Małżeństwo? A co to takiego?

Czyli rozmowy na temat planowania rodziny, czystości w małżeństwie, ile powinniśmy mieć dzieci, czy powinniśmy je karać.
konik

Re: Małżeństwo? A co to takiego?

Post autor: konik » 2018-09-24, 22:07

Hmmmm …
Nachodza mnie rozne mysli.
Gdy pragne przyznac racje Andejowi, modfa rozbija moje rozumowanie w kawalki. Gdy wydaje mi sie, ze viridiana pisze cos madrego. Andej zasiewa kolejne watpliwosci … Dezerter probuje to jakos usystematyzowac … lecz nie przekonuje mnie to zbytnio …
Przepraszam - nie potrafie nic dodac.

Awatar użytkownika
Dezerter
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 14812
Rejestracja: 24 sie 2015
Lokalizacja: Inowrocław
Has thanked: 4119 times
Been thanked: 2907 times
Kontakt:

Re: Małżeństwo? A co to takiego?

Post autor: Dezerter » 2018-09-24, 22:32

Smutne to co Andej pisze, ale z jego punktu widzenia/doświadczeń - prawdziwe.
Dzięki Bogu, że ja mam na razie inne - Panie nie dopuść nigdy by miłość wygasła!
Ale mamy przecież wątek ... a miłości byś nie miał... a tam dość dobrze ustaliliśmy czym miłość jest a czym nie jest!
w tym pokładam nadzieję na przyszłość.
Ostatnio zmieniony 2018-09-24, 22:33 przez Dezerter, łącznie zmieniany 1 raz.
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.

mondfa

Re: Małżeństwo? A co to takiego?

Post autor: mondfa » 2018-09-25, 07:57

Pozwólcie, że napiszę o sobie. Mieliśmy bardzo poważny kryzys w małżeństwie. Wszystko było przekreślone praktycznie. Wspólne przebywanie ze sobą było wręcz niemożliwe. Okropne, wszystkie najgorsze uczucia od niechęci po gniew towarzyszyły nam. Lał się potok strasznych słów.
Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że ja byłam przekonana o tym, że jestem właśnie taka jak Andej pisze. Że nie mam sobie nic do zarzucenia. No może odrobinkę.
I w końcu zdecydowaliśmy się na terapię. Wybraliśmy psychologów związanych z Kościołem. Pojechaliśmy. Ja z nadzieją, że wygarną mojemu małżonkowi, jaki to on jest destruktor naszego związku. Piszę to naprawdę szczerze i od serca. Może ktoś ma podobnie.
Tyle że... jak się pewnie domyślacie... nic podobnego się nie stało. Tak samo jak nikt nie powiedział o mnie, że to ja przyczyniam się do sytuacji w jakiej się znajdujemy. A na to liczył po cichu mój małżonek. No i się przeliczyliśmy oboje. Wzajemne oskarżenia, spychanie winy, poszukiwanie punktów zapalnych, odbijanie piłeczki w nieskończoność w dyskusjach. Wszystko to czym karmi się zło.
Nic odwrotnie. Bo tak było najłatwiej. Problem w tym, że nerwowo byliśmy wykończeni obydwoje. Wpychaliśmy się na coraz trudniejsze tereny, a ostatecznie była już pewnie tylko przepaść, w którą pchaliśmy nasze dzieci. I one też obrywały słuchając tych okropnych kłótni.

Aż w końcu zaczęliśmy sobie uświadamiać, że to przecież zupełnie odwrotnie do tego, co zostało powiedziane. Że to właśnie tak:
"Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie jest bezwstydna, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje."

@};- @};- @};-

I staramy się niszczyć te nasze uczucia gniewy, pychę, złości, poczucie skrzywdzenia, niesprawiedliwości i inne paskudztwa.
Celem kudłatego jest destrukcja. Może być spektakularna jak u nas. Może być też cicha i podstępna jak w przypadku, który opisuje Andej. Ale tu i tam to NIE JEST MIŁOŚĆ, którą pokazał nam Pan Jezus. Którą pokazuje Maryja i św. Józef. Którą pokazują święci. Którą pokazuje nam Ojciec.

Przepraszam, że to piszę, ale jestem świadkiem rozpadu wielu małżeństw i ogromnego cierpienia dzieci. Rozpad dokonuje się ze względu na to, że nie mamy w sobie cierpliwości, pokory, łaskawości, łagodności i prawdy. Wolimy poddawać się tym co podsuwa nam ten z dołu. A to jak wiemy prowadzi do zniszczenia jedynie.

Nie twierdzę, że moje małżeństwo jest idealne, jak Dezertera :-j żarcik :ymhug: , ale wiem, że podążyliśmy złą drogą i będę robić wszystko, żeby z niej zejść. I będę pomagać mężowi z niej zejść.
A wszystko to z Panem Bogiem!
Czego i Wam z całego serca życzę! :x :ympray:

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Małżeństwo? A co to takiego?

Post autor: Andej » 2018-09-25, 10:14

mondfa pisze: 2018-09-25, 07:57 ... I w końcu zdecydowaliśmy się na terapię. ...
Bo do tańca trzeba dwojga. Małżeństwo jak wóz ciągniony przez konie. Gdy zaprzężony przy jednym dyszlu, a woźnica jest Bóg, to wóz jedzie tam gdzie trzeba i jest pożyteczny. Gorzej, gdy konie zaprzężone z różnych stron. A każdy ciągnie w inna stronę. Albo gdy nie ma woźnicy. Lub woźniców dwóch.
Mondfo, mieliście i macie wielkie szczęście uznając jeden autorytet. Rożnie motywując ale uznając jednego woźnicę. Z kozła lepiej widać drogę niż patrząc przez końskie klapki. Lecz jak będzie jechać wóz, gdy jeden z koni nie uznaje autorytetu woźnicy? Które lepiej wie od woźnicy? Wtedy drugi koń musi z całej siły pracować, aby utrzymać się na drodze. Wóz niemrawo porusza się do przodu, gdyż główna siła skierowane na trzymaniu się drogi.

Dziękuj Bogu za doświadczenie. Dziękuj za to, że obydwoje uznajecie największy autorytet.

Ale to, ze Wam się udało (co mnie bardzo cieszy), nie daje prawa do oceniania czystości innych małżeństw, ani osób w małżeństwie. Są różne bariery i ograniczenia. Czystość nie polega na idealności, ale na dążeniu do niej. Na dążeniu w miarę możliwości. Nie jest nieczysty koń, który został wciągnięty w błoto, ale stara się z niego wyjść.
A który koń trzyma sie drogi ocenia woźnica. Aby dokonać oceny musi widzieć oba konie oraz drogę. Bo droga też czasem skręca. Bywają nawet wiraże.

Koniku przepraszam, że robię konkurencję. Zdradzę czemu tak ranię. Otóż ukrywam się. Jestem starym koniem dorożkarskim. Może nawet takim, który dreptał do Kuźnic. W różnych zaprzęgach. A dorożkarz, cygańskim zwyczajem oduczał od jedzenia ...
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

mondfa

Re: Małżeństwo? A co to takiego?

Post autor: mondfa » 2018-09-25, 11:07

Tyle że nam się jeszcze nic nie udało. Dopiero zaczynamy prace. Niedalej jak wczoraj wróciły dawne żale i złości wiec to nie jest tak, że już jesteśmy doskonali.
Nie oceniam nikogo. Napisałam tylko, że to nie jest miłość. Moje małżeństwo nie jest czyste. Ale dążę żeby było. Upadam i podnoszę się. Wiem jedno ze na pewno nie chce trwać w takim stanie. Mi się tez wydawało ze tylko ja ciągnę wóz we właściwa stronę. Dziś wiem ze bardzo się myliłam. A co do tego czy uznajemy jeden autorytet - to tak/ problem jednak w tym ze obydwoje jeszcze nie potrafimy go naśladowac. Mam nadzieje ze to będzie juz ostatecznie zrozumiałe :)

Magnolia

Re: Małżeństwo? A co to takiego?

Post autor: Magnolia » 2018-09-25, 13:43

mondfa pisze: 2018-09-25, 11:07 Nie oceniam nikogo. Napisałam tylko, że to nie jest miłość. Moje małżeństwo nie jest czyste.
Przykro mi, że to ja na to zwrócę uwagę, ale dla mnie oceniasz. Zaraz po tym jak sie zarzekasz, że tego nie robisz. W tej chwili wydaje CI się że tylko oceniasz swoje małżeństwo, ale wyżej w tym wątku napisałaś:
mondfa pisze: 2018-09-20, 14:59 Czystość ma bardzo głęboki wymiar. Jest to taka relacja, która w pełnym stopniu zbliża nas do naśladowania boskiej logiki. Wbrew pozorom nie jest ona zarezerwowana z automatu dla wszystkich par, które zawarły sakramentalny związek małżeński. Ksiądz Marek Drxewiecki pisze tak: Małżonkowie w czysty sposób stają się jednym ciałem wtedy, gdy jest to wyrazem ich wzajemnej miłości i zaufania, a nie wyrazem pożądania czy uległości. Współżycie seksualne w małżeństwie jest czyste wtedy, gdy jest jednym z przejawów współżycia w ogóle, czyli wspólnego życia w radości i smutku, w dobrych i trudnych sytuacjach życiowych. Tylko wtedy współżycie seksualne chroni godność i wolność każdego ze współmałżonków. Współżycie poza kontekstem wzajemnej miłości małżeńskiej staje się nieczyste nawet wtedy, gdy odbywa się za obopólną zgodą.
Także jak widzisz może się zdążyć i niestety często się zdarza, że ta czystość ciężko zachować. I nie jest tutaj tylko mowa o aspekcie seksualnym związku, ale o całej relacji, o byciu razem. Małżeństwo które się nienawidzi, nie współżyje, a jest ze sobą tylko z obowiązku tez jest nieczyste.
Ostatnie zdanie jest sądem, oceną. Nawet nie napisałaś że "twoim zdaniem", albo że "tak wnioskujesz". Bo do swoich opinii, wniosków każdy ma prawo. Oceny zwykle kogoś ranią (np mocno poruszyło to zdanie Andeja). Jak chcesz oceniać swoje małżeństwo - to "wolnoć Tomku w swoim domku", czyli mnie to nie rusza.
Ale powyższa wypowiedź Ks. Drzewieckiego tyczy się wielu małżeństw, rozciąga się niemal na społeczeństwo w którym żyjemy. Wypowiada się na temat czystości współżycia małżeńskiego. A ty wyciągnęłaś wniosek, że odwrotnie tez można uznać, że jak nie współżyją (bo się nienawidzą) to też nie są czyści.
Ja bym powiedziała, że się po prostu nie kochają, ale miłość to relacja. Więc potrzebne są dwie strony do tej relacji.

Natomiast zwrócę uwagę jeszcze na jeden aspekt. Przeżywając kryzys małżeński, będąc obiektywnie w trudnej sytuacji, piszemy zwykle w dużych emocjach, które mogą nam przekręcać rzeczywistość. To chyba nie jest dobry czas na definiowanie czegokolwiek. Bo bardziej niż zwykle piszemy z subiektywnej perspektywy.

mondfa

Re: Małżeństwo? A co to takiego?

Post autor: mondfa » 2018-09-25, 16:10

Czekałam na Twoją wypowiedz Magnolia i byłam przekonana, że będzie w podobnym tonie utrzymana. :) dziękuję za Twoje cenne uwagi.

Awatar użytkownika
Viridiana
Biegły forumowicz
Biegły forumowicz
Posty: 1705
Rejestracja: 6 sie 2018
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 552 times
Been thanked: 419 times

Re: Małżeństwo? A co to takiego?

Post autor: Viridiana » 2018-09-25, 17:38

Andej pisze: 2018-09-24, 21:13 Wiktymologia twierdzi, że zawsze (albo niemal zawsze) strona pokrzywdzona przyczynia się do tego.
Jaki zakres to twierdzenie obejmuje?
Miłość nie wyrządza zła drugiemu człowiekowi. Miłość więc jest wypełnieniem Prawa (Rz 13, 10)

Gosia26
Bywalec
Bywalec
Posty: 72
Rejestracja: 26 cze 2018
Has thanked: 6 times
Been thanked: 28 times

Re: Małżeństwo? A co to takiego?

Post autor: Gosia26 » 2018-09-25, 18:34

Andej pisze: 2018-09-23, 22:58 Gdy płonie dom, ratuje się, to co najcenniejsze. Jeśli nie możesz wyprać prześcieradła, to nie należy wyrzucać i spać bezpośrednio na materacu. Lepiej korzystać z wyblakłego.
Małżeństwo to nie sprawa dwóch osób. To znacznie więcej. W złym stadle trzeba ratować to, co jest do uratowania.
Czy lepiej dziecku w rozbitej rodzinie? Czy lepiej będzie z samotną matką (sądy niemal zawsze przyznają dzieci matce) lub matką i gachem? Albo, żeby matka wzięła to bardziej prze nią kochane, a ojcu zostawiła drugie? Wiesz jak to zwykle bywa? Matki utrudniają kontakt ojcom. Jestem przekonany, że dla dziecka lepsze jest kiepskie małżeństwo, niż żadne.
A co powiesz na małżeństwo, w którym jedna ze stron jest totalnie oziębła. Nie dopuszcza małżonka nie tylko de seksu, ale też innych spraw. A każde próba negocjacji kończy się awanturą? Czy wtedy małżeństwo nie jest czyste dla strony, która poświęca się dla dobra dzieci? Dla osoby, która rezygnuje ze swoich praw dla dobra dzieci? Dla osoby, która w miarę istniejących warunków stara się wypełniać wszystkie obowiązki wobec rodziny. Nie tylko współmałżonka, ale całej rodziny.

Dla czystości zniszczyć rodzinę? Czy po rozwodzie będzie to czyste małżeństwo (skoro go nie będzie)?
W akcie małżeństwa każda osoba podejmuje zobowiązania. Uważam, że ta strona, która stara się je wypełniać jest w pełni usprawiedliwiona. Jest czysta. Nie może ponosić winy, ani odpowiedzialności, że druga osoba łamie przysięgę małżeńską.
Ja zaś nie jestem do tego przekonana.
Ostatnio zmieniony 2018-09-25, 18:38 przez Gosia26, łącznie zmieniany 1 raz.

konik

Re: Małżeństwo? A co to takiego?

Post autor: konik » 2018-09-25, 20:11

Andeju … jakaz to konkurencja. Toz bardzo mi milo., ze kroczymy jako wspoltowarzysze w tym samym zaprzegu.

Gosiu … sprecyzuj prosze, do czego nie jestes przekonana. Akurat droga pokazana przez Andeja moze swiadczyc o takim, a nie innym doswiadczeniu zyciowym. Czy mozna cofnac pewne sprawy, tak, aby moc je od nowa rozpoczac i bez bledow czy upadkow pozytywnie doprowadzic do konca? One juz sie w taki, a nie inny sposob dokonaly, zostaly zrealizowane. Czy jest na to jakakolwiek i czyjakolwiek zgoda, czy jej nie ma. Z czym wobec tego sie nie zgadzasz? I co proponujesz?
Ostatnio zmieniony 2018-09-25, 20:13 przez konik, łącznie zmieniany 1 raz.

Gosia26
Bywalec
Bywalec
Posty: 72
Rejestracja: 26 cze 2018
Has thanked: 6 times
Been thanked: 28 times

Re: Małżeństwo? A co to takiego?

Post autor: Gosia26 » 2018-09-25, 20:32

konik pisze: 2018-09-25, 20:11 Andeju … jakaz to konkurencja. Toz bardzo mi milo., ze kroczymy jako wspoltowarzysze w tym samym zaprzegu.

Gosiu … sprecyzuj prosze, do czego nie jestes przekonana. Akurat droga pokazana przez Andeja moze swiadczyc o takim, a nie innym doswiadczeniu zyciowym. Czy mozna cofnac pewne sprawy, tak, aby moc je od nowa rozpoczac i bez bledow czy upadkow pozytywnie doprowadzic do konca? One juz sie w taki, a nie inny sposob dokonaly, zostaly zrealizowane. Czy jest na to jakakolwiek i czyjakolwiek zgoda, czy jej nie ma. Z czym wobec tego sie nie zgadzasz? I co proponujesz?
Andej napisał
Jestem przekonany, że dla dziecka lepsze jest kiepskie małżeństwo, niż żadne.
Czy lepiej dziecku w rozbitej rodzinie?

Z perspektywy własnych doświadczeń mogę powiedzieć że najlepsze dla dziecka jest życie w szczęśliwej ,bezpiecznej rodzinie która zapewnia mu odpowiednie warunki życia i rozwoju, wtedy gdy młody człowiek dostrzega na co dzień dozgonną miłość matki i ojca ,tam gdzie widzi dobry przykład.Trzymanie się kurczowo rozdającego się małżeństwa w moim odczuciu nie zawsze jest właściwe ,oczywiście większość kryzysów relacji da się przezwyciężyć w co wierze głęboko jednak też zdaje sobie sprawę że nie zawsze da się cokolwiek zrobić czy naprawić.


Ja np. nie jestem osobą z rozbitej rodziny i uważam ze to wielkie nieszczęście iź małżeństwo moich rodziców trwało tyle lat a dokładnie 27.A jeszcze większym nieszczęściem jest fakt że mieszkałam ze swoim ojcem pod jednym dachem będąc dzieckiem.
Ostatnio zmieniony 2018-09-25, 20:48 przez Gosia26, łącznie zmieniany 2 razy.

konik

Re: Małżeństwo? A co to takiego?

Post autor: konik » 2018-09-25, 20:52

Gosiu, takie mialas doswiadczenie zyciowe. Ale nie mialas wplywu na pewne sprawy. W Twoim przypadku balast doswiadczen jest negatywny. Czy zastanowilas sie, ile jest osob na swiecie, ktorzy majac podobna podstawe rodzinna, na jakiej Ty bazujesz wlasnie dzieki trwaniu malzenstwa ( mimo nawet jego wypalenia rodzinnego) otrzymali dar pozytywnego doswiadczenia zyciowego? A moze nawet szczesliwego doswiadczenia zyciowego?
Ostatnio zmieniony 2018-09-25, 20:53 przez konik, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Małżeństwo? A co to takiego?

Post autor: Andej » 2018-09-26, 09:53

Rozpad jest zawsze szkodą dla dziecka. Jest pozbawieniem 50 % miłości.
W rodzinie są wzajemne relacja MAMA-TATA, MAMA-DZIECI, TATA-DZIECI. Każda z relacji jest dwustronna. To, ze pierwsza z relacji nie funkcjonuje właściwie nie jest powodem, aby niszczyć kolejną relację. A właściwie obie.
"Kochająca" mamusia decydująca się na rozwód niszczy relację TATA-DZIECI i wypacza relację MAMA-DZIECI. Rozumiem, że kobieta musi mieć zawsze rację. Ale warto spojrzeć z drugiej strony.
Dobrze radzi Mondfa sugerując terapię, negocjacje. Nigdy jedna strona nie ponosi całej winy. No, niemal nigdy. Dlatego też nigdy nie wolno nikogo pozbawiać praw. Czy to sądownie, czy to wrogą postawą, oziębłością, ostentacją itd.

Niewłaściwa relacja MAMA-TATA, nie musi deprecjonować relacji MAMA-DZIECI, TATA-DZIECI.

Jeśli uznaje się dobro dzieci za ważniejsze niż własne, wtedy można się dla nich poświęcić. Ale gdy ego któregoś lub obojga rodziców góruje nad miłością do dzieci, wtedy dochodzi do rozwodów. Do "kulturalnego" rozpadu, np. z powodu "niezgodności charakterów". A to jest samolubstwem.

W przypadku przemocy, prostytucji, pedofilii ... wtedy inna sprawa.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Gosia26
Bywalec
Bywalec
Posty: 72
Rejestracja: 26 cze 2018
Has thanked: 6 times
Been thanked: 28 times

Re: Małżeństwo? A co to takiego?

Post autor: Gosia26 » 2018-09-26, 16:30

konik pisze: 2018-09-25, 20:52 Gosiu, takie mialas doswiadczenie zyciowe. Ale nie mialas wplywu na pewne sprawy. W Twoim przypadku balast doswiadczen jest negatywny. Czy zastanowilas sie, ile jest osob na swiecie, ktorzy majac podobna podstawe rodzinna, na jakiej Ty bazujesz wlasnie dzieki trwaniu malzenstwa ( mimo nawet jego wypalenia rodzinnego) otrzymali dar pozytywnego doswiadczenia zyciowego? A moze nawet szczesliwego doswiadczenia zyciowego?
Nie wątpię że są takie osoby .Ale wydaje mi się że rozmawiamy o bardziej powszechnych problemach małżeńskich które są do pokonania a nie skrajnej patologii w małżeństwie czy rodzinie gdzie ludzie tkwią w bagnie na własne życzenie. Krzywdząc przy tym swoje dzieci.

Awatar użytkownika
Dezerter
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 14812
Rejestracja: 24 sie 2015
Lokalizacja: Inowrocław
Has thanked: 4119 times
Been thanked: 2907 times
Kontakt:

Re: Małżeństwo? A co to takiego?

Post autor: Dezerter » 2018-09-26, 23:31

Dementuje, że moje małżeństwo jest doskonałe. Natomiast potwierdzam, że się kochamy.
I to nas ratuje, bo po burzliwych kłótniach przychodzi opamiętanie ....
- no przecież się kochamy
- ona mnie kocha!
- jakie były jej rzeczywiste intencje?, czy rzeczywiście chciała powiedzieć, zrobić ...
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Rodzina, małżeństwo, narzeczeni”