Kompromis w małżeństwie. Czy na pewno o to chodzi ?

Czyli rozmowy na temat planowania rodziny, czystości w małżeństwie, ile powinniśmy mieć dzieci, czy powinniśmy je karać.
podkowa

Re: Kompromis w małżeństwie. Czy na pewno o to chodzi ?

Post autor: podkowa » 2017-12-22, 22:59

Abrahamie - nie ma nic niewlasciwego w Twoim pytaniu. Zawsze moge powstrzymac sie od udzielenia odpowiedzi. Ale pragne rowniez cos napisac ... moze bedzie to z pozytkiem dla kogos.

Piszesz, ze slabo walczylismy? Napisze o sobie ... gdyz ja tu pisze, i nie mam prawa za kogos opisywac czyichs postaw.
Ja w ogole nie walczylem. Nie chcialem sie wiazac z zadna kobieta. Nacisk spoleczny ( apodyktyczna matka - kochalem ja i nienawidzilem jednoczesnie), inne osoby ( z rodziny itd) spowodowal, ze na zlosc im wybralem, postanowilem ozenic sie z tym, kogo ja zechce, a nie kogo oni mi wciskali.
I to byl glowny motyw.
Nie chcialem byc z kims - jestem typem samotnika, nie na darmo mowili o mnie, ze jestem jak kot - chodze wlasnymi sciezkami. Jestem zyczliwy ludziom. uwielbiam wojsko, ale moje miejsce jest moje ... i nie chce go dzielic z nikim.
Sama obecnosc kogos w domu ( czyli zony) byla powodem mojej ciaglej frustracji. W ciagu pierwszego roku oddalilismy sie od siebie o cale lata swietlne / i ona to zrozumiala, ze nie kocham jej. Probowalem przekonac sie, ze dobrze miec rodzine - zaczalem budowac dom, wyszkolilem sie na niezlego budowlanca ... aby tylko jak najmniej przebywac z zona. Dom byl juz ukonczony i wowczas znowu dylemat: co robic, bo jej obecnosc mnie irytuje. Bralem we wszystkie mozliwe swieta i niedziele dyzury w jednostce ( kadra byla mi wdzieczna, bo kazdy chcial do domu, a ja jak najdalej).
I tu nie chodzilo o inna kobiete - po prostu, czulem sie nieszczesliwy majac zone. Nie cierpie przytulania, czulosci ... zawsze bylem szorstko ( i ozieble) wychowywany ... i traktowany w taki sposob czuje sie na wlasciwym miejscu. Swiat, w ktorym jest czulosc malzenska jest dla mnie odpychajacy ( zreszta nie tylko malzenska ...).
Nie lubie swiat, uroczystosci rodzinnych - kreci mnie walka, trud, strzelanie, osamotnienie ... Taki Jestem.
Moze nawet dokonalem pewnego odkrycia: gdy ktos az piszczy, zeby poznac jakas kobiete, to niech przyjmie postawe podobna do tej, ktora tu opisuje - no wciaz mam propozycje matrymonialne, towarzyskie ... a im bardziej daje odczuc, ze nie chce - to tym bardziej kreca sie jakies kobiety wokol: czy w samym wojsku, czy na roznych delegacjach, poligonach ... Musialem az prosic o przeniesienie.

No, i to by bylo na tyle.

Pozdrawiam.

Abraham45

Re: Kompromis w małżeństwie. Czy na pewno o to chodzi ?

Post autor: Abraham45 » 2017-12-23, 01:42

Twoja postawa wobec rodziny, kobiet jest dosyć trudna i oczywiście negatywna, ale jak widać z twojego opisu - wynika ona raczej z tego nie najlepszego, niewłaściwego traktowania ciebie jako dziecka. To musiało odbić swoje piętno na twoim dalszym życiu. Każdy ma jednak własną drogę życia a samo małżeństwo nie jest dobrym rozwiązaniem dla wszystkich, nawet gdy człowiek nie jest źle traktowany w dzieciństwie. Małżeństwo, rodzina to konkretne powołanie, tak jak kapłaństwo i nie dla każdego jest to ta właściwa droga. To co teraz ważne jest w twoim życiu to mimo rozstania nie wchodzenie już w żadne związki i relacje seksualne z kobietami - o czym chyba doskonale wiesz. Można żyć samotnie, w kręgach przyjaciół i pełnić wolę Boga kierując się w swoim dalszym życiu wartościami chrześcijańskimi. Twoje podejście i dalszy sposób życia nie jest jednak jakimś zgorszeniem, to też dobre rozwiązanie wobec drugiego człowieka - po co bowiem być dalej z drugą osobą, której się nie cha i można w ten sposób ją tylko krzywdzić, skoro można się rozstać, dać wolność drugiej osobie i nie krzywdzić jej po przez oziębłość, brak miłości, okłamywanie itp. Może samo rozstanie też nie było czymś przyjemnym dla żony, ale takie zranienia mogą się z czasem goić, to co istotne to pozbawienie drugiej osoby dalszych, głębszych zranień, kto wie - może też zranień innych osób, np dzieci, które mogłyby się pojawić.

Wybrałeś taką drogę a nie inną. Bóg będzie z tobą, jeśli pozostaniesz czysty i będziesz Mu służył. Ja bynajmniej rozumiem twoją postawę, choć nie jest ona też przyjemna czy godna pochwały, ale jest to droga, która wymaga także jakiegoś samozaparcia i walki wewnętrznej, którą będziesz toczył, szczególnie wśród pokus innych kobiet a potem na starość, gdy będziesz ją przeżywał w samotności. Jeśli pozostaniesz wierny Bogu - wytrwasz na swojej trudnej drodze.

Awatar użytkownika
Dezerter
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 14812
Rejestracja: 24 sie 2015
Lokalizacja: Inowrocław
Has thanked: 4119 times
Been thanked: 2907 times
Kontakt:

Re: Kompromis w małżeństwie. Czy na pewno o to chodzi ?

Post autor: Dezerter » 2018-01-02, 23:57

Podkowa - dzięki za twój przykład - jest to ważny wpis, bo jasno pokazuje, że tak jak nie każdy jest powołany do kapłaństwa, tak i nie każdy jest powołany do małżeństwa. To i to jest powołaniem i sakramentem - trzeba to jasno sobie powiedzieć!
Jednym z moich i księdza obowiązków jest, na spotkaniu z narzeczonymi, ocenić czy nadają się do małżeństwa, czy nie występuje jakiś z powodów, które mogłyby stać się później, powodem uznania małżeństwa za zawarte nieważnie, czyli z przeszkodą.
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Kompromis w małżeństwie. Czy na pewno o to chodzi ?

Post autor: Andej » 2018-01-03, 14:11

Tego niestety nie stwierdzisz. Spełniają formalne warunki. Wiedzą, jak na każde pytanie odpowiedzieć. Traktują to, jak zbędna biurokrację. Nie wszyscy. Ale jaki procent? Każdy jest zatrważający.

W procesie przygotowywania do małżeństwa wprowadziłbym funkcję zniechęcacza. Osoby, która kilka razy spotykając się z narzeczonymi starałaby się wykazać, to że nie są przygotowani, że nie pasują, że ich systemy wartości tak się różnią, że kompromis wątpliwy. Dla wielu osób byłaby to deska ratunku. Wiele osób nie potrafi się wycofać. Bo już się obiecało, bo goście zaproszeni, bo rodzice oczekują, bo ciąża i wiele innych powodów.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Abraham45

Re: Kompromis w małżeństwie. Czy na pewno o to chodzi ?

Post autor: Abraham45 » 2018-01-05, 18:01

I mógłbyś zniszczyć relację między dwojgiem ludzi. Nie poczuwałbyś się do winy za ich krzywdę? Nie czułbyś, że zrobiłeś coś podłego? Przecież nie każda para która przychodzi do księdza w sprawie zawarcia małżeństwa a potem chodzi na nakj jest skazana na upadek ? co byłoby gdybyś trafił na tych, którzy naprawdę się kochają?

Myślę, że lepszym sposobem jest dialog z młodymi ukazując im też różne konsekwencje, może jakaś dodatkowa weryfikacja danych, aby wykluczyć pewne problemy które moglyby być powodem nieważności małżeństwa, ale napewno odradzałbym taki sposób jaki przedstawiłeś Andeju. Kościół jeśli już to ma pomagać a nie szkodzić takim młodym ludziom.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Kompromis w małżeństwie. Czy na pewno o to chodzi ?

Post autor: Andej » 2018-01-06, 09:30

Kiedyś w procesach kanonicznych był adwokat diabła. Uważam, że advocatus diaboli przydałby się po to, aby uzmysłowić, że parcie do ślubu, to nie tylko zmysły i świąteczna oprawa. Że to coś więcej niż tradycja. Uważam, że sakramenty powinny być udzielane osobom zdającym sobie sprawę z rangi i treści sakramentu. Z wyjątkiem chrztu, a czasem sakramentu chorych.

Zdecydowanie skłonny byłbym do odwiedzenia od ślubu osób, które chcą dopuścić się krzywoprzysięstwa, tylko dlatego, że tego oczekuje rodzina, znajomi.
Niedawno córka znajomych zorganizowała wspaniały ślub. U św. Anny w Wilanowie. Wspaniała świątynie, pełno świateł, organy, śpiew (tu jedyna plamka, zabrakło skali głosu w Ave Marija Schuberta). Młodzi przyjęli Chrystusa. Piękna miłość zalegalizowana po kilku latach pożycia. Na pierwszą rocznicę świętowali rozwód. Na drugą rocznicę dzieciątko. Ale już bez chrztu, bo po co. Kto ojcem? Chwilowy przyjaciel. A rodzice "panny"? Zachwycenie dzieckiem. Swoim i jej. Pełna sielanka. Ale gdzie tam Boga wcisnąć? Chyba ino d koszyczka ze święconką. Kościół parafialny mają blisko, kilkadziesiąt metrów. Może kiedyś tam weszli, gdy lał deszcz, aby przeczekać?
Tak, w takich sytuacjach zdecydowanie rzucałbym kłody pod nogi. Tacy ludzie się wyłożą. Natomiast tam, gdzie Bóg jednoczy narzeczonych, przeskakiwanie przez kłody raczej wzmocni więzy. Będzie dobrym prognostykiem na przyszłość.

To nie jest przeszkadzaniem młodym ludziom. Wprost przeciwnie. Kościół w ten sposób chroniłby przed świętokradczym przyjmowaniem sakramentu. Ustrzegłaby się przed małżeństwami na rok lub parę lat. Zmniejszyłby ilość unieważnień.

Gdyby dokładnie przeanalizować ilość małżeństw zawartych niezgodnie z prawem kanonicznym, byłaby to zatrważająca ilość.

Teraz zaprzeczę samemu sobie i przedstawię argument wspierający Twoje tezy. Otóż, też z autopsji, stwierdzam, że wiele małżeństw zawartych (wg prawa) nieważnie jednak się dociera i wiernością małżonków uświęca nieważnie związek.
Uwaga. Mniemam, że uświęca. W prawie kanonicznym nie znalazłem odpowiedzi. A autorytetów nie pytałem.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Sebastian
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 281
Rejestracja: 22 lis 2017
Lokalizacja: Połaniec
Wyznanie: Katolicyzm
Been thanked: 26 times
Kontakt:

Re: Kompromis w małżeństwie. Czy na pewno o to chodzi ?

Post autor: Sebastian » 2018-01-25, 10:17

Tak, u mnie stosuje się kompromis :) musi ktoś ustąpić :)
Totus Tuus

Magnolia

Re: Kompromis w małżeństwie. Czy na pewno o to chodzi ?

Post autor: Magnolia » 2018-01-25, 10:22

Dla mnie kompromis oznacza, że szukamy rozwiązania które pasuje, choć po części obojgu małżonkom, a nie że jedno ustępuje drugiemu. Bo w przypadku ustępowania jest niebezpieczeństwo że utrze się schemat że tylko jedna osoba ustępuje.. a to jest szkodliwe dla małżeństwa.

Abraham45

Re: Kompromis w małżeństwie. Czy na pewno o to chodzi ?

Post autor: Abraham45 » 2018-01-25, 10:44

To szukanie rozwiązania jest znacznie lepszym rozwiązaniem, gdyż to uczy szukania rozwiązań w różnych problemach i to pomaga w ustaleniu różnych ważnych przyczyn a jednocześnie zadowoli obie strony. Ustępowanie w niektórych sytuacjach może się sprawdzać, ale w przypadku różnych problemów, relacji może nie być dobrym rozwiązaniem. Przyzwyczaja ludzi do tego, że zawsze trzeba ustąpić i tak się czyni. Tylko są sytuacje, w których ustępowanie może bardzo zaszkodzić. Ustąpimy jednej stronie podczas gdy właśnie druga może mieć rację a może chodzić np o dobro dziecka lub jednej ze stron i wtedy przychodzi cierpienie i obwinianie jedno drugiego a to może znacznie pogorszyć sytuację w małżeństwie. Szukanie rozwiązań może jednoczyć, gdyż czyni się to wspólnie i w sposób przemyślany, doprecyzowany. To pozwala na unikanie poważnych błędów a obie strony mogą być zadowolone z ustaleń.

Awatar użytkownika
Dezerter
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 14812
Rejestracja: 24 sie 2015
Lokalizacja: Inowrocław
Has thanked: 4119 times
Been thanked: 2907 times
Kontakt:

Re: Kompromis w małżeństwie. Czy na pewno o to chodzi ?

Post autor: Dezerter » 2018-01-28, 23:54

Doszliśmy właśnie do sedna - Kooperacja jest lepszym rozwiązaniem niż kompromis :!:

Kooperacja - reakcja, która wiąże się z wolą zaakceptowania celów drugiej strony konfliktu bez rezygnacji z własnych celów, wynika zaś z założenia, że zawsze można znaleźć rozwiązanie, które usatysfakcjonuje obie strony konfliktu; nawet jeśli rozwiązanie satysfakcjonujące obie strony konfliktu nie jest możliwe, kooperatorzy będą uważali, że takiego rozwiązania należy szukać. Jest to efektywny styl reagowania na konflikt oraz użyteczny m.in. wtedy, gdy obie strony mają odmienne cele, bowiem powoduje odkrycie przyczyn sporu, którymi najczęściej są błędna komunikacja lub jej brak.
(...)
Chcąc osiągnąć porozumienia, należy przestrzegać czterech podstawowych i uniwersalnych zasad: skoncentrować się na interesach, a nie na stanowiskach; oddzielić osoby obce od sporu; poszukiwać wielu wariantów; opierać rozstrzygnięcia na obiektywnych kryteriach.
Radzenie sobie z konfliktem to nie tylko znalezienie określonych sposobów działania (stosowanych do pojawiających się sytuacji), ale również umiejętność współpracy z drugą stroną w celu znalezienia obopólnej satysfakcji. Porozumienie się wymaga wspólnych ustaleń w zakresie wszystkich związanych z konfliktem problemów, uzgodnienia pewnego kontraktu między stronami i zrealizowania go.
http://sciaga.pl/tekst/40646-41-technik ... konfliktow
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18650
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2560 times
Been thanked: 4565 times
Kontakt:

Re: Kompromis w małżeństwie. Czy na pewno o to chodzi ?

Post autor: Marek_Piotrowski » 2018-01-29, 09:45

Obawiam się, że rady "opierać rozstrzygnięcia na obiektywnych kryteriach" dobre są w firmie, a nie w małżeństwie. Co Ty, Dezerterze, Żony nie masz? ;)

Magnolia

Re: Kompromis w małżeństwie. Czy na pewno o to chodzi ?

Post autor: Magnolia » 2018-01-29, 09:49

Wyczuwam Marku przytyk do płci pięknej... ;)

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18650
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2560 times
Been thanked: 4565 times
Kontakt:

Re: Kompromis w małżeństwie. Czy na pewno o to chodzi ?

Post autor: Marek_Piotrowski » 2018-01-29, 11:02

Magnolia pisze: 2018-01-29, 09:49 Wyczuwam Marku przytyk do płci pięknej... ;)
Po prostu jesteście INNE.
Jakby wylądowali Marsjanie to z pewnością myśleli by bardziej podobnie do nas, niż nasze Kochane Kobiety...
Oczywiście, jęsli Marsjanie byliby płci męskiej ;)

Znacie ten kawał o tym, co by było, gdyby załoga Apollo 13 była żeńska?

Apollo : Houston, mamy problem!
Houston : Apollo, słuchamy, co się dzieje?
Apollo : Eeee, nic takiego...
Houston : Ale meldowaliście że problem!
Apollo : Już nic.
Houston : Proszę, powiedzcie o co chodzi...
Apollo : Gdyby wam na nas zależało, sami powinniście się domyślić!
:)

Tak, wiem, jestem męską szowinistyczną świnią ;)

A poważnie: rada Dezertera jest dobra, ale w małżeństwie czasami trzeba przytrzymać, a czasem odpuścić.
A zwykle dużo gadać ze sobą (choć zdarza się, że i zamknąć buzię na kłódkę).

Próbowaliście kiedyś Dialogi Małżeńskiego?

Magnolia

Re: Kompromis w małżeństwie. Czy na pewno o to chodzi ?

Post autor: Magnolia » 2018-01-29, 11:10

Pytasz mnie? Przecież jestem w Domowym Kościele, dialog małżeński robimy co miesiąc :)
Ale mamy inny problem z dialogiem (inny niż większość małżeństw które znam ), My z mężem gadamy ze sobą cały czas... naprawdę nie możemy przestać ze sobą rozmawiać i nie mam na myśli ustaleń logistycznych kto ma skąd odebrać dziecko, albo kto dziś ugotuje obiad, mówię o wymianie poglądów, odbieraniu rzeczywistości, świecie uczuć itd. Więc nasz problem polega na odpowiedzi na pytanie o czym mamy jeszcze porozmawiać na Dialogu Małżeńskim? ;) Okazuje się jednak że wciąż nowe, głębokie tematy się znajdują i wciąż mamy o czym prowadzić dialog.

Marku, ja mam dystans do kobiet, do siebie, nie uraziłeś mnie... ale za inne panie nie ręczę ;)

Czytałeś Marka Gungora "Przez śmiech do lepszego małżeństwa"? Super pozycja, pokazująca jak bardzo się różnimy i jak ze świadomością tych różnic możemy się dogadać. Polecam

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18650
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2560 times
Been thanked: 4565 times
Kontakt:

Re: Kompromis w małżeństwie. Czy na pewno o to chodzi ?

Post autor: Marek_Piotrowski » 2018-01-29, 11:14

Ależ ja akceptuję różnice. Jesli którąś z Pań uraziłem - przepraszam, nie miałem tego zamiaru.
Śmiech jest tym, co pozwala powiedzieć pewne rzeczy łagodnie.
Acz bywa też, że maskuje rzeczy, które nie powinny być maskowane.

Moja Pani jest wyjątkowo zgodną kobietą, nie mogę narzekać. Jak sobie pomyślę, jak wielkim ryzykiem jest małżeństwo, to nadziwić się nie mogę, że tak dobrze trafiłem...

ODPOWIEDZ

Wróć do „Rodzina, małżeństwo, narzeczeni”