Bożena pisze: ↑2019-03-05, 15:28
No ale ja mam 34 lata jak żyć samotnie. Chciałabym mieć dzieci bo z mężem ich nie mieliśmy. Chcę ułożyć sobie jakoś życie a nie być sama. wiem że będzie się to wiązać z tym że komunii św. przyjmować nie będę mogła.Ale co będzię ze mną po śmierci czy przez nieprzyjmowanie komunii doznam zbawienia czy też moja dusza będzię potępiona.
Zastanów się, co jest najważniejsze? Wypisz sobie na karteczce. Seks, pieniądze, podróże, Bóg, wiara, prawda, bezpieczeństwo ... Przeanalizuj, co za co byś oddała.
To, że nie mogłabyś przyjmować komunii świętej, to pryszcz. Znacznie gorsze, że planujesz odrzucić Ofiarę Jezusa Chrystusa. Świadomie i z premedytacją. Ważniejsze aby teraz było fajnie. Tylko ten strach. No cóż, strach też może być cenny, jeśli prowadzi do dobrego.
Ale przypomnij sobie rozmowy diabłów, starego z młodym. Najlepszym pomysłem na zatracenie duszy i wieczne potępienie, była rada: Masz jeszcze czas. Teraz hulaj. Baw się. Koncentruj się na tym co fajne, przyjemne. Do komunii świętej nie wszyscy przystępują. Można się przyzwyczaić. A właściwie po co chodzić do kościoła? Po co się modlić?
Chcesz sobie ułożyć życie. Co jest Ci potrzebne? Seks czy wspólnota? Jeśli pierwsze, to musisz odrzucić Naukę Chrystusa. Jeśli wspólnota, to jest ich wiele. Cały świat czeka na Twoją energię. Nie na cierpiętnictwo. Ale na dobro, które możesz dawać.
Dopóki będziesz myśleć o sobie, dopóty nie masz szans na żadną wspólnotę. Ani z mężem, ani z gachem, ani w ramach jakich akcji dobroczynnych czy wspólnot religijnych.
Dopóki nie zaprzesz się samej siebie, nie dojdziesz daleko.
Wkurzyły Cie moje słowa? Rozzłościły i zabolały? Przykro mi z tego powodu, ale chciałem rozjątrzyć. Rozdrapać. Sprawić aby ból, który czujesz zmusił do refleksji. Do rzeczowej oceny. Uczciwie zastanów się, CO JEST NAJWAŻNIEJSZE.
Jeśli zbawienie, to idź śladem Jezusa i Jego nauk.
Jeśli doczesne doznanie, to podążasz za największym wrogiem Boga.
Nie ma innej drogi. Albo w lewo, albo w prawo. Albo z Bogiem, albo przeciw Bogu. Decyzja należy do Ciebie. Konsekwencje także.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.