Nienawiść do teściów

Czyli rozmowy na temat planowania rodziny, czystości w małżeństwie, ile powinniśmy mieć dzieci, czy powinniśmy je karać.
Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18877
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2603 times
Been thanked: 4602 times
Kontakt:

Re: Nienawiść do teściów

Post autor: Marek_Piotrowski » 2018-06-23, 12:40

agust pisze: 2018-06-23, 12:32 Gdyby to było dobre co piszesz, to rozwodów byłoby mniej niż było niegdyś.
To twierdzenie byłoby słuszne, gdyby wyprowadzanie się było jedynym czynnikiem, jaki wpływa na rozwody. Zdecydowanie tak nie jest.
Ja też miałem niedobre doświadczenia z moją mamą zaraz po ślubie, także się wyprowadziliśmy ale na odległość 2 km, by w każdej chwili można było przyjść z pomocą. Myślisz, że nie mieliśmy innego, bardzo wygodnego wyjścia? TO BYŁ MÓJ OBOWIĄZEK. Wróciłem, wybudowaliśmy dom bardzo blisko i dobraliśmy jeszcze teściów... i nie żałuje tego.
I bardzo dobrze. Wyprowadziliście się, uzyskaliście samodzielność jako rodzina - ale nie odcięliście się. A potem to już nie ma takiego znaczenia, bo nie ma tego odium "starej rodziny" i "nowej rodziny" która powinna się słuchać (a jak się nie to z kolei rodzice są urażeni).

agust
Gawędziarz
Gawędziarz
Posty: 425
Rejestracja: 3 cze 2018
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 56 times
Been thanked: 98 times

Re: Nienawiść do teściów

Post autor: agust » 2018-06-23, 17:34

Marek_Piotrowski pisze: 2018-06-23, 12:40 To twierdzenie byłoby słuszne, gdyby wyprowadzanie się było jedynym czynnikiem, jaki wpływa na rozwody. Zdecydowanie tak nie jest.
Wyprowadzenie się z domu młodych, nie jest jedynym czynnikiem wpływającym na ilość rozwodów. Czynnikiem wpływającym na rozwody jest oderwanie się od rodziny, i marginalizacja roli rodziców i dziadków - od niemowlęcia po dojrzałość. Czynnikiem przenoszącym tradycję i wiarę jest Rodzina. Ksiądz, w programie TV "Między niebem a ziemią" na pytanie, co przekazuje na lekcjach religii: wiarę, czy wiedzę, bez namysłu odpowiedział że wiedzę. Jak nie ma wiary, lub taka tylko fasadowa, jak nie ma surowego oka babci, mamy, to kto nam będzie ograniczał używanie świata? Babcie może jeszcze generalnie mają zasady, ale mamy około 40+, wyznają już nowocześniejsze zasady: najpierw się dorabiajcie, najlepiej żebyś ślubu kościelnego nie brał, bo potem tylko kłopoty z uznaniem za niebyły. Gdyby sięgnąć do innych kultur, niekoniecznie z tego poprawnego politycznie kierunku, gdzie rodzice mają należną im cześć, to przykład z restauracji prowadzonej chyba w Warszawie przez rodzinę z Gruzji. Dzieci już prawie dorosłe, a ich mama uznaje, że "wychowywanie ich bez miłości dziadków, to masakra". W książce "Wieże z kamienia", autor pisze o wojnie w Czeczenii,gdzie rosyjski generał Dudajew, opuszcza rosyjską armię, gdzie czekają go zaszczyty i przechodzi na stronę czeczeńską, a tam czekają go krew i łzy, bo niedopuszczalne jest by syna nie było tam, gdzie jest ojciec. W przeciwnym wypadku byłby obciążony rodzinną klątwą.(dziś Dzień Ojca - taka wymyślona miłość zastępcza, gdy telefon jest bez limitu). Jak twierdzi Jadwiga Ochojska w islamie sierot nie ma. W książce "Miejsce" opisującej w sposób bardzo realistyczny okres okupacji w okolicach Mielca, Kolbuszowej, autor pokazuje sytuację Żydów poddanych przez okupanta zagładzie. Syn, nigdy nie opuszcza starej matki, choć mógł się uratować. W tych kulturach społeczeństwa nie wymierają. U nas nie ma chętnych do adoptowania dzieci, a wioski dziecięce upadły z braku, chętnych rodzin. Niegdyś, życzono sobie pociechy z dzieci. Dziś, zadam pewnie retoryczne pytanie, bo odpowiedzi się nie spodziewam: po co nam rodzić dzieci, skoro zgodnie z zasadą, jak najszybciej mają rodziców pozostawić samych. To byłoby nieekonomiczne i nielogiczne. "Rolnik szuka żony", bo rodziców nie zostawia się samych. Zepsułem dobre przekonanie, że z zasady, z rodzicami, ani teściami( to też rodzice) żyć się nie da. Rozkapryszona synowa i zięć, nie będzie też dobrą teściową ani teściem.

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18877
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2603 times
Been thanked: 4602 times
Kontakt:

Re: Nienawiść do teściów

Post autor: Marek_Piotrowski » 2018-06-23, 22:20

Mylisz integralność i niezalezność nowej rodziny z odseparowaniem dziadków (stąd dalsza argumentacja, mówiąca o tym jak dobrze gdy rodzina trzyma się razem, jest tyleż słuszna, co zbędna i nie na temat).

mondfa

Re: Nienawiść do teściów

Post autor: mondfa » 2018-06-24, 09:36

Wszystko jest dobrze do momentu, jak dziadkowie mają do przekazania dobre wartości. :) a z tym bywa różnie.
Ja zgadzam się w pełni z tym, żeby nie opuszczać rodziców i teściów, ale odsepsrowac się trzeba. Nie można jednak zrobić tego w pełni. Trzeba czerpać z tych niezwykle cennych rzeczy, które mogą przekazać nam i naszym dzieciom. Sama widzę, że rola moich rodziców i teścia w wychowaniu moich dzieci jest nieoceniona. Jednak mieszkamy 100 km od nich. Nie wyobrażam sobie, żeby zostawić kogokolwiek z nich w chorobie i potrzebie. Moja Mama np. chętnie spędza czas z wnukami i stara się zawsze wykorzystać go w pełni, ale mówi wprost, że nie chce zajmować się nimi stale i my to szanujemy. Mój Teść przeszedł operacje i wynikły po niej powikłania. Staramy się go wspierać i zaprosiliśmy go do siebie. Spędza teraz czas u nas, ale mówi wprost, że dwójka małych dzieci go meczy i wolałby jednak zacisze swojego mieszkania. :) W relacjach nic nie jest zerojedynkowe, bo czynników jest nieskończenie wiele. Nie da się jednoznacznie stanąć przy stanowisku Marka, jak i agusta. :)

agust
Gawędziarz
Gawędziarz
Posty: 425
Rejestracja: 3 cze 2018
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 56 times
Been thanked: 98 times

Re: Nienawiść do teściów

Post autor: agust » 2018-06-24, 09:37

Oczywiście, że jestem omylny, bo nie znam jak Bóg wszystkiego, co jest dobrem a co złem. Nie będę nic dodawał od siebie na temat relacji z rodzicami - teściowie też są rodzicami - tylko zacytuję tych, którzy są dla mnie wielkimi autorytetami. Oczywiście, można uznać, że cytaty zostały wyrwane z kontekstu.
Jan Paweł II w książce "Pamięć i tożsamość. str 71 na temat patriotyzmu:
" Jeśli pytamy o miejsce patriotyzmu w Dekalogu, to odpowiedź jest jednoznaczna: wchodzi on w zakres czwartego przykazania, które obowiązuje nas, aby czcić ojca i matkę. Jest to ten rodzaj odniesienia, który język łaciński wyraża terminem pietas, podkreślając wymiar religijny, jaki kryje się w szacunku i czci należnym rodzicom. Mamy czcić rodziców, gdyż oni reprezentują wobec nas Boga Stwórcę. Dając nam życie, uczestniczą w tajemnicy stworzenia, a przez to zasługują na cześć podobną do tej, jaką oddajemy Bogu Stwórcy.(...) To dziedzictwo duchowe, którym ojczyzna nas obdarza, dociera do nas przez ojca i matkę i gruntuje w nas obowiązek owej pietas."

Ks Józef Tischner w "Zrozumieć własną wiarę" str 10 "Bóg jest dla człowieka jak ojciec dla syna, jeżeli mamy zrozumieć religię, musimy zrozumieć relację ojcostwa i synostwa.

To tyle w temacie nienawiści do rodziców(teściów). Jeśli pisze coś niewłaściwego, ze względu na zaawansowany wiek lub niedouczenie, to liczę, że Dobry Bóg, jak Dobry Ojciec mi wybaczy.

mondfa

Re: Nienawiść do teściów

Post autor: mondfa » 2018-06-24, 09:39

Piszesz dobrze i sądzę, że wszyscy się tutaj z powyższym w pełni zgadzają! :)

wędrowiec

Re: Nienawiść do teściów

Post autor: wędrowiec » 2018-06-24, 09:51

agust pisze: 2018-06-24, 09:37 Oczywiście, że jestem omylny, bo nie znam jak Bóg wszystkiego, co jest dobrem a co złem. Nie będę nic dodawał od siebie na temat relacji z rodzicami - teściowie też są rodzicami - tylko zacytuję tych, którzy są dla mnie wielkimi autorytetami. Oczywiście, można uznać, że cytaty zostały wyrwane z kontekstu.
Jan Paweł II w książce "Pamięć i tożsamość. str 71 na temat patriotyzmu:
" Jeśli pytamy o miejsce patriotyzmu w Dekalogu, to odpowiedź jest jednoznaczna: wchodzi on w zakres czwartego przykazania, które obowiązuje nas, aby czcić ojca i matkę. Jest to ten rodzaj odniesienia, który język łaciński wyraża terminem pietas, podkreślając wymiar religijny, jaki kryje się w szacunku i czci należnym rodzicom. Mamy czcić rodziców, gdyż oni reprezentują wobec nas Boga Stwórcę. Dając nam życie, uczestniczą w tajemnicy stworzenia, a przez to zasługują na cześć podobną do tej, jaką oddajemy Bogu Stwórcy.(...) To dziedzictwo duchowe, którym ojczyzna nas obdarza, dociera do nas przez ojca i matkę i gruntuje w nas obowiązek owej pietas."

Ks Józef Tischner w "Zrozumieć własną wiarę" str 10 "Bóg jest dla człowieka jak ojciec dla syna, jeżeli mamy zrozumieć religię, musimy zrozumieć relację ojcostwa i synostwa.

To tyle w temacie nienawiści do rodziców(teściów). Jeśli pisze coś niewłaściwego, ze względu na zaawansowany wiek lub niedouczenie, to liczę, że Dobry Bóg, jak Dobry Ojciec mi wybaczy.
Właściwie nic dodać nic ująć. Jestem pod wrażeniem Twojej wiary i rozeznania w sprawach, w których zajmujesz stanowisko.
Rodzina jest odbiciem tajemnicy relacji wewnętrznych Trójcy Świętej.
Już tylko z tego powodu, powinna być traktowana z szacunkiem i nie atakowana, tylko wspierana.

Co do pozycji teściów, mam wątpliwość co do tego, gdy para małżeńska idzie w rozwód. Teściowie w takich sytuacjach zwykle stoją przy swoim dziecku, a znaczenie byłego zięcia czy synowej spada. Myślę, że to jest naturalne. Bo owi teściowie są powinowaci, a nie krewni i dlatego tak jest.
Teściowie oczywiście nadal pozostają dziadkami i na to rozwód nie ma wpływu.

Warto w tych rozważaniach nie zgubić jednej ważnej rzeczy:
Rozwód nie jest rzeczą naturalną, on jest zaburzeniem naturalnego porządku.

agust
Gawędziarz
Gawędziarz
Posty: 425
Rejestracja: 3 cze 2018
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 56 times
Been thanked: 98 times

Re: Nienawiść do teściów

Post autor: agust » 2018-06-24, 10:14

Gdzieś przeczytałem wypowiedz pewnej mądrej matki i jednocześnie teściowej, mieszkającej razem z synową: Zawsze staję po stronie synowej, gdy się pokłócą z synem. Dobra z niej dziewczyna, i choć nie zawsze musi mieć rację, to trzymam jej stronę, bo syn musi to przeboleć i wybaczy, a synowa mogłaby nie wybaczyć" Teraz mądra synowa: Idziemy na zakupy razem z teściową, trochę biadolę, że pasowały by mi jakieś spodnie, ale teraz trochę krucho z pieniędzmi.Teściowa, niby tak niezobowiązująco mówi, żebym przymierzyła bo za to się nie płaci. Gdy są dobre, to ona jest już przy kasie. Słuchając tych mądrych rad, mądrych kobiet, zawsze staję po stronie synowej - bo uważam, że mądra dziewczyna, ale słuchając "mądrych" zasad, że z teściami się nie mieszka, podpisała cyrograf z bankiem na 20 lat. Jednak, gdyby dom nie był przystosowany do niezależnego mieszkania dwóch rodzin: tzn osobne wejścia, łazienki, kuchnie, czyli dól i góra domu, to nie chciałbym się gnieździć w jednej kuchni, lodówce i łazience. Jesteśmy już za wygodni na takie sytuacje, a starzy i młodzi powinni być w odpowiedniej bliskości zamieszkania, by się wspierać i mieć swoją intymność. Jak bym postąpił przy rozwodzie dzieci? Tego nie wiem, ale sądzę, ze do takiej sytuacji nie dojdzie.

wędrowiec

Re: Nienawiść do teściów

Post autor: wędrowiec » 2018-06-24, 10:56

agust pisze: 2018-06-24, 10:14 Jak bym postąpił przy rozwodzie dzieci? Tego nie wiem, ale sądzę, ze do takiej sytuacji nie dojdzie.
Też mam taką nadzieję w moim przypadku.

Miałem okazję przyglądać się rozwodowi moich rodziców i temu jak zmieniały się konstelacje rodzinne w wyniku tegoż.
Nie zapomnę też nauki Babci która uczyła, że nie każdy kogo się traktuje jak członka rodziny jest nim za sprawą więzów krwi, bo są też osoby, które są jedynie powinowate, co podkreślała. Babcia zresztą też była po rozwodzie, a nawet chyba po dwóch i dobrze wiedziała o czym mówi.

Te więzy rodzinne stworzone przez małżeństwa pękają nieraz jak bańka mydlana, gdy następuje rozwód. Więzów krwi nie da się i nie wolno próbować przeciąć. Bo jak to mówią, rodziny się nie wybiera.

Osobiście zrobiłem kiedyś taki błąd swego czasu reagując na rozwód mego brata odcięciem się od niego na jakieś 10 lat. Nie miałem do tego prawa, co zrozumiałem lata później i błąd naprawiłem. Bo brat nigdy nie przestaje być bratem.

Warto przy tej okazji zwrócić uwagę tym, którzy próbują odciąć się od swoich rodziców - z dowolnego powodu.
Otóż odcinanie własnych korzeni, którymi są rodzice, skutkuje tragediami życiowymi, a przynajmniej ogromnym smutkiem lub depresją trwającymi przez całe życie osoby, która nie chce uznać swoich korzeni jako człowiek.
Zajmowałem się takimi przypadkami wiele razy i tam gdzie udało mi się uzyskać zrozumienie tego co się stało i uszanowanie rodziców, tam następował powrót do zdrowia i do naturalnej życiowej radości. U tych którzy tego nie zrobili, trwały kłopoty.

Wszystkie te procesy rodzinne widziałem jak na filmie obserwując ustawienia rodzinne Berta Hellingera dla kilkunastu osób.
Jacek Santorski publikował swego czasu ciekawe analizy tych ustawień, kto zainteresowany, odsyłam do książek.

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18877
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2603 times
Been thanked: 4602 times
Kontakt:

Re: Nienawiść do teściów

Post autor: Marek_Piotrowski » 2018-06-24, 11:13

Niestety, jestem pewien, że brak dorosłości rodziny, spowodowany zamieszkiwaniem z rodzicami, "nie bycia u siebie" (zwłaszcza w początkowym okresie - jak mówiłem, potem jest to już mniej ważne) jest powodem znacznie większej liczby rozwodów, niż odseparowanie od rodziców.
Oczywiście najlepszym rozwiązaniem jest oddzielenie bez odseparowania.

Podobnie jeśli chodzi o dorosłe dzieci niezamężne. Nigdy nie będą dorosłe, mieszkając z rodzicami.

wędrowiec

Re: Nienawiść do teściów

Post autor: wędrowiec » 2018-06-24, 11:42

Marek_Piotrowski pisze: 2018-06-24, 11:13 Niestety, jestem pewien, że brak dorosłości rodziny, spowodowany zamieszkiwaniem z rodzicami, "nie bycia u siebie" (zwłaszcza w początkowym okresie - jak mówiłem, potem jest to już mniej ważne) jest powodem znacznie większej liczby rozwodów, niż odseparowanie od rodziców.
Oczywiście najlepszym rozwiązaniem jest oddzielenie bez odseparowania.

Podobnie jeśli chodzi o dorosłe dzieci niezamężne. Nigdy nie będą dorosłe, mieszkając z rodzicami.
To jest moim zdaniem jakieś zbędne usztywnienie, które pewnie wynika z jakichś złych doświadczeń.
Samodzielne bytowanie człowieka a potem nowo - założonej rodziny jest dobrem i nikt tego chyba nie kwestionuje.

Natomiast nie wolno postponować rodziny wielopokoleniowej, mieszkającej pod jednym dachem tylko dlatego, że jest wielopokoleniowa lub, że mieszka pod jednym dachem. Ślady takiego rozumowania pamiętam z wczesnych lat 70-tych, kiedy to administracja państwowa pod przewodnictwem Edwarda Gierka postanowiła odciąć młodych ludzi od rodziców i ich wpływu tworząc miliony nowych mieszkań.
W znacznym stopniu się to udało, jednak odcięcie się od rodziców w wielu przypadkach prowadziło młodych ludzi do dramatycznych działań, które im nie służyły. To wtedy wzrosła znowu liczba rozwodów, a nawet wytworzyło się społeczne przekonanie, że rozwody nie są złem, że pomagają żyć dalej ludziom którzy w małżeństwie się zagubili.

Tymczasem Kościół i mądrzy ludzie mówią: Nie tędy droga.

agust
Gawędziarz
Gawędziarz
Posty: 425
Rejestracja: 3 cze 2018
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 56 times
Been thanked: 98 times

Re: Nienawiść do teściów

Post autor: agust » 2018-06-24, 12:04

Na dzisiejszej mszy świętej, ksiądz proboszcz (60 l), mówił o wychowywaniu kolejnych pokoleń nieudaczników, którym za młodu podstawia się wszystko pod nas, a one myślą że mleko bierze się z lodówki. Rodzic często zaharowuje się od rana do wieczora za granicą, wystawiając na szwank swój autorytet i małżeństwo, by dzieci koniecznie zostały magistrami. Buduje okazały dom, by jego dzieci w nim nie mieszkały... Tyle ksiądz. Blokowa optyka jest nieco inna, bo kanapa też ma swój niezaprzeczalny urok, tylko, że nuda się szybko wkrada do mieszkania i małżeństwa. Idąc tym tokiem rozumowania, Józef Stalin miał rację, gdy przeprowadzał komasacje i likwidował wieś. Tyle tylko, że wieś bez miasta w warunkach ekstremalnych przeżyje, a miasto umiera na trzeci dzień. Przeciętny 2o latek, który pozostaje razem na gospodarstwie rodziców, rodzinnej firmie, w dużym domu z wygodami, jest bardziej dojrzały, niż przeciętny 60 + z bloku, który wyprowadził się za młodu od rodziców. Mogę tak stwierdzić, po obserwacji moich rówieśników. W tym regionie kraju gdzie mieszkam, ludność jest raczej osiadła i rozwodów jest zdecydowanie mniej niż tam, gdzie osiedlali się młodzi, pozbawieni kurateli rodziców i dziadków. To też mogę stwierdzić, po członkach swojej rodziny. Nie generalizuję, bo w miastach też żyją wspaniali ludzie, ale to nie jest zaletą mieszkania w bloku, ale obecnością przybytków kultury, nauki i postępu technicznego.

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18877
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2603 times
Been thanked: 4602 times
Kontakt:

Re: Nienawiść do teściów

Post autor: Marek_Piotrowski » 2018-06-24, 12:15

Rodzina wielopokoleniowa - bardzo dobra rzecz. Ale nie w pierwszych latach po zawarciu małżeństwa. I - może poza warunkami wiejskimi - nie w tym samym mieszkaniu.
Tymczasem Kościół i mądrzy ludzie mówią: Nie tędy droga.
Jakoś tak jest, że jak ktoś nie ma za bardzo argumentów, to usiłuje przekonać, że tak uczy "Kościół i mądrzy ludzie" (siebie oczywiście zaliczając do tych drugich). Niczego takiego Kościół nie uczy.

Owszem, z jednej strony Kosciół docenia rolę dziadków i wielopokoleniowej rodziny (zresztą jestem tu całkowicie z Nim zgodny). Natomiast z drugiej strony przykłada olbrzymią wagę do autonomii, samodzielności i integralności rodziny. Taka autonomia, integralność i samodzielność jest zagrożona, jeśli rodzina nie "oderwie" się od rodziców. Dokładnie tak, jak mówi Księga Rodzaju (chyba nie podejrzewasz starożytnych Żydów o brak szacunku do więzów rodzinnych? - były znacznie mocniejsze niż dziś. A jednak pisano o "oddzieleniu".)

Oczywiście jest też kontekst - inaczej to wygląda w rodzinie w mieście, nieco inaczej w rodzinie wiejskiej, gospodarującej na tej samej ziemi. Tam sposób na usamodzielnienie małżeństwa jest nieco inny - po prostu następuje zmiana pokoleń. Jeśli tak nie jest i rodzice zwlekają z "przepisaniem ziemi" - zwykle kończy się to problemami (inna rzecz, że niestety często takie przepisanie kończy się innymi problemami - ale to już patologia).

Istotą "opuszczenia" jest to, że Małżonka staje się dla mnie najbliższą osobą na świecie - ważniejszą niż rodzice (a także ważniejszą niż przyszłe dzieci). Praktycznie trudno to ukształtować mieszkając w jednym mieszkaniu z kimś, kto dotąd był najważniejszy (rodzice) i któremu byłem winien posłuszeństwo. Nie mówiąc już o drobiazgach typu, że cokolwiek młodzi zrobią, będą sie zastanawiać co powiedzą na to rodzice.
Po 3-4 latach sytuacja jest zupełnie inna. Nowa rodzina jest już "ukonstytuowana" po "swojemu" i jest w stanie zachować integralność - nawet przy wspólnym mieszkaniu.

Nie wiem na podstawie czego piszecie - ja mam za sobą 10 lat posługi w poradnictwie rodzinnym, i mówię na tej podstawie.
Oczywiście, nie czyni mnie to w tej sprawie jakimś autorytetem - dlatego proponuję lekturę następujących artykułów.
http://www.katolik.pl/opusci-czlowiek-o ... 16,cz.html
http://www.radiomaryja.pl/multimedia/ws ... -tesciami/
http://rokb.ekspreshomiletyczny.pl/inde ... rd-staniek
Na dzisiejszej mszy świętej, ksiądz proboszcz (60 l), mówił o wychowywaniu kolejnych pokoleń nieudaczników, którym za młodu podstawia się wszystko pod nas, a one myślą że mleko bierze się z lodówki.
Ano własnie. DLatego dorosły człowiek nie powinien mieszkać z Rodzicami - i to niezaleznie od tego czy jest sam, czy zawarł małżeństwo.

wędrowiec

Re: Nienawiść do teściów

Post autor: wędrowiec » 2018-06-24, 12:16

agust pisze: 2018-06-24, 12:04 wieś bez miasta w warunkach ekstremalnych przeżyje, a miasto umiera na trzeci dzień. Przeciętny 2o latek, który pozostaje razem na gospodarstwie rodziców, rodzinnej firmie, w dużym domu z wygodami, jest bardziej dojrzały, niż przeciętny 60 + z bloku, który wyprowadził się za młodu od rodziców.
Znam oba przypadki i mogę tylko potwierdzić.
Dlatego, jak w każdym przypadku, generalizacja nie ma większego sensu.

W tego rodzaju dyskusjach prawie nigdy nie bierze się pod uwagę, że młodzi ludzie czasem nie mają na podstawowe utrzymanie, nie mówiąc o zakupie, czy kredytowanym zakupie nowego mieszkania czy domu. A przecież zazwyczaj to właśnie jest krytyczne przy podejmowaniu decyzji o samodzielnym zamieszkaniu.

Kłania się tu - przy okazji - generalizująca nauka niektórych o grzeszności przebywania pod jednym dachem narzeczonych i to całkiem niezależnie od tego, czy mają ze sobą seks, czy nie. W tych przypadkach trzeba czytać Katechizm Kościoła i nie przejmować się opiniami osób trzecich, często płynącymi z zawiści. Sprawy sexu odkładamy na czas po ślubie. Sprawy mieszkania i inne sprawy materialne załatwiamy na bieżąco, by przygotować się w godny sposób do małżeństwa.

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18877
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2603 times
Been thanked: 4602 times
Kontakt:

Re: Nienawiść do teściów

Post autor: Marek_Piotrowski » 2018-06-24, 12:33

agust pisze: 2018-06-24, 12:04 wieś bez miasta w warunkach ekstremalnych przeżyje, a miasto umiera na trzeci dzień. Przeciętny 2o latek, który pozostaje razem na gospodarstwie rodziców, rodzinnej firmie, w dużym domu z wygodami, jest bardziej dojrzały, niż przeciętny 60 + z bloku, który wyprowadził się za młodu od rodziców.
Po pierwsze, popełniasz błąd logiczny zwany Dicto simpliciter (hasty generalization). Polega on m.in. na generalizowaniu znanych przypadków jako reguły.
Po drugie, masz trochę racji, ale wówczas, gdy ów "2o latek" przejmuje odpowiedzialność za gospodarstwo w którym mieszka (pisałem o tym w poprzednim poście). W ten sposób staje się dojrzały, przez przyjęcie odpowiedzialności za swoje życie.
wędrowiec pisze:W tego rodzaju dyskusjach prawie nigdy nie bierze się pod uwagę, że młodzi ludzie czasem nie mają na podstawowe utrzymanie, nie mówiąc o zakupie, czy kredytowanym zakupie nowego mieszkania czy domu. A przecież zazwyczaj to właśnie jest krytyczne przy podejmowaniu decyzji o samodzielnym zamieszkaniu.
Dobrze że to podniosłeś, choć zdziwiło mnie trochę, ze przytaczasz argument, który ewidentnie wspiera to, co napisałem.
Rodzina (dotyczy to tez niezamężnych dorosłych dzieci), która jest zależna finansowo od rodziców, mieszka w ich domu i je ich jedzenie, nigdy nie będzie samodzielną, dojrzałą, integralną i "niepodległą" rodziną. To jest na pewno wygodne, ale z całą pewnością toksyczne.
Kłania się tu - przy okazji - generalizująca nauka niektórych o grzeszności przebywania pod jednym dachem narzeczonych i to całkiem niezależnie od tego, czy mają ze sobą seks, czy nie. W tych przypadkach trzeba czytać Katechizm Kościoła i nie przejmować się opiniami osób trzecich, często płynącymi z zawiści. Sprawy sexu odkładamy na czas po ślubie. Sprawy mieszkania i inne sprawy materialne załatwiamy na bieżąco, by przygotować się w godny sposób do małżeństwa.
Nie jestem pewien, jaką tezę stawiasz. Możesz rozwinąć?
Ostatnio zmieniony 2018-06-24, 12:34 przez Marek_Piotrowski, łącznie zmieniany 2 razy.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Rodzina, małżeństwo, narzeczeni”