Nie mam już nadziei

Czyli rozmowy na temat planowania rodziny, czystości w małżeństwie, ile powinniśmy mieć dzieci, czy powinniśmy je karać.
preludium
Przybysz
Przybysz
Posty: 13
Rejestracja: 23 sie 2020
Been thanked: 2 times

Re: Nie mam już nadziei

Post autor: preludium » 2020-08-24, 22:33

Andej pisze: 2020-08-24, 14:28
preludium pisze: 2020-08-24, 14:22... Za dużo zła było i jest w tym mym życiu. ...
W życiu każdego człowieka jest zbyt wiele zła. Każda ilość zła jest za duża. Ale nie ma takiego zła, z którego nie da się wyjść. Nie jest to łatwe. Ale Bóg kocha Cię taką jaką jesteś i czeka, kiedy lepiej poukładasz swoje życie. Czas ucieka ...
Niektóre choroby trzeba leczyć operacyjnie. A czasem wystarczy terapia. Ale niezależnie od metody, trzeba zacząć leczenie.
Ja sobie poradzę, ale dzieci będą cierpiały. Ludzie na pewno będą komentować, a poza tym brak wzorca męskiego.
Chcę się wyleczyć, bo psychicznie jestem wrakiem. Myślę, że upadlam tak nisko, że nabiore pokory i poukładać to życie.

Dodano po 3 minutach 42 sekundach:
Andej pisze: 2020-08-24, 14:28
preludium pisze: 2020-08-24, 14:22... Za dużo zła było i jest w tym mym życiu. ...
W życiu każdego człowieka jest zbyt wiele zła. Każda ilość zła jest za duża. Ale nie ma takiego zła, z którego nie da się wyjść. Nie jest to łatwe. Ale Bóg kocha Cię taką jaką jesteś i czeka, kiedy lepiej poukładasz swoje życie. Czas ucieka ...
Niektóre choroby trzeba leczyć operacyjnie. A czasem wystarczy terapia. Ale niezależnie od metody, trzeba zacząć leczenie.
szkoda mi dzieci i moich rodziców. Tak naprawdę ja sobie mogę cierpieć, ale dlaczego oni mają cierpieć przeze mnie, a wiem że będą.
Przeraża mnie to...

Dodano po 2 minutach 22 sekundach:
Jednax pisze: 2020-08-24, 15:12 Nadzieja zawsze, do kiedy nie umrze. Nadzieja umiera na koncu.
Trzym sie.
Dzięki. Boje się tylko, że stres zaprowadzi mnie w zle miejsce. Ja już kiedyś miałam depresję i to było straszne.

Dodano po 2 minutach 11 sekundach:
abigail pisze: 2020-08-24, 15:32 nie wiazałabym żadnych nadziei z udowodnieniem takiemu patologicznemu zazdrosnikowi czegokolwiek testem genetycznym. gdzieś czytalam ze dzieci z domów gdzie alkohol i przemoc szukaja (podswiadomie?) takiego właśnie partnera. nie wiem ile w tym prawdy
Możliwe. Przykre to bardzo, a za błędy płaci się cenę.

Awatar użytkownika
exe
Bywalec
Bywalec
Posty: 176
Rejestracja: 3 maja 2020
Lokalizacja: Ziemski padół....
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 25 times
Been thanked: 65 times

Re: Nie mam już nadziei

Post autor: exe » 2020-08-24, 23:51

preludium pisze: 2020-08-23, 22:00 Witam, mam 32 i jestem po koscielnym unieważnieniu małżeństwa. Stwierdzono niedojrzałosc. Zawarto w uzasadnieniu informację, że powinnam podjąć terapię, gdyż wchodzę w trudne związki. U drugiej strony "byłego męża " psycholog zdiagnozował osobowość aspoleczna, deficyty, które uniemożliwiają stworzenie związku. Mamy syna, który ma teraz 12 lat.
Po tym związku byłam w kolejnym niesakramentalnym. Związek zakończył się zdrada partnera. Potem był kolejny 3 letni związek z alkoholikiem.
Około roku temu poznałam mężczyznę, który wydał się spełnieniem moich marzeń. Zdecydowaliśmy się na dziecko. Dbał o mnie , pracował dużo, szanował. Od kiedy jestem w ciąży mam piekło. On jest miły i kochany A za parę chwil wpada w furie. Wyzywa mnie przez kilka godzin , twierdzi, że to nie jego dziecko, wmawia kochanków, grzebią w telefonie, wszystko co irytuje. Ciagle kłamie, że np. kogoś poznał, albo że rozmawiał z kimś z mojej rodziny na mój temat. Potem okazuje się to klamstwem. Boję się, że kiedyś w afekcie zrobi mi krzywdę.
Rozmawiam z Bogiem, chodzę na mszę świętą, choć wiadomo, że marna ze mnie katoliczka, bo zdecydowałam się na dziecko w niesakramentalnym związku. Moja siostra, która źle wypowiada się o kościele i trochę gardzi katolikami ma kochającego męża.
Nie wiem, dlaczego to mnie spotkało. Dlaczego Bóg nie postawił dobrego człowieka na mojej drodze
Mój syn z poprzedniego związku też ma problemy, jest nadpobudliwy, ma problemy z nauką. Nie chce widywać się z ojcem, bo on taki jaki był wobec mnie, taki jest dla syna.
Pewnie zasłużyłam sobie na to, ale skąd wziąć siłę, by w tym żyć. Od kiedy jestem w ciąży unikam ludzi, nawet wstydzę się ciąży, choć pragnąłem jej.
Czy dla takich jak ja nie ma już żadnej szansy. Dlaczego moje dzieci będą musiały cierpieć. Dodam tylko, że ja nigdy nie zaznalam specjalnego szczęścia. W domu był alkohol i przemoc.
Skąd brać siłę, gdy coraz większą ciemność.
Droga siostro.
Modl się psalmami błagalnymi, szczegolnie 1-10, módl sie wytrwale i tak, jak byś była Ty wlaśnie owym psalmistą.
Pan Ciebie wysłucha. Wierzę w to, bo i mi oraz mej rodzinie Bóg pomaga namacalnie. Wierz w to, bez względu na wstępnie wieksze problemy z mężem.
Szatan będzie się miotał, ale odejdzie. Nagle.
Z Bożym pozdrowieniem
exe
+++
Ostatnio zmieniony 2020-08-24, 23:53 przez exe, łącznie zmieniany 1 raz.
Mdr 7, 15:
"Oby mi Bóg dał słowo odpowiednie do myśli i myślenie godne tego, co mi dano! On jest bowiem i przewodnikiem Mądrości, i tym, który mędrcom nadaje kierunek."

preludium
Przybysz
Przybysz
Posty: 13
Rejestracja: 23 sie 2020
Been thanked: 2 times

Re: Nie mam już nadziei

Post autor: preludium » 2020-08-26, 22:13

exe pisze: 2020-08-24, 23:51
preludium pisze: 2020-08-23, 22:00 Witam, mam 32 i jestem po koscielnym unieważnieniu małżeństwa. Stwierdzono niedojrzałosc. Zawarto w uzasadnieniu informację, że powinnam podjąć terapię, gdyż wchodzę w trudne związki. U drugiej strony "byłego męża " psycholog zdiagnozował osobowość aspoleczna, deficyty, które uniemożliwiają stworzenie związku. Mamy syna, który ma teraz 12 lat.
Po tym związku byłam w kolejnym niesakramentalnym. Związek zakończył się zdrada partnera. Potem był kolejny 3 letni związek z alkoholikiem.
Około roku temu poznałam mężczyznę, który wydał się spełnieniem moich marzeń. Zdecydowaliśmy się na dziecko. Dbał o mnie , pracował dużo, szanował. Od kiedy jestem w ciąży mam piekło. On jest miły i kochany A za parę chwil wpada w furie. Wyzywa mnie przez kilka godzin , twierdzi, że to nie jego dziecko, wmawia kochanków, grzebią w telefonie, wszystko co irytuje. Ciagle kłamie, że np. kogoś poznał, albo że rozmawiał z kimś z mojej rodziny na mój temat. Potem okazuje się to klamstwem. Boję się, że kiedyś w afekcie zrobi mi krzywdę.
Rozmawiam z Bogiem, chodzę na mszę świętą, choć wiadomo, że marna ze mnie katoliczka, bo zdecydowałam się na dziecko w niesakramentalnym związku. Moja siostra, która źle wypowiada się o kościele i trochę gardzi katolikami ma kochającego męża.
Nie wiem, dlaczego to mnie spotkało. Dlaczego Bóg nie postawił dobrego człowieka na mojej drodze
Mój syn z poprzedniego związku też ma problemy, jest nadpobudliwy, ma problemy z nauką. Nie chce widywać się z ojcem, bo on taki jaki był wobec mnie, taki jest dla syna.
Pewnie zasłużyłam sobie na to, ale skąd wziąć siłę, by w tym żyć. Od kiedy jestem w ciąży unikam ludzi, nawet wstydzę się ciąży, choć pragnąłem jej.
Czy dla takich jak ja nie ma już żadnej szansy. Dlaczego moje dzieci będą musiały cierpieć. Dodam tylko, że ja nigdy nie zaznalam specjalnego szczęścia. W domu był alkohol i przemoc.
Skąd brać siłę, gdy coraz większą ciemność.
Droga siostro.
Modl się psalmami błagalnymi, szczegolnie 1-10, módl sie wytrwale i tak, jak byś była Ty wlaśnie owym psalmistą.
Pan Ciebie wysłucha. Wierzę w to, bo i mi oraz mej rodzinie Bóg pomaga namacalnie. Wierz w to, bez względu na wstępnie wieksze problemy z mężem.
Szatan będzie się miotał, ale odejdzie. Nagle.
Z Bożym pozdrowieniem
exe
+++
Dziękuję za dobre słowo. Ja też lubię rozmawiać z Bogiem własnymi słowami. Opowiadam co mnie boli,czasem przepraszam, często dziękuję.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Nie mam już nadziei

Post autor: Andej » 2020-08-26, 22:21

Czy bliższy kontakt z Twoim ojcem nie zapewni wzorca męskiego?
Poza tym, lepszy brak wzorca, niż zły wzorzec.
Wydaje mi się, że warto postawić na jedną kartę. Czyli na dzieci. A droga do tego Twoje zdrowie.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

preludium
Przybysz
Przybysz
Posty: 13
Rejestracja: 23 sie 2020
Been thanked: 2 times

Re: Nie mam już nadziei

Post autor: preludium » 2020-08-27, 11:08

Andej pisze: 2020-08-26, 22:21 Czy bliższy kontakt z Twoim ojcem nie zapewni wzorca męskiego?
Poza tym, lepszy brak wzorca, niż zły wzorzec.
Wydaje mi się, że warto postawić na jedną kartę. Czyli na dzieci. A droga do tego Twoje zdrowie.
To już się stało. Nie mam żadnego wpływu na zachowanie ojca mojego 2 dziecka. Za to jestem odpowiedzialna za dzieci. Czasem myślę że i dobrze, bo żaden mężczyzna nie da mi takiej miłości jak dzieci.
Moj syn przeżyje koszmar, bo związał się z partnerem. Z resztą on syna dobrze traktował, a mnie jak scierke.
Bol zostanie we mnie na długo,bo od trzech miesięcy jest coraz gorzej. Myślę, że trauma zostanie już na zawsze. Teraz chce by tylko dzieci miały dobrze, bo ja już swoje przeżyłam. Nie chce by miały źle. Chce im dacwszystko.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Nie mam już nadziei

Post autor: Andej » 2020-08-27, 12:36

Miałem na myśli Twojego Tatę, który może wypełnić lukę.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

preludium
Przybysz
Przybysz
Posty: 13
Rejestracja: 23 sie 2020
Been thanked: 2 times

Re: Nie mam już nadziei

Post autor: preludium » 2020-08-27, 15:53

Andej pisze: 2020-08-27, 12:36 Miałem na myśli Twojego Tatę, który może wypełnić lukę.
Moj tato wypełnia już te lukę.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Nie mam już nadziei

Post autor: Andej » 2020-08-27, 19:06

Chwała mu za to. Dziękuj Bogu za taki skarb.
Wierzę, że ułożysz sobie życie. Ale to niestety wymaga i poświęcenia i dyscypliny. Teraz masz nad czym się skupić.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Lucy
Początkujący
Początkujący
Posty: 49
Rejestracja: 22 mar 2020
Has thanked: 70 times
Been thanked: 5 times

Re: Nie mam już nadziei

Post autor: Lucy » 2020-08-27, 22:37

Nie umiem polecić Ci nic innego niż tylko Nowennę Pompejańską. Zakładam że będąc w stanie błogosławionym masz troszkę więcej czasu, odmawia się ją trochę ponad godzinę łącznie, oczywiście możesz zrobić przerwy między różańcami. Poczytaj świadectwa, Matka Boża naprawdę wyciąga nas z ciemności i wyrywa z rąk złego. Trzymaj się i staraj się powierzać Bogu tak by pomógł Ci nieść krzyże w życiu, staraj się nie ulegać złym emocjom w Twoim szczególnym stanie. Wszystkiego dobrego !

Awatar użytkownika
Jozek
Złoty mówca
Złoty mówca
Posty: 7337
Rejestracja: 18 lut 2020
Has thanked: 1181 times
Been thanked: 708 times

Re: Nie mam już nadziei

Post autor: Jozek » 2020-08-28, 00:05

abigail pisze: 2020-08-24, 15:32 nie wiazałabym żadnych nadziei z udowodnieniem takiemu patologicznemu zazdrosnikowi czegokolwiek testem genetycznym. gdzieś czytalam ze dzieci z domów gdzie alkohol i przemoc szukaja (podswiadomie?) takiego właśnie partnera. nie wiem ile w tym prawdy
Prawdy jest w tym wiele bo taki partner, choc z zalozenia zly, jest czyms do czego dana osoba przywykla i to zna dobrze. W ten sposob czuje sie pewniej, bo jest to sytuacja ktora zna i ma w niej doswiadczenie.
Wiem z wladnego doswiadczenia ze kobiety po prostu boja sie zmian, a samo to powoduje ze pakuja sie w te same problemy, lub ciagle w nich tkwia, bojac sie nieznanego-nieznanych sytuacji, czy okolicznosci.
Do tego moze takze dochodzic tzw. syndrom sztokcholmski.
Moje wypowiedzi sa nieautoryzowane przez Kosciol.

preludium
Przybysz
Przybysz
Posty: 13
Rejestracja: 23 sie 2020
Been thanked: 2 times

Re: Nie mam już nadziei

Post autor: preludium » 2020-08-28, 22:38

Andej pisze: 2020-08-27, 19:06 Chwała mu za to. Dziękuj Bogu za taki skarb.
Wierzę, że ułożysz sobie życie. Ale to niestety wymaga i poświęcenia i dyscypliny. Teraz masz nad czym się skupić.
Troche przez ostatnie dni miałam przemyśleń. Wiem, że w życiu brakuje mi konsekwencji , dlatego ludzie wyczuwaja to i potem nie mają szacunku. Teraz pracuje nad byciem konsekwentną.
Ojcu mojego dziecka napisałam, że skoro nie wierzy, że jest ojcem, to będą testy. Postanowilam, że nie popuszcze. Teraz on się głupio tłumaczy, że żartował, ale ja zdania odnośnie testów nie zmienię i czuję, że robię dobrze.

Dodano po 2 minutach 2 sekundach:
Lucy pisze: 2020-08-27, 22:37 Nie umiem polecić Ci nic innego niż tylko Nowennę Pompejańską. Zakładam że będąc w stanie błogosławionym masz troszkę więcej czasu, odmawia się ją trochę ponad godzinę łącznie, oczywiście możesz zrobić przerwy między różańcami. Poczytaj świadectwa, Matka Boża naprawdę wyciąga nas z ciemności i wyrywa z rąk złego. Trzymaj się i staraj się powierzać Bogu tak by pomógł Ci nieść krzyże w życiu, staraj się nie ulegać złym emocjom w Twoim szczególnym stanie. Wszystkiego dobrego !
Oj , chciałabym bardzo odmówić. Czas mam. Tylko jeszcze trochę chęci i samozaparcia.

Dodano po 3 minutach 55 sekundach:
Jozek pisze: 2020-08-28, 00:05
abigail pisze: 2020-08-24, 15:32 nie wiazałabym żadnych nadziei z udowodnieniem takiemu patologicznemu zazdrosnikowi czegokolwiek testem genetycznym. gdzieś czytalam ze dzieci z domów gdzie alkohol i przemoc szukaja (podswiadomie?) takiego właśnie partnera. nie wiem ile w tym prawdy
Prawdy jest w tym wiele bo taki partner, choc z zalozenia zly, jest czyms do czego dana osoba przywykla i to zna dobrze. W ten sposob czuje sie pewniej, bo jest to sytuacja ktora zna i ma w niej doswiadczenie.
Wiem z wladnego doswiadczenia ze kobiety po prostu boja sie zmian, a samo to powoduje ze pakuja sie w te same problemy, lub ciagle w nich tkwia, bojac sie nieznanego-nieznanych sytuacji, czy okolicznosci.
Do tego moze takze dochodzic tzw. syndrom sztokcholmski.
U mnie ten mechanizm działa raczej na poziomie podswiadomym, bo moi partnerzy jawili mi się jako bdb ludzie. Nie widzę symptomów, że coś jest nie tak. Otwieram oczy jak jest już bardzo zle. Kiedyś kurczowo trzymałam się mężczyzn. Terapia dała mi to, że potrafiłam zakończyć związek z partnerem alkoholikiem w miarę szybko, kiedyś dojrzewalabym dłużej do tej decyzji.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Nie mam już nadziei

Post autor: Andej » 2020-08-28, 23:06

preludium pisze: 2020-08-28, 22:38 Wiem, że w życiu brakuje mi konsekwencji
Czy to oznacza, że znów chcesz z nim być? Jeśli tak, to przygotuj się na powtórkę. Przykro mi pisać takie rzeczy, ale tak to spostrzegam.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

preludium
Przybysz
Przybysz
Posty: 13
Rejestracja: 23 sie 2020
Been thanked: 2 times

Re: Nie mam już nadziei

Post autor: preludium » 2020-08-28, 23:50

Andej pisze: 2020-08-28, 23:06
preludium pisze: 2020-08-28, 22:38 Wiem, że w życiu brakuje mi konsekwencji
Czy to oznacza, że znów chcesz z nim być? Jeśli tak, to przygotuj się na powtórkę. Przykro mi pisać takie rzeczy, ale tak to spostrzegam.
Miałam na myśli test na ojcostwo. Myślę, że nie spodziewał się tego. Powiedział, że to nie jego dziecko, a potem stwierdził, że żartował. Konsekwencje będą bolesne, bo nie dowie się już nic na temat dziecka, bo niby nie jego. Będę trwała w tym postanowieniu.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Nie mam już nadziei

Post autor: Andej » 2020-08-29, 07:51

Tego u kobiet zupełnie nie rozumiem. I wzbudza to mój gorący sprzeciw. Czyje mętlik.
To, co udaje mi się wywnioskować, to popadanie w skrajności. Jakaś chęć odegrania. Taka totalność.
Ale, chyba zamilknę. To dla Ciebie bardzo ważne i osobiste. A je poruszam się w tym jak słoń w składzie z porcelaną. I każde moje słowo może być bolesne. Jeśli jednak gotowa jesteś na ewentualny ból, to daj znać, a opiszę, jakie wnioski wyciągam z Twoich zwierzeń.

Niezależnie od tego, proszę, miej na uwadze dobro swoich dzieci. Dobro długofalowe. Miej perspektywę 10, 20, 30 i więcej lat.
I zastanów się, jak za wiele lar spojrzysz wstecz, to co zobaczysz?
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

preludium
Przybysz
Przybysz
Posty: 13
Rejestracja: 23 sie 2020
Been thanked: 2 times

Re: Nie mam już nadziei

Post autor: preludium » 2020-08-29, 15:19

Andej pisze: 2020-08-29, 07:51 Tego u kobiet zupełnie nie rozumiem. I wzbudza to mój gorący sprzeciw. Czyje mętlik.
To, co udaje mi się wywnioskować, to popadanie w skrajności. Jakaś chęć odegrania. Taka totalność.
Ale, chyba zamilknę. To dla Ciebie bardzo ważne i osobiste. A je poruszam się w tym jak słoń w składzie z porcelaną. I każde moje słowo może być bolesne. Jeśli jednak gotowa jesteś na ewentualny ból, to daj znać, a opiszę, jakie wnioski wyciągam z Twoich zwierzeń.

Niezależnie od tego, proszę, miej na uwadze dobro swoich dzieci. Dobro długofalowe. Miej perspektywę 10, 20, 30 i więcej lat.
I zastanów się, jak za wiele lar spojrzysz wstecz, to co zobaczysz?
Myślę, że lepiej mieć ojcostwo na papierze. Wtedy nie muszę ustalać ojcostwa przez sąd.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Rodzina, małżeństwo, narzeczeni”