Stwierdzenie nieważności małżeństwa
Re: Stwierdzenie nieważności małżeństwa
No tak. CIASTECZKOWY KROKODYL. :-D
Ide przez zycie i mam odciski. I zycze wam, zebyscie tez dostali takie same odciski, a nawet jeszcze gorsze
A nie lepiej zastosowac jakis specyfik na te wkurzajace odciski, niz tak sie miotac?
Ide przez zycie i mam odciski. I zycze wam, zebyscie tez dostali takie same odciski, a nawet jeszcze gorsze
A nie lepiej zastosowac jakis specyfik na te wkurzajace odciski, niz tak sie miotac?
- ciasteczkowy_potfur
- Super gaduła
- Posty: 1043
- Rejestracja: 16 paź 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 59 times
- Been thanked: 112 times
Re: Stwierdzenie nieważności małżeństwa
Koniku, owsze, przesadziłam. Ale uskuteczniacie mądrzenie się - bez konkretnych dowodów, powodów i przykładów. A podstawą waszego toku myślenia jest "Bo mnie to nie dotyczy" - jak mnie nie dotyczy to łatwiej rzucać puste frazesy, prawda?konik pisze:No tak. CIASTECZKOWY KROKODYL. :-D
Ide przez zycie i mam odciski. I zycze wam, zebyscie tez dostali takie same odciski, a nawet jeszcze gorsze
A nie lepiej zastosowac jakis specyfik na te wkurzajace odciski, niz tak sie miotac?
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Stwierdzenie nieważności małżeństwa
Miałem nieco więcej lat ...ciasteczkowy_potfur pisze:Andeju, a gdybyś miał, powiedzmy, dwadzieścia pięć lat, miesiąc po ślubie twoja już zona stwierdza, że jesteś wkurzający we wspólnym mieszkaniu, chrapiesz, nie myjesz nóg a do tego w łóżku jesteś do bani i idzie sobie w siną dal i więcej już jej nie widzisz - to ciekawe, co byś zrobił? Oczywiście przez najbliższe pięćdziesiąt lat tylko byś sobie siedział i tęsknił, bo - księdzem ani zakonnikiem już ci zostać nawet nie wolno. Trochę już za późno, bo tego bym Ci życzyła, skoro taki scenariusz lubicie. Ale - wzorem pana Boga - życze tego Twoim dzieciom i wnukom.
Wytrwałem.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- ciasteczkowy_potfur
- Super gaduła
- Posty: 1043
- Rejestracja: 16 paź 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 59 times
- Been thanked: 112 times
Re: Stwierdzenie nieważności małżeństwa
No właśnie. Nieco więcej. Im młodszy człowiek jest, tym dłuższe i bardziej męczące życie przed nim. Dłuższe - bo zakładając, że umrze się w wieku 80 lat to 25-latek ma przed sobą więcej niż 45-latek, prawda? A bardziej męczące - bo jest jeszcze młody, odczuwa sygnały swojego ciała i umysłu, do tego widzi swoich przyjaciół w szczęśliwych związkach, na które on sam nie ma już szans (znaczy, szanse ma, tylko prawa nie ma).
- Marek_Piotrowski
- Legendarny komentator
- Posty: 19048
- Rejestracja: 1 cze 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 2620 times
- Been thanked: 4633 times
- Kontakt:
Re: Stwierdzenie nieważności małżeństwa
Potforze, naprawdę myślisz że nieszczęścia życiowe dotyczą tylko Ciebie?... ;-)
A stawiamy się na znacznie mocniejszej podstawie, niż to, że te sprawy nas rzekomo "nie dotyczą" (choć to miało by sens, bo jak wiadomo nikt nie jest dobrym sędzią we własnej sprawie...) . Znacznie mocniejszej.
I gdybyś też stanęła na tej mocnej podstawie, na Opoce, jaką jest Bóg, nie miotałabyś się tak - przy okazji próbując dotknąć każdego, kto jest w zasięgu.
Naprawdę warto...
A stawiamy się na znacznie mocniejszej podstawie, niż to, że te sprawy nas rzekomo "nie dotyczą" (choć to miało by sens, bo jak wiadomo nikt nie jest dobrym sędzią we własnej sprawie...) . Znacznie mocniejszej.
I gdybyś też stanęła na tej mocnej podstawie, na Opoce, jaką jest Bóg, nie miotałabyś się tak - przy okazji próbując dotknąć każdego, kto jest w zasięgu.
Naprawdę warto...
- Dezerter
- Legendarny komentator
- Posty: 14975
- Rejestracja: 24 sie 2015
- Lokalizacja: Inowrocław
- Has thanked: 4202 times
- Been thanked: 2953 times
- Kontakt:
Re: Stwierdzenie nieważności małżeństwa
Dla Ciasteczkowej i jej rozterek wiary założyłem nowy temat - nie możemy ich omawiać w każdym temacie -
pisanie nie na temat przez ciasteczkową i konika będzie nagradzane ostrzeżeniem, bo słownych dostaliście już 10! więcej nie będzie!, aż do zawieszenia waszego pisania na forum - wybór należy jak zawsze do Was
ciasteczkową i innych zapraszam do kontynuowania dyskusji tutaj:
http://zchrystusem.pl/viewtopic.php?f=26&t=484
Jest mi jednocześnie przykro, że nie szanujecie ani mnie, ani regulaminu forum
Tutaj wracamy do tematu czyli
Stwierdzenie nieważności małżeństwa
pisanie nie na temat przez ciasteczkową i konika będzie nagradzane ostrzeżeniem, bo słownych dostaliście już 10! więcej nie będzie!, aż do zawieszenia waszego pisania na forum - wybór należy jak zawsze do Was
ciasteczkową i innych zapraszam do kontynuowania dyskusji tutaj:
http://zchrystusem.pl/viewtopic.php?f=26&t=484
Jest mi jednocześnie przykro, że nie szanujecie ani mnie, ani regulaminu forum
Tutaj wracamy do tematu czyli
Stwierdzenie nieważności małżeństwa
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.
- ciasteczkowy_potfur
- Super gaduła
- Posty: 1043
- Rejestracja: 16 paź 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 59 times
- Been thanked: 112 times
Re: Stwierdzenie nieważności małżeństwa
Zatem - powiedzcież mi, jeżeli jedno z dwojga odchodzi, nie można znaleźć nowego partnera, bo pokuta, bo się poprawi i takie tam. A co, jeśliby taki małżonek wrócił, wybaczylibyście? Zaufalibyście na nowo?
Co, jeżeli kłamie o dalej potajemnie zdradza, ale w domu wygodnie, bo jest obiad, jest ciepło i fajnie? Co, jeśli wybaczylibyście w pełni, małżeństwo toczy się jak dawniej i nagle okazuje się, że wasz cudowny partner sprzedał wam chorobe weneryczną czy inne dziadostwo? Albo żona wróciła tylko po to, by was w dziecko wrobić (bo kochchanek się wyrzekł, a tak to zawsze można udawać, że ojcem jest mąż...)?
Nie bylabym w stanie zdrady lub odejścia wybaczyc. Po prostu nie. Bo, jak to się nieładnie mawaia, ciało puszczone raz, puszcza się cały czas...
A z drugiej strony jest tak, że może jednak nie kłamie, może się ogarnął, choć tego nie wiadomo i to ruletka. Ale zawsze dołoży się do wydatków na dom czy coś, a tak to trzeba samemu o wszystko dbać, także odejście też jest nieciekawe. I jak wspominałam w usuniętym stąd poście - masochizmem jest pakowanie się w biały związek, bo albo ta druga strona będzie mogła się związać i nie będzie chciala życ w platonicznej miłości, skoro ma inne wyjście - i będziemy cierpieć bo odeszła, albo będzie w identycznej sytuacji i też będą dwie strony cierpieć, bo natury nie oszukamy (z drugiej strony dziwi mnie - Bóg brzydzi się homoseksualizmem, bo jest nienaturalny, ale celibat, czy to zakonników, czy to osób, które związały się ze złym człowiekiem i teraz są same, bo porzucił jest dobry, heh).
Co, jeżeli kłamie o dalej potajemnie zdradza, ale w domu wygodnie, bo jest obiad, jest ciepło i fajnie? Co, jeśli wybaczylibyście w pełni, małżeństwo toczy się jak dawniej i nagle okazuje się, że wasz cudowny partner sprzedał wam chorobe weneryczną czy inne dziadostwo? Albo żona wróciła tylko po to, by was w dziecko wrobić (bo kochchanek się wyrzekł, a tak to zawsze można udawać, że ojcem jest mąż...)?
Nie bylabym w stanie zdrady lub odejścia wybaczyc. Po prostu nie. Bo, jak to się nieładnie mawaia, ciało puszczone raz, puszcza się cały czas...
A z drugiej strony jest tak, że może jednak nie kłamie, może się ogarnął, choć tego nie wiadomo i to ruletka. Ale zawsze dołoży się do wydatków na dom czy coś, a tak to trzeba samemu o wszystko dbać, także odejście też jest nieciekawe. I jak wspominałam w usuniętym stąd poście - masochizmem jest pakowanie się w biały związek, bo albo ta druga strona będzie mogła się związać i nie będzie chciala życ w platonicznej miłości, skoro ma inne wyjście - i będziemy cierpieć bo odeszła, albo będzie w identycznej sytuacji i też będą dwie strony cierpieć, bo natury nie oszukamy (z drugiej strony dziwi mnie - Bóg brzydzi się homoseksualizmem, bo jest nienaturalny, ale celibat, czy to zakonników, czy to osób, które związały się ze złym człowiekiem i teraz są same, bo porzucił jest dobry, heh).
- Marek_Piotrowski
- Legendarny komentator
- Posty: 19048
- Rejestracja: 1 cze 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 2620 times
- Been thanked: 4633 times
- Kontakt:
Re: Stwierdzenie nieważności małżeństwa
Nie.ciasteczkowy_potfur pisze:Zatem - powiedzcież mi, jeżeli jedno z dwojga odchodzi, nie można znaleźć nowego partnera, bo pokuta, bo się poprawi i takie tam.
Bo złożyłem ślubowanie. I ono obowiązuje.
Między wybaczeniem a zaufaniem droga daleka.A co, jeśliby taki małżonek wrócił, wybaczylibyście? Zaufalibyście na nowo?
Przyjąłbym.
Przeczytaj cytat z Pasterza jaki podałem.Co, jeżeli kłamie o dalej potajemnie zdradza, ale w domu wygodnie, bo jest obiad, jest ciepło i fajnie?
Byłoby przykro.Co, jeśli wybaczylibyście w pełni, małżeństwo toczy się jak dawniej i nagle okazuje się, że wasz cudowny partner sprzedał wam chorobe weneryczną czy inne dziadostwo?
I co z tego?
Tak było z bratem mojego Dziadka. Z tym że potem jeszcze raz go opuściła, a on wychowywał tego chłopaka. I dobrze go wychował.Albo żona wróciła tylko po to, by was w dziecko wrobić (bo kochchanek się wyrzekł, a tak to zawsze można udawać, że ojcem jest mąż...)?
Jestem z niego dumny.
Biały związek jest ratunkiem dla osób, które weszły w drugi związek i się nawróciły - i chcą jakoś być w porządku. Nie jest to jednak pożądany model dla osoby która rozstała się z małzonkiem, tylko wyjście awaryjne w sytuacji która już istnieje.I jak wspominałam w usuniętym stąd poście - masochizmem jest pakowanie się w biały związek
Natury nie można oszukać - ale można nad nią zapanowac.bo natury nie oszukamy
A co CIę w tym dziwi?(z drugiej strony dziwi mnie - Bóg brzydzi się homoseksualizmem, bo jest nienaturalny, ale celibat, czy to zakonników, czy to osób, które związały się ze złym człowiekiem i teraz są same, bo porzucił jest dobry, heh).
- ciasteczkowy_potfur
- Super gaduła
- Posty: 1043
- Rejestracja: 16 paź 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 59 times
- Been thanked: 112 times
Re: Stwierdzenie nieważności małżeństwa
1. Trochę to średnio sprawiedliwe, że jedna osoba robi co chce i ma wszystko w nosie, a druga cierpi w samotności, bo nie ma wyjścia, bo zaufała komuś, kto ją okłamał...
2. No to gratulacje, masz dobre serduszko. Ja bym takiej osoby znać nie chciała. To dla mnie (a raczej - dla zdradzającego) znak słabości, sygnał "mogę robić co chcę, a ten frajer mnie przyjmie". Bałabym się, że to wykorzysta. Owszem, nie twierdzę, że każdy taki jest, różnie bywa - i choć alkohol czy też inne zaćmienia umysłu to słaba wymówka, to bywa tak, że zdradzi i wtedy pojmie, że to było złe, będzie żałował i będzie starał się być jeszcze lepszy niż wcześniej. Ale mało jest takich i nie mam gwarancji, że to akurat taka sytuacja.
3. Jeśli chodzi o kwestie zdrowotne - no ja tam nie wiem, czy by było "przykro". Jakieś lekkie wenerki to jedno, a co z wirusami HIV czy HPV (przypominam - zakażenie HPV to dla kobiet śmierć na raka szyjki macicy)? Jak zamierzałbyś żyć normalnie, skoro jeden fałszywy ruch to zarażenie innych, a w najlepszym razie ostracyzm społeczny?
4. Owszem, nad naturą można do pewnego stopnia zapanować. Ale nie w pełni.
5. No dziwi mnie, bo celibat ludzi niebędących aseksualnymi jest nienaturalny, tak samo jak zmiana partnera z okrutnego tyrana, który bije żonę na kogoś, kto jest opiekuńczy itd.
2. No to gratulacje, masz dobre serduszko. Ja bym takiej osoby znać nie chciała. To dla mnie (a raczej - dla zdradzającego) znak słabości, sygnał "mogę robić co chcę, a ten frajer mnie przyjmie". Bałabym się, że to wykorzysta. Owszem, nie twierdzę, że każdy taki jest, różnie bywa - i choć alkohol czy też inne zaćmienia umysłu to słaba wymówka, to bywa tak, że zdradzi i wtedy pojmie, że to było złe, będzie żałował i będzie starał się być jeszcze lepszy niż wcześniej. Ale mało jest takich i nie mam gwarancji, że to akurat taka sytuacja.
3. Jeśli chodzi o kwestie zdrowotne - no ja tam nie wiem, czy by było "przykro". Jakieś lekkie wenerki to jedno, a co z wirusami HIV czy HPV (przypominam - zakażenie HPV to dla kobiet śmierć na raka szyjki macicy)? Jak zamierzałbyś żyć normalnie, skoro jeden fałszywy ruch to zarażenie innych, a w najlepszym razie ostracyzm społeczny?
4. Owszem, nad naturą można do pewnego stopnia zapanować. Ale nie w pełni.
5. No dziwi mnie, bo celibat ludzi niebędących aseksualnymi jest nienaturalny, tak samo jak zmiana partnera z okrutnego tyrana, który bije żonę na kogoś, kto jest opiekuńczy itd.
- Marek_Piotrowski
- Legendarny komentator
- Posty: 19048
- Rejestracja: 1 cze 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 2620 times
- Been thanked: 4633 times
- Kontakt:
Re: Stwierdzenie nieważności małżeństwa
Mam wrażenie, Potforze, że postrzegasz małżeństwo jako kontrakt czy umowę, a nie przymierze.
- ciasteczkowy_potfur
- Super gaduła
- Posty: 1043
- Rejestracja: 16 paź 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 59 times
- Been thanked: 112 times
Re: Stwierdzenie nieważności małżeństwa
Bardzo możliwe, nie jestem zbyt ufna, bo wiele razy mnie wykorzystywano w różnych sytuacjach, w sferze uczuć też nie mam specjalnie cudownych doświadczeń, najbardziej się zawiodłam właśnie na jednym z katolików.Marek_Piotrowski pisze:Mam wrażenie, Potforze, że postrzegasz małżeństwo jako kontrakt czy umowę, a nie przymierze.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Stwierdzenie nieważności małżeństwa
Ależ małżeństwo to właśnie umowa. Przymierze też. Jedno i drugie rodzi zobowiązania.Marek_Piotrowski pisze:Mam wrażenie, Potforze, że postrzegasz małżeństwo jako kontrakt czy umowę, a nie przymierze.
A uczciwość nie jest tak zupełnie relatywna.
A do tego są uczciwości TRZY.
Do kogoś.
Do siebie.
Do Boga.
Uczciwość z stosunku do Boga i do samego siebie nie pozwala mi odpłacać pięknym za nadobne. Verbum nobile. Przysięgałem, więc dotrzymam. Niezależnie od postępowania innych stron. Niezależnie od tego, czy kontrakt to był, czy umowa czy przymierze.
Może, gdyby przysięgając nie zmienił rotę ...
Będę xxxxxxxxxx dopóki będzie mi się to opłacało, dopóki mnie nie zdenerwujesz, zawiedziesz, dopóki będziemy mieć pieniądze, zdrowie ... i tak dalej i dalej bez końca.
Ino kto przystałby na taką rotę? Chyba ino celebryci, którzy uprawiają seks jak króliki po kątach, chwalą się tym, co jest wstydliwe i złe. I nie przywiązują żadnej wagi do niczego, poza przyjemnościami, kasą i sławą. To nie mój świat. Nie rozumiem.
Cenię swoje słowo. Jestem zarozumiały pisząc takie rzeczy. Ale szanuję swoje słowo. Zwłaszcza wypowiedziane w obecności Boga. Wypowiedziane publicznie. W kościele i Kościele.
Okrakiem na barykadzie niewygodnie. Albo jestem po jednej stronie i przestrzegam obowiązujących zasad, albo jestem poza i żadne zasady mnie nie obowiązują. Wybrałem. I niech tak zostanie.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- ciasteczkowy_potfur
- Super gaduła
- Posty: 1043
- Rejestracja: 16 paź 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 59 times
- Been thanked: 112 times
Re: Stwierdzenie nieważności małżeństwa
Mnie chyba najbardziej boli to, że w takim przymierzu ta dobra strona traci najbardziej. Bo tego, kto zdradza czy odchodzi rzadko rusza sumienie. A ten uczciwy jest sam. I cierpi w samotności. Tkwi w martwym punkcie, nie dla niego małżeńskie przyjemności (ta samo seks jak i randki chociażby), nie dla niego marzenie o dziecku, nie dla niego zakon nawet. Po prostu tkwi, kiedy ten drugi się bawi i czerpie z życia pełnymi garściami.
I nawet jeśli Bóg jest to sądzi według własnego uznania. Taki smutny wierny małżonek pójdzie do piekła, a ten niewierny do nieba, wszak zgodnie z tym, czego uczą księża, wystarczy by oddał za kogoś życie...
I nawet jeśli Bóg jest to sądzi według własnego uznania. Taki smutny wierny małżonek pójdzie do piekła, a ten niewierny do nieba, wszak zgodnie z tym, czego uczą księża, wystarczy by oddał za kogoś życie...
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Stwierdzenie nieważności małżeństwa
Kiedyś tak było. Ale wyrosłem. I wtedy przestało tak być. Zacząłem zyskiwać. Samozaparcie. Ukierunkowania na dobro (inne dobro). Przewartościowania doznań. Cierpienie nie musi uszlachetniać, ale może. I powinno.ciasteczkowy_potfur pisze:Mnie chyba najbardziej boli to, że w takim przymierzu ta dobra strona traci najbardziej.
...
Owszem, strata boli. Ale na pewno nie boli to, że komuś lepiej. Boli raczej to, że błądzi.
No, tak ... Ale co mnie to obchodzi? Czy to, że gdy mnie ząb boli, boli również kogoś, może poprawić moją sytuację? Mi to nie pomaga. Moje cierpienie jest wyłącznie moje.ciasteczkowy_potfur pisze: ... Bo tego, kto zdradza czy odchodzi rzadko rusza sumienie. ...
A jak postępował Jezus? On w trakcie największego cierpienia widział cierpienie innych. I reagował na nie. Potrafił skoncentrować swoją uwagę na czymś cierpieniu i udzielać pomocy.
Nie potrafię. Jezu, pomóż mi.
A ja mam nadzieję, że spotkają się w Niebie. Jedno zrozumie całe zło żalu, jaki miało do "szczęśliwego" współmałżonka, wybaczy mu, a swoje cierpienia ofiaruje Panu. Drugie natomiast opamięta się, zdąży okazać skruchę i wzbudzić w sobie żal. I przyjść przed Sąd po pojednaniu się z Bogiem.ciasteczkowy_potfur pisze: ... Taki smutny wierny małżonek pójdzie do piekła, a ten niewierny do nieba, wszak zgodnie z tym, czego uczą księża, wystarczy by oddał za kogoś życie...
Zamiast zazdrościć wolę cieszyć się szczęściem bliźniego. Nawet przez ból. Rzadko się udaje taka sztuka.
Ale gdy współmałżonek wraca radosny do domu pełen płynnego szczęścia, na gumowych nogach, zasikany i poobijany, jakoś doznawanego przezeń uniesienia czuć nie potrafię.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- ciasteczkowy_potfur
- Super gaduła
- Posty: 1043
- Rejestracja: 16 paź 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 59 times
- Been thanked: 112 times
Re: Stwierdzenie nieważności małżeństwa
Cóż, gratuluję zatem. Ja nie potrafię się z tego cieszyć i łatwo wybaczać. Zbyt wiele razy mnie skrzywdzono i złamano mi serce. Ja nie jestem Bogiem, nie oczekujcie więc ode mnie takiego miłosierdzia.