Aborcja

Czyli rozmowy na temat planowania rodziny, czystości w małżeństwie, ile powinniśmy mieć dzieci, czy powinniśmy je karać.
ODPOWIEDZ
Magnolia

Re: Aborcja

Post autor: Magnolia » 2017-12-19, 15:30

Abraham45 pisze: 2017-12-19, 14:29 Nie każda kobieta zasługuje na potępienie jej czynu po przez takie ataki na nią.
Generalnie się z Tobą zgadzam Abrahamie.
Skomentuje tylko to jedno zacytowane zdanie. Na potępienie zasługuje niewątpliwie czyn, czyli zabójstwo - aborcja. Ale sama kobieta już nie. Kimże jesteśmy by potępiać drugiego człowieka? Od sądzenia człowieka jest Bóg i tylko On ma pełne spojrzenie, tylko On będzie i jest sprawiedliwy w ocenie.
Jeśli człowiek wyrywa się z ocena drugiego człowieka to chyba zapomniał, że sam jest grzesznikiem! Nawet Jezus nie potępił jawnogrzesznicy, powiedział idź i nie grzesz juz więcej!
Chyba też trzeba pamiętać, że nie tylko przed rozważanym zabiegiem trzeba pomóc kobiecie, aby jednak urodziła dziecko. Ale tak samo należy otoczyć ją opieką po aborcji, jeśli przyjdzie po pomoc.
Potępiać można czyn, ale grzesznika nie. Na każdego skruszonego grzesznika Jezus czeka z otwartymi ramionami. Bo Miłosierdzie Boże jest większe od najcięższego grzechu.

Warto jeszcze sięgnąć do tego artykułu:
https://pl.aleteia.org/2016/10/10/jak-o ... u-aborcji/

Abraham45

Re: Aborcja

Post autor: Abraham45 » 2017-12-19, 15:52

O opiece po aborcji już pisałem. Nie jestem od potępiania kogokolwiek, oceniam tylko czyn, ale w przypadku aborcji dokonanej przez niektóre kobiety to nawet nie odważam się ich oceniać z tej złej strony, gdyż najpierw muszę poznać powody, dla których takiego czynu się dopuściła a powody jak wiemy mogą być różne i nie zawsze wpływają pozytywnie na kobietę, stąd takie czyny. Nie usprawiedliwiam samej aborcji, nawet w przypadkach biedy czy niektórych zagrożeń ze strony rozwoju dziecka, bo nie zawsze poród musi się zakończyć śmiercią dziecka czy matki. Wszystko leży w rękach Boga. Jednak zawsze staram się najpierw poznać powody takiego czynu, stan kobiety, sytuację a dopiero wtedy mogę mówić o samym czynie. Natomiast zawsze negatywnie będę oceniał kobiety, które zabijają dzieci dla wygodnictwa, kariery, bo jest to wtedy podłość i zwyczajny bezwzględny mord na niewinnym dziecku. I także jestem przeciwny twierdzeniom feministek, że poczęte dziecko to tylko i wyłącznie sprawa kobiety, że może zrobić z dzieckiem to co chce - z chwilą poczęcia dziecko jest już obywatelem któremu należy się pełna ochrona praw, szczególnie do życia, poza tym życie należy do Boga i tylko On może je odbierać, wtedy kiedy uzna to za właściwe dla zbawienia dziecka lub innych ludzi.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Aborcja

Post autor: Andej » 2017-12-19, 16:17

Nie neguję argumentów. Jednak jestem zdania, że nie należy czynić niczego, co mogłoby Z GÓRY posłużyć za usprawiedliwienie.
Po fakcie mogę doszukiwać się okoliczności łagodzących. Ale nigdy przed. Bo takie postępowanie skłania ku czynieniu zła.

Nie usprawiedliwiam nikogo, kto planuje zabójstwo. To absolutne zło. Ale mordercy mogę wybaczyć. Mogę też uniewinnić, gdy w obronie własnej. Jednak, gdy on mnie zapyta przez morderstwem, to zawsze odpowiem jednoznacznym potępieniem.

Znajdowanie okoliczności łagodzących przed dokonaniem mordu jest przyczynianiem się do tego morderstwa.

I jeszcze jedno. Morderstwo nienarodzonych nie obciąża tylko kobiet. Obciąża w szczególności mężczyzn, którzy są ojcami. Obciąża każdego, kto pomógł w zabójstwie. Obciąża każdego, kto nie zapobiegał morderstwu. To współudział.
To nie dotycz tylko tego, kto wydał wyrok i tego, kto wyrok wykonał. To dotyczy też tego, kto udostępnił narzędzie zbrodni.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Magnolia

Re: Aborcja

Post autor: Magnolia » 2017-12-19, 18:32

Andej pisze: 2017-12-19, 16:17 Nie neguję argumentów. Jednak jestem zdania, że nie należy czynić niczego, co mogłoby Z GÓRY posłużyć za usprawiedliwienie.
Po fakcie mogę doszukiwać się okoliczności łagodzących. Ale nigdy przed. Bo takie postępowanie skłania ku czynieniu zła.

Nie usprawiedliwiam nikogo, kto planuje zabójstwo. To absolutne zło. Ale mordercy mogę wybaczyć. Mogę też uniewinnić, gdy w obronie własnej. Jednak, gdy on mnie zapyta przez morderstwem, to zawsze odpowiem jednoznacznym potępieniem.

Znajdowanie okoliczności łagodzących przed dokonaniem mordu jest przyczynianiem się do tego morderstwa.

I jeszcze jedno. Morderstwo nienarodzonych nie obciąża tylko kobiet. Obciąża w szczególności mężczyzn, którzy są ojcami. Obciąża każdego, kto pomógł w zabójstwie. Obciąża każdego, kto nie zapobiegał morderstwu. To współudział.
To nie dotycz tylko tego, kto wydał wyrok i tego, kto wyrok wykonał. To dotyczy też tego, kto udostępnił narzędzie zbrodni.
Andeju nie szukam okoliczności łagodzących ani usprawiedliwień...

Ale mimo że nie ma tu zwolenników aborcji to jednak nie do końca się rozumiemy...
Ja pisałam o sytuacji w której młoda dziewczyna jest w ciąży, wstydzi się tego, wstydzi się grzechu, boi się rodziców, została opuszczona... staram sie ją zrozumieć by jej pomóc podjąć decyzję o utrzymaniu ciąży czyli zrozumieć by POWSTRZYMAĆ. A nie jest to proste, bo sytuacja jest niełatwa.
Inne sytuacje kobiece też do najprostszych nie należą... i samym gadaniem że to morderstwo chcesz wszystkich powstrzymać?
Nie wydaje mi się żeby to było skuteczne działanie... skutecznie powstrzymujące...
Kobieta rozważająca przerwanie ciąży już przezywa piekło... bo jest sama, w strachu, bo jest pod presją, bo się boi... bo nie widzi innego wyjścia...
Więc żeby ochronić to życie : jej i dziecka należy im pomóc - stworzyć warunki by kobieta zobaczyła inne wyjścia, by znalazła w sobie siłę, by zatrzymała dziecko... Ale na jednej decyzji nie koniec, przecież na podjęciu dobrej decyzji problemy tej kobiety się nie kończą... dopiero się zaczynają...

Zrozumcie, że bycie pro life, czyli życie na tak nie może się ograniczyć się do mówienia że to morderstwo... trzeba mieć pomysły jak tym życiem się zaopiekować... bo okno życia wprawdzie ratuje samo życie, ale w skutek nieuregulowanej sytuacji prawnej takie dziecko nie może być oddane do adopcji... nigdy nie trafi do rodziny... tu są potrzebne konkretne instrumenty prawne...rozwiązania prawne... żeby takim dzieciom dawać szansę dostania się do rodziny...
Wprawdzie wiele rodzin czeka na dzieci i sa gotowe do adopcji, ale to też jest droga przez mękę... a jeszcze więcej dzieci już starszych ma nieuregulowaną sytuację i nie mogą być adoptowane...
Dlatego uważam, że więcej trzeba mówić o tym jak takie dziecko oddać w dobre ręce, skutecznie do adopcji... bo samo okno życia nie rozwiązuje problemu życia takiego dziecka, ratuje mu tylko życie...

Problemów około decyzji o aborcji jest tak dużo że może już wystarczy samego mówienia o morderstwie, bo nikt tego nie podważa... a może zacznijmy rozmawiać jak pomagać kobietom w trudnej sytuacji życiowej?
Dobrem zło zwyciężaj...

Abraham45

Re: Aborcja

Post autor: Abraham45 » 2017-12-19, 19:45

O tym że aborcja jest złem, jjest mordem na niewinnych dzieciach wie jakueś 70-80% katolików, reszta niby udaje katolików, ale nie respektuje nauki Kościoła w wielu ważnych sprawach, w tym także aborcji. Mówienie katolikom o grzechu jest więc zbędne, gdyż ci co szanują naukę i są przeciwni aborcji to uświadamiać ich już nie trzeba, ci którzy udają katolików wiedzą o tym, że aborcja jest złem ale mimo to olewają to, więc mówienie im o tym to jak gadanie do ściany lub słupa. To samo dotyczy środowisk antykatolickich - mają takie gadanie głęboko w miejsch gdzie plecy swą szlachetną nazwę tracą.

Czasami ktoś się ocknie, nawróci, jest też jakaś grupa ludzi z grona ateistów lub innych środowisk którzy mimo innych poglądów religijnych także traktują aborcję jako zło i tylko się cieszyć z fego i luczyć na powiększanie tej grupy ludzi.

Ważne jest to o czym pisała Magnolia- aby skupić się na tym jak pomagać kobietom, jak pomagać młodym ludziom mądrze wybierać, podejmować właściwe decyzje, bo to lepsze niż gadanie o tym że sborcja to zło.
To też jest bardzo dobra forma walki z aborcją. To przedstawianie zdjęć aborcyjnych przestaje robić wrażenie na kibietach, ludziach dla któfych jest to najlepszy sposób na pozbycie się problemu z niechcianym dzieckiem.

Skupmy się więc na niesieniu pomocy - tym więcej zrobimy i feż możemy ratować życie - nie tylko dzieci ale i kobiet. Dotykajmy źródeł problemu a nie ich skutków.

Awatar użytkownika
ciasteczkowy_potfur
Super gaduła
Super gaduła
Posty: 1039
Rejestracja: 16 paź 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 59 times
Been thanked: 112 times

Re: Aborcja

Post autor: ciasteczkowy_potfur » 2017-12-19, 20:40

Mivia pisze: 2017-12-17, 01:08
ciasteczkowy_potfur pisze: 2017-12-05, 15:25

No i wreszcie - ryzyko śmierci matki. Ale tu, zdaje się, aborcja jest dopuszczona przez KK - wielkim bezsensem jest kazać umrzeć matce, szczególnie akiej, która już dzieci ma, by urodziło się inne dziecko. Jako dziecko wolałąbym martwego noworodka i żywą matkę, a nie żywego dzieciaka, którym nikt nie umie się zająć i matkę na cmentarzu. A największym kretynizmem jest kazać urodzić dziecko, które nie przeżyje porodu lub umrze zaraz po jedniocześnie ryzykując życie kobiety. No bez jaj, nikt mi nie wmówi, że dwa trupy są lepsze niż jeden.

Tylko najbardziej żal sytuacji, gdzie poród najpewniej skończy się śmiercią matki i dziecka, albo tylko matki. Owszem, jest nikła szansa, że matka przeżyje, że zdarzy się cud, albo że nikomu nic nie będzie.

Ale to bardzo małe szanse. I znowu, takie dziecko to straszna pamiątka dla ojca i rodzeństwa, jest ryzyko, że będzie traktowane jak morderca matki. Gdyby nie ono, to by żyła...


Bardzo zabolały mnie Twoje słowa :-( często je kiedyś słyszałam Mimo mojej choroby wolałam urodzić dziecko niż żyć ze świadomością że je zabiłam i uwierz nie było by mi ciężko podjąć decyzji o próbie porodu gdyby nie wywierana na mnie presja i nacisk na aborcję że zwzgledu na mniejsze zło i nieosierocenie dzieci niewiedziałam czy przeżyje a słuchałam jaką jestem egoistką w domu niemowle a ja się upieram na poród To było gorsze od strachu przed śmiercią Dodam tylko że byłam wtedy niewierząca więc na moją decyzje nie wpływała wiara Choć dzisiaj Dziękuję Bogu że był przy mnie mimo że go niezapraszałam bo wiem że przez to piekło przez które dane było mi przejść sama bym nie przeszła codziennie dziękuję za każdy dzień spędzony z rodziną a zwłaszcza za mojego małego skarbusia
No okej, Twój wybór. Tylko wyobraź sobie, że osierociłabyś dziecko, które bardzo Cię potrzebowało. A gdyby ryzyko b6yło większe niż tylko Twoja smierć, a mianowicie Twoja BEZSENWSOWNA śmierć, bo podczas porodu zmarlibyście oboje? Ryzykowałaś, w imię urodzenia dziecka, które nie ma żadnych wspomnień i uczuć względem Ciebie - a może nawet nie przeżyje porodu - że dzieci, które już cię znają straca Cię, kiedy tak bardzo Cię potrzebują. Ryzykowałaś, że dzieci stracą matkę i znienawidzą Twojego mordercę z przypadku. Bo i tak się zdarza, wypominanie "zabiłeś naszą mamę"...

Mivia

Re: Aborcja

Post autor: Mivia » 2017-12-19, 21:32

ciasteczkowy_potfur pisze: 2017-12-19, 20:40
Mivia pisze: 2017-12-17, 01:08
ciasteczkowy_potfur pisze: 2017-12-05, 15:25

No i wreszcie - ryzyko śmierci matki. Ale tu, zdaje się, aborcja jest dopuszczona przez KK - wielkim bezsensem jest kazać umrzeć matce, szczególnie akiej, która już dzieci ma, by urodziło się inne dziecko. Jako dziecko wolałąbym martwego noworodka i żywą matkę, a nie żywego dzieciaka, którym nikt nie umie się zająć i matkę na cmentarzu. A największym kretynizmem jest kazać urodzić dziecko, które nie przeżyje porodu lub umrze zaraz po jedniocześnie ryzykując życie kobiety. No bez jaj, nikt mi nie wmówi, że dwa trupy są lepsze niż jeden.

Tylko najbardziej żal sytuacji, gdzie poród najpewniej skończy się śmiercią matki i dziecka, albo tylko matki. Owszem, jest nikła szansa, że matka przeżyje, że zdarzy się cud, albo że nikomu nic nie będzie.

Ale to bardzo małe szanse. I znowu, takie dziecko to straszna pamiątka dla ojca i rodzeństwa, jest ryzyko, że będzie traktowane jak morderca matki. Gdyby nie ono, to by żyła...


Bardzo zabolały mnie Twoje słowa :-( często je kiedyś słyszałam Mimo mojej choroby wolałam urodzić dziecko niż żyć ze świadomością że je zabiłam i uwierz nie było by mi ciężko podjąć decyzji o próbie porodu gdyby nie wywierana na mnie presja i nacisk na aborcję że zwzgledu na mniejsze zło i nieosierocenie dzieci niewiedziałam czy przeżyje a słuchałam jaką jestem egoistką w domu niemowle a ja się upieram na poród To było gorsze od strachu przed śmiercią Dodam tylko że byłam wtedy niewierząca więc na moją decyzje nie wpływała wiara Choć dzisiaj Dziękuję Bogu że był przy mnie mimo że go niezapraszałam bo wiem że przez to piekło przez które dane było mi przejść sama bym nie przeszła codziennie dziękuję za każdy dzień spędzony z rodziną a zwłaszcza za mojego małego skarbusia
No okej, Twój wybór. Tylko wyobraź sobie, że osierociłabyś dziecko, które bardzo Cię potrzebowało. A gdyby ryzyko b6yło większe niż tylko Twoja smierć, a mianowicie Twoja BEZSENWSOWNA śmierć, bo podczas porodu zmarlibyście oboje? Ryzykowałaś, w imię urodzenia dziecka, które nie ma żadnych wspomnień i uczuć względem Ciebie - a może nawet nie przeżyje porodu - że dzieci, które już cię znają straca Cię, kiedy tak bardzo Cię potrzebują. Ryzykowałaś, że dzieci stracą matkę i znienawidzą Twojego mordercę z przypadku. Bo i tak się zdarza, wypominanie "zabiłeś naszą mamę"...


Tak mój wybór i jest to najlepsza decyzja jaką podjęłam w życiu. Uwierz codziennie biłam się z myślami co będzie dalej, kto zajmie się moimi dziećmi ale gdybym nie była w ciąży bała bym się tego samego Niewiem czy może być sensowna i bezsensowna śmierć ale wiem że możemy być na nią gotowi lub nie. Jeżeli zmarli byśmy oboje OK byłam na to gotowa bo wiedziałam że dałam temu dziecku szansę że go nie skreśliłam i walczyłam o nie do końca ale widocznie Bóg miał względem nas inny plan. Jakie ma znaczenie czy dziecko ma wspomnienia i uczucia względem mojej osoby jeżeli chodzi o jego życie? Wierzę że gdyby udało się przeżyć tylko jemu z nas wiedziało by jak bardzo je kochałam. On potrzebował mnie bardziej od reszty moich dzieci one żyły. Otrzymały już swój dar i on miał do tego prawo. Zdawałam sobie sprawę że nie będą mnie pamiętały dodam tylko że w domu miałam kilku-kilkunasto tygodniowe dziecko więc też ciężko tu mówić o jego uczuciach względem mnie starszy napewno by cierpiał ale czy cierpiał by mniej gdybym wpadła pod auto? Wyobraź sobie trzymać w ramionach trzy czy cztero miesięczne dziecko czuć jego dotyk, zapach, delikatne ciałko słyszeć jego śmiech i płacz widzieć spokojny oddech słyszeć bicie serca i pomyśl że pod powłoką brzuszną jest drugie tak samo małe i bezbronne też twoje dziecko i pomyśl teraz o tym że masz je zabić tylko dlatego bo istnieje ryzyko że nie doczekasz porodu nawet nie dać mu szansy.
Moje dziecko nawet gdybym zmarła NIE BYŁO BY MOIM MORDERCĄ!!! mordercą była choroba NIE NIEWINNE Dziecko. To dziecko i walka o nie nauczyło mnie więcej niż wcześniejsze lata mojego życia bo poznałam co ma dla mnie prawdziwą wartość i doceniać każdy jeden dzień który jest mi dany od Boga

podkowa

Re: Aborcja

Post autor: podkowa » 2017-12-19, 22:18

Pelna hartu kobieto - szacunek Tobie.

Abraham45

Re: Aborcja

Post autor: Abraham45 » 2017-12-20, 03:21

A ja wam serwuję wyjątkową podłość - przykład na to jak się traktuje dzieci chore, a może i choć trochę zdrowe aby mogły żyć i to co się z nimi wyprawia:

http://prawicowyinternet.pl/wstrzasajac ... ci-zabito/

To jest szok. Takie dzieci mogą żyć, takie dzieci powinny żyć i to jest zwyczajny mord. Biorę pod uwagę sam czyn, nie osądzam kobiety która mogła się dopuścić czynu bo takiej nie znam, nie znam jej sytuacji. Mówię jednak o tych przypadkach w których kobieta może urodzić dziecko, ale rezygnuje tylko dlatego, że okazuje się iż dziecko jest chore lub może mieć jedną z tych wspomnianych w artykule chorób, np zespół Downa.

Z taką patologią trzeba walczyć po przez zaostrzanie przepisów, aby kobiety, które mogą urodzić nie czyniły tego tylko z powodu choroby dzieci.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Aborcja

Post autor: Andej » 2017-12-20, 08:43

Magnolia pisze: 2017-12-19, 18:32 ...
Ja pisałam o sytuacji w której młoda dziewczyna jest w ciąży, ...
Rozumiem sytuację. Może nawet lepiej, niż sobie to wyobrażasz. Jednak dopóki jest rozterka, z całych sił walczyłbym o niedopuszczenie do zbrodni. Zbrodnia jest zbrodnią i żadne okoliczności tego nie zmienią.

Mój stosunek do tego ca piszesz jest odmienny w zależności od czasu. Jeśli przed zabójstwem, to tylko potępienie czynu planowanego. Jeśli po morderstwie, wtedy szukam okoliczności łagodzących, jakichkolwiek śladów dobra.

I nie oceniam nosicielki dziecka (trudno matką ją nazywać), ale wyłącznie czyn.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Magnolia

Re: Aborcja

Post autor: Magnolia » 2017-12-20, 13:09

Andej pisze: 2017-12-20, 08:43
Magnolia pisze: 2017-12-19, 18:32 ...
Ja pisałam o sytuacji w której młoda dziewczyna jest w ciąży, ...
Rozumiem sytuację. Może nawet lepiej, niż sobie to wyobrażasz. Jednak dopóki jest rozterka, z całych sił walczyłbym o niedopuszczenie do zbrodni. Zbrodnia jest zbrodnią i żadne okoliczności tego nie zmienią.

Mój stosunek do tego ca piszesz jest odmienny w zależności od czasu. Jeśli przed zabójstwem, to tylko potępienie czynu planowanego. Jeśli po morderstwie, wtedy szukam okoliczności łagodzących, jakichkolwiek śladów dobra.
Magnolia pisze: 2017-12-19, 18:32 Ja pisałam o sytuacji w której młoda dziewczyna jest w ciąży, wstydzi się tego, wstydzi się grzechu, boi się rodziców, została opuszczona... staram sie ją zrozumieć by jej pomóc podjąć decyzję o utrzymaniu ciąży czyli zrozumieć by POWSTRZYMAĆ. A nie jest to proste, bo sytuacja jest niełatwa.
Inne sytuacje kobiece też do najprostszych nie należą... i samym gadaniem że to morderstwo chcesz wszystkich powstrzymać?
Nie wydaje mi się żeby to było skuteczne działanie... skutecznie powstrzymujące...
Kobieta rozważająca przerwanie ciąży już przezywa piekło... bo jest sama, w strachu, bo jest pod presją, bo się boi... bo nie widzi innego wyjścia...
Więc żeby ochronić to życie : jej i dziecka należy im pomóc - stworzyć warunki by kobieta zobaczyła inne wyjścia, by znalazła w sobie siłę, by zatrzymała dziecko... Ale na jednej decyzji nie koniec, przecież na podjęciu dobrej decyzji problemy tej kobiety się nie kończą... dopiero się zaczynają...
Andeju celowo tylko cytuję te dwie wypowiedzi... już nie piszę nic nowego...
My się naprawdę nie różnimy w ocenie aborcji, jedynie próbuję przekazać że na samym mówieniu o morderstwie i potępianiu samego czynu, nie można poprzestać... trzeba tej kobiecie pomóc. Cel mamy chyba taki sam, ty chcesz powstrzymać i ja chce powstrzymać, jedynie innymi metodami. Nie widzisz tego?

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Aborcja

Post autor: Andej » 2017-12-20, 14:32

Pomóc - oczywiście. Jak najbardziej. Ale nie umniejszając zła, które może nastąpić.
W konkretnej sytuacji konieczne jest dostosowanie się do niej. Tak, aby nie zrazić zbyt surowym osądem. Ale nie można uniknąć jednoznacznej oceny.
Każde działanie mające na celu uniknięcie zła, jest godne pochwały. Ale pocieszanie, głaskanie po głowie i zrozumienie, raczej prowadzi do złych decyzji. Pomoc nie polega na litowaniu się, ani usprawiedliwianiu zamiarów. Pomoc polega na odwiedzeniu od morderstwa i przyczynieniu się do usunięcia przyczyn kierujących w stronę drastycznych rozwiązań.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Abraham45

Re: Aborcja

Post autor: Abraham45 » 2017-12-20, 15:11

Andeju, to przecież cały czas o tym piszemy - jeśli os chwili ciąży zapewni się kobiecie odpowiednią opiekę, pomoc pod każdym względem, duchowym również to jest duża szansa na odwiedzenie kobiety od aborcji. Oczywiście opieka i pomoc nie może się kończyć na urodzeniu dziecka a potem " kobieto radź sobie sama skoro się w to wpakowałaś". Ta pomoc powinna trwać do chwili aż kobieta stanie na nogi, gdy będzie mogła sobie sama radzić, chociaż najlepszym rozwiązaniem jest obecność właściwego opiekuńczego partnera, najlepiej ojca dziecka.
Mówienie kobiecie w trudnej sytuacji o zabijaniu dziecka, o grzechu odniesie tylko negatywny skutek. O czymś takim można mówić kobietom, ludziom którzy mają dobre warunki i pozycję a dziecko staje się tylko przeszkodą w realizacji ich celów, względnie rodzicom młodych dziewcząt z tych bogatych domów, chociaż spodziewam się, że tacy takie nauki mają gdzieś.

Magnolia

Re: Aborcja

Post autor: Magnolia » 2017-12-20, 15:20

Po wypowiedzi Abrahama , myślę Andeju, że jest już wszystko jasne.

A ja jestem ciekawa czy słyszeliście o organizacji CItizen Go, która pisze petycje i zbiera podpisy pod nimi, często broni życia... warto wspierać ich inicjatywy, choćby podpisami pod petycjami. Wystarczy raz podpisać petycję by na adres mailowy przychodziły kolejne dobre inicjatywy.
Choćby takie jak ta:
http://www.citizengo.org/pl/zatrzymaj-aborcje

Awatar użytkownika
ciasteczkowy_potfur
Super gaduła
Super gaduła
Posty: 1039
Rejestracja: 16 paź 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 59 times
Been thanked: 112 times

Re: Aborcja

Post autor: ciasteczkowy_potfur » 2017-12-20, 20:13

Mivia pisze: 2017-12-19, 21:32
ciasteczkowy_potfur pisze: 2017-12-19, 20:40
Mivia pisze: 2017-12-17, 01:08
ciasteczkowy_potfur pisze: 2017-12-05, 15:25

No i wreszcie - ryzyko śmierci matki. Ale tu, zdaje się, aborcja jest dopuszczona przez KK - wielkim bezsensem jest kazać umrzeć matce, szczególnie akiej, która już dzieci ma, by urodziło się inne dziecko. Jako dziecko wolałąbym martwego noworodka i żywą matkę, a nie żywego dzieciaka, którym nikt nie umie się zająć i matkę na cmentarzu. A największym kretynizmem jest kazać urodzić dziecko, które nie przeżyje porodu lub umrze zaraz po jedniocześnie ryzykując życie kobiety. No bez jaj, nikt mi nie wmówi, że dwa trupy są lepsze niż jeden.

Tylko najbardziej żal sytuacji, gdzie poród najpewniej skończy się śmiercią matki i dziecka, albo tylko matki. Owszem, jest nikła szansa, że matka przeżyje, że zdarzy się cud, albo że nikomu nic nie będzie.

Ale to bardzo małe szanse. I znowu, takie dziecko to straszna pamiątka dla ojca i rodzeństwa, jest ryzyko, że będzie traktowane jak morderca matki. Gdyby nie ono, to by żyła...


Bardzo zabolały mnie Twoje słowa :-( często je kiedyś słyszałam Mimo mojej choroby wolałam urodzić dziecko niż żyć ze świadomością że je zabiłam i uwierz nie było by mi ciężko podjąć decyzji o próbie porodu gdyby nie wywierana na mnie presja i nacisk na aborcję że zwzgledu na mniejsze zło i nieosierocenie dzieci niewiedziałam czy przeżyje a słuchałam jaką jestem egoistką w domu niemowle a ja się upieram na poród To było gorsze od strachu przed śmiercią Dodam tylko że byłam wtedy niewierząca więc na moją decyzje nie wpływała wiara Choć dzisiaj Dziękuję Bogu że był przy mnie mimo że go niezapraszałam bo wiem że przez to piekło przez które dane było mi przejść sama bym nie przeszła codziennie dziękuję za każdy dzień spędzony z rodziną a zwłaszcza za mojego małego skarbusia
No okej, Twój wybór. Tylko wyobraź sobie, że osierociłabyś dziecko, które bardzo Cię potrzebowało. A gdyby ryzyko b6yło większe niż tylko Twoja smierć, a mianowicie Twoja BEZSENWSOWNA śmierć, bo podczas porodu zmarlibyście oboje? Ryzykowałaś, w imię urodzenia dziecka, które nie ma żadnych wspomnień i uczuć względem Ciebie - a może nawet nie przeżyje porodu - że dzieci, które już cię znają straca Cię, kiedy tak bardzo Cię potrzebują. Ryzykowałaś, że dzieci stracą matkę i znienawidzą Twojego mordercę z przypadku. Bo i tak się zdarza, wypominanie "zabiłeś naszą mamę"...


Tak mój wybór i jest to najlepsza decyzja jaką podjęłam w życiu. Uwierz codziennie biłam się z myślami co będzie dalej, kto zajmie się moimi dziećmi ale gdybym nie była w ciąży bała bym się tego samego Niewiem czy może być sensowna i bezsensowna śmierć ale wiem że możemy być na nią gotowi lub nie. Jeżeli zmarli byśmy oboje OK byłam na to gotowa bo wiedziałam że dałam temu dziecku szansę że go nie skreśliłam i walczyłam o nie do końca ale widocznie Bóg miał względem nas inny plan. Jakie ma znaczenie czy dziecko ma wspomnienia i uczucia względem mojej osoby jeżeli chodzi o jego życie? Wierzę że gdyby udało się przeżyć tylko jemu z nas wiedziało by jak bardzo je kochałam. On potrzebował mnie bardziej od reszty moich dzieci one żyły. Otrzymały już swój dar i on miał do tego prawo. Zdawałam sobie sprawę że nie będą mnie pamiętały dodam tylko że w domu miałam kilku-kilkunasto tygodniowe dziecko więc też ciężko tu mówić o jego uczuciach względem mnie starszy napewno by cierpiał ale czy cierpiał by mniej gdybym wpadła pod auto? Wyobraź sobie trzymać w ramionach trzy czy cztero miesięczne dziecko czuć jego dotyk, zapach, delikatne ciałko słyszeć jego śmiech i płacz widzieć spokojny oddech słyszeć bicie serca i pomyśl że pod powłoką brzuszną jest drugie tak samo małe i bezbronne też twoje dziecko i pomyśl teraz o tym że masz je zabić tylko dlatego bo istnieje ryzyko że nie doczekasz porodu nawet nie dać mu szansy.
Moje dziecko nawet gdybym zmarła NIE BYŁO BY MOIM MORDERCĄ!!! mordercą była choroba NIE NIEWINNE Dziecko. To dziecko i walka o nie nauczyło mnie więcej niż wcześniejsze lata mojego życia bo poznałam co ma dla mnie prawdziwą wartość i doceniać każdy jeden dzień który jest mi dany od Boga
Kiepskie przykłady, mnie akurat dzieci przerażają, a noworodki brzydzą, więc nie, trzymanie tego w ramionach mnie nie rusza, mam raczej instynktowny odruch "zabierzcie to ode mnie" (oczywiście ilekroć widze obcego dzieciaka np. na pasach uwazam podwójnie, za siebie i za niego, żeby w razie czego podbiec, szarpnąć czy odepchnąć, a jak widzę uśmiechnięte, spokojne i czyste bobasy gdzies na mieście, to nawet się do nich uśmiecham, a one do mnie, więc nie, nie wytłukłabym calego społeczeństwa w tym wieku.

Ja wiem, że to nie dziecko by Cię zabiło. Ale reszta dzieci tak by mogła je traktować. Że gdyby nie ono, matka by przeżyła. A co z samotnymi matkami bez rodziny? Te dzieci idą do domu dziecka w takim przypadku. Gdzie panuje prawo dżungli, nie jest tak, jak na bilbordach czy w reklamach, gdzie proszą o 1% podatku, niestety. Tam często pracują udzie, którzy nie powinni mieć styczności z drugim człowiekiem, tam pracują ludzie wypaleni, tam sa zawsze dzieci zabrane z patologicznych rodzin dość późno, które nie znają normalnego życia, umieją tylko bić, bo tylko tego się nauczyły. To dopiero fajny los...

A co z dziećmi z mózgiem na wierzchu, które nie przeżyją godziny, ale ich poród ma "szanse" zabić matkę? Też byś się nie wahała? Bo o ile przy zespole Downa ryzyko błednej diagnozy jest spore, tak przy tego typu letalnych wadach ryzyko jest dużo mniejsze.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Rodzina, małżeństwo, narzeczeni”