Dzieci - czy warto być otwartym na życie i czy warto pomagać rodzinom wielodzietnym?

Czyli rozmowy na temat planowania rodziny, czystości w małżeństwie, ile powinniśmy mieć dzieci, czy powinniśmy je karać.
ODPOWIEDZ
Abraham45

Dzieci - czy warto być otwartym na życie i czy warto pomagać rodzinom wielodzietnym?

Post autor: Abraham45 » 2017-12-22, 22:42

Gdy byłem jeszcze ws wspólnocie Drogi z żoną często słyszeliśmy słowa od katechistów, prezbiterów o otwartości na życie. Oczywiście stanowczo głoszono aby nie dokonywać aborcji nawet w tych przypadkach, które w prawie człowieka są uznawane jako konkretny powód dla dokonania takiego zabiegu. "Bądźcie otwarci na życie" - nie ważne czy jest to 5, 9 czy 15-te dziecko, ważne aby to życie przekazywać. Bóg się zatroszczy o was, zatroszczy się o dzieci. I tak wiele małżeństw było i jest otwartych na życie. My po słyszeniu tych słów i stosując się do nauki Kościoła otworzyliśmy się na życie. Jednak życie wcale nie jest takie słodkie i im więcej dzieci tym więcej problemów, których Bóg nie zawsze rozwiązuje. Być może też stopniowo wiara słabnie, a może są inne powody. Nie wątpliwie Bóg pokazał nam, że opierając się na Bogu możemy osiągać to co jest nam potrzebne. Gdy pojawiło się trzecie dziecko żona ani tez ja nie mieliśmy jeszcze pracy. Zaczęło się jednak od tego, że katechiści w ramach etapu dali mi pomoc w postaci modlitwy o rozwiązanie problemu jaki nas wtedy dotykał: miałem się pytać o wolę Boga czy ja mam iść do pracy czy tez żona? Wstawałem więc w nocy zgodnie z zaleceniem, modliłem się leżąc krzyżem prze jakieś 3-4 dni. Po zakończeniu odpowiedź była bardzo szybka - żona otrzymała oferty pracy, z czego wybrała jedną. Gdy zaczęła załatwiać formalności przyszło uderzenie - żona stwierdziła po teście, że jest w ciąży. Strach przed utratą pracy był bardzo duży i silny, ale stwierdziliśmy, że musimy wierzyć w to, że skoro Bóg nam daje to nowe życie to zadba tez o pracę. Żona musiała już na samym początku powiedzieć prezesowi, że spodziewa się dziecka. Umowa była na 3 m-ce, potem kolejna a po tym okresie żona miała iść na urlop - aby nie przemęczać się w takim stanie. Miała się zgłosić po powrocie z urlopu macierzyńskiego. Poszła po urlopie do prezesa a ten podpisał z nią umowę na czas nieokreślony a żona pracuje tam do dziś. PO 5 latach przyszła kolej na 4 dziecko, też byliśmy zszokowani, ale z drugiej strony - byliśmy już odporni i przekonani, że skoro wtedy Bóg nam pomógł to teraz będzie podobnie. Pewne fakty rodzinne skłoniły nas jednak do odejścia ze wspólnoty. Trwamy jednak w wierze i należymy do Kościoła, choć już mamy też inne podejście do otwartości - nie chodzi o to aby mieć nie wiadomo ile dzieci, ale o to aby nie podejmować decyzji o aborcji gdy dziecko się pojawi. To jest główny kierunek nauczania Kościoła - otwartość a nie aborcja, jednak też rozsądek dostosowany do możliwości rodziny.

Obecnie sytuacja dobra nie jest, gdyż kilka lat temu uległem drobnemu wypadkowi, jednak konsekwencje stały się poważniejsze - został uszkodzony kręgosłup. Chodzić mogę, ale niestety bóle kręgosłupa dają o sobie znać.
I teraz wobec takiej sytuacji czy nadal miałbym być otwarty nażycie? Jak funkcjonować i jak pomagać dzieciom w takim stanie? Sytuacja dobra nie jest też od strony finansowej - im więcej dzieci tym jak wiadomo - więcej wydatków, szczególnie wzrastają one z wiekiem dzieci. Ale to chyba doskonale wiemy.

Pytanie więc jak w tytule tematu: na ile mamy być otwarci na życie? Na ile wy jesteście otwarci i czy chcielibyście mieć dużo dzieci czy tak w granicach rozsądku - maks. 3-kę?

To co mnie jeszcze uderza, to fakt, że często słyszałem takie stwierdzenia:"Skoro zmajstrowaliście tyle dzieci to teraz radźcie sobie sami". Czy zatem można liczyć na pomoc? Czy rodziny wielodzietne mogą liczyć na pomoc innych? Czy warto im pomagać? Czy tą otwartością zasługują na okazywanie im pomocy i zrozumienia? W jaki sposób wy pomagacie rodzinom wielodzietnym i czy w ogóle pomagacie?

Co o tym myślicie?

Mivia

Re: Dzieci - czy warto być otwartym na życie i czy warto pomagać rodzinom wielodzietnym?

Post autor: Mivia » 2017-12-25, 14:20

Abraham45 pisze: 2017-12-22, 22:42
Pytanie więc jak w tytule tematu: na ile mamy być otwarci na życie? Na ile wy jesteście otwarci i czy chcielibyście mieć dużo dzieci czy tak w granicach rozsądku - maks. 3-kę?

To co mnie jeszcze uderza, to fakt, że często słyszałem takie stwierdzenia:"Skoro zmajstrowaliście tyle dzieci to teraz radźcie sobie sami". Czy zatem można liczyć na pomoc? Czy rodziny wielodzietne mogą liczyć na pomoc innych? Czy warto im pomagać? Czy tą otwartością zasługują na okazywanie im pomocy i zrozumienia? W jaki sposób wy pomagacie rodzinom wielodzietnym i czy w ogóle pomagacie?

Co o tym myślicie?

Dla mnie otwarcie na życie nie oznacza że co rok to prorok przecież są sposoby planowania rodziny np. Naprotechnologia
Otwartość na życie oznacza dla mnie również że jeżeli mimo że nie planowałam kolejnego dziecka ale się pojawia ono na horyzoncie nie odrzucam go tylko staram się cieszyć że będzie z nami
Zawsze chciałam mieć dwoje dzieci bo tak wyglądał dla mnie wzorowy ideał rodziny mam troje i nie wyobrażam sobie życia bez któregoś z nich
W zeszłym roku myśleliśmy jeszcze o adopcji 8 letniego chłopca jednak jego stan był na tyle ciężki że lepiej było dla niego by adoptowal go ktoś z Polski gdyż jest to dziecko które potrzebuje częstych pobytów w szpitalu psychiatrycznym ostatecznie trafił do rodziny spokrewnionej a ja pomagam im tak jak potrafię
Uznaliśmy że tak bedzie najlepiej ale to długa historia
Niestety jest duża znieczulica i niewszyscy wiedzą co oznacza czworo dzieci w domu ale nie powinienes brać do serca słów osób o zatwardzialych sercach ale również nie możesz żądać z racji dzieci by wszyscy ci pomagali bo to nie oto chodzi i zależy jaką pomoc masz na myśli mi czasami wystarczy zwykła życzliwość np wczoraj na Pasterce doznałam takiej życzliwości od mężczyzn siedzących w Kościele do Kościoła mam ok 30 km więc mąż wsadził mnie z dziećmi pod Kościołem i pojechał zaparkować w Kościele było tyle ludzi że ciężko było nawet o miejsce stojące a co dopiero siedzące
Pomyślałam trudno nie będę z dziećmi stała gdzieś na tyle tylko idę do Przodu okazało się że w drugiej ławce ludzie się ścisneli i były dwa miejsca akurat dla mnie i mojego syna a maluchy na kolana Chłopcy mi usunęli więc nie było nawet mowy bym mogła wstać lub ukleknąć ręce mnie bolały ale pomyślałam trudno Skoro taka jest twoja wola niech i tak będzie wtedy podszedł do mnie mężczyzna i zabrał jedno dziecko za chwilę doszedł mój mąż i wziął drugiego mężczyzna obok wziął swoją córkę na kolana i dzięki temu mogliśmy uczestniczyć we mszy
Pomoc tych mężczyzn była dla mnie jak dar od Boga

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Dzieci - czy warto być otwartym na życie i czy warto pomagać rodzinom wielodzietnym?

Post autor: Andej » 2017-12-25, 20:12

Mivia ma rację. Mądrze sugeruje naprotechnologię. Ale też i prostsze metody, np. objawowo-termiczna. Człowiek jest istotą przewidującą.
Otwarcie to nie jest bezmyślne otwarcie na każde zdarzenie. Otwarcie to rozsądne regulowanie własnego życia z pełnym otwarciem na jego skutki.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Abraham45

Re: Dzieci - czy warto być otwartym na życie i czy warto pomagać rodzinom wielodzietnym?

Post autor: Abraham45 » 2017-12-25, 21:42

Czy zawsze to skutkuje? - trudno powiedzieć, ale na pewno pozwala regulować możliwość poczęcia zgodnie z naturą.

Ja powiem, że są przypadki, kiedy taka metoda planowania rodziny nie była skureczna, np w przypadku kontroli okresów płodności. W naszym przypadku właśnie tak było, ale trudno było też mówić o jakimś niedokładnym pilnowaniu tego okresu płodności. Był też chyba inny powód poczęcia się dziecka, przynajmniej tak to tłumaczymy. Po trzecim dziecku postanowiliśmy nie decydować się na kolejne więc wykorzystywaliśmy okresy niepłodności. To trwało ok 5 lat i wsxystko było ok aż do chwili, gdy po jednym ze zbliżeń żona stwierdziła, że nie ma miesiączki, więc zrobiła test i wyszło to co wyszło - oczywiście była w ciąży. Jak mogło do tego dojść skoro tak dokładnie staraliśmy się pilnować tych okresów? - głowiliśmy się przez dłuższy czas, żona brała pod uwagę możliwość drugiego jajeczkowania i w ten sposób wyjaśnialiśmy sobie tą sytuację. Ale doszedł nam po jakimś czasie drugi powód, drugie tłumaczenie a nastąpiło to po tym, jak się okazało, że to czwarte dziecko to dziewczynka. Najstarsza córks gdy dowiedziała się o tym fakcie była pełna radości. Po niej bowiem mieliśmy dwóch chłopaków, więc bardzo chciała mieć siostrę a tutaj nagle spełnia się jej oczekiwanie. Co się okazało- córka od długiego czasu modliła się o siostrę i modlitwa została wysłuchana.

Czy zatem można walczyć z czymś lub z kimś co/ kto ma większe możliwości od nas, jakie mamy szanse wobec planów Najwyższego - można się starać jak tylko się da, ale jeśli Bóg chce dać nowe życie to da je wbrew wszelkim możliwym zasadom, warunkom. Tym bardziej wibec głębokiej prośby dziecka.

Właśnie modlitwa córki stała się tym głownym tłumaczeniem tej ciąży przy którym obstaliśmy, kwestia drugiego jajeczkowania spadła na dalszy plan. Po prostu uznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec planów Boga tym bardziej po modlitwie dziecka.

Można zatem w 100 % być pewnym, że nasze plany co do ilości dzieci są zależne od dobrego planowania rodziny? Jak widać nigdy nid można być tego pewnym, szczególnie gdy się współżyje mimo tego pilnowania okresów. Możemy być pewni tylko wtedy, gdy zaprzestajemy całkowicie współżycia.

Mivia

Re: Dzieci - czy warto być otwartym na życie i czy warto pomagać rodzinom wielodzietnym?

Post autor: Mivia » 2017-12-25, 22:15

:-) od czasu gdy urodziłam trzecie dziecko mimo guza na macicy to w tym momencie ciężko mi uwierzyć że to nie zasługa Boga
Ostatnio zmieniony 2017-12-25, 23:21 przez Mivia, łącznie zmieniany 1 raz.

Abraham45

Re: Dzieci - czy warto być otwartym na życie i czy warto pomagać rodzinom wielodzietnym?

Post autor: Abraham45 » 2017-12-25, 23:05

Cóż można powiedzieć. W niektórych przypadkach, tych szczególnie trudnych, nawet beznadziejnych Bóg może uczynić coś co człowiekowi w jego głowie się po prostu nie mieści, nie jest w stanie tego pojąć. Dobitnym przykładem na takie działanie Boga są Sara i Elżbieta - matka Jana Chrzciciela. Sara, będąc w podeszłym już wielu - obecnie można by ująć, że był to wiek można by powiedzieć staczy, wtedy inaczej liczono czas. Oto kobieta, która nie może mieć własnych dzieci jest w stanie błogosławionym i spodziewa się dziecka Abrahama. Elżbieta tak samo - tez była już w takim wieku a mimo to wobec planu Boga dochodzi do poczęcia. Wobec planów Boga jesteśmy bezsilni, ale tez powinniśmy być ulegli czyli przyjmować to co ON nam daje a także sprawach beznadziejnych kierować swoje prośby właśnie do niego a nie szukać rozwiązań tam gdzie Boga nie ma, tam gdzie tworzy się sprzeciw wobec Jego planów, woli a więc in vitro czy innych, które sa sprzeczne z wolą Boga.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Dzieci - czy warto być otwartym na życie i czy warto pomagać rodzinom wielodzietnym?

Post autor: Andej » 2017-12-26, 08:50

Niestety, 100% gwarancji nikt Ci nie udzieli. Także żadna metoda mechaniczna, ani chemiczna.

Porównałbym to do jazdy samochodem. Nawet gdy jedziesz najbardziej prawidłowo, to nie masz gwarancji, że nie będziesz mieć wypadku. Na prostej drodze może strzelić opona.

Zmniejszasz ryzyko do minimum i nadzieję pokładasz w Bogu.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Abraham45

Re: Dzieci - czy warto być otwartym na życie i czy warto pomagać rodzinom wielodzietnym?

Post autor: Abraham45 » 2017-12-26, 14:50

Ja jeszcze uwzględnię inną możliwość a dokładniej odmienne działanie Boga, które może pójść w inną stronę - na przekór planom człowieka. Gdy człowiek nie pytając się o wolę Boga chce pokazać, że ma Boga gdzieś i Jego plany na siłę próbuje dążyć do tego aby mieć dzieci, kombinuje z in vitro lub na inne spisoby to Bóg też może człowiekowi pokazać, że nie taka jest Jego wola np po przez niemożliwość osiągnięcia zapłodnienia przez in vitro lub chorobą dziecka w wyniku takidgo poczęcia. Tak hak to było z budowniczymi wieży Babel.
I wcale nie dlatego aby człowiekowi robić na złość, ale by uświadomić dwie podstawowe prawdy: ŻYCIE LUDZKIE POCHODZI TYLKO I WYŁĄCZNIE OD BOGA I ŻYCIE, ZDROWIE LUDZKIE JEST OD BOGA ZALEŻNE.

Jeśli coś jest nie zgodne z wolą Boga to żeby człowiek nie wiem jak się starał to niczego nie osiągnie. Bóg często też dotyka ludzi niepłodnością aby wzbudzać w nich poczucie miłości, poświęcenia wobec tych dzieci opuszczonych, chorych, które nie mają rodziców. Jednak niektórzy są uparci i nie chcą takich dzieci, gdyż chcą mieć swoje własne a nie cudze. Dla takich stworzono więc to całe chore in vitro, aby wbrew woli Boga pokazać, że człowiek też wiele może, także decydować o poczęciu się dziecka.

podkowa

Re: Dzieci - czy warto być otwartym na życie i czy warto pomagać rodzinom wielodzietnym?

Post autor: podkowa » 2017-12-26, 23:42

poniekad bym sie zgodzil, choc czyuje, ze zbyt arbitralnie stawiasz Abrahamie swoje twierdzenia. Sa inne, rownie dobre odcienie tej sprawy.

Abraham45

Re: Dzieci - czy warto być otwartym na życie i czy warto pomagać rodzinom wielodzietnym?

Post autor: Abraham45 » 2017-12-27, 00:11

Są, ale napisałem o takiej sytuacji, która też jest nam dobrze znana, takie działanie Boga jest widoczne, odczuwalne.
W zasadzie to nie jest tak twierdzenie co samo przedstawienie sytuacji, która ma miejsce. Nie musi tak być, ale zdarza się, więc trudno tez pomijać takie rozwiązania.


Awatar użytkownika
ciasteczkowy_potfur
Super gaduła
Super gaduła
Posty: 1039
Rejestracja: 16 paź 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 59 times
Been thanked: 112 times

Re: Dzieci - czy warto być otwartym na życie i czy warto pomagać rodzinom wielodzietnym?

Post autor: ciasteczkowy_potfur » 2017-12-30, 21:49

No mnie generalnie metody naturalne przerażają w związku z moim stanem zdrowia, bo będą wysoce nieskuteczne (z wielu powodów, choćby z powodów, wydawałoby się, niezwiązanych z płodnością bezposrednio - np. mam wiecznie chore zatoki, które powodują ciągłe infekcje, a te z kolei nietypowe skoki temperatury itp.).

Do tego... ech. Pracodawca wywalający ciężarną z pracy to menda. Z drugiej strony korzenie tego są w babach wyskakujących znienacka z L4 na ciążę jak tylko pojawią się dwie kreski. A jak się skończy pierwsza, to już następne, po czym pracodawca płaci jej... za nic. Bo pierwszy miesiąc L4 płaci jeszce szef, nie zus. Albo patolsi, którzy nawet naturalnych metod nie stosują, stosuja jedynie zasadę "Bóg dał dziecko, Bóg da na dziecko" i mnożą się jak króliki. A że dzieci głodne i w podartych ciuchach to już mają gdzieś, a potem "Dej, dej, dej, bo ja mam dzieci!" (a co to, z nieba spadły? W nocy Bozia podrzuciła? Bo nawet Jezus urodził się po uprzednim poinformowaniu matki). I nie wiem, co mnie przeraża bardziej - taka nieodpowiedzialność u typowych patusów, których bardziej interesuje, czy jest co wlać do kieliszka, niż tym, czy jest co włożyć do garnka - czy też u tych, co nie piją i wydawałoby się, są porządnymi ludźmi... Bo pierwszym wódka rozum odbiera, a drugim?! I Nie, nie daję na takich ludzi. Nawet złamanego grosza, bo oni i tak to przepierniczą na głupoty, a wiele rodzin, gdzie dzieci jest mało i np. jeden z rodziców się rozchorował czy stała się inna straszna rzecz ma przekichane - bo im jakoś ikt pomóc nie leci, a jak już zdobędą się na prośbę, to każdy ich olewa. Ale tym z dziesiątką dzieci "daj". Nie.

Abraham45

Re: Dzieci - czy warto być otwartym na życie i czy warto pomagać rodzinom wielodzietnym?

Post autor: Abraham45 » 2017-12-31, 03:41

Myślę, że przesadzasz. Rodziny wielodzietne są otwarte na życie, ponieważ wolą przyjąć dziecko niż je zabić a ilość wcale nie świadczy o tym, że nie dbają o swoje dzieci (może trochę inaczej jest w rodzinach patologicznych, ale tez nie każda rodzina wielodzietna jest rodziną patologiczną). Program 500+ nie powinien być w żadnym wypadku powodem dla którego warto się decydować na dzieci - to wyjątkowo poroniony pomysł sprzeczny z tym podstawowym kierunkiem chrześcijańskim. On powinien być tylko programem dla wspomagania rodzin, które stoją w gorszej sytuacji, ale sytuacja rodziny zawsze powinna iść w kierunku własnego utrzymania tj.z pracy. Na dzieci powinny decydować się rodziny/ludzie które są odpowiedzialne za to co robią , jaki obowiązek na siebie nakładają. Jeśli ktoś nie kocha dzieci, jeśli myśli tylko o tym co dostanie na dziecko to jest wyjątkowym despotą i będzie tylko krzywdził dziecko, to samo dotyczy tych ciąż wpadkowych - bez zastanowienia, aby się pobawić a potem dziecko albo do aborcji albo gdzieś wywalić (szpital, dom dziecka, aby tylko być wolnym).

Tutaj mam trochę powodów dla których warto mieć dzieci. Niektóre z nich są bardzo istotne nie tylko dla dziecka ale też dla nas samych, są bardzo rozwojowe.

http://czasdzieci.pl/warszawa/wiadomosc ... 763c4.html

http://przewodnikduchowy.pl/a/czy-warto-miec-dzieci.php

To takie bardziej ogólne powody. Gdyby dołączyć do tego jeszcze te związane z wiarą to możemy stać się znacznie bardziej wartościowi maja więcej dzieci niż nie mając ich w ogóle.

1. Każde dziecko daje kobiecie Boże błogosławieństwo, bez względu czy urodzi się zdrowe czy chore, to konkretny dar życia przekazany przez Boga po przez kobietę. Rozwój dziecka, w tym ten duchowy jest oczywiście zależny od wychowania - im lepiej się wychowa tym lepsze będą owoce w przyszłości.

2. Każdy człowiek jest powołany do świętości a więc dbając o ten duchowy rozwój dziecka możemy wychować nie tylko człowieka który zaludni niebo, ale także możemy wychować samego świętego - kwestia właściwego wychowania w wierze i wartościach chrześcijańskich.

3. Po przez posiadanie większej liczby dzieci człowiek może jeszcze bardziej rozwijać się duchowo, gdyż każdemu dziecku trzeba zapewnić taki rozwój duchowy, który pozwoli mu byc dobrym chrześcijaninem a więc mamy ten stały kontakt z Bogiem.

4. Poświęcanie się dla innych to naprawdę wielka cecha ceniona przez Boga, w taki sposób okazujemy innym miłość, uczymy się też odpowiedzialności,cierpliwości, troskliwości. Stajemy się bardziej wartościowi.

Tych powodów można by jeszcze trochę wymienić, ale oczywiście niezaprzeczalnie większa liczba dzieci wiąże się z większym trudem wychowawczym. Jednak dla samych późniejszych owoców warto. Gdy ofiarujemy dzieciom jak najwięcej ciepła, miłości to potem one mogą odwdzięczyć się nam za to troszcząc się o nas na starość. To zależy od właściwego wychowania. Bez wartości chrześcijańskich to się raczej nie uda lub będzie bardzo trudne.

Jak to wspaniale potem patrzeć na dorosłe już dzieci, które przychodzą/ przyjeżdżają do swoich rodziców na święta lub z innych okazji wraz z wnukami, jak wspólnie spędza się z nimi czas, jak oni sobie wzajemnie pomagają.

Bez chrześcijańskiego ducha rodziny umierają, rozpadają się. Tam gdzie jest Bóg tam i rodzina będzie silna.

Mivia

Re: Dzieci - czy warto być otwartym na życie i czy warto pomagać rodzinom wielodzietnym?

Post autor: Mivia » 2017-12-31, 09:38

Nie cierpię gdy ktoś krytykuje 500+
Nie dadzą źle ale jak już dali najlepiej krytykować "bo dali" I nie każda rodzina wielodzietna pobiera 500+
Ja mam troje dzieci i nie pobieram mimo że mi przysługuje i znam wiele rodzin które po te świadczenie rąk nie wyciągi Jednak samą inicjatywę 500+ baradzo chwalę i uważam że napewno poprawiła byt materialny w niejednym domu Utrzymanie dziecka kosztuje

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Dzieci - czy warto być otwartym na życie i czy warto pomagać rodzinom wielodzietnym?

Post autor: Andej » 2017-12-31, 14:13

Nie mam pewności, czy pobieranie należnych pieniędzy i obracanie ich na dobry cel, nie byłoby czymś lepszym. Żyjąc wśród ludzi masz lepszy wgląd na sytuację niektórych, niż może mieć urzędnik lub litera prawa. Możesz w ten sposób wesprzeć jakieś szczególne rodziny czy sytuacje.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Rodzina, małżeństwo, narzeczeni”