tak samo jak na pierscionek za 3 tyś.choc powtarzalam że liczy się sam gest i może być z plastiku. Dzieci też nie chciał mieć bo "sam jest jeszcze dzieckiem". Prac miał sporo Ale żadna mu nie odpowiadała, obecnie jest bezrobotny. Ostatnio powiedział mi podczas śniadania że mam się nie interesować jego życiem.. To był kolejny raz kiedy tak do mnie powiedział, kiedy chciał się mńie pozbyć. Wielokrotnie dawałam mu szanse, bo za każdym razem przepraszal i powtarzał że się zmìeni. Tym razem powiedziałam sobie że to koniec takiego mnie traktowania.. Kiedy mu się podoba to jestem, a kiedy nie to do widzenia. Wprowadziłam się z mieszkania na jakiś czas do rodziców. Po tygodniu pisał do mnie że się rozbił, że jak się z nim nie spotkam to dojdzie do katastrofy.. Na drugi dzień pisał że kłamał. Podjęłam decyzję że odchodze.. Dzisiaj dobijal się do drzwi, otworzyłam.. powiedział mi że kupił pierscionek, rzucił palenie i chce założyć ze mną rodzinę. O ile podczas nauk przedmalzenskich nie dojdziemy do wniosku że się nie nadajemy.
Nie mam pojęcia co o tym myśleć..
Bardzo go kocham ale chciałabym zacząć normalnie żyć, mieć męża, dzieci, żyć po Bozemu. Jednak mam taką obawę że byłoby to egoistyczne i wbrew miłości bliźniego, wbrew przykazaniom..by zostawić kogoś nawet po takich chwilach. Co o tym myślicie? Powinnam patrzeć na to od strony religii? Jestem bardzo wierząca..

Ale chce zarazem normalnego życia. Mam 29 lat..

Pozdrawiam.

Dominik

Re: Związek z osobą uzależnioną

Post autor: Dominik » 2020-07-19, 17:43

Nie masz z nim dziecka, nie jesteś jego żoną, więc od strony religii nie ma potrzeby się z nim męczyć pod jednym dachem.
Weź też pod uwagę czy on się nada na ojca, jeśli sam jest dzieckiem, ma nałogi, nie pracuje.

Ja bym go pod ścianą postawił. Chce się poprawić to niech pokaże na co go stać, ale bez mieszkania razem i spotykania się co chwila. Niech minie kilka miesięcy i zobacz czy jest radykalna poprawa.


Poczekajmy co inny napiszą, ja nie mam aż takich doświadczeń partnerskich.
Ostatnio zmieniony 2020-07-19, 18:05 przez Dominik, łącznie zmieniany 1 raz.

Biserica Dumnezeu

Re: Związek z osobą uzależnioną

Post autor: Biserica Dumnezeu » 2020-07-19, 17:47

Ale napisales celnie.

TOMVAD 45

Re: Związek z osobą uzależnioną

Post autor: TOMVAD 45 » 2020-07-19, 18:47

Isiacek pisze: 2020-07-19, 17:12 Witam..
Potrzebuje rady kogoś bezstronnego.
2 lata temu poznałam faceta, był moim sąsiadem. Na początku znajomości nie traktował mnie poważnie , bardziej jako koleżankę, towarzyszke do kregli lub innych rozrywek, jako kucharke, niańke itp . Kiedy on traktował mnie obojętnie ja się w nim zakochiwalam. Był alkoholikiem i miał problem z innymi uzywkami. Pomogłam mu przejść przez kilka detoksow, terapii.. cały czas przy nim byłam. W międzyczasie okazało się że mam endometrioze i jeśli się nie pospiesze to mogę nie mieć juz kiedyś dzieci. Po ponad roku mój sąsiad zaczął się i we mnie zakochiwac. Jednak nadal był uzależniony od zioła.. Myślę że ważne jest to by dodać że mój sąsiad jest osoba bardzo wierząca. Próbował wielokrotnie rzucać przez kilkakrotne spowiedzie Ale niestety nie udawało się. W kwietniu tego roku wyznał mi że mnie kocha. Stworzyliśmy związek. Niestety ciągle pojawiały się klotnie, głównie spowodowane jego humorami. Cały czas wspominał o ślubie Ale nie teraz bo na to trzeba mieć pieniądze. Tak samo jak na pierscionek za 3 tyś.choc powtarzalam że liczy się sam gest i może być z plastiku. Dzieci też nie chciał mieć bo "sam jest jeszcze dzieckiem". Prac miał sporo Ale żadna mu nie odpowiadała, obecnie jest bezrobotny. Ostatnio powiedział mi podczas śniadania że mam się nie interesować jego życiem.. To był kolejny raz kiedy tak do mnie powiedział, kiedy chciał się mńie pozbyć. Wielokrotnie dawałam mu szanse, bo za każdym razem przepraszal i powtarzał że się zmìeni. Tym razem powiedziałam sobie że to koniec takiego mnie traktowania.. Kiedy mu się podoba to jestem, a kiedy nie to do widzenia. Wprowadziłam się z mieszkania na jakiś czas do rodziców. Po tygodniu pisał do mnie że się rozbił, że jak się z nim nie spotkam to dojdzie do katastrofy.. Na drugi dzień pisał że kłamał. Podjęłam decyzję że odchodze.. Dzisiaj dobijal się do drzwi, otworzyłam.. powiedział mi że kupił pierscionek, rzucił palenie i chce założyć ze mną rodzinę. O ile podczas nauk przedmalzenskich nie dojdziemy do wniosku że się nie nadajemy.
Nie mam pojęcia co o tym myśleć..
Bardzo go kocham ale chciałabym zacząć normalnie żyć, mieć męża, dzieci, żyć po Bozemu. Jednak mam taką obawę że byłoby to egoistyczne i wbrew miłości bliźniego, wbrew przykazaniom..by zostawić kogoś nawet po takich chwilach. Co o tym myślicie? Powinnam patrzeć na to od strony religii? Jestem bardzo wierząca..

Ale chce zarazem normalnego życia. Mam 29 lat..

Pozdrawiam.
Myślę,że Dominik zarzucił najlepsze rozwiązanie.

Doskonale rozumiemy że go kochasz i chcesz mu pomóc, ale problem jest w tym że on sam sobie nie chce pomóc a życie z taką nieodpowiedzialną osobą to koszmar dla ciebie i ewentualne dzieci. Nie warto ich skazywać na takie cierpienie. Dbanie o dobro własne i dzieci nie jest egoizmem. Robiłaś dla niego wiele by się zmienił, by mu pomóc ale on to wszystko olewał. Przyzwyczaiłaś go do pewnych wygód i on teraz chce aby te wygody trwały. Ty nie jesteś służącą,nie jesteś od pomiatania. Masz prawo do normalnego życia.

Ja proponuję to samo co Dominik: postawienie pod ścianą: masz m-c czasu na efekty zmiany, jeśli nie to żegnamy się i tyle.
W tym czasie- detoks, praca, zmiana stosunku do ciebie. Ale jeszcze do niego się nie przeprowadzaj. Myślę że już m-c to sporo czasu aby można było coś zrobić,aby jakieś małe efekty były widoczne. Bez tego nie powinnaś się angażować.

Awatar użytkownika
Betka
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 265
Rejestracja: 28 cze 2019
Lokalizacja: Podkarpackie
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 401 times
Been thanked: 133 times

Re: Związek z osobą uzależnioną

Post autor: Betka » 2020-07-19, 19:27

Konrety
Twarde warunki
Konsekwencja
To polecam.To nie dziecko.
Zachowaj dystans
Ostatnio zmieniony 2020-07-19, 19:28 przez Betka, łącznie zmieniany 1 raz.
Twoje słowo jest pochodnią dla nóg moich i światłem na mojej ścieżce .
Ps 119

Isiacek
Początkujący
Początkujący
Posty: 62
Rejestracja: 14 mar 2020
Has thanked: 64 times
Been thanked: 15 times

Re: Związek z osobą uzależnioną

Post autor: Isiacek » 2020-07-19, 21:51

Dziękuję Wam. Pomodlilam się dziś dłużej i doszłam do podobnych wniosków.
Jeśli mogę Was jeszcze o coś prosić to odmówcie za mnie Zdrowaśkę,potrzebuje modlitwy o wytrwałość i siły bo mam ich coraz mniej.
Pozdrawiam i ściskam.

TOMVAD 45

Re: Związek z osobą uzależnioną

Post autor: TOMVAD 45 » 2020-07-19, 22:20

Masz z mojej strony nie tylko Zdowaśkę,ale midlitwę o pomoc dla ciebie. Potrzebujesz jej by podjąć słuszne decyzje. Wierzę że podejmiesz słuszne decyzje.

Moja matka ma także problem z uzależnionym od alkoholu synem-moim bratem. I myśli że jej brat rodzony pomoże jej w tym by go przekonać do zmiany.Tyle że jej brat też lubi wypić i ona o tym dobrze wie więc to jest po prostu bezsens. Tłumaczyłem jej to ale widać ina dalej chce w tym przekonaniu trwać.

Jeśli człowiek sam nie będzie chciał się zmienić,przerwać ten nałóg w którym jest mocno zakorzeniony to nic to nie da. To co można wtedy robić to tylko się modlić za takich.

W twoim przypadku warto jeszcze próbować - widać jakieś reakcje ale to może być tylko połowiczne. On musi pokazać konkretne zmiany,działania by móc z nim funkcjonować jako rodzina. Musisz brać pod uwagę jego odpowiedzialność -czy jest do niej zdolny czy nie gdyż to ma ogromne znaczenie zarówno przy zawieraniu sakramentu małżeństwa jak i wobec rodziny a zwłaszcza dzieci.

wXlfX

Re: Związek z osobą uzależnioną

Post autor: wXlfX » 2020-07-20, 00:13

Może mam złe doświadczenia, ale radziłbym zerwać z gościem. Tacy ludzi się nie zmieniają, może jedynie na jakiś czas, a potem wracają do tego samego, choć kobiety prawie zawsze złudnie wierzą w zmianę, alkoholikiem się zostaję na całe życie, nawet gdy się nie piję, tak samo narkomanem itd. Życie z takim gościem to jest bezsensowny koszmar. Jeśli nie chcesz zakładać kolejnej już w Polsce patologicznej rodziny, których już i tak jest dużo i niszczyć życia przyszłym dzieciom i sobie, to zerwij z gościem kontakt, jest dorosły da sobie radę. Poszukaj normalnego, jeśli chcesz założyć szczęśliwą rodzinę, masz 29, nie jesteś już nastolatką, nie trać czasu na toksyczne związki.

TOMVAD 45

Re: Związek z osobą uzależnioną

Post autor: TOMVAD 45 » 2020-07-20, 01:27

wXlfX pisze: 2020-07-20, 00:13 Może mam złe doświadczenia, ale radziłbym zerwać z gościem. Tacy ludzi się nie zmieniają, może jedynie na jakiś czas, a potem wracają do tego samego, choć kobiety prawie zawsze złudnie wierzą w zmianę, alkoholikiem się zostaję na całe życie, nawet gdy się nie piję, tak samo narkomanem itd. Życie z takim gościem to jest bezsensowny koszmar. Jeśli nie chcesz zakładać kolejnej już w Polsce patologicznej rodziny, których już i tak jest dużo i niszczyć życia przyszłym dzieciom i sobie, to zerwij z gościem kontakt, jest dorosły da sobie radę. Poszukaj normalnego, jeśli chcesz założyć szczęśliwą rodzinę, masz 29, nie jesteś już nastolatką, nie trać czasu na toksyczne związki.
Tutaj akurat nie masz racji. Są osoby które wychodzą z nałogu, nie piją, odcinają się od nałogu. Niektórzy po przez terapie,niektórzy po przez terapię i modlitwę. Nie można nikogo przekreślać całkowicie. Zawsze trzeba mieć nadzieję że człowiek się zmieni. Owszem, wiele osób wraca do nałogu, ale też sporo osób wychodzi i stają się wartościowymi ludźmi. Trzeba dać szansę a dopiero gdy jej nie wykorzystają można zrezygnować. Zacznie trudniej jest po zawarciu sakramentu. Tutaj już nie można od tak sobie odejść i olać człowieka. Jest separacja aby dać człowiekowi możliwość poprawy i dopóki ta zmiana nie nastąpi to separacja będzie trwała.

Inaczej patrzy się na to jeśli głęboko się wierzy w Boga a inaczej gdy się jest poza Kościołem lub gdy nasza wiara nie jest zbyt silna, gdy jako katolicy nie bierzemy poważnie nauki Kościoła. Tutaj nie ma związku sakramentalnego,więc rozstać się łatwiej,ale jak widać -- zaistniało uczucie więc nie można od tak sobie sprawy olać.

Jest czas na poprawę, trzeba go dać i wtedy można spokojnie, świadomie podjąć decyzję: jeśli się zmieni to wtedy można myśleć o dalszych krokach,ale jeszcze bez sakramentu,aby upewnić się czy to nie jest krótkotrwałe.

Byłem z ojcem na spotkaniu AA,też nadużywał alkoholu. Ojciec nie był zainteresowany by chodzić, nie był zainteresowany by też pomóc mojemu bratu. Ja widziałem tam ludzi którym zależy na wyjściu z nałogu. Spotykają się, wyjeżdżają razem. Ale trzeba chcieć spróbować, chcieć powalczyć. Poszedłem tam dla ojca i dla brata. Ojciec sam by nie poszedł. Na koniec rozmawiałem z prowadzącym i jasno powiedział: zaprasza brata i ojca na te spotkania, ale nie można brata zmusić do przyjścia, on musi sam chcieć. Ojciec nie żyje a matka została z bratem-alkoholikiem.

Ja uważam że matka robi błąd że upiera się na rozmowie mojego brata a jej syna z jej bratem. Według mnie powinna pójść do Kościoła i zamówić mszę za mojego brata a nawet za obu z prośbą o łaskę uwolnienia ich z nałogu. Zaproponuję to a jeśli nie będzie chciała to sam to zrobię.Tylko w taki sposób można takich ludzi ratować - jeśli sami nie chcą.

Awatar użytkownika
Tek de Cart
Biegły forumowicz
Biegły forumowicz
Posty: 1600
Rejestracja: 4 wrz 2017
Lokalizacja: szczęśliwy mąż i ojciec, Warszawa
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 200 times
Been thanked: 638 times
Kontakt:

Re: Związek z osobą uzależnioną

Post autor: Tek de Cart » 2020-07-20, 13:18

koleżanka wyszła za alkoholika - wiedziała o tym że jest uzależniony. Ale ona się zakochał, on się zakochał, obiecywał zmiany, że pójdzie na terapię itd. Do ślubu nic nie zrobił - bo przecież tyle innych rzeczy było do załatwienia... po ślubie ze 2 lata było w miarę dobrze, praktycznie nie pił, zajmował się żoną i potem córeczką która się urodziła, pracował. Ale 'zakochanie' też się kiedyś kończy... a to stan jakby takiego lekkiego 'haju' - tyle że zamiast sztucznego wspomagania (wódka/narkotyki) jest wspomaganie naturalne (endorfiny itd). Więc jak zeszło to naturalne dopalanie - to powoli zaczął wracać do alkoholu... na terapii, żadnej oczywiście nie był - bo po co, przecież było dobrze. Skończyło się tak, że zaczął pić coraz więcej, robił się agresywny. Ostatecznie najpierw spisali intercyzę (rozdzielność małżeńską), żeby nie przepił mieszkania, a potem stracił prawo opieki nad dziećmi (przemoc i niedbanie o dzieci po alkoholu).

Także jeśli nie rozpocznie i SKOŃCZY terapii to wg mnie związek ten nie ma żadnego sensu, ani żadnej przyszłości. Człowiek uzależniony jest po prostu ciężarem a nie wsparciem - a małżonkowie mają się wspierać! A jakim on będzie wsparciem w tej chwili? czy zostawiłabyś mu pod opieką dzieci na parę dni (załóżmy że musisz wyjechać na delegację, albo trafiasz do szpitala na jakiś zabieg).
Jeśli przejdzie przez terapię to też jeszcze nie jest gwarancja! Bo niestety wielu alkoholików przechodzi terapię wiele razy zanim się otrząsną - a niektórzy nigdy z nałogu nie wychodzą, mimo wielu prób i podejmowanych terapii.
Nie sprzedawaj duszy diabłu, Bóg da Ci za nią więcej!

Magnolia

Re: Związek z osobą uzależnioną

Post autor: Magnolia » 2020-07-20, 14:54

Niestety podobnie jak Tek de Cart to widzę. Dodam jeszcze z doświadczeń mojego teścia. Że nawet jeśli przestał pić to natura skłonna do uzależnień zmieniła picie na hazard. A palenia nie szło go oduczyć aż do śmierci. To są tak silne nałogi że bez wahania popychają do kradzieży, przemocy wszelkiej, po prostu do destrukcji.
A rodzinę ciągnie ze sobą na dno.
Wszędzie tam gdzie w rodzinie dalszej był alkohol była destrukcja i patologia.

Niedawno rozmawiałam z kobietą która ma dwóch nastolatków i męża alkoholika. Tak ją bił że zaczęła mu oddawać. I tym sposobem leją się oboje. A dzieci na to patrzą i w takim przykładzie kształtuje się ich psychika.

Naiwnie jest myśleć że miłość go odmieni. Szczególnie jeśli już mówisz o dwóch nałogach. Co świadczy o naturze skłonnej do uzależnień.

Pozdrawiam.

Isiacek
Początkujący
Początkujący
Posty: 62
Rejestracja: 14 mar 2020
Has thanked: 64 times
Been thanked: 15 times

Re: Związek z osobą uzależnioną

Post autor: Isiacek » 2020-07-20, 15:48

Tek de Cart pisze: 2020-07-20, 13:18 A jakim on będzie wsparciem w tej chwili? czy zostawiłabyś mu pod opieką dzieci na parę dni (załóżmy że musisz wyjechać na delegację, albo trafiasz do szpitala na jakiś zabieg).
Jeśli przejdzie przez terapię to też jeszcze nie jest gwarancja! Bo niestety wielu alkoholików przechodzi terapię wiele razy zanim się otrząsną - a niektórzy nigdy z nałogu nie wychodzą, mimo wielu prób i podejmowanych terapii.
Tu niestety już kolorowo nie jest, bo nie zostawilabym go z dziećmi. Uważam że nie jest wystarczająco dojrzały i odpowiedzialny.

On nie pije już rok.
Wierzę, że można wyjść z nałogu i być trzeźwym, bo sam wielokrotnie powtarza że nie wyobraża sobie zaś zacząć pić, że załamał by się gdyby to miało wrócić.
Owszem, całe życie się już jest alkoholikiem ale można być trzeźwym.
Jeśli chodzi o resztę to obawiam się że 19 lat trwania w nałogu nie będzie łatwo zostawić za sobą. Boję sie tylko tego, że ta nagła zmiana jest spowodowana tylko i wyłącznie paniką przed zostaniem sam na sam ze swoimi problemami..

Nie ma szans żeby ktoś rzucił nałóg będąc do tego zmuszanym. Trzeba otworzyć oczy na destrukcje jaką zasiewa uzależnienie w samym sobie, jak wpływa na bliskich, na moje relacje.. Jednak nie każdy ma odwagę spojrzeć temu prosto w oczy. Nie mówię już o tym że alkoholik prowadzi alkoholika bo to juz lekka przesada...

Dziękuję Wam za odpowiedzi. Utwierdzam się w swoich myślach i przekonaniu że niestety potrzeba czasu by ktoś się zmienił.. I by w to uwierzyć.
Ostatnio zmieniony 2020-07-20, 15:50 przez Isiacek, łącznie zmieniany 1 raz.

wXlfX

Re: Związek z osobą uzależnioną

Post autor: wXlfX » 2020-07-20, 18:37

@TOMVAD 45 związek z kimś, ślub itd. rozumiem jako taki level up życiowy.
Wiązanie się z alkoholikiem (a nim się zostaję całe życie, nawet nie pijąc) lub innym uzależnionym zawsze jest bezsensu. To jest życiowe cofnięcie się, wdanie się w shit po prostu, zamiast przeżywać miłe chwile z ukochanym, to...
Nie mówiąc już o przyszłych dzieciach.

Króliczek

Re: Związek z osobą uzależnioną

Post autor: Króliczek » 2020-07-21, 08:53

Dlatego lepiej nie pić alkoholu, jest tyle innych fajnych zdrowych rzeczy do picia, nie ma ludzi idealnych ale też bym się nie pchała w taki związek, wybór męża najważniejszym wyborem w życiu.

TOMVAD 45

Re: Związek z osobą uzależnioną

Post autor: TOMVAD 45 » 2020-07-21, 20:55

wXlfX pisze: 2020-07-20, 18:37 @TOMVAD 45 związek z kimś, ślub itd. rozumiem jako taki level up życiowy.
Wiązanie się z alkoholikiem (a nim się zostaję całe życie, nawet nie pijąc) lub innym uzależnionym zawsze jest bezsensu. To jest życiowe cofnięcie się, wdanie się w shit po prostu, zamiast przeżywać miłe chwile z ukochanym, to...
Nie mówiąc już o przyszłych dzieciach.
Wiązanie się z alkoholikiem jest bardzo trudne i może nawet niewłaściwe,gdyż wtedy krzywdzi się siebie i ewentualnie dzieci. To nie jest dobry sposób na życie. Jednak jeśli już jest się chrześcijaninem i powstaje jakieś uczucie to warto już stanąć w tej postawie chrześcijanina i dać szansę człowiekowi. Może nie wykorzysta jej, może pokaże tylko jakieś działanie aby ściągnąć kobietę do siebie by dalej korzystać z wygód i zachowywać się tak samo. Jest tego duże prawdopodobieństwo - nie twierdze że się zmieni na dłuższą metę, ale przynajmniej ta postawa zostaje zachowana i nie ma poczucia winy że nie dało się człowiekowi szansy. Dało się ale jej nie wykorzystał.

I nie mówiłem że trzeba podejmować decyzję o wiązaniu się z kimś takim,nawet po m-cu czasu tej próby. Chodziło mi tylko to że jeśli jakieś działania podejmie to można z nim rozmawiać, spotykać się ale jeszcze nie wchodzić żadne głębsze relacje. Chodzi tylko o obserwację i poczucie dla osoby że jednak jest wspierana w tej walce.

Niektórzy wracają do nałogu,ale są też tacy którzy wychodzą z nałogu, choć jest ich mniej niż tych którzy wracają.
Chrześcijanin powinien mieć postawę nadziej i wiary, że człowiek się nawróci, że człowiek się zmieni. Nie oznacza to jednak że musi się od razu z nim wiązać. Niektórych trzeba stawiać pod ścianą, stawiać warunki które mają być takim stuknięciem człowieka w głowę na zasadzie "Oprzytomnij człowieku, marnujesz swoje życie, jeśli się nie zmienisz nie zwiążę się z tobą" lub "odejdę od ciebie. "

Trzeba się więc zastanowić i postawić sobie pytanie: czy jestem prawdziwym chrześcijaninem i czy naprawdę chcę służyć Bogu?
Trzeba przy tym spojrzeć na to ile to razy Bóg nam wybacza nasze upadki? Raz czy może wiele razy- ile razy grzeszymy i idziemy do spowiedzi? Dlatego mówię o tej szansie, może ostatniej, ale warto spróbować, bez zobowiązań,bez głębszych,poważniejszych relacji.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Rodzina, małżeństwo, narzeczeni”