Rozmowa nie toczy się wokół uprawiania homoseksualizmu, a wokół możliwych reakcji rodzica w "zderzeniu" z informacją ze strony dziecka o jego skłonnościach homoseksualnych.Marek_Piotrowski pisze: ↑2021-03-20, 22:06 Stosunek do uprawiania homoseksualizmu nie leży w chrześcijaństwie do zakresu "wolnosci". Jest to sprawa jasno określona w Piśmie Świętym i nauczaniu Koscioła.
Zatem powołanie się na tę maksymę jest nietrafne.
Problem z córką
- sądzony
- Legendarny komentator
- Posty: 13788
- Rejestracja: 20 lut 2020
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 2020 times
- Been thanked: 2202 times
Re: Problem z córką
Ostatnio zmieniony 2021-03-20, 22:20 przez sądzony, łącznie zmieniany 1 raz.
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20
-
- Złoty mówca
- Posty: 6008
- Rejestracja: 12 mar 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 454 times
- Been thanked: 918 times
Re: Problem z córką
Reakcje rodzica który jest katolikiem powinny mieć związek z tym że praktykowanie stosunków homoseksualnych jest jasno określone przez Pismo Święte i nauczanie Kościoła jako grzech.sądzony pisze: ↑2021-03-20, 22:17Rozmowa nie toczy się wokół uprawiania homoseksualizmu, a wokół możliwych reakcji rodzica w "zderzeniu" z informacją ze strony dziecka o jego skłonnościach homoseksualnych.Marek_Piotrowski pisze: ↑2021-03-20, 22:06 Stosunek do uprawiania homoseksualizmu nie leży w chrześcijaństwie do zakresu "wolnosci". Jest to sprawa jasno określona w Piśmie Świętym i nauczaniu Koscioła.
Zatem powołanie się na tę maksymę jest nietrafne.
- sądzony
- Legendarny komentator
- Posty: 13788
- Rejestracja: 20 lut 2020
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 2020 times
- Been thanked: 2202 times
Re: Problem z córką
Jak i Twoja, który zowiesz się katolikiem, reakcja na grzech każdy być takowa powinna.
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20
-
- Złoty mówca
- Posty: 6008
- Rejestracja: 12 mar 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 454 times
- Been thanked: 918 times
Re: Problem z córką
Zgadza się.
A i twoja, który zowiesz się chrześcijaninem, reakcja na grzech powinna być zgodna z Objawieniem Bożym zawartym w Piśmie Świętym. A tam kwestia stosunków homoseksualnych jest jasno określona.
- Бarbаra
- Początkujący
- Posty: 46
- Rejestracja: 12 lut 2021
- Has thanked: 58 times
- Been thanked: 11 times
Re: Problem z córką
Wlasnie...Chcialabym was o cos poprosic. Jestescie raczej zgodni co do tego, ze grzech ten nalezy potepic, ale corki nie odrzucac, i ja sie z wami zgadzam (moj maz - nie, trwa w gniewie).
Podpowiedzcie, jak w praktyce to potepianie grzechu, a jednoczesnie nieodrzucanie corki ma wygladac?
Ona zna nasze zdanie, ma swoje. I co dalej?
Ograniczyc kontakty?
Stawiac jakies warunki?
Stale namawiac na terapie?
Stale prosic o wspolna modlitwe?
Poza ty, czy
Zgodzic sie na spotkanie z tamta? (Corka bardzo by tego chciala, trudno powiedziec, dlaczego.)
PS
Wczoraj znowuz mi powiedziala, ze nie chce rozstawac sie z czlowiekiem, ktorego bardzo kocha i ze jesli ja ja kocham, to to zrozumiem.
Ja jej na to o grzechu i w ten sposob wrocilysmy do punktu wyjscia...
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Problem z córką
A można było powiedzieć: Kocham cię, kocham cię z całego serca. Dlatego cierpię z twojego powodu. Codziennie modlę się w twojej intencji. Kocham cię. I Bóg cię kocha.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- miłośniczka Faustyny
- Mistrz komentowania
- Posty: 4444
- Rejestracja: 26 sie 2018
- Lokalizacja: Ulica Sezamkowa
- Has thanked: 1081 times
- Been thanked: 1150 times
Re: Problem z córką
@Бarbаra ja myślę, że nie powinnaś ograniczać kontaktu, bo to raczej nie pomoże, córka tylko poczuje się odrzucona.
Marek Ci dobrze doradził, więc wkleję po prostu poniżej jego wypowiedź, żeby nie umknęła wśród tych wszystkich postów.:
Marek Ci dobrze doradził, więc wkleję po prostu poniżej jego wypowiedź, żeby nie umknęła wśród tych wszystkich postów.:
Marek_Piotrowski pisze: ↑2021-03-20, 12:22 Rzeczywiście, czasami taka separacja przynosi efekty, ale generalnie... nie polecałbym. Do zła grzechu dodaje się bowiem zło zerwania stosunków z bliską osobą. Nie mówiąc o tym, ze w przyszłości uniemożliwia to udzielenie jej pomocy (bo, po prostu, po taką pomoc nie przyjdzie).
Nie jestem też za ciągłym, przy każdym spotkaniu, "molestowaniu" że "grzeszysz", że "to źle", "dawaniu do zrozumienia", "wycieczkom w rozmowie" itd. Z powodów jak wyżej.
Ważne jednak, by osoba miała jasność, że grzechu nie akceptujemy, uważamy sytuację za fatalną, jest ona dla nas czymś cięzkim i modlimy się w tej sprawie. Ale bez "przygadywania".
Kwestią sporną jest, czy w takiej sytuacji np. zapraszać córkę wraz z partnerką na uroczystości rodzinne (bo to, jednak, jakaś forma uznania statusu i "legitymizacji"). Z drugiej strony...
Doprawdy, nie znam odpowiedzi na to pytanie.
Odkąd umiłowałam Boga całą istotą swoją, całą mocą swego serca, od tej chwili ustąpiła bojaźń, i chociażby mi nie wiem już jak mówiono o Jego sprawiedliwości, to nie lękam się Go wcale, bo poznałam Go dobrze: Bóg jest Miłość a Duch Jego- jest spokój"
- sądzony
- Legendarny komentator
- Posty: 13788
- Rejestracja: 20 lut 2020
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 2020 times
- Been thanked: 2202 times
Re: Problem z córką
Kiepski więc ze mnie chrześcijanin, bo staram się skupiać na innych sprawach i nie uważam za sprawę konieczną wskazywania innym ich grzechów tymbardziej, że sam jestem ich pełen.Albertus pisze: ↑2021-03-20, 22:43Zgadza się.
A i twoja, który zowiesz się chrześcijaninem, reakcja na grzech powinna być zgodna z Objawieniem Bożym zawartym w Piśmie Świętym. A tam kwestia stosunków homoseksualnych jest jasno określona.
„w rzeczach koniecznych jedność, w wątpliwych wolność, we wszystkich miłość”.
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20
- Marek_Piotrowski
- Legendarny komentator
- Posty: 19029
- Rejestracja: 1 cze 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 2618 times
- Been thanked: 4629 times
- Kontakt:
Re: Problem z córką
Moim zdaniem nic. Poza modlitwą, a to niemało.Бarbаra pisze: ↑2021-03-21, 01:42Wlasnie...Chcialabym was o cos poprosic. Jestescie raczej zgodni co do tego, ze grzech ten nalezy potepic, ale corki nie odrzucac, i ja sie z wami zgadzam (moj maz - nie, trwa w gniewie).
Podpowiedzcie, jak w praktyce to potepianie grzechu, a jednoczesnie nieodrzucanie corki ma wygladac?
Ona zna nasze zdanie, ma swoje. I co dalej?
Moim zdaniem nie.Ograniczyc kontakty?
Moim zdaniem nie.Stawiac jakies warunki?
Moim zdaniem nie.Stale namawiac na terapie?
I to nie. W każdym razie, jesli miałoby to być w kontekście tej sprawy.Stale prosic o wspolna modlitwe?
To trudne pytanie.Poza ty, czy
Zgodzic sie na spotkanie z tamta? (Corka bardzo by tego chciala, trudno powiedziec, dlaczego.)
Nie wiem.
Co ja bym zrobił? Zgodziłbym się.
Myślę, że każda rozmowa tak się właśnie skończy. Nie ma sensu.Wczoraj znowuz mi powiedziala, ze nie chce rozstawac sie z czlowiekiem, ktorego bardzo kocha i ze jesli ja ja kocham, to to zrozumiem.
Ja jej na to o grzechu i w ten sposob wrocilysmy do punktu wyjscia...
Wystarczy, że zna Twoje zdanie.
Dodano po 4 minutach 3 sekundach:
To akurat nikogo z nas nie zwalnia.
Inaczej nikt nigdy nikogo nie mógłby napomnieć - destrukcyjna postawa.
Z tym, ze w tym wypadku w ogóle nie ma co o tym mówić - Бarbаra jest matką, a nie po prostu "inną osobą".
Sprzeciw wobec grzechu to rzecz konieczna.„w rzeczach koniecznych jedność, w wątpliwych wolność, we wszystkich miłość”.
Grzechy cudze
- Namawiać do grzechu
- Nakazywać grzech
- Zezwalać na grzech
- Pobudzać do grzechu
- Pochwalać grzech drugiego
- Milczeć, gdy ktoś grzeszy
- Nie karać za grzech
- Pomagać w popełnieniu grzechu
- Usprawiedliwiać czyjś grzech
- sądzony
- Legendarny komentator
- Posty: 13788
- Rejestracja: 20 lut 2020
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 2020 times
- Been thanked: 2202 times
Re: Problem z córką
Odpowiem jak uważam choć nie wiem czy właściwie i po chrześcijańsku.
Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Mk 2,17.
Lekarzem jest Chrystus, Miłość, bliskość.
Warunkiem może być przestrzeżenie przed grzechem pod moim dachem.
Z punktu widzenia Twojej córki (pozwolę sobie tak pomyśleć) problem tkwi w Twoim mężu, jej ojcu.
To jej ojciec nie chce zaakceptować czy pogodzić się z jej homoseksualizmem (abstrahuję od tego czy słusznie czy nie).
Córka nie widzi problemu w sobie samej, a w Was, a szczególnie (tak myślę) w Twoim mężu.
Póki więc Wy (Twój mąż) nie zgodzi się na pomoc, nie sądzę, by córka podjęła psychoterapię.
Oczywiście nie wykluczone jest, że zdecyduje się na to sama, ale pod warunkiem:
1. rozwoju duchowego,
2. doświadczenia traumy.
Nie mogę wymagać od kogoś „innego” spojrzenia z mojego punktu widzenia, nie spoglądając z punktu widzenia kogoś „innego”.
Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa. Łk 9,24
Dla mnie to właśnie Miłość. Wyrzeczenie się siebie na rzecz „innego”, w który niewątpliwie jest Chrystus.
Czy prosić męża?
Ja proponuję córce modlitwę. Co jakiś czas, ale bez nachalności.
Widząc to, faryzeusze mówili do Jego uczniów: «Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami?» On usłyszawszy to, rzekł: «Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary. Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników». Mt 9, 11-13
„Mamo, tato popatrz, czy taką także mnie kochasz?”
Wydaje mi się, że większość swego życia pytałem w ten sposób Boga Ojca o miłość. Robiłem straszne rzeczy i pytałem: „I co, nadal mnie kochasz?”.
Ona mówi: „mamo jestem szczęśliwa, kocham i jestem kochana, chcę, byś i ty radowała się moim szczęściem”,
a Ty nadal traktujesz ją z pozycji skośnej: „mylisz się, mama wie lepiej, to nie miłość, a grzech, to zło”.
Ja osobiście (choć może po raz kolejny w niechrześcijański sposób) jak Bóg Ojciec kochałbym mimo grzechu.
To trudne. Piszę to z własnego, może niewłaściwego, punktu widzenia.
Pozdrawiam
Moim zdaniem w żadnym wypadku.
Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Mk 2,17.
Lekarzem jest Chrystus, Miłość, bliskość.
Grzechem nie jest homoseksualizm, a czyn homoseksualny.
Warunkiem może być przestrzeżenie przed grzechem pod moim dachem.
Nie. Tak jak nie mówić stale o grzechu tak nie mówić stale o terapii.
Z punktu widzenia Twojej córki (pozwolę sobie tak pomyśleć) problem tkwi w Twoim mężu, jej ojcu.
To jej ojciec nie chce zaakceptować czy pogodzić się z jej homoseksualizmem (abstrahuję od tego czy słusznie czy nie).
Córka nie widzi problemu w sobie samej, a w Was, a szczególnie (tak myślę) w Twoim mężu.
Póki więc Wy (Twój mąż) nie zgodzi się na pomoc, nie sądzę, by córka podjęła psychoterapię.
Oczywiście nie wykluczone jest, że zdecyduje się na to sama, ale pod warunkiem:
1. rozwoju duchowego,
2. doświadczenia traumy.
Nie mogę wymagać od kogoś „innego” spojrzenia z mojego punktu widzenia, nie spoglądając z punktu widzenia kogoś „innego”.
Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa. Łk 9,24
Dla mnie to właśnie Miłość. Wyrzeczenie się siebie na rzecz „innego”, w który niewątpliwie jest Chrystus.
Nie rozumiem. Jak chcesz realizować tę modlitwę. Czy córka przychodzi do was do domu?
Czy prosić męża?
Ja proponuję córce modlitwę. Co jakiś czas, ale bez nachalności.
Ja osobiście bym się zgodził, ale nie wiem czy to po chrześcijańsku.
Widząc to, faryzeusze mówili do Jego uczniów: «Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami?» On usłyszawszy to, rzekł: «Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary. Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników». Mt 9, 11-13
Gdybym ja był Twoim dzieckiem chciałbym przez to zapytać:
„Mamo, tato popatrz, czy taką także mnie kochasz?”
Wydaje mi się, że większość swego życia pytałem w ten sposób Boga Ojca o miłość. Robiłem straszne rzeczy i pytałem: „I co, nadal mnie kochasz?”.
To bez sensu. Ona mówi o miłości Ty o grzechu. Abstrahując od tego kto ma rację, ona w to wierzy.
Ona mówi: „mamo jestem szczęśliwa, kocham i jestem kochana, chcę, byś i ty radowała się moim szczęściem”,
a Ty nadal traktujesz ją z pozycji skośnej: „mylisz się, mama wie lepiej, to nie miłość, a grzech, to zło”.
Ja osobiście (choć może po raz kolejny w niechrześcijański sposób) jak Bóg Ojciec kochałbym mimo grzechu.
To trudne. Piszę to z własnego, może niewłaściwego, punktu widzenia.
Pozdrawiam
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20
-
- Złoty mówca
- Posty: 6008
- Rejestracja: 12 mar 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 454 times
- Been thanked: 918 times
Re: Problem z córką
Бarbаra pisze: ↑2021-03-21, 01:42Wlasnie...Chcialabym was o cos poprosic. Jestescie raczej zgodni co do tego, ze grzech ten nalezy potepic, ale corki nie odrzucac, i ja sie z wami zgadzam (moj maz - nie, trwa w gniewie).
Podpowiedzcie, jak w praktyce to potepianie grzechu, a jednoczesnie nieodrzucanie corki ma wygladac?
Ona zna nasze zdanie, ma swoje. I co dalej?
Ograniczyc kontakty?
Stawiac jakies warunki?
Stale namawiac na terapie?
Stale prosic o wspolna modlitwe?
Poza ty, czy
Zgodzic sie na spotkanie z tamta? (Corka bardzo by tego chciala, trudno powiedziec, dlaczego.)
PS
Wczoraj znowuz mi powiedziala, ze nie chce rozstawac sie z czlowiekiem, ktorego bardzo kocha i ze jesli ja ja kocham, to to zrozumiem.
Ja jej na to o grzechu i w ten sposob wrocilysmy do punktu wyjscia...
Myślę że powinnaś wysłuchać argumentów swojego męża i tego co On ma do powiedzenia w tej sprawie.
Decyzje powinniście podejmować wspólnie a ty powinnaś szanować zdanie swojego męża i jego wrażliwość.
Można oczywiście starać się na siłę aby szybko znowu zaczęło się robić miło i sympatycznie a męża próbować urobić tak aby w końcu się dostosował , stulił uszy i podkulił ogon pod siebie. Tylko czy wtedy będzie dobrze? Czy nie będzie to jak zaplombowanie zepsutego zęba bez borowania? Czy za kilka czy kilkanaście lat gdy okaże się że grzech nie przynosi nic dobrego będziesz szanować swojego męża a córka swojego ojca?
Ostatnio zmieniony 2021-03-21, 13:06 przez Albertus, łącznie zmieniany 2 razy.
- sądzony
- Legendarny komentator
- Posty: 13788
- Rejestracja: 20 lut 2020
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 2020 times
- Been thanked: 2202 times
Re: Problem z córką
Nie wymagam od innych, a tymbardziej od dziecka tego czego nie umiem/mogę/chcę wyegzekwować od siebie.Marek_Piotrowski pisze: ↑2021-03-21, 12:06To akurat nikogo z nas nie zwalnia.
Inaczej nikt nigdy nikogo nie mógłby napomnieć - destrukcyjna postawa.
(...)
Mogę poinformować, że np: palenie jest b. szkodliwe, a czytanie rozwijające.
Jednakże o ile nie jest to poparte przykładem (jeżeli palię i nie czytam) głupotą byłoby oczekiwać, że dziecko nie będzie paliło i polubi czytanie.
Wydaje mi się, że to swego rodzaju hipokryzja. Jezus mniej gadał, a więcej czynił.
Wydaje mi się, że jest to również przyczyna odsówania się ludzi od K(k)ościoła.
Słyszą z ambony Ewangelię, a w postępowaniu duchowieństwa już nie zawsze można ją dostrzec/odczytać.
Choć może to "przypadłość" odchodzących wiernych.
Ja od niedawna "pojmuję" to nieco inaczej. Powoli bo powoli staram się wrócić do K(k)ościoła.
Poniekąd także dlatego, że jak i ja jest grzeszny i niedoskonały.
Destrukcyjną postawą jest skupianie się na grzechu (złu) miast na Miłości.
Może zabrzmi to heretycko czy bezbożnie, ale uważam, że bywa, iż droga do Boga prowadzi przez grzech.
Czasem tylko grzech potrafi nas "wyrwać" z nijakości i letności.
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20
- Marek_Piotrowski
- Legendarny komentator
- Posty: 19029
- Rejestracja: 1 cze 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 2618 times
- Been thanked: 4629 times
- Kontakt:
Re: Problem z córką
Dużo mówisz o tym, co "Jezus by zrobił" - ale to, co twierdzisz na ten temat, pochodzi raczej z Twoich wyobrażeń, niż z przekazu Ewangelii.
Dodano po 57 sekundach:
Dodano po 57 sekundach:
W tej sprawie bezwzglednie zgadzam się z @Albertus
- sądzony
- Legendarny komentator
- Posty: 13788
- Rejestracja: 20 lut 2020
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 2020 times
- Been thanked: 2202 times
Re: Problem z córką
Możliwe, że mi się zdarzyło, ale czy dużo.
W tym temacie "Problem z córką" na 10 stronach ani razu nie napisałem tego, jak uważasz, "co zrobiłby Jezus".
Ale skoro tak piszesz...
niech będzie.
W tym temacie "Problem z córką" na 10 stronach ani razu nie napisałem tego, jak uważasz, "co zrobiłby Jezus".
Ale skoro tak piszesz...
niech będzie.
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20
- Бarbаra
- Początkujący
- Posty: 46
- Rejestracja: 12 lut 2021
- Has thanked: 58 times
- Been thanked: 11 times
Re: Problem z córką
Zgoda. Ale moze tez byc i tak, ze po kilkunastu latach okaze sie, ze corka ma nadal udany zwiazek...Albertus pisze: ↑2021-03-21, 13:03 Myślę że powinnaś wysłuchać argumentów swojego męża i tego co On ma do powiedzenia w tej sprawie.
Decyzje powinniście podejmować wspólnie a ty powinnaś szanować zdanie swojego męża i jego wrażliwość.
Można oczywiście starać się na siłę aby szybko znowu zaczęło się robić miło i sympatycznie a męża próbować urobić tak aby w końcu się dostosował , stulił uszy i podkulił ogon pod siebie. Tylko czy wtedy będzie dobrze? Czy nie będzie to jak zaplombowanie zepsutego zęba bez borowania? Czy za kilka czy kilkanaście lat gdy okaże się że grzech nie przynosi nic dobrego będziesz szanować swojego męża a córka swojego ojca?
O mezu:
Zawsze wszystko uzgadnialismy z mezem, dobrze sie rozumiemy i rozbieznosci na temat problemow powazniejszych niz te typu "na urlop nad morze czy w gory" nigdy nie bylo. Teraz jest tak, ze maz corke "bojkotuje". Stara sie wychodzic z domu, kiedy ona nas odwiedza, corka zawsze zapowiada. Jesli zostaje, to nie wychodzi z pokoju, krotko mowiac - unika kontaktu z corka. Nie narzuca tez mnie, co mam robic. Zapytalam go, jeszcze na poczatku, tak gdzies pod koniec stycznia, dlaczego tak sie zachowuje i jaki ma cel. Nie umial mi odpowiedziec, dokladnie okreslic, co chce osiagnac, a zachowanie umotywowal emocjami, uczuciami. Byl na corke zly. A teraz w tej zlosci sie zapiekl. Probowalam mu wytlumaczyc, ze ja tylko rani i ze takim zachowaniem z pewnoscia nie spowoduje zmiany jej postepowania, a co gorsza, moze ja zrazic do Kosciola, bo maz jest "koscielnym aktywista" i zawsze byl bardzo gorliwym katolikiem. Stanelo na tym, ze kazde z nas robi, jak uwaza za stosowne. Nie chce teraz jeszcze raz tego walkowac, bo kazda proba podjecia tematu konczy sie dodatkowa porcja digoxinu; naprawde boje sie o meza.
Kazda mysl jest cenna. Nawet, jesli przypadkiem bladzimy. Szukamy przeciez Prawdy.
Tak, przychodzi.
Wedlug was nie byloby zatem nic zdroznego w moim spotkaniu z tamta, z zastrzezeniem, ze to byloby czyms w rodzaju cichej akceptacji czy rodzajem legitymizacji tego zwiazku. Mam dokladnie takie same watpliwosci. Bo coz sie okazuje? Ze moje potepienie grzechu nie objawia sie niczym innym procz werbalnego oznajmienia tego faktu, prosby o modlitwe i modlitw moich. Pozwolilam sobie ten fragment wytluscic, bo wedlug mnie jest to problem. Drugi, przynajmniej dla mnie, jest nastepujacy. (Przyjmuje, ze corka przyszla na swiat ze swoim defektem. A jesli nie, to sa tacy, ktorych to dotknelo). Pan Bog stworzyl moja corke z wada, Panie Boze, wybacz, jesli to grzeszna mysl. Czy moze dopuscil, by taka sie urodzila. Wedlug Jego slow corka powinna zyc w czystosci. Zostala zatem a priori skazana na samotnosc.
Dla mnie to wszystko jest bardzo trudne, nigdy przedtem sie z takimi problemami nie spotykalam. Wspomnialam o moich rozwazaniach w czasie spowiedzi, gdyz uznalam, ze tego rodzaju mysli sa grzeszne. Ksiadz powiedzial, bym modlila sie o madrosc. Byc moze zdecyduje sie poprosic go o rozmowe.
A co wy sadzicie?